logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2011-05-18 00:18

Zacznę od tego, że od jakiegoś roku próbuję zmienić coś w swoim życiu. Chodzę do kościoła, spowiedź, itd. Czuję, że coś się zmienia, nieudolnie uczę się modlitwy i zawsze za nią tęsknię, wierzę, że to Jezus działa.
Niestety dla mojej żony jestem świrem i zachowuję się nienormalnie. Rozumie, że w niedzielę do kościoła, ale żeby tak w domu klęczeć i ciągle mówić o Bogu? Normalni ludzie tak nie robią. Szkoda mi jej, bo dla niej Boże Narodzenie to tylko św. Mikołaj i choinka, a Wielkanoc to jajeczko.
Mamy dwoje dzieci. Syna co niedzielę zabieram do kościoła, wszystko tłumaczę jak potrafię, mamy super kontakt. Córka ma tylko rok i rzadko z nami chodzi. Szkoda, że chodzimy we dwóch, mama nigdy nie ma czasu. Ostatnio syn (7 lat) zażartował, że zostanie księdzem, za to dostałem lekcje od żony, że dziecku głupoty tłumaczę. Boję się, że niedługo zabroni mi go zabierać do kościoła. Wspomniałem niedawno o naturalnej metodzie planowania rodziny i buchnęła na mnie z dziką furią żebym się leczył i nie zamierza być ofiarą mojego dziwactwa. Czystość seksualna, abstynencja odpada i jak chcę, to mogę się wyprowadzić. W życiu bym nie pomyślał, że takie prześladowanie spotka mnie we własnej rodzinie. A może to ja robię coś nie tak? Sam nie wiem. Dla mnie to nie tak, że spokojne miejsce na modlitwę mam w samochodzie, na podwórku z dziećmi, a w domu to tylko po cichutku, gdy wszyscy usną. Co mam zrobić?

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Patryk (---.koronowo.com.pl)
Data:   2011-05-18 07:59

Wszystko robisz dobrze. Pan Jezus powiedział:
"Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać" (J 15,20).
Jezus mówi w Ewangelii: "A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie" (Łk 21, 16-19).
Dzieci wychowuj w duchu katolickim. A z żoną porozmawiaj i dawaj świadectwo, jeśli będzie Cię kochała to nie będzie Tobą pogardzała.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Anna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2011-05-18 08:08

W drogę, w którą się wybrałeś, w drogę do Boga, należało zabrać żonę. Inaczej wasze małżeństwo może przestać istnieć. Znam ze swojego środowiska człowieka, który podobnie jak ty się nawrócił. Żona nie zdążyła za nim. Teraz są po rozwodzie, dzieci zmieniły wyznanie, a on codziennie spędza wiele godzin na modlitwie. Nie tędy droga. Nie módl się ostentacyjnie, nie wymuszaj niczego, nie mów ciągle o Bogu. Jeśli się nawróciłeś, powinieneś być lepszym człowiekiem, bo nawrócenie to podążanie za M ilością i miłość. Niech twoja zona właśnie to zauważy. Stań się świadkiem wiary dla niej, a będzie chciała iść za tobą. W przeciwnym razie rozbijesz małżeństwo i to w przekonaniu, że masz rację i jesteś lepszy, bo chodzisz do kościoła, a ona nie.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-05-18 08:55

"od jakiegoś roku próbuję zmienić coś w swoim życiu" - Rozumiem z tego, co napisałeś, że przed ślubem nie zachowywałeś się tak, jak teraz. Twoja żona może być kompletnie zaskoczona twoim zachowaniem. Widocznie nie rozumie twojego postępowania. Moim zdaniem, powinieneś bardziej zadbać o nią samą i delikatnie pokazywać jej dobre strony katolickiego wychowywania dzieci i NPR. Nie można nawracać na siłę. Tylko swoim własnym świadectwem życia i osobistym nawracaniem się poprzez modlitwę i życie sakramentalne. Po prostu ją kochaj i pozwalaj jej odczuwać, że jest kochana. Codziennie od nowa jej to udowadniaj. Bądź z nią, interesuj się jej światem, codziennymi sprawami, którymi żyje. Wszystko to rób, nie zaniedbując życia religijnego, ale bez przesady. Pamiętaj przede wszystkim, że wybrałeś życie w małżeństwie, a nie w zakonie. Dlatego twoim podstawowym powołaniem jest troska o własną żonę i dzieci.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-05-18 09:27

Być chrześcijaninem. To Twoja odpowiedzialność, jako ojca.
Co robić? Zawsze, gdy masz zamiar coś powiedzieć żonie w odpowiedzi na awanturę, weź szklankę napełnij wodą i pij duszkiem, tak długo, aż ci przejdzie. Mówię Ci, jak to uspokaja. (Jak widzisz, Ty też nie masz mocy nawracania).

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: elisa (---.4-3.cable.virginmedia.com)
Data:   2011-05-18 10:09

Marku, nie nazwałabym tego prześladowaniem. Kiedy poznaliście się i postanowiliście być razem byłeś innym człowiekiem: nie chodziliście do kościoła, nie umawialiście się, że będziecie stosowali NPR, itd. Teraz Ty się zmieniłeś. Również ona mogłaby powiedzieć, że czuje się prześladowana. Fakt, że z miłości do współmałżonka akceptuje się jego odmienne poglądy, postawy, przyzwyczajenia, wartości - ale do pewnych granic, no i jeszcze trzeba o tym dużo i życzliwie rozmawiać. Twój czas na zwrócenie się do Boga nadszedł teraz, a jej widocznie jeszcze nie. Ona teraz żyje prawdopodobnie tak, jak Ty jeszcze przed rokiem (przed tą zmianą) więc trudno żebyś miał do niej pretensje. Przykładowo, jeżeli chodzi o NPR, to nawet praktykujący katolicy mają wątpliwości, a cóż dopiero osoba zupełnie do tego nieprzygotowana. (Chociaż skoro - jak myślę - macie ślub kościelny, to jednak o tym NPR wspominano.)
Zatem - chrześcijaństwo nie polega na bieganiu do kościoła i klęczeniu w domu. Jeżeli jako chrześcijanin będziesz dobrym mężem i ojcem, to żona nie będzie na pewno protestowała. :) Nie twierdzę, że tak nie jest w Twoim przypadku, ale jednak jak zauważam, że w naszym społeczeństwie widoczne jest przeniesienie punktu ciężkości z dbałości o relację z bliźnim na praktyki pobożnościowe, niestety. A co do reakcji na religijność drugiej osoby, to chociaż sama jestem religijna, to też mam w rodzinie osobę, która drażni mnie swoją odmianą duchowości. Nie można z nią pogadać, zwierzyć się z problemu, podzielić troską, bo na wszystko odpowiada: to nie jest problem, Jezus też cierpiał, lepiej się pomódl i myśl tylko o przyszłym życiu. Trzeba więc uważać, aby kochając Boga nie zapomnieć o bliskich i mieć świadomość, że żyć wiarą można też poprzez codzienne życie, pracę, rozmowy, niekoniecznie ciągle w ścisłym sensie religijne. Pozdrawiam.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Asia (---.kredytbank.pl)
Data:   2011-05-18 10:11

Marku, moja sytuacja "religijna" w domu była podobna.
W pewnym czasie szukając Boga zaczęłam chodzić do kościoła tylko dlatego, aby moje córki (wówczas ok. 7 i 14 lat) miały wybór. Wybór między np. ateizmem, religią katolicką czy jakąś inną. Zabierałam je ze sobą po to tylko, aby zobaczyły jak wygląda kościół od środka, a sama szukałam w tym wszystkim sensu.
A chodziłyśmy na Msze tylko we trzy. Często ze strony córek był dość duży opór przed wyjściem, ale w miarę możliwości chodziłyśmy co niedzielę. Mąż się w ogóle tym nie interesował, zostawał w domu. Na moje zaproszenie, że może by z nami poszedł odpowiadał, że nie jest mu to do niczego potrzebne.
Po jakimś czasie takiego naszego chodzenia (rok, może dwa) młodsza córka zapytała mnie: "A dlaczego tata nie chodzi z nami do kościoła?". Niemal automatycznie odpowiedziałam jej: "Módl się, to zacznie". Sama się nieco zdziwiłam naturalnością tej odpowiedzi, ale skoro już padła...
Minęło kilka tygodni, może miesiąc i gdy z dziewczynkami wybierałam się do kościoła, mąż nic nie mówiąc ubrał się i poszedł z nami. Nie zadawałam pytań, nie komentowałam i o takie zachowanie poprosiłam też dziewczynki. Ok rok po tym wydarzeniu nastąpiło moje nawrócenie (a może jego punkt kulminacyjny), po którym wiara w naszym domu stała się tematem otwartym. Rozpoczęły się rozmowy i rozważania na tematy religijne, których nigdy wcześniej nie było, a skutek tego, co wydarzyło się w naszym domu zaczął rozchodzić się jak fala po naszej dalszej rodzinie.

Marku, módl się, ale tak jak nauczał Jezus, w swojej izdebce, skromnie i proś Boga, aby On uleczył Twoją rodzinę.
Moją uleczył już z wielu chorób duchowych, w tym z takich, których istnienia nie dostrzegałam. Sięgnij po Biblię. :)
Z Panem Bogiem. :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2011-05-18 10:22

Po pierwsze: jakie prześladowanie? Że coś usłyszysz o swojej wierze to zaraz prześladowanie? Nie módl się na pokaz, to zawsze budzi sprzeciw. Można modlić się w samochodzie, tramwaju, pracy, idąc ulicą, nie tylko w domu na kolanach. Wykorzystaj to. Wiara nie musi być narzucaniem siebie, swojego stylu życia innym. Jeśli jest, budzi sprzeciw. Głową rodziny masz być Ty. Facet ma być głową rodziny. Jak żona może zabronić zabierać dziecko do kościoła? Aby mogła istnieć wiara potrzebna jest modlitwa. O modlitwę dbaj, ale niech nie będzie kosztem niewypełnionych obowiązków w rodzinie czy pracy. Nie każdy ma dar wiary. Jeśli go masz - nie zmarnuj.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: brygida (---.ustronet.net)
Data:   2011-05-18 11:01

Witaj,
Zaczęłam zmieniać swoje życie niedawno. Przystąpiłam do spowiedzi generalnej, zmieniłam się i zaczęłam dostrzegać różnice między mną a mężem próbując jednocześnie jego zmienić, nawrócić. Ale nic na siłę, bo to zaczęło przynosić odwrotny skutek. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy byłam obojętna wobec Pana Boga, a moja mama i siostra próbowały mnie nawrócić, co robiłam - byłam przekorna. Nawróciłam się kiedy one przestały próbować. Ale to nie koniec, muszę duuużo pracować nad sobą i walczyć ze słabościami, a mąż być może kiedyś dostrzeże zmiany na lepsze. Na razie staram się ze swojej strony być bliżej niego niż kiedykolwiek. Wspieram go i widzę że malutkie efekty są. Wiara to też uczynki, takie proste i zwykłe, a jakże nieraz trudne do wykonania. Wyrozumiałość, dobroć, bezinteresowność, życzliwość. Czasem trudno, ale warto.
Oczywiście: "Jezu Ufam Tobie", i jest lżej na sercu.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: I. (---.10.11.univie.teleweb.at)
Data:   2011-05-18 11:53

Jeśli macie ślub kościelny, to znaczy, że ta właśnie żona, taka właśnie jaka jest, jest dla Ciebie najlepszą drogą do świętości.
Jestem taką "słabiej nawróconą żoną" i mogę poradzić tylko jedno - kochaj i akceptuj żonę taką jaką jest. Nic na siłę. I módl się za nią.
Mój mąż też często próbował wywierać na mnie presję, żebym uczestniczyła w różnych nabożnych praktykach. Było to dla mnie wielkie cierpienie, bo odbierałam to jako przemoc psychiczną, rodzaj szantażu i nie miało to nic wspólnego z "więzami miłości", o których mówi Bóg.
Nic mnie bardziej nie wyprowadzało z równowagi od modlitwy porannej mojego męża, gdy właśnie walczyłam z ubraniem, śniadaniem i dopilnowaniem wszystkich dzieci gdy wychodziły do szkoły. Z mojej perspektywy wyglądało to tak - jemu się nie chciało wcześniej wstać i potem był zirytowany, że w domu panuje chaos i on nie może się skupić na modlitwie. Na szczęście ta faza szybko minęła, bo chyba bym wiarę do reszty straciła.
Uważam, że to całkowicie normalne, że w domu człowiek modli się w "ukryciu" - gdy się już nie jest innym ludziom potrzebnym, gdy wszyscy usną, lub gdy to nikogo nie drażni. Albo razem z innymi domownikami, ale nie na siłę.
A propos niedzieli - spróbuj zorientować się dlaczego żona nie ma czasu i zrób za nią to, co planowała robić w niedzielne przedpołudnie. Wybierz taką porę na Mszę, żeby nie kolidowała z rozkładem dnia młodszej córki, zrób za żonę obiad, albo gdzieś rodzinę zaproś na obiad, w zależności co żona lubi. I powtarzaj ten zabieg co tydzień-dwa. Nie opowiadaj co było w kościele, ale nie wahaj się okazywać swojego dobrego humoru i serdeczności i optymizmu po Mszy św. Zapraszaj ją, ale nie wywieraj presji. I bądź cierpliwy.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: sstaszek (---.tvkdiana.pl)
Data:   2011-05-18 12:43

Uważaj na cienką granicę pomiędzy nawróceniem a "nawiedzeniem" (w sensie negatywnym). Od fizyki do psychologii obowiązuje prawo "akcji i reakcji". Staraj się tak działać, aby nie dało o sobie znać. Życie jest piękne, a wyroki Boskie niezbadane.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: t (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-05-18 13:01

Jeśli czujesz się lepszym ojcem tylko dlatego, ze chodzisz z dzieckiem do kościoła, powinieneś się zastanowić, bo coś z tobą nie tak. Człowiek to jedność psychofizyczna i żeby dobrze wychować dziecko to trzeba dużo uwagi poświecić na jego rozwój, a nie tylko chodzić z nim do kościoła. Czy myślisz, ze Kościół katolicki wszystko za ciebie załatwi?

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-05-18 14:05

Wcale się nie dziwię Twojej żonie. Jakby mi ktoś ciągle mówił o Panu Bogu, też bym chyba nie wytrzymała. Mimo, że sprawy z Bogiem i On sam nie są mi dalekie, czy też obce. Jest czas na mówienie o kupce dziecka, o budżecie domowym, o wakacjach i o Panu Bogu też. Na wszystko przychodzi czas. I czas spotkania Twojej żony z Panem Bogiem również. Daj Boże, żeby się to stało już tu na tej ziemi. Twoja żona jak dotąd miała innego w jakimś sensie męża. A teraz jesteś trochę inny. Nie dziw się więc, że budzi się w niej sprzeciw, bunt. Nie pojmuje tej zmiany, bo nie doświadczyła jeszcze tego co Ty. Jedna moja rada. Bądź znakiem miłości Boga dla niej. Pokaż jak bardzo Bóg ją kocha, przez czułe słowo, delikatność, wyrozumiałość, pomoc. Dużo dalej człowiek taką postawą zajdzie niż niejednym "gadaniem" o Bogu, śpiewaniem w kościele i modleniem się na klęcząco przed obrazami świętymi. Żebyś mnie źle nie zrozumiał - nic nie mam do modlitwy, śpiewania pieśni, uczęszczania na Eucharystię, itd. O nie. Bez tego nie ma podróży z Bogiem, nie ma prawdziwego życia. Ale one są początkiem wszystkiego. To z nich czerpiemy siły po to, żeby innym nieść Boga, Jego miłość, którą dajemy przez dobre słowo, uczynek dobry, nierzadko upomnienie. I nigdy nic na siłę. To najgorsze co może być. Popatrz jaki Bóg jest cierpliwy wobec Twojej żony i Ciebie. Ty też zapewne kiedyś też "tak" miałeś jak żona, a Bóg czekał i czekał i wołał. Ty usłyszałeś, żona jeszcze nie. Popatrz jaką wolnością obdarzył Bóg nas, Ciebie, Twoją żonę. Naśladuj Go. I delikatnie, a nie nachalnie działaj. Jak trzeba dziecku nos wytrzeć i żona Cię o to prosi, to nie mów: "Zaraz, jeszcze mi zostały trzy dziesiątki Różańca do odmówienia", tylko wstań z kolan i zrób to. Noś w swoim sercu świat wiary, izdebkę w której spotykasz się z Bogiem, ale nie obnoś się z tym zbyt mocno (nie mów o Bogu kiedy żona wolałaby np. pogadać o kwiatach) bo żona jeszcze nie jest przygotowana by to przyjąć bez obaw, lęku czy niechęci. Dobrze, że chcesz być blisko Boga i tak trzymaj. Dbaj o swoje serce jak dbasz, módl się za siebie i żonę, kochają ją z całych sił, a resztę zostaw Bogu.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: mężatka (77.236.26.---)
Data:   2011-05-18 14:38

"Wspomniałem niedawno o naturalnej metodzie planowania rodziny i buchnęła na mnie z dziką furią żebym się leczył i nie zamierza być ofiarą mojego dziwactwa".
- Gdy człowiek nie zna reguł NPR, boi się nieplanowanej ciąży. Ludziom wydaje się, że NPR jest bardzo trudny do nauczenia, i że jest to (przepraszam za wyrażenie) "watykańska ruletka".
Też tak kiedyś myślałam, dopóki mąż nie kupił mi urządzenia: Lady comp i program komputerowy: Ctlife (interpretujący wykres temperatur).
Od 4 lat stosujemy: Lady comp, Ctlife i obserwacje szyjki i śluzu i to naprawdę działa. :) Gdy nie ma się wprawy w NPR, warto zainwestować w Lady Comp.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Aguu (---.ibd.gtsenergis.pl)
Data:   2011-05-18 17:18

Módl się nadal i rób dalej to co robisz. Wiesz dobrze by było gdybyś też modlił się za żonę. Jezus widzi jak bardzo się starasz. Bardzo dobre jest to, że tłumaczysz synkowi wiarę, to jest naprawdę piękne. Myślę, że Bóg jakoś już zadział w sercu Twojej żony, tylko potrzebny jest czas, ale spokojnie, Jezus samego Cie nie zostawi. :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: S (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2011-05-18 20:30

W niektórych wypadkach małżonek bardziej religijny ma prawo zgodzić się na współżycie z użyciem środków antykoncepcyjnych (ale nie wczesnoporonnych - współczesne pigułki antykoncepcyjne często mają też działanie potencjalnie wczesnoporonne):
http://www.szansaspotkania.net/index.php?pageid=13726

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Pokręć (62.233.211.---)
Data:   2011-05-18 22:26

Tak na marginesie, widać, jak to św. Paweł w 1 Liście do Koryntian miał rację. W małżeństwie występuje konflikt interesów między współmałżonkiem i Bogiem. Mniejszy bądź większy, czasem wręcz niezauważalny, ale dla mnie jednym z motywów, jakie brałem pod uwagę wybierając jednak życie w celibacie, była właśnie chęć życia z Bogiem, bez przymusu liczenia się z drugim człowiekiem w tej kwestii. Bóg przede wszystkim.
Kiedyś do św. o. Pio przyszła kobieta zapytać, co ma robić, czy iść do zakonu, czy wyjść za mąż, bo czuje powołanie do dźwigania krzyża z Chrystusem. I odpowiedź była taka, że małżeństwo, to właśnie droga na Golgotę, zakon - to kontemplacja Chwały Bożej na górze Tabor.
A rada? Idź pogadaj z mądrym księdzem, czy ponosisz odpowiedzialność za używanie sztucznej antykoncepcji przez Twoją żonę pomimo Twojego sprzeciwu w tej kwestii. Wydaje mi się, że nie, ale skonsultuj to.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2011-05-18 23:12

Niestety lady comp-raczej dla zamożnych. cena kosmiczna, za połowę tego kupiłem niedawno samochód.
Dziękuję wszystkim za dobre słowo, trochę mi to rozjaśniło w głowie, bo zaczynałem łapać jakiegoś "doła". Wiele macie racji, a samemu trudno czasem wyciągać sensowne wnioski. Jeszcze raz dzięki.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: lola (---.cable.net-inotel.pl)
Data:   2011-05-18 23:14

Wspaniały z Ciebie facet. :) Zazdroszczę Twojej żonie. Módl się za nią, może kiedyś dojrzeje do wiary i będziecie razem chodzić do kościoła. Proponuję też podział obowiązków w domu, bo być może ona rzeczywiście nie ma czasu, bo w niedzielny poranek musi przygotować obiad, albo posprzątać. Zaproponuj, że te czynności zrobicie razem, a później pójdziecie do kościoła i na spacer. Może da się namówić. A co do naturalnej antykoncepcji, wytłumacz jej, że tabletki niszczą jej organizm, a prezerwatywa odbiera poczucie bliskości. Być może po drugim porodzie ona nie chce mieć na razie więcej dzieci, a uważa, ze metody naturalne nie gwarantują w 100% tego, że w ciążę nie zajdzie.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2011-05-19 10:52

Jeśli Lady Comp jest za drogie, kupcie mikroskop owulacyjny Donna (jest na allegro). Jeżeli chcesz, Marku, przekonać żonę do NPR, bądź świadom, że może to od Ciebie wymagać inwestycji bardziej materialnych, niż tylko namowy i perswazje. Żona musi czuć się bezpiecznie, a na razie najwyraźniej tak nie jest.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-05-19 11:16

Pokręć: to wspaniałe, co napisałeś: "Bóg przede wszystkim."
Ale piszesz też: "jednym z motywów, jakie brałem pod uwagę wybierając jednak życie w celibacie, była właśnie chęć życia z Bogiem, bez przymusu liczenia się z drugim człowiekiem w tej kwestii" - Dla mnie jest bardzo, ale to bardzo ciekawe, co napisałeś. Przepraszam, że cię sprowokuję. Czepiam się, ale to jest naprawdę ważna kwestia i uważam, że warto to wyjaśnić na tym forum.
O ile dobrze rozumiem, to nie chciałeś brać na siebie odpowiedzialności za prokreację, podejmować trudu rodzicielstwa. To prawda, że właśnie chyba tę kwestię "liczenia się z drugim człowiekiem" w tym zakresie, najtrudniej jest zrozumieć młodym ludziom. Tylko zastanawiam się, czy twoja postawa nie jest wycofaniem się i ucieczką od podstawowego obowiązku, jaki Bóg nałożył na człowieka: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Rdz 2,28).
Co do słów św. o. Pio, to być może ON tak widział swoje powołanie zakonne. Jak widać, nie przeszkodziło mu to w zostaniu świętym. Może ty też tak je widzisz. Ale przecież trzeba powiedzieć, że Pan Jezus nie zezwolił uczniom na postawienie namiotów na Górze Tabor. Przyszedł moment, że musieli zejść z tej góry. Każdy ma takie momenty w życiu, kiedy musi schodzić z góry Tabor. Nawet nie jeden raz z życiu. Pan Jezus w Chwale Bożej znika mu wtedy sprzed oczu. Jest to czas, kiedy też trzeba żyć i kontynuować podążanie drogą, jaką się wybrało: w zakonie lub w małżeństwie.
Być może właśnie Marek jest w takim czasie, kiedy to, co go zachwyciło, zdecydowało, że wybrał życie małżeńskie, znikło z jego pola widzenia. Miał swoją górę Tabor, a teraz widzi się na Golgocie. Dostrzega tylko złe strony małżeństwa (przynajmniej tak rozumiem, to co tu pisze). Nawet nie dlatego, że żona zmieniła swoje postępowanie (co przecież mogło się zdarzyć, a na co nie miałby żadnego wpływu), ale sam zmienił swoje.
Wydaje mi się, że każdy ma w życiu sytuacje, które określiłabym jako czas na górę Tabor i na Golgotę. Dzieje się tak zarówno w zakonie, jaki i życiu małżeńskim. Obie te góry są obecne w życiu każdego człowieka, tylko trzeba w obu tych sytuacjach szukać odniesienia do Pana Boga i trwać na raz obranej drodze życia.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: mężatka (77.236.26.---)
Data:   2011-05-19 12:53

Nie polecam mikroskopu owulacyjnego Donna (nic nie widzę pod mikroskopem) ani komputerka Persona (ma drogie paski, które trzeba kupować co miesiąc i łatwo pominąć pomiar), wyrzucone pieniądze. :( Tańszą wersją Lady comp jest: Pearly.
Miesięczny koszt użytkowania Lady comp to: 15 zł (urządzenie kosztuje 1800 zł i ma gwarancje 10 lat), a tabletki antykoncepcyjne nowej generacji kosztują 45 zł miesięcznie. Co wychodzi taniej? :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2011-05-19 14:43

U mnie akurat Donna się sprawdza... Uważam, że nie jest aż tak droga, żeby nie można było wypróbować.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: M (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-05-19 16:04

Korzystałam z bezpłatnego kursu internetowego ze strony npr.pl (w formie maili), do tego mam książkę za kilkanaście zł o metodzie Rotzera. Nie korzystałam z żadnych Lady-Compów, itp., z tego co się orientowałam bazują tylko na temperaturze, a to za mało. Szczerze polecam kurs internetowy (opłata wg uznania, dobrowolna). Zamierzam tylko zaszaleć na zakup termometru nietoksycznego, bez rtęci (chyba ok. 50 zł). NPR stosujemy od 8 lat, mamy dwoje dzieci planowanych(!), współżyjemy tylko w fazie poowulacyjnej. Mąż tez nie był na początku przekonany do NPR.
Jeśli Twoja żona boi się, to zaproponuj na początek tylko współżycie w czasie po owulacji - daje 100% skuteczność, trzeba tylko poćwiczyć interpretację wykresu temperatury i śluzu, ale nie jest to trudne, bo organizm działa raczej regularnie, więc wszystko powtarza się w każdym cyklu.
Jeśli chodzi o pożycie, polecam książkę o. Knotza "Seks, jakiego nie znacie" - wiele tłumaczy, niezależnie od podejścia Twego, czy Twej żony.
Wasze młodsze dziecko jest małe, żona pewnie ma dość, jest zmęczona, może zorganizuj 1,5 godz opieki w niedzielę (babcia?), to może żona pójdzie z Wami do kościoła. Zabierz ją na Mszę, która może się jej spodobać, np. gdy gra młodzież - wysil się - powodzenia. :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2011-05-20 00:36

No cóż koszty, koszty, zarabiam 2000 zł do pracy mam 40 km czyli razem 80 dziennie, raty, opłaty i 2000 się zamyka żona zarabia 500 zł. Mierzenie temperatury, itp. wszystko ok. ale trzeba w miarę regularnie żyć, a my raz do pracy rano, raz po południu, raz lulu o 20-tej raz o 2 w nocy. Co do modlitwy, to nie przesadzam, bo nie mam czasu i miejsca, staram się nikomu nie przeszkadzać jak mała śpi i syn na dworze, żona w pracy, to wtedy. "moja izdebka to pokoik, tak dla całej czwórki. W drugim mieszka wszechmocna mama mojej żony. Ale i tak wszystkim wam dziękuję.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-05-20 00:53

"Mierzenie temperatury, itp. wszystko ok. ale trzeba w miarę regularnie żyć, a my raz do pracy rano, raz po południu, raz lulu o 20-tej raz o 2 w nocy". - Zapoznaj się najpierw z nowoczesnymi metodami rozpoznawania płodności, bo to o czym piszesz akurat przeszkodą nie jest. Metody te z powodzeniem stosują kobiety pracujące na 3 zmiany.
P.S. No tak, lepiej mieć do czynienia z Wszechmocnym Bogiem, niż wszechmocną teściową. Zastanów się nad tym, czy religijność nie jest dla Ciebie rodzajem ucieczki od kłopotów w domu.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2011-05-20 01:26

nie jestem religijny aż tak. W Boga wierzyłem zawsze. Byłem trochę w zakonie. Następnie zostałem NARKOMANEM, był też egzorcysta, po tym co przeżyłem nikt mi nie powie, że po śmierci nic nie ma. Ależ oczywiście, że problemy sprawiły, iż uciekam do Boga, no bo do kogo? Pewnie, że mam czasem chęć zostawić wszystko. Kocham żonę i dzieci, ale jak żyć w domu, gdzie nie masz nic do powiedzenia, nie możesz być religijny i nie możesz być zwykłym pijakiem, czy to źle, że coś robię, próbuję. Jaka religijność? Dziesiątka różańca pod przedszkolem? Walka z samogwałtem? Przed nikim nie strugam świętoszka, staram modlić się za rodzinę, zmarłych, molestowanych, dusze w czyśćcu. Moje nałogi miażdżą mnie, niszczą, staram się nie poddać. Modlę się jak potrafię, może słabo, trochę z modlitewnika, bo brak słów, powiedz kogo mam prosić o pomoc? Może psychiatrę, psychologa?

Chciałem podzielić się problemem, szukałem dobrej rady, za odzew dziękuję, ale pare osób chętnie by mnie zdeptało. Jak żyć, kiedy pokonałeś ćpanie, wiele lat temu walczysz z ciągotkami do alkoholu, w pracy jesteś numerem w systemie, bo nawet jak zapalę papierosa w kibelku, ryzykuję utratą pracy, walczysz z wieloma innymi nałogami, a jedyna radość to dzieci. Pomieszkaj z teściową, zobaczysz. Moja modlitwa, to prośba o litość, więc nie chrzań mi głupot o religijności, bo nie koliguje z moimi obowiązkami ojca, ESTERKO.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Anna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2011-05-20 05:51

No cóż, Marku, jesteś bardzo dzielny.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: salamanka (---.opera-mini.net)
Data:   2011-05-20 07:38

No to jeśli "koszty, koszty, koszty" i małe mieszkanie, to się nie dziw zonie, ze nie chce ryzykować kolejną ciążą, na którą Was nie stać. Trudno się jej dziwić, ze nie ma ochoty na eksperymentowanie z NPR, skoro ani ona wiele o tym nie wie, ani Ty. Mam wrażenie, ze NPR to coś, o czym masz mgliste pojecie i chciałbyś, "żeby zona stosowała", bo słyszałeś, ze "Kościół to lubi". A już jak stosować, żeby było skutecznie, to niech ju ona wymyśli, najlepiej bez kosztów. To nie takie proste. Na eksperymenty jest czas przed pierwsza ciążą, a nie przed trzecia. Nie obwiniaj jej, ze nie chce i ze się boi.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Tomek (---.itsa.net.pl)
Data:   2011-05-20 10:25

Może poszukaj wspólnoty - jest bardzo wielu ludzi z podobnymi problemami z wyznawaniem swojej wiary, mnie też prześladowała rodzina (np. poniżanie i wyśmiewanie wiary). Najważniejsza jest Twoja osobista relacja z Bogiem, bo to Bóg jest Dawcą życia, a nie ludzie, którzy się np. śmieją z wierzących - i którzy zresztą też się kiedyś spotkają z Jezusem, ciekawe co Mu wtedy powiedzą. Trzymaj się, życzę Ci wszystkiego dobrego. <><

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Asia (---.kredytbank.com.pl)
Data:   2011-05-20 11:44

Marku, zrobiłeś już naprawdę bardzo dużo. Wiele osób poddaje się przy dużo mniejszym obciążeniu.
Jesteś wspaniałym mężczyzną i w ten sposób powinieneś o sobie myśleć.
To, że szatan najwyraźniej próbuje jeszcze na Ciebie zapolować, to po prostu widać. Wpędził w nałogi, a teraz próbuje rozbić Twoją pewność siebie. Ty dzięki Bogu jesteś silny. :)
Samogwałt można pokonać poprzez jego odrzucenie, np. wyrzeczenie się tej "przyjemności" dla Boga. Też miałam kiedyś z tym kłopot, ale w pewnym momencie powiedziałam stanowczo "nie" i pokusa całkowicie odeszła. Stała się zbędna, w ogóle nie pociągająca. Nie oznacza to, że zrezygnowałam z seksu, ale obecnie to ja decyduję o tym, czy chcę rozbudzić swoje emocje czy nie.
Co do teściowej, spróbuj poćwiczyć myślenie o niej w kategoriach miłości. Miłości wybaczającej, a jednocześnie wymagającej i konstruktywnej: "mamo, kocham Cię, to jest Twoje zdanie, a decyzję w sprawie MOJEJ rodziny podejmuję w ustaleniu z żoną". Spróbuj nabrać dystansu i wypracować spokojną stanowczość wobec nadopiekuńczości teściowej.
"Modlę się jak potrafię, może słabo, trochę z modlitewnika, bo brak słów,..." - nie ma czegoś takiego jak "słaba modlitwa" jeżeli płynie ona z serca i skierowana jest ku Miłości. Potrzeba tylko ofiarowania tych intencji Bogu, zawierzenia, pozostawienia Jemu wyboru sposobu rozwiązania problemu oraz naszego zdecydowania, konsekwentności w podjętych decyzjach, a te potrzebują naszego potwierdzenia w czasie, czyli cierpliwości i wytrwałości.
Dołączam modlitwę w Twojej intencji. :)
P.S. Może poproś o taką modlitwę jakieś zgromadzenie, czy wspólnotę modlitewną. :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-05-20 14:36

Marku, nie życzę sobie takich odzywek w stosunku do mojej osoby, bo to co piszesz to przemoc słowna. Tym bardziej, że są niesprawiedliwe, bo nigdzie nie napisałam tego, co mi zarzucasz. To nie ja mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Mając rodzinę NIE WOLNO Ci być pijakiem, bo niszczysz rodzinę. W pracy NIE MOŻESZ palić w toalecie, bo to niezgodne z prawem i szkodzi innym. Np. osobiście duszę się, kiedy ktoś pali obok mnie. W nałogi SAM wpadłeś, więc nie możesz żądać od innych ponoszenia ich konsekwencji. Z teściową SAM zamieszkałeś, decyzję o ślubie SAM podjąłeś, więc bądź łaskaw nie obwiniać mnie o SWOJE WŁASNE wybory. Na dokładkę słowa krytyki odbierasz jako atak na siebie. Cóż, typowa postawa osoby z nałogiem: jak ktoś śmie mówić/pisać coś, co nie zgadza się z Twoim punktem widzenia. Szczerze mówiąc Twoja reakcja upewnia mnie tylko w tym, że masz problem.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale SAM też napisałeś, że postępujesz wg zasady jak trwoga to do Boga, o tu: "Ależ oczywiście, że problemy sprawiły, iż uciekam do Boga, no bo do kogo?". - A co będzie, kiedy problemy się skończą? Powiesz Bogu do widzenia, a właściwie to do nie-widzenia? To w końcu wierzysz, czy tylko jesteś religijny? Kto jest dla Ciebie Bogiem, Bóg czy wszechmocna teściowa? Już samo użycie takiego słowa w stosunku do niej, wg mnie, jest co najmniej dziwne w ustach osoby, która twierdzi, że wierzy. No właśnie, w co wierzy, w to, że jest coś po śmierci? W to wierzą nie tylko chrześcijanie.
A może Twoja złość na mnie wynika z tego, że napisałam, iż do NPR nie trzeba prowadzić mocno regularnego trybu życia? To może rzeczywiście jest tak, jak napisała salamanka: Ty chcesz, ale praktyką niech się zajmie żona?
A odnośnie psychologa i psychiatry: tak, uważam, że terapia to dobry pomysł dla Ciebie. Może wtedy zaczniesz zauważać coś poza swoim wielkim JA i zajmiesz się naprawdę własnym życiem.

PS. Jeszcze odnośnie NPR. W sytuacji, kiedy nie planuje się dziecka, oznacza to życie w czystości w okresie płodnym, co oznacza, że nie ma w tym czasie miejsca na wzajemne zaspokajanie się. Jak zamierzasz sobie z tym poradzić, kiedy nie radzisz sobie z czystością w momencie, kiedy "dzięki" antykoncepcji możesz współżyć bez ograniczeń? Myślałeś o tym?

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-05-20 15:15

"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" - (św. Augustyn z Hippony).
Marek, myślę tak samo jak Esterka. Nawet nie mam co tu dodać. Może powiem tyle: zaufaj Bogu tak na całego i zacznij traktować Go poważnie, tak jak należy. Póki nie przyznasz sam przed sobą w szczerości, że to Twoje wybory (tak jak Esterka napisała) doprowadziły Cię do miejsca, w którym jesteś, póty będziesz się męczył nieustannie. I dobry psycholog też wydaje mi się nie jest złym pomysłem. Tylko trzeba poszukać, popytać (może tutaj na forum)? I nie poddawaj się. Dopóki walczysz to jest nadzieja. Walcz o dobro w sercu. Walcz o siebie i piękne życie, ale bez Boga nie dasz rady. Życzę Ci, żebyś kiedyś Go pokochał dla Niego samego.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marlinek (---.rzeszow.vectranet.pl)
Data:   2011-05-20 16:00

Marku napisałeś dość ostre słowa: "Moja modlitwa, to prośba o litość, więc nie chrzań mi głupot o religijności, bo nie koliguje z moimi obowiązkami ojca, ESTERKO". - Co się stało, że zareagowałeś agresją? Esterka nie powiedziała nic, co mogłoby być obraźliwe lub oskarżające? Chciała pomóc i zwrócić Twoją uwagę na problemy, których może nie dostrzegasz. Myślę również, że nikt nie ma ochoty na "deptanie" Cię. Przeczytaj jeszcze raz wszystkie wpisy i zauważ, że jest w nich bardzo dużo życzliwości i dobrych rad.
Pozdrawiam.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-05-20 19:59

"Modlę się jak potrafię" - Marku, i tego się trzymaj. Módl się tak, jak najlepiej potrafisz. Idź do Boga własną drogą. Stawaj przed Nim w prawdzie o sobie. W prawdzie, którą przy Jego pomocy będziesz stale odkrywał. Nie zawsze będzie to tylko doświadczenie własnej ułomności i grzeszności, ale również piękna, które jest w Tobie. A jeśli dobrze wiesz, że teraz przychodzisz do Niego tylko po litość (Miłosierdzie?), to nie próbuj osiągnąć na siłę innej, "doskonalszej" relacji z Nim. Naprawdę dobra jest ta, która jest szczera.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: mamma (---.rev.pro-internet.pl)
Data:   2011-05-20 21:03

Nie wnikając we wszystkie zawiłości tej sytuacji (i rozmowy dotyczące samej dyskusji na forum) chciałam tylko napisać, że NPR trzeba najpierw spróbować. Miałam mnóstwo obaw i argumentów przeciwko tej metodzie, dopóki nie zaczęłam jej stosować. Potem okazało się, że to prosta sprawa. Co więcej, w pełni akceptuje ją również mój niewierzący, niepraktykujący, niekatolicki mąż. Wam również życzę powodzenia. :)

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Piotrek (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2011-05-21 04:17

Z Twoich wypowiedzi wynika, że wiele przeszedłeś w życiu. Ale spójrz, jak sam wspomniałeś doświadczenie umocniło Cię w wierze. Wiesz, że Bóg jest. I masz na to osobiste dowody. Mało kto ma taką pewność i wiarę. Mając taki fundament można wszystko.
Życie zgodne z naszą wiarą nie jest proste. To jest walka. W życiu codziennym: w domu, w pracy, na ulicy. To jest często umieranie dla kogoś, w obronie idei, człowieka i jego godności. To odstawanie od reszty, nastawianie się na pogardę i lekceważenie.
Ale w tej walce nie jest się samemu. Bo w Chrystusie jest nasza siła, w jego śmierci jest nasza nadzieja. Szatan chce żeby każdy z nas umarł. Chrystus pokonał śmierć i szatana i dlatego do niego mamy się uciekać, mimo zwątpień, trosk, problemów, często beznadziejności i biedy codziennego dnia.
Myślę, że w stosunku do rodziny popełniasz ten sam błąd co ja. Pewnych rzeczy nie da się wprowadzić na hurra, w całej szerokości i rozciągłości od razu. Sam najlepiej wiesz, że problemy nie rozwiązuje się w ciągu kilku dniu, ale często trwa to latami. Dlatego nagła zmiana u Ciebie w kwestii wiary i postawy mogła sprawić opór u Twojej żony.
Myślę, że zawsze trzeba zaczynać od siebie, co jest bardzo trudne. Ale wiara to miłość do drugiego człowieka, szacunek, to postawa.
Z doświadczenia wiem, że stokroć większą siłę mają nie piękne słowa, ale sam człowiek, który żyje pełnią wiary - autentyzm. Nie od dzisiaj wiadomo, że przykład uczy. Dlatego zawsze trzeba pracować samemu i nad sobą, a inni uwierz mi zauważą to, a Ty jako głowa rodziny i Facet jeszcze zdołasz wzbudzić w rodzinie żywą wiarę.
W tym wszystkim nie można zapominać o najstarszym grzechu świata: o grzechu pychy. I jego się wystrzegać.
Nie wiem w jakiej miejscowości i jak można by złapać kontakt, ale polecam Ci Pana Jacka Pulikowskiego, zajmującego się rodziną, pracującego w poradni rodzinnej, wierzącego katolika. Myślę, że mógłby Ci pomóc.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2011-05-22 22:38

Dzięki dzięki Bóg zapłać wszystkim dziękuję. Kogo obraziłem - wybaczcie kocham was hee Jezus żyje a ja mam nową nadzieję. Wszystko jest mało ważne jak się ma Jezusa za przyjaciela. trzeba czasem dać Mu trochę czasu bo działa stopniowo i delikatnie. pa

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-05-24 10:27

Muszę wprowadzić poprawki na teściową (nawet dla najlepszej będziesz tym, który odebrał jej ukochaną córkę) - musisz duszkiem wypijać nie jedną, a co najmniej dwie szklanki wody, najlepiej pij tak długo, aż Ci przejdzie, staraj się choćby najtańszej mineralnej, bo kranówa jest obrzydliwa, ja Ci to mówię. No nawracanie teściowej (bo do tego sprowadza się nawracanie żony w tym wypadku), kamikadze, kamikadze, ale podziwiam. Daj znać, jak Ci się uda, to powinno być widowiskowe. W każdym razie jest to odpowiedzialność faceta (on jest głową w normalnym społeczeństwie - umówmy się, że to prywatna uwaga i panie nie czytają tego co w nawiasie).

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: m (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2011-05-25 12:35

Marku trzymaj się mocno Jezusa, każdą sprawę, kłopot, zmartwienie powierzaj Jemu. Za zonę i całą swoją rodzinę módl się wytrwale. Nałogom powiedz stanowcze nie. Nie jesteś w tej sytuacji sam. Wszyscy mamy jakieś mniejsze lub większe grzechy na sumieniu i słabości. Najważniejsze to nie poddawać się im. Chodzić do spowiedzi, przyjmować Komunię świętą. Nie mówić sobie, że widocznie jestem za słaby, skoro borykam się ciągle z jakąś słabością, i poddawać się jej. To pokazuje nam, ze sami z siebie jesteśmy słabi, bez Boga ani rusz. Ale walczysz z tym, wiesz, ze nie powinno tak być, a to już dużo. Wytrwałości życzę.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: Łukasz (---.optimized.vps.and.dedicated.servers.from.)
Data:   2011-05-26 21:16

Michał:
1. Co miałeś na myśli pisząc o wypijaniu wody duszkiem?
2. Facet - mąż ma największy wpływ na żonę. Teściowa to inna sprawa. Nawracać najlepiej przykładem, własnym życiem, ale też konsekwencją, stanowczością, mądrymi męskimi decyzjami.

Zawsze mi powtarzano, że w rodzinie jeśli facet jest wierzący, to w 80% przypadku reszta rodziny też się nawróci. Wierzę, że tak jest.
Przypomniałem sobie właśnie jeszcze o jednym fragmencie z Ewangelii wg św. Jana.

"Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi? Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną" (J 20, 21-22).

Wierzę, że to my mamy się nawracać. Sprawa wiary i nawrócenia to sprawa człowieka i Boga, Tak rozumiem sens tego fragmentu. Po za tym Jezus mówił nawracajcie się, a nie idźcie i nawracajcie.

 Re: Nie spodziewałem się prześladowania we własnej rodzinie.
Autor: I. (---.10.11.univie.teleweb.at)
Data:   2011-05-27 11:33

Po pierwsze wyprowadźcie się od teściowej. Na jej terenie i, nie daj Boże, garnuszku nigdy nie będziesz głową domu. Pan Bóg dał Ci pracę 40 km od domu, nie daje Ci to do myślenia? Twoja żona zarabia bardzo mało - kiepską pracę za 500 zł nie jest tak trudno znaleźć gdziekolwiek. Poszukaj czegoś bardzo skromnego do wynajęcia niedaleko od swojej pracy i podejmij odpowiedzialność za byt Twojej rodziny.
Teściowa będzie Ciebie i córkę zawsze traktowała jak dzieci. Taka jest natura teściowej. Jestem kobietą i wiem, że to się samo z siebie nie zmieni.
Ty pewnie czekasz, aż Cię będzie na to stać. A może to Bóg teraz oczekuje od Ciebie odwagi i zaufania? Miałeś odwagę się ożenić, to teraz weź odpowiedzialność za swoją rodzinę. I nie oczekuj, że żona Cię za to pochwali, to dla niej też będzie próba zaufania do Ciebie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: