logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chcę zamieszkać z rozwodnikiem - nie mogę do spowiedzi?
Autor: wera (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2010-11-24 17:56

Witam, mam pytanie, zamierzam zamieszkać z facetem, który jest po rozwodzie, jestem panną, czy naprawdę nie mogę przystępować do spowiedzi? dlaczego jest to tak niesprawiedliwe, ze człowiek nie dostanie rozgrzeszenia, mimo tego, ze chodzi do kościoła, modli się i wierzy w Boga, bardzo dużo jest takich par, a kościół nie pozwala, ale wierze, że skoro jestem katoliczką, modlę się i chodzę do kościoła, to Bóg nie odwróci się ode mnie, przynajmniej to mnie trzyma przy dobrej myśli. Pozdrawiam.

 Re: Chcę zamieszkać z rozwodnikiem - nie mogę do spowiedzi?
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-11-29 15:50

Kilka nieporozumień:

1. "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą" (Jk 2, 18-19). O tym warto pamiętać, zanim będzie się dumnym ze swojej wiary i zanim będzie się ją pokazywało jako bilet wstępu do nieba. Ważne, czy jesteś wierna swojej wierze.

2. "zamierzam zamieszkać z facetem". - Warto powiedzieć sobie wyraźnie. Nie chodzi o zamieszkanie, ale o współżycie seksualne, którego chcesz, na które się godzisz, nie żałujesz i nie postanawiasz się poprawić. Za samo mieszkanie pod jednym dachem nikt nie idzie do piekła i nie odmawia ksiądz rozgrzeszenia, bo wynajęcie pokoju studentowi przez kobietę byłoby trwaniem w grzechu. Uciekanie od konkretnych ostrych słów jest sposobem na zagłuszanie sumienia. To dlatego nie mówi się o zabijaniu nienarodzonych tylko o pozbyciu się kłopotu, czy przerwaniu ciąży (czegoś, co ciąży, jest ciężarem). Ty zwyczajnie chcesz cudzołożyć na stałe. Nazwanie grzechu po imieniu boli, ale czasem pomaga podjąć dobrą decyzję.

3. "dlaczego to tak niesprawiedliwe". - Ale konkretnie: co w tym niesprawiedliwego? Czy uważasz, że byłoby sprawiedliwe, gdyby inni w podobnej sytuacji rozstawali się z kimś kogo pokochali po to, żeby być z Bogiem, a Ty nie musiałabyś tego robić? Czy sprawiedliwością jest, że bierzesz cudzego męża dla siebie? Bo cokolwiek powiesz, on jest nadal mężem tamtej kobiety, i będzie aż do śmierci. Czy sprawiedliwe jest, że Jezus umierał za Ciebie na krzyżu, a Ty - zamiast wdzięczności - nadal chcesz z premedytacją Go krzyżować? Czy sprawiedliwe jest wykorzystać cudzy upadek i nie pozwolić na powstanie, przemianę i powrót do Boga? Czy sprawiedliwe jest nazywać to miłością, skoro planujesz namawiać go do grzechu i pomagać mu w grzechu? Czyli załatwiasz mu miejsce w piekle, zamiast prowadzić do nieba. A czy podobałaby Ci się taka ludzka sprawiedliwość: gdy już z nim zamieszkasz, gdy już Cię rozkocha, gdy poczujesz, jak wam cudownie, gdy urodzi się dwójka dzieci - wtedy przyjdzie nowa kobieta i Ci go odbierze. Nie zaprzeczysz, że po ludzku biorąc - to BYŁOBY sprawiedliwe?

4. "bardzo dużo jest takich par, a Kościół nie pozwala". - Kościół nie jest demokratyczny, bo zasady naszego życia ustanowił Bóg, który nas stworzył. Wybór jest taki, że możemy żyć według nich, albo nie. Pomyśl szerzej: czy słuszne byłoby, żeby zainteresowani danym grzechem ustanawiali/likwidowali przykazania? Złodzieje zlikwidują siódme i dziesiąte, mordercy piąte, ateiści (oraz odwiedzający wróżki, zajęci odpoczywaniem w niedzielę i inni) trzy pierwsze, cudzołożnicy szóste i dziewiąte, kłamcy ósme, wyrodne dzieci czwarte. Przecież każde przykazanie jest przekraczane przez bardzo wiele osób. Nikt nie może Cię zmusić do życia według przykazań, możemy tylko proponować.

5. "Bóg nie odwróci się ode mnie". - Nie, nie odwróci się. Ale nie wiesz, czy za parę lat będziesz jeszcze pragnęła z Nim być. Człowiek trwający w grzechu często, żeby nie czuć wyrzutów sumienia, które przecież są bolesne, zagłusza je, usprawiedliwia grzech, odsuwa Boga, żeby żyć w miarę szczęśliwie. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zdążysz odejść dość daleko, a nie zdążysz się nawrócić przed śmiercią. Ty już to zaczęłaś robić: zagłuszać sumienie. Nie wiem, czy już od jakiegoś czasu trwasz w grzechu ciężkim (jeśli już przestałaś chcieć poprawy i planujesz na stałe żyć w grzechu, to pewnie przy szczerej spowiedzi już miałaś problemy z rozgrzeszeniem), czy jeszcze nie. Ale już zamiast szukać własnego grzechu, przerzucasz winę na Kościół, który jest "be", bo nie rozumie miłości. To jest właśnie droga grzechu. Nie chcesz myśleć o swojej winie, nie chcesz słyszeć wyrzutów sumienia, dlatego oskarżasz to, co jest poza Tobą. Winny Kościół przekazujący przykazania, winny ksiądz który nie da rozgrzeszenia, zaraz potem winny będzie Pan Bóg. Teraz jeszcze (na szczęście) łamiesz się, widzisz problem, widzisz sprzeczność między wiarą a życiem. Potem przestaniesz tak myśleć. Bóg nie odrzuca żadnego grzesznika, ale grzesznik sam wykopuje coraz głębszą przepaść między sobą a Bogiem, a potem mówi, że jest za głęboko, żeby wrócić.

Widzisz Wera, teraz szóste przykazanie traktujesz jak zniewolenie. Ale wszystkie przykazania są dla OCHRONY człowieka, a nie po to, żeby mu robić krzywdę. Ty jeszcze możesz się z tego wycofać. Jesteś wolna i możesz założyć piękną rodzinę z mężem, dziećmi i z Bogiem. Potem będzie o wiele trudniej.
Wiem, że JUŻ jest za daleko. Że w głębi serca ten grzech cudzołóstwa (pożądania cudzego męża) dawno się stał, skoro są plany zamieszkania razem. Że już będzie bardzo ciężko zerwać. Ale jeszcze potrafisz. Zamieszkanie razem, wspólny dom, majątek, stół, dzieci - stwarzają taką sytuację, że z każdym dniem jest jeszcze trudniej. Sama siebie bardzo krzywdzisz. Robisz to z premedytacją, wiesz co Cię czeka. Bóg jest miłosierny i przebaczy to, że chciałaś od Niego odejść. Ale wróć.

Natomiast od pozytywnej strony: nie pisałaś, czy on miał na pewno ślub kościelny? Bo gdyby nie miał, droga byłaby otwarta. I jak wyglądało ich małżeństwo: czy po rozwodzie cywilnym starał się (czy były podstawy) o stwierdzenie nieważności ślubu? Wtedy byłaby kwestia czekania, ale jest nadzieja. Jeśli nie - radzę Ci zrezygnować z tego związku. Będziesz cierpieć. Jak już opadną emocje, życie stanie się bardziej szare - będziesz cierpieć bez Boga.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: