logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Magda (---.serv-net.pl)
Data:   2012-04-25 11:45

Piszę, ponieważ na chwilę obecną nie mam z kim podzielić się swoim cierpieniem. Jestem sama w domu i jest mi tak strasznie źle. W duchu liczę na to, że ktoś przeczyta moją historię, że powie, jak mogłabym to wszystko przetrwać. Proszę przed odpisaniem mi pomodlić się o światło, bo osobiście, niestety, światła żadnego już nie mam. Moje cierpienie jest niewyobrażalnie wielkie, naprawdę nie jest ono do wytrzymania i naprawdę od jakiegoś czasu modlę się o własną śmierć. :( Bo już nie mogę wytrzymać. Bo mój ból jest tak wielki, że nie jestem w stanie go wytrzymać. Może ktoś, kto jest mocny i silny w wierze, będzie w stanie mi pomóc. Bo uratować mnie już może tylko cud. :( Ale już w cuda nie wierzę. Mówi się, że cierpienie uświęca, przybliża do Boga. W moim cierpieniu staram się mówić do Boga: "Bądź wola Twoja", ale jest coraz gorzej i gorzej. Po prostu strasznie. :( Bóg musi mnie strasznie nienawidzić. Mówię szczerze. Albo po prostu Go nie ma. To nie jest prowokacja, to głos mojej rozpaczy.

Opowiem pokrótce swoją historię. Przez wiele lat żyłam bez Boga. Szukałam szczęścia w różnych przyziemnych sytuacjach. Tak naprawdę szukałam miłości, bo w dzieciństwie zostałam niestety bardzo poraniona. Wchodziłam w różne beznadziejne związki, imprezy, szukałam też kontaktu z jakąś formą Absolutu poprzez wróżenie z kart, wahadełka, próby odbywania podróży astralnych, medytacje itp. Niby byłam wierząca, ale do kościoła nie chodziłam. Spowiadałam się z tego co chciałam, ale nie ze złości, tylko ze wstydu. Z grzechów nieczystych praktycznie nigdy się nie spowiadałam, jedynie z seksu. Mniejsza o to. Trzy lata temu przeżyłam głębokie nawrócenie. Po prostu, gdy moja sytuacja była beznadziejna, skrajnie beznadziejna, z głębi serca zawołałam do Boga o pomoc. I On w cudowny sposób mi pomógł. Najpierw zaczęłam Go głęboko doświadczać, po prostu czułam Jego Miłość. Modliłam się o to, żeby On sam wszystko ułożył, że jeżeli chce, abym miała męża, dzieci, to żeby Sam postawił na mojej drodze odpowiedniego partnera. I tak się stało. Poznałam Marka w sposób taki, jakiego bym się nigdy nie spodziewała. Miałam pewność, że ta znajomość pochodzi od Boga. Udawało nam się żyć w czystości, razem się modliliśmy, rozmawialiśmy o Bogu i wierze, byliśmy sobie tak bliscy, tak bardzo się kochaliśmy. Na dodatek dostałam swoją wymarzoną pracę. I to też w momencie, kiedy prosiłam Boga o to, aby dał mi taką pracę, dzięki której będę mogła mieć wolne weekendy, żebym mogła chodzić w każdą niedzielę do kościoła. I tak się stało. W pewnym momencie jednak zaczęły mnie dręczyć różne myśli o chorobach, bałam się potwornie raka. Poszłam do psychiatry, dostałam tabletki na nerwicę i było ok. Zaczął się najszczęśliwszy okres w moim życiu. Do pewnego momentu. Nie wiem, czy mogłabym w jakikolwiek sposób wiązać moją obecną sytuację z faktem, że pewnego dnia pojechałam do kasyna, ale wtedy zaczęło się coś psuć. Praktycznie od pierwszego dnia w kasynie wpadłam w obsesję grania. To trwało przez jakiś czas. Narobiłam sobie sporych długów, byłam sparaliżowana strachem. I niestety od tego się zaczęło. Z Markiem wszystko zaczęło się walić. Kłóciliśmy się. W pracy stałam się ofiarą mobbingu i ta sytuacja trwała przez ok 2 miesiące. Z moimi tendencjami do lęku wpadłam w całkowity paraliż. Nie byłam w stanie się ruszać, umierałam z bólu i strachu. Po powrocie do domu niestety byłam w stanie tylko leżeć i płakać. W końcu za sprawą modlitw do św Ekspedyta udało mi się wyzwolić z tamtej pracy. Po tygodniu Marek mnie zostawił. Zostałam zupełnie sama, z bólem, rozpaczą, przerażeniem. Nie byłam w stanie wejść do kościoła, czułam odrazę do Boga, przerażający lęk przed Nim, że mi to zrobił. Że dał mi to wszystko tylko po to, żeby później zabrać. Na dodatek zaczęłam się bać, że mam raka, HIV-a, że pójdę z jakiegoś powodu do więzienia. Poszłam do innej lekarki, która rozpoznała zaburzenia psychotyczne. Urojenia. To było straszne. Na dodatek żadne leki nie działały. Marek do mnie wrócił. Ale co z tego, kiedy ja żyłam tylko tym, co było w mojej głowie - rakiem, więzieniem i HIV-em. Myślałam o tych rzeczach od rana do nocy, 24h na dobę. Błagałam Boga, żeby mi dał 5 minut ulgi w ciągu całego dnia. Nic się takiego nie stało. To trwa od roku. Po żadnych lekach nie czułam najmniejszej nawet poprawy. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że przecież osoba chora psychicznie nie może wyjść za mąż, więc tym bardziej czułam przerażenie. Nie czułam od roku nawet chwili spokoju. Nawet 5 minut. Dwa razy byłam w szpitalu psychiatrycznym. Za drugim razem jakieś dwa miesiące temu. Tam stwierdzili, że na sto procent nie mam żadnych zaburzeń psychotycznych, że to lęk, a nie urojenia. Ucieszyłam się, bo uświadomiłam sobie, że będę mogła z nerwicą wyjść za mąż, iść do pracy. Ucieszyłam się, że skoro byłam źle leczona, to leki nie miały prawa pomóc. Że wreszcie ten koszmar się skończył. Jednak mój stan nie poprawił się ani trochę. Teraz bez przerwy myślę o schizofrenii, że to jednak była psychoza, że mam schizofrenie, cały czas myślę o tym, że jak się okaże, że mam schizofrenię, to że zostanę ubezwłasnowolniona, osadzona w szpitalu psychiatrycznym na zawsze albo w jakimś DPS. Że muszę zerwać z Markiem, bo i tak nie będę mogła wyjść za mąż. Myślę o tym bez przerwy, mam takie obsesyjne myśli, że już nie mogę. Od wczoraj piecze mnie całe ciało, wszystko mnie boli, czuję rozpacz. Tak jest cały czas. Nie widzę sensu w niczym. I nie mogę powiedzieć, że zaniedbałam obowiązek leczenia się. Brałam leki, chodzę na terapię, za którą płacę 130 zł za 50 minut rozmowy, z której za wiele nie jestem w stanie wziąć, bo tylko myślę, że już za chwilę okaże się schizofrenia. Już nie mam siły żyć, nie rozumiem dlaczego Bóg chce, abym tak cierpiała, jeszcze te ciągłe myśli o więzieniu, o klatkach. Niby wiem, że nie ma powodu, dla którego miałabym się w nim znaleźć, a jednak cały czas o nim myślę. Już nie mogę. Nie mam siły. Nie wiem jaki cel może mieć w tym Bóg. Mam myśli samobójcze, błagam Boga, żeby sam mnie zabrał, a On nie robi nic, po prostu nic. Dlaczego? Codziennie aktem woli przebaczam wszystkim tym, którzy mnie zranili, bo wiem, że wiele chorób bierze się z braku przebaczenia, chodzę do spowiedzi, Komunii. Modlę się nawet leżąc na podłodze krzyżem. Tylko nie mówcie mi o egzorcyście, już byłam, został odprawiony egzorcyzm wielki chyba 6 razy, działy się niby rzeczy jak na filmach, w sensie darłam się, miotałam itp. Ale byłam całkowicie świadoma tego, co się dzieje, więc zrozumiałam, że tak rozpaczliwie chciałam się uwolnić od tego cierpienia, że po prostu chyba udawałam. Chciałam, żeby egzorcyzmy mi pomogły. Nie pomogły. Jest mnóstwo osób, które się za mnie modlą, przyłączyłam się do Odnowy w Duchu Świętym, jeżdżę na Msze o uzdrowienie i nic. Jest coraz gorzej, zdecydowanie coraz gorzej. Błagam Boga tylko o to, żeby się wypełniła Jego wola, ale nie rozumiem dlaczego On pozbawił mnie wszystkiego - miłości, zdrowia, pieniędzy itp. Moja młodsza siostra wychodzi za rok za mąż. A ja? Mam 25 lat. Na dodatek zawsze miałam cerę jak pupa niemowlaka, a odkąd zachorowałam zostałam obdarzona jakimś trądem. Czy ktoś umie w tym rozpoznać jakikolwiek sens?

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: marcelina (---.chelm.mm.pl)
Data:   2012-04-29 23:37

Jestem po podobnych doświadczeniach o okultyzmem: wróżby, tarot, numerologia, astrologia. Z takich rzeczy nie wychodzi się ot tak, za pstryknięciem palców.
To nie Bóg chce tego (o czym piszesz obwiniając Go o zło, którego doświadczasz) dla Ciebie i niczego Ci nie zabrał. Sama sobie wszystko zabierasz każdą myślą poddawaną Ci przez złego, podsycaną, którą bierzesz do siebie. Znalazł na ciebie sposób i trzyma się tego. Po takich doświadczeniach nie odpuszcza. Dałaś mu się po prostu podejść. Sama wiem, że próbuje on, jak nie wychodzi tak, to próbuje inaczej. Straszy. Szarpał się ze mną we śnie (piszę jak psychiczna, jednak wiem, że to się działo naprawdę). nie będę tu opisywać, co więcej, bo i po co.

Odganiaj po prostu od siebie te głupie myśli, nie daj się. To nie jest prawdą, to nie dzieje się w realu, tylko zły podsuwa ci to, by cie odzyskać. Walczy o twoją duszę. Nie daj mu się. Dużo się módl, każdego dnia. Zmawiałam kilka modlitw dziennie. Na początku praktycznie ciągle się modliłam, by z tego wyjść. Polecam różaniec, litanię Loretańską (właśnie zaczyna się maj, a wiec litania, jak znalazł. Polecam jeszcze wstawiennictwo Ojca Pio i Siostry Faustyny oraz św. Rity.
I nie maż się, nie rozpaczaj, bo nikt za ciebie ze złym nie wygra. Bierz się do roboty. Walcz o siebie. A każdą modlitwę ofiaruj "w intencji dusz czyśćcowych", wtedy one modlą się za ciebie. :) To bardzo pomaga.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Jan (---.acn.waw.pl)
Data:   2012-04-29 23:39

Magdo. Jeśli babrałaś się wróżeniem, podróżami astralnymi, wahadłami, najprawdopodobniej potrzebny Ci jest egzorcysta i to na dłużej. Zadbaj o tę sprawę. Bóg Ciebie poprowadzi.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Michał (---.range86-168.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-30 00:52

Potrzebujesz stałego spowiednika i dalszych modlitw o uwolnienie. Trwaj we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym. Niestety, Twój stan nie zniknie jednego dnia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przez wytrwałość ocalisz swoje życie. Twoje lęki wskazują na typowe objawy dręczenia. Ile lat żyłaś bez Boga? A teraz oczekujesz, że wszystko zniknie ot tak sobie? Zniknie, ale nie ot tak sobie. Najtrudniej jest uleczyć duszę. Gdy zły duch opuści człowieka, krąży wokół niego jak lew. Przez wytrwałość ocalicie wasze życie.
I jeszcze jedno, z tego co piszesz, wynika, że nic nie wiesz o Bogu. Kompletnie nic. Te braki trzeba uzupełnić. Brak wiedzy nie jest nieodwracalny, ale bywa bardzo bolesny. Pismo Święte. Do odrobienia.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-30 10:14

Dziękuję Bogu za wszystko. Nawet za to, co mi się nie podoba. Staram się Mu ufać.
Uwielbienie Boga przynosi wyzwolenie człowiekowi (zob. Dz 16, 16-40). Uwielbienie otwiera człowieka na działanie Boże.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Marta (---.algo.radman.pl)
Data:   2012-04-30 10:35

w takim wypadku polecam postawę Hioba.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Asia (---.kredytbank.pl)
Data:   2012-04-30 10:46

Magdo, Bóg Ciebie kocha i chce dla Ciebie jak najlepiej, uwierz Mu i zaufaj. Jeżeli chcesz, aby ktoś Ci pomógł, zakładasz, że pomoże. Prawda? :) Obecnie postępujesz dokładnie odwrotnie: prosisz o pomoc, ale zakładasz, że Bóg Cię odrzucił i sama siebie wkopujesz w depresję. Odrzuć te myśli, chwyć Jezusa za rękę i poproś, aby pomógł Ci pokonać Twoje słabości, aby Cię wyprowadził na wolność. Otrzyj łzy i powiedz NIE. Podejmij walkę. Tak jak poddałaś się idąc do kasyna, tak teraz musisz się przeciwstawić.
Umów się ponownie z egzorcystą, bo chyba już dojrzałaś do walki i zamiast "się wyzwalać", skup się na modlitwie i spokojnie oddaj się Bogu. Będzie dobrze i będziesz mogła w pokoju cieszyć się miłością Marka.
Skorzystaj także z rady Michała. Zacznij czytać Biblię, np. od Nowego Testamentu. Możesz to robić razem Markiem, abyście oboje mogli cieszyć się Słowem. Z Panem Bogiem.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-04-30 10:55

Droga Magdo, poczytaj, potem popatrz i posłuchaj:
Jest to świadectwo nawrócenia Joseph Marie Verlinde (Jacques Verlinde) ur. w 1947 w Belgii. Duchowny katolicki, specjalista w dziedzinie chemii nuklearnej (doktor fizyki). Prowadził badania naukowe w Centre National de la recherche scientifique, instytucji, która stanowi francuski odpowiednik Polskiej Akademii Nauk.

Urodził się w rodzinie katolickiej jako Jacques Verlinde. W latach sześćdziesiątych XX w. prowadził poszukiwania egzystencjalne. W 1968 w wieku 20 lat poznał Medytację transcendentalną. Zagłębiał się w nauki religii wschodu. W Hiszpanii poznał Mahariszi Mahesz Jogi i został jego uczniem czyli brahmaczarinem. Został członkiem Biura Generalnego Międzynarodowej Organizacji Medytacji Transcendentalnej. W latach 1971-1974 przebywał w Himalajach, gdzie odwiedzał ashramy, do których normalnie Europejczycy nie maja wstępu. W 1974 opuścił swego mistrza i udał się do Europy gdzie wgłębiał się w teozofię, antropozofię, oraz praktykował radiestezję spirytyzm (channeling) i magnetyzm, poznawał różokrzyżowców. Przez ten okres swojego życia poznał prawie wszystkie filozofie i religie wschodu. Stał się specjalistą w okultyzmie.

W 1975 nawrócił się uznając za swego Boga Jezusa. Dopiero po siedmiu latach modlitw o wyzwolenie i uzdrowienie duchowe wstąpił do seminarium w Avignon (w październiku 1976), a później do seminarium francuskiego w Rzymie (październik 1978). Pomiędzy pobytem w Avignon i w Rzymie spędził on kilka miesięcy u Trapistów, w klasztorze Notre Dame des Neiges, gdzie odkrył swoje powołanie do życia monastycznego. W 1983 Jacques Verlinde przyjął święcenia kapłańskie, a następnie kontynuował swoje studia w Rzymie, a następnie w Louvain -- La -- Neuve. Uzyskawszy doktorat z filozofii w Louvain, zaczął wykładać filozofię i antropologię biblijną w Instytucie Katolickim w Lyonie. Otrzymał również stanowisko wykładowcy w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Ars. W trzy lata od złożenia ślubów kapłańskich w 1986 z grupą młodzieży założył wspólnotę "Rodzina Świętego Józefa".

Obecnie Jacques Verlinde jest mnichem i kapłanem w założonej przez siebie wspólnocie, w Francheville, niedaleko Lyonu. Przyjął imiona Joseph Marie. Wykłada też teorię poznania i filozofię przyrody na Wydziale Katolickiego Uniwersytetu w Lyonie oraz w Instytucie Chemii i Fizyki Przemysłowej w Wyższej Szkole Inżynieryjnej, a także w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Ars.

Fr J. M. Verlinde nawrócenie zajęło kilkanaście lat.
http://www.youtube.com/watch?v=nwuxVWT3M78&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=6Do5gywBVus

EGZORCYZM - ŚWIADECTWO UWOLNIENIA JOANNY http://www.youtube.com/watch?v=E18cWlu7FXQ&feature=related
Będę modlił się za Ciebie, Magdo.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Bratkowa (194.181.245.---)
Data:   2012-04-30 11:13

Współczuję Ci Magdo.
I proszę nie martw się, nawet jak ktoś ma schizofrenię, nie znaczy to od razu, że go ubezwłasnowolnią. Mam znajomego, który od lat ma zdiagnozowaną schizofrenię i normalnie pracuje (na uczelni), chodzi na tańce, spotyka się z dziewczynami itd.
Masz 25 lat, wszystko przed Tobą. Módl się, zaraz zaczną się majowe, co Ty na to? A może rzeczywiście trzeba więcej egzorcyzmów? Nie poddawaj się, rób chociaż troszkę. Też czasem wydaje mi się, że wszystko jest bez sensu, że nie warto nic robić. Ale kiedy robię troszeczkę, potem udaje się jeszcze troszeczkę i jeszcze, i jestem zadowolona, że się przełamałam. BTW. Może znajdziesz dodatkowo darmowa terapię, z NFZ?

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Magda (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-04-30 12:57

To nieprawda. Czytam Pismo Św. każdego dnia. Przeczytałam dziesiątki książek o tematyce religijnej. Wzywam już na pomoc każdego świętego. Nie piszę tego, żeby coś insynuować. Po prostu nie wiem co mam zrobić. Ok. Można zauważyć pewną prawidłowość. W piątek byłam na Mszy o uzdrowienie. Od tamtej pory nie jem, wymiotuję, jestem jakby sparaliżowana, mam takie myśli samobójcze, jak nigdy (chociaż NIE CHCĘ sobie nic zrobić). Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego Bóg mi nie pomaga? Dlaczego nie może mi pomóc chociaż w małym stopniu? Przynieść jakiejkolwiek ulgi? Fakt, że żadne leki na mnie nie działają doprowadza mnie do rozpaczy. Od roku nie miałam nawet chwili spokoju. Od ponad roku. Jak więc mam dalej żyć? Na dodatek tak bluźnię, że to się w głowie nie mieści. Nie robię tego specjalnie, tylko z rozpaczy. Mówię Mu na przykład, że wcale się nie dziwię, że np. św siostra Faustyna Kowalska była wytrwała w cierpieniu, skoro Jezus jej się ukazywał. Żeby mi też się ukazał, skoro istnieje. I tak cały czas. Skoro złe myśli pochodzą od szatana, a dobre od Boga, a ja nie mam nawet jednej dobrej myśli, to znaczy, że co? Że Bóg w ogóle do mnie nic nie mówi? Dlaczego nie chce mi pomóc???????

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2012-04-30 15:55

Pytasz, czy "Bóg w ogóle do ciebie nic nie mówi". - Zapewniam cię, że mówi. Odstaw te wszystkie praktyki modlitewne, a módl się kiedy tylko możesz przed Najświętszym Sakramentem i powtarzaj wiele razy w ciągu dnia: Jezu, ufam Tobie.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Michał (---.range86-168.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-30 18:38

A jak daleko masz jeszcze do dna?

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2012-04-30 21:36

"W piątek byłam na Mszy o uzdrowienie. Od tamtej pory nie jem, wymiotuję, jestem jakby sparaliżowana, mam takie myśli samobójcze, jak nigdy" - skontaktuj się z egzorcysta, bo to może być działanie złego ducha, zwłaszcza, że leki ci za bardzo nie pomogły, a miałaś wcześniej kontakt z okultyzmem.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Michał (---.range86-168.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-30 23:18

W zasadzie są dwie możliwości. Jedna, to ta, że jest to dręczenie szatańskie. Nie nam rozeznać charakter tego co Cię spotyka, musisz sama we wspólnocie i w porozumieniu z księdzem egzorcystą. Nic z tego co napisałem wyżej nie straciło na aktualności. Druga, że jest to normalny proces życia z Bogiem, w którym póki co walczysz ze wszystkich sił. Tu miałbym kilka pytań, ale póki co wolałbym, byś sobie wyjaśniła pierwszą kwestię. Ona jest poważniejsza, a bez jej rozwikłania druga nie ma sensu. (Na drugą pewnym remedium byłyby np. rekolekcje ignacjańskie)

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Magda (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-05-01 13:25

A skąd mam wiedzieć, czy to nie jest choroba psychiczna? Jeżdżę do egzorcysty, byłam nawet wczoraj i nic. Czuję tak straszny ból w całym ciele, że tego nie da się opisać. Na dodatek wszystko mnie piecze. Jestem pogrążona jak gdyby w rozpaczy. Nie wiem ciągle mam w głowie obrazy podcinania gardła, wieszania, podcinania żył itp. Chociaż nie chcę sobie nic zrobić. Czuję taką rozpacz, że tego nie da się opisać słowami. Fakt, że żadne leki nie przynoszą najmniejszej poprawy, doprowadził mnie na skraj rozpaczy. Już nie wiem, co mam robić.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2012-05-01 14:27

Jeśli nawet to jakaś choroba psychiczna, dam sobie rękę uciąć, że z tego wyjdziesz, bo masz świadomość, że jest coś nie tak z Tobą. Ludzie poważnie chorzy psychicznie, takiej ciągłej świadomości nie mają. Radzę szukać pomocy u psychologów, psychiatrów, żeby pomogli znaleźć jakiś odpowiedni lek o ile jest konieczny i nieustannie się módl, proś Boga o uwolnienie. Weszłaś kiedyś w bagno, plus może jakaś Twoja słabość psychiki i wyszło jak wyszło. Łatwo wejść w jakieś "bagno", gorzej wyjść. Ale pamiętaj, że nie jesteś sama, bo nie jesteś. Nad tym wszystkim czuwa Bóg, choć bardzo cierpisz jak widać. Ale wyjdziesz z tego w swoim czasie. Ofiaruj może swoje cierpienie w jakiejś intencji. Może w intencji dusz cierpiących w czyśćcu? W intencji nieprzyjaciół Kościoła? W intencji ludzi, którzy odeszli od Boga? Nie wiem. Sama musisz to rozważyć. I nieustannie wołaj do Boga o uwolnienie, o pomoc. Da ją w swoim czasie. Proś o światło, bo może faktycznie jeszcze musi coś w Tobie spłonąć w sercu, w duszy oddzielające Cię od Boga, żeby znalazło się w końcu tam miejsce dla Niego. Nieustannie się módl i szukaj pomocy u kapłanów i u lekarzy.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Bratkowa (---.play-internet.pl)
Data:   2012-05-01 21:07

Odwagi. Co mówił wczoraj egzorcysta? Myślę, że Pan Bóg wyjątkowo mocno Cię kocha i Ci ufa.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2012-05-01 21:31

Tak się składa, że dziś jest Józefa Rzemieślnika. Pomódl się za jego wstawiennictwem do Boga o to, aby zainterweniował w twoją sprawę. Proś Boga, aby "podsunął" myśl twojemu psychiatrze jakie dokładnie masz brać leki (o ile okazałoby się to chorobą psychiczną). W ogóle powierz Mu całą tę sprawę, żeby doprowadził do szczęśliwego zakończenia. I postawił na twojej drodze odpowiednich ludzi, którzy pomogą ci.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: marcelina (---.chelm.mm.pl)
Data:   2012-05-02 00:04

Magdo, powinnaś zmienić sposób myślenia. Też byłam na Mszy uzdrawiającej odprawianej przez księdza egzorcystę, dwa razy, ale nic się nie działo. A przejścia wróżbiarskie itd. opisywałam w poprzednim poscie.
Może zamiast notorycznie tylko żądać od Boga pomocy, sama dasz Mu coś z sobie? Mianowicie ZAUFANIE. Tego Ci brak. Stanowczo. Jeśli nie oddasz się Bogu cała duszą - przepadniesz.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Michał (---.range86-182.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-02 00:39

Podtrzymuję to co napisałem wcześniej odnośnie metod wyjścia z kryzysu. A tym, co piszesz, się nie przejmuj, to zupełnie nieistotne (Niektóre kobiety tak mają, np. nadwrażliwość na ból. Kiedy pierwszy raz zawiozłem moją żonę do dentysty, wparowałem do gabinetu, bo nie mogłem znieść nieludzkiego, potępieńczego wycia, które z niego dochodziło. Teraz się przyzwyczaiłem. Jak widzisz do wszystkiego można się przyzwyczaić.)

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: gość (---.146.25.209.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-05-02 00:44

Komu Pan Bóg daje od tego wymaga. Uciekłaś się do Jego miłości potem Go zawiodłaś znowu. To nie On Cię zawiódł. Zastanów się, czy to Ty się do Niego uciekłaś, czy jednak potraktowałaś Go jak złotą rybkę do spełnienia zachcianek. A On hojnie daje i doświadcza tych, których kocha. Tak, może to być schizofrenia, ale nie psychiczna, tylko duchowa. Musisz zintegrować swoją duszę - przywrócić jej jedność - być prawdziwa - nie oszukiwać się, nie szukać wymówek sama przed sobą - nie tłumaczyć siebie i innych - zawsze być prawdziwa, żeby niczego nie ukrywać przed sobą, bliskimi i Bogiem. A szczególnie durnym i złym myślom nie dawaj wiary, bo jednego mamy Pana i Ojca, który się nazywa Miłość i Miłosierdzie (a nie strach i brednie). Trzeba wyrzekać się zła w każdej postaci, nawet najdrobniejszej i błahej, bo złe upomina się o to co było jego własnością, a już nie jest. Wybierać Jezusa, choć miałoby to oznaczać nawet uszczerbek na czymś, co jest dla nas ważne. Odwagi, Jezus powiedział, że musimy narodzić się na nowo. Przy narodzeniu jest szok, płacz i dezorientacja, potem nauka chodzenia, mówienia i życia. Tak samo jest z narodzeniem z Ducha Świętego. Jesteś na dobrej drodze. Wzrastaj w wierze. Upomniał się o Ciebie złe - myślisz, że Jedyny Dobry nie upomni się o swoją własność? A On jest mocniejszy niż wszyscy. Chwała mu i cześć na wieki wieków. "Jezu ufam Tobie"
PS. Zdaje mi się, że ten Marek to dobra osoba. Korzystaj i bądź wdzięczna, że Pan Ci go dał na przyjaciela-opiekuna. Odstaw spokojnie na razie myśli o małżeństwie i bliskich damsko-męskich relacjach, ale daj mu do zrozumienia, że jest Ci niezbędny do życia.

PS. 2. Czytaj Ewangelię wg Jana jak często tylko możesz. Egzorcysta jest lepszy od psychologa. Ale jeśli nie, to dobry jest też duchowny-psycholog (ksiądz albo zakonnik).

PS. 3. Nie tylko trzeba wybaczać innym, ale też sobie. A zło wynagradzać. Wyjdziesz z tego. Na chwałę Pana i na świadectwo Jego miłości wielkiej do takich pyłków na wietrze jak my. Zacznij prowadzić dziennik duchowy i wszystko opisuj. Potem, jak już to wszystko przejdziesz, będziesz narzędziem Pana i świadectwem dla innych. Oni też cierpią, a kto im pomoże?

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Wacek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-05-02 01:08

Zacznij chwalić Boga i dziękować Mu za wszystko. Za życie, za dobre i niedobre, proś Ducha Świętego o światło na zrozumienie tego, jaki cel ma cierpienie, które cie spotyka. Może masz padaczkę skroniową, chorobę neurologiczną, a nie psychiczną. "Wszystko co we mnie niechaj chwali Boga". Poza tym módl się za swoich nieprzyjaciół, życz im dobrze.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Asia (---.kredytbank.com.pl)
Data:   2012-05-02 11:11

Magdo, bardzo dobrą radę podała Ci Maggy.
Ofiaruj Bogu swoje cierpienie i wszystkie pojawiające się złe myśli. To wszystko, co Ciebie dręczy i ten ból, każdy atak szatana podaruj Bogu, np. w intencji dusz czyśćcowych lub z prośbą o uwolnienie innych dręczonych osób.
Wybierz sobie jakiś akt strzelisty i gdy tylko coś złego pojawia się w Twoich myślach uciekaj się nim o pomoc do Boga.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Tionne (78.8.136.---)
Data:   2012-05-02 21:34

Odmawiaj różaniec. Matka Boża pomoże. Odmawiaj go nawet gdy nie będziesz czuła w sobie wiary w moc modlitwy, ale odmawiaj choćby nie wiem co i jak ci się nie chciało.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: marcelina (---.chelm.mm.pl)
Data:   2012-05-02 21:34

ZAUFANIE. Napisałam to w poprzednim poscie. To się bardzo złemu nie spodobało. Magdo, walcz. Chcą cie pozbawić zaufania do Boga. Teraz już wiesz, o co chodzi. Walcz.
PS. nie wiem, czy moderacja to puści.
Skąd wiem, że się nie spodobało? Nie napiszę.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2012-05-02 22:08

Też się przyłączam do rady Tionne. Pan Jezus ma "słabość" wobec Swojej Mamy, wobec Jej próśb. Sprawdzone. Wiem co piszę. Modlitwa Różańcowa to niezawodna broń wobec zła i wielka moc przemiany serca, i okoliczności wokół. Proś Maryję o pomoc, wołaj do niej jak do mamy, bo przecież Ona jest naszą Mamą mocą testamentu z Krzyża (zob. J 19, 25-27). Nie zawodzi w modlitwie za nas u swojego Syna. Nigdy.

Poza tym, Magdo, nie myśl, że jesteś sama w tych cierpieniach. Pamiętaj, masz po swojej stronie Władcę świata - Boga Miłości, Boga Żywego, Boga Życia, Pana Nieba i ziemi. I ten Bóg jest przy Tobie, i krzywdy Ci nie pozwoli zrobić, jeśli sama tego nie będziesz chciała.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-05-03 11:00

"św. Ignacy proponuje modlitwę nazywaną agere contra - "działać przeciwnie" (Ćd 157). Ma ona pomóc wypracować taką postawę, w której uczucia nieuporządkowane - zarówno pociągające człowieka do rzeczy niezgodnej z jego celem, jak i te, które go blokują - nie będą miały wpływu na podejmowane przez niego decyzje. Nie chodzi więc o tłumienie czy lekceważenie uczuć, ale o ich świadome przeżywanie w procesie wyboru...

Widać z tych rozważań, że święty Ignacy Loyola jest dość podejrzliwy i dostrzega zło także w dobrem, którego człowiek pragnie i doświadcza. Jest on bowiem świadomy, że zły duch szuka przeróżnych sposobów, by człowieka odciągnąć od dobrej drogi. Ignacy chce jednak byśmy byli mądrzejsi i bardziej roztropni także siłą naszych upadków i błędów. Dlatego jest dla niego ważne nasze uczenie się, wyciąganie wniosków z błędów popełnionych. Powinniśmy się uczyć z doświadczeń, także z tych złych i trudnych, o których chcielibyśmy szybko zapomnieć. Refleksja nad tym, co przeżyliśmy powinna nam pomagać w przyszłości i uchronić nas od popełniania tych i innych upadków oraz grzechów (ĆD 334).
Dlatego gdy upadamy, ulegamy różnym pokusom złego ducha, zwłaszcza tym pod pozorem dobra, trzeba nam popatrzeć jeszcze raz na drogę, jaką przeszliśmy, od początku do końca. Ważne będzie uświadomienie sobie momentu, w którym zły duch zaczął nas sprowadzać na swoje drogi, w jakim momencie przekonał nas do swoich celów i czemu zaufaliśmy mu i poszliśmy za nim. Jest to uczenie się i rozumienie dróg złego ducha w nas i w naszym życiu. Z czasem możemy się przekonać, że diabeł chociaż jest bardzo inteligentny, przewrotny i wytrwały w swym działaniu, to jednak kusi nas w podobny sposób i takimi samymi drogami nas prowadzi. Diabła, który przyjmuje postać anioła światłości, możemy rozpoznać po jego “ogonie wężowym”. Zrozumienie sposobu działania złego ducha pozwoli nam ustrzec się błędów w naszej przyszłości. Najczęściej bowiem będzie on powracał do tych samych metod i działań, które sprawdziły się podczas kuszenia nas. Dzięki poznaniu i zrozumieniu metod działania złego ducha łatwiej go rozpoznamy w przyszłości i będziemy przygotowani, by odeprzeć jego ataki na nas (ĆD 334).
Dla zrozumienia i rozeznawania działania złego ducha w nas ważna jest znajomość siebie, refleksja i praca nad sobą. Są to ważne elementy metody ignacjańskiej. Kto mało wie i rozumie, ten bardzo błądzi, upada i staje się gorszym. Upadając i błądząc powinniśmy czuć nie tylko żal i pragnienie poprawy, ale powinniśmy być mądrzejsi, bardziej doświadczeni i przygotowani do stawiania oporu działaniom złego ducha w nas. Osiągnąć to możemy dzięki refleksji, modlitwie, rozeznawaniu, które nam zawsze powinny towarzyszyć."

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Joasia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-03 17:24

Droga Magdo,
Bardzo wzruszyła mnie Twoja historia ale i zasmuciła. Nie możesz obwiniać Boga za to co złego dzieje się w Twoim życiu. To nie Bóg jest temu winien. To szatan działa w Twoim życiu ale i Ty również w pewnych sytuacjach jesteś sama sobie winna. Bardzo Ci współczuje. Pamiętaj, że to nie jest koncert życzeń, i że jeśli poprosisz, od razu dostaniesz wszystko, czego pragniesz. Szatan działa w Twoim życiu i chce byś zwątpiła w Boga przez to wszystko. Dobrze, że się modlisz. Ale czasem trzeba się po prostu ze wszystkim pogodzić. Przede wszystkim pogodzić się z Bogiem (nie obwiniać Go) i z samą sobą. Kiedyś, ktoś bardzo bliski powiedział mi, że czasem cierpimy po to, by kiedyś doznać największego szczęścia, jakiego nigdy jeszcze nie doznaliśmy, i że Ci co cierpią, tych Bóg ukochał najbardziej. Wierzę i wiem, że Bóg działa cały czas w Tobie i robi wszystko byś żyła "normalnie", ale nie sprzeciwiaj się temu, co się dzieje, nie proś o to by Cię zabrał z tego świata, bo gdyby tak miało być, już dawno by to uczynił. Ma wobec Ciebie duże plany, tylko zaufaj mu tak na maksa. Nie lękaj się.
Nie jestem jeszcze psychologiem i psychiatrą. Troszkę mi jeszcze brakuje. Ale uważam, że faktycznie byłaś źle leczona. Moim zdaniem masz zaawansowaną nerwicę, a stany lękowe są po prostu wynikiem przeżyć jakich doświadczyłaś w dzieciństwie, przez mobbing i to, że w małym stopniu, tak to nazwijmy, uprawiałaś hazard. Nie masz schizofrenii, o tym mogę Cię zapewnić. Pozdrawiam ciepło i obiecuję nieustaną modlitwę w Twojej intencji. Trzymaj się cieplutko. Wiem, że z tego wyjdziesz. Dasz radę, nie lękaj się.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: emi (---.derkomnet.pl)
Data:   2012-05-03 22:18

Podobnie jak poprzednicy, podejrzewam, że to dręczenie szatańskie, najprawdopodobniej spowodowane paraniem się okultyzmem, szatan łatwo nie odpuści i będzie szukał słabych punktów, zwróć się do Boga, On poratuje.
Magdo, z własnego doświadczenia wiem, że 2 rzeczy niezawodnie pomogą, bez względu na to co o tym myślisz:
1.RÓŻANIEC, nawet 1 dziesiątek, nawet 1 tajemnica, cokolwiek, byle różaniec, szatan nienawidzi różańca i boi się go strasznie, potwornie się boi Matki Bożej, bo Ona ZAWSZE wysłuchuje modlitw, nie myśl, tylko weź w ręce i się módl, nawet bezwiednie, jak nie miałam siły na wpół przytomna odmawiałam, ZAWSZE była poprawa, choćby taka, że spokój mnie ogarniał, nie bałam się, nie miotałam i złe myśli odeszły.
2.ZAUFANIE, to nie żart, powiedz po prostu: nie mam siły, nie obchodzi mnie to, Jezu zajmij się tym, Ojcze zajmij się tym i zobaczysz dostaniesz pomoc, nie myśl o tym bałaganie, oddaj to Bogu i zapomnij, nie dręcz się i nie zastanawiaj kiedy pomoc przyjdzie, bo w momencie kiedy poprosisz, żeby przyszła ona już jest, po prostu poproś i zapomnij - Jezus się tym zajmie.
No i uwierz, że w pełni zasługujesz na godne życie, bo jesteś dzieckiem Bożym, Bóg nieustannie jest przy tobie, zaufaj.
Jeśli to ma coś pomóc, warto spróbować, podaję 2 przepiękne fragmenty z Biblii, które pojawiły się na tym forum ostatnio (osobom je przesyłającym bardzo dziękuję)

"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia" (2 Tm 1,7).

"Nie wydawaj duszy swej smutkowi ani nie dręcz siebie myślami. Radość serca jest życiem człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce, i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku. Zazdrość i gniew skracają dni, a zmartwienie sprowadza przedwczesną starość" (Syr 30, 21-24)

Jasno z nich wynika, że złe myśli nie pochodzą od Boga i dla własnego dobra należy je posłać precz.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-05-04 05:41

"Odrzuciwszy więc wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie, zazdrość i jakiekolwiek złe mowy, JAK NIEDAWNO NARODZONE NIEMOWLĘTA pragnijcie duchowego, niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu - jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan. Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a KTO WIERZY W NIEGO, NA PEWNO NIE ZOSTANIE ZAWIEDZIONY. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła - i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni. Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła, wy, którzyście byli nie - ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzyście nie dostąpili miłosierdzia, TERAZ ZAŚ JAKO CI, KTÓRZY MIŁOSIERDZIA DOZNALI" (1 P 2,1-10).

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: etna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-04 13:32

"Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną. Spieszą twoi budowniczowie, a którzy burzyli cię i pustoszyli, odchodzą precz od ciebie" (Iz 49, 14-17).

Wszystkie te podszepty mówiące, że Bóg cię nie kocha, pochodzą od złego. Twoje lęki, cierpienia też. Pytasz dlaczego Bóg dopuszcza do tego. Być może jest to dla ciebie sposób oczyszczenia ze spraw okultystycznych, które wcześniej były w twoim życiu. On nie opuszcza, jest wierny. Także atakował mnie zły, lękiem, takimi samymi myślami jak twoje. Pomogła mi modlitwa wstawiennicza.

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Ana (---.play-internet.pl)
Data:   2012-05-05 16:32

Myślę Magdo, że nic poważnego Ci nie jest. Nie jest potrzebny Ci ani egzorcysta, ani lekarz. Potrzebujesz uwagi innych osób.
Bóg Cię nie opuścił, nie zostawił, nie nienawidzi i nie pozbawił Cię wszystkiego. On nas nie zostawia, tylko my odchodzimy od niego i o tym dobrze wiesz.
Zajmij się czymś pożytecznym, znajdź sobie jakieś zajęcie, pasje, zamiast być nastawioną na własne JA. Zastanów się co możesz dać innym, a od razu poczujesz się lepiej. :)

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: Michał (---.range86-185.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-06 19:32

I co? Mam nadzieję, że się już przyzwyczaiłaś. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, pisałem poprzednio o dźwiękach wydawanych przez moja żonę. Kiedyś np. zawiozłem ją w nocy do dentysty (bolało, więc znaleźliśmy taką, która zgodziła się przyjąć), profilaktycznie wyszedłem przed domek, w którym przyjmowała, bo nie byłem pewien swoich reakcji. Okazało się, że dźwięk rozchodził się po całym osiedlu i w oknach zaczęły się zapalać światła. Minął mnie też jakiś zapóźniony przechodzień, ze zdziwioną miną, która zamieniła się w przerażenie, gdy odczytał tabliczkę z napisem dentysta. Myślę, że moja żona nie stanowi dobrej reklamy gabinetów dentystycznych, a przecież niektórzy ją przyjmują, tyle że najczęściej pod całkowitą narkozą, co nie zmienia faktu, tylko przesuwa moment wycia. No ale przecież nic się nie dzieje. Po pewnym czasie każdy dźwięk jest akceptowalny. Więc skoro ja się przyzwyczaiłem, to i Ty możesz. Czy coś sobie do tej pory zrobiłaś? Nie. Sama więc widzisz, że to niegroźne i da się z tym żyć. Po prostu, jak Cię to nachodzi, to olej, jako taką pewną przypadłość własną. Po prostu ten model tak ma. I tyle. Co się więc przejmujesz pierdołami?

 Re: Bóg strasznie mnie nienawidzi, pozbawił wszystkiego.
Autor: anula65 (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-09 11:28

Bóg wszystkich ludzi kocha. Na bank, nie jest tak jak myślisz - pomodlę się za ciebie, a ty za mnie, ok? Z BOGIEM, UFAJ BOGU.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: