Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data: 2010-11-06 05:12
Może wyjaśnijmy istotę chrztu dzieci (o czym tu już wielokrotnie niestety). W zaawansowanej starożytności Kościół praktykował późny chrzest (na łożu śmierci - patrz św. Konstantyn, ale patrząc na życie jakie prowadził, trudno się dziwić). Wynikało to stąd, iż uważano, że katechumen nie powinien popełnić grzechu ciężkiego (jeśli popełnił (RAZ), pokuta była surowa, a wyłączenie dotkliwe, stąd m.in. wziął się w kościele narteks). Jednak świadectwo Pisma Świętego (np. Dzieje Apostolskie) dowodzi, że od początku praktykowano chrzest dzieci. To właśnie oznacza opis chrztu Korneliusza WRAZ Z CAŁYM DOMEM, podobnie dyrektora więzienia w którym osadzono św. Pawła. Skąd się to brało? Ano z tego samego, na czym katolicy opierają chrzest dzieci. Skoro węże na pustyni kąsały Izraelitów bez różnicy, to trudno przypuszczać, by rodzice nie przynosili pod węża miedzianego także pokąsanych niemowląt. Uzdrowienie opierało się na WIERZE RODZICÓW, nie dzieci, bo te były za małe. A dzieci cierpią z powodu grzechów rodziców, niezależnie od tego, czy same grzeszą, czy nie. Podobnie jest z chrztem. To nie jest rzeczywistość magiczna, ale wierzymy, ze małe dziecko, ochrzczone w dzieciństwie jest otoczone specjalna opieką Pan Boga, Aniołów i wszystkich świętych wynikających ze skutków chrztu (zostało włączone we wspólnotę Kościoła). Jednak ta wiara, opiera się WYŁĄCZNIE na wierze rodziców, nie dziecka, bo to nie ma jeszcze żadnej. Własną wiarą dziecko potwierdza chrzest w świadomym życiu i NIE JEST TO AUTOMAT, jak zauważa w pierwszej encyklice Benedykt XVI (jest to jeden z zabobonów, wiara, że postęp duchowy odbywa się tak samo, jak postęp technologiczny - bynajmniej). Tak więc chrzest dziecka narodzonego NIE JEST MAGIĄ, tylko zadatkiem opartym na wierze rodziców. Gdyby to była magia, to moglibyśmy chrzcić dzieci martwe, a nawet nieboszczyków, którzy umarli 200 lat temu, tak jak czynią to mormoni. Chrzest dziecka martwego nie ma sensu, nie dlatego, że ono nie żyje, a dlatego, że ten zadatek wiary rodziców na życie doczesne NIE JEST MU POTRZEBNY. (Co innego, gdyby istniała jakaś możliwość wychowywania dzieci przez rodziców w niebie, taki Kościół domowy, domowe lekcje religii. Dzieci nawet jeśli chodzą do żłobka, czy przedszkola, to jest to żłobek Pana Boga, trochę lepszy od domowego)
|
|