logo
Sobota, 11 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: kaj (---.gdynia.mm.pl)
Data:   2012-09-15 10:58

Bo ciągle mną dyrygowali, nie pozwalali podejmować własnych decyzji, w domu nigdy nie miałam spokoju, ciągle kłótnie, wrzaski, trzaskanie drzwiami i to wszystko w ciągu nocy lub nad ranem, nigdy nie mogłam spać spokojnie, przez to nabawiłam się nerwicy, jestem kłębkiem nerwów. Najgorsze jest to, że ja zawsze ich słuchałam i teraz się tak zagubiłam, że nie potrafię się odnaleźć. Przez nich wybrałam takie a nie inne studia, mam słabą maturę bo mi jej nie pozwolili poprawiać, bo kto to widział i na żadne inne studia się nie dostanę. Teraz jestem całkowicie bezbronna przed wrogim światem. Brzydzę się bogactwem moich rodziców, oni mieszkają prawie w willi, ciągle tylko dokładają do swojego domu, a ja będę się poniewierać po wynajmowanym pokoju i żyć na skraju nędzy i depresji. Jeśli w ogóle będę żyć, bo nerwica tak mi zdrowie zniszczyła, że już nie mogę dłużej.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: kasia (---.static.yourcomms.net)
Data:   2012-09-20 15:07

Przeszlam dokladnie to samo. Wiem co czujesz. Moja matka byla i nadal jest wcieleniem najgorszego zla. Moj ojciec nie zyje, zmarl gdy byla mala. Pil duzo, bo nie umial porozumiec sie z moja matka, topil swoje smutki w kieliszku. Moja matka trakotwala go zawsze jak smiecia i jak maszynke do robienia pieniedzy. Ona nigdy nie pracowala, zawsze tlumaczyla ze musiala wychowac mnie. A ja? W wieku 15 lat odeszlam, zamieszkalam w internacie, potem na stancjach, w domu bylam moze raz na tydzien, pozniej juz coraz rzadziej. Mieszkajac z nia do niczego nie mialam prawa, nie moglam ubraz sie jak chce, upiac wlosow jak chce, spotac sie z kim chce, nawet uzywac w domu pradu kiedy chce, musialam siedziec po ciemku, bo wylaczala prad, wiec nie mialam szans poszytac pouczyc sie, nie mieismy tv, bo uwazala to za zgorszenie, wszystko co robila, robila w imie Boze, potrafila nawet przeklinac i twierdzic, ze to moja wina,ze teraz sie zdenerwowala i musi pojsc do spowiedzi. Najgorsze bylo jednak, ze po otrzymaniu miesiecznej renty po moim ojcu, szla na zakupy, wydawala wszystko w jeden dzien, po czym nie mialysmy co jesc do konca miesiac. Bylam szczesliwa ze odeszlam od niej tak wczesnie, bo na pewno zmarnoalabym sobe przy niej moje zycie. Wyjechalam za granice, w ciagu 10 lat u matki bylam moze 3 razy tylko na pare godzin, zobacyzc czy sie zmienila, bo przez telefon potrafila byc mila jak nigdy dotad. Czasem cos jej wysalam, ale nie byla wdzieczna zbyt dlugo, szybko zapominala o danch pieniadzach lub paczce, znow zaczynalo sie wygadywanie, i inne zarzuty jaka to ja jestem taka czy owaka. Dokladnie wczoraj zadzwonila do mnie, po dlugij przerwie, poniewaz ja nie moglam, bylam przez miesiac w szpitalu po wypadku, malo brakowalo stracilabym oko. A wiec dzwonila do mnie wczoraj, wielce oburzona dlaczego nie zadzwonilam do niej tak jak obiecalam, mowie jej ze bylam w szpitalu, a ona na to ze nie wierzy, ze nie interesuje sie nia. Nie wytrzymalam, krzyknelam na nia 'Kobieto! Bylam w szpitalu! uniknelam smierci!' A ona mi na to 'A ja mam gorzej!! nie mam co jesc! Nie mamy o czym rozmawiac!' i rozlaczyla sie. Prawie zemdlalam po tym telefonie. Jedyne co postanowilam.... to urwac kontakt. Wiem ze ktos mi powie,ze przeciez to moja matka. Nie, nawet matka (bedac praktykujaca katoliczka) nie ma szacunku do nikogo, traktuje kazda osobe jak smiecia to niestety nie zasluguje oa na szacunek. Bo prawda jest taka, ze moja matka zawsze zyla kosztem kogos, jesli czegos nie dostala o co poprosila, unosila sie honorem i zrywala z ta osoba kontakt.

Wiec jedyne co Ci moge doradzic, to zbierz w sobie wszystkie sily i uciekaj z tego domu daleko, daleko, nawet jesli Ci przyjdzie mieszkac pod mostem, jestem pewna ze na swojej drodze spotkasz dobrych ludzi, tak jak ja spotkalam, mam wspanialego meza, ktory wspiera mnie zawsze i wszedzie, jest moja jedyna osoba, ktora wie o mnie wszystko i akceptuje mnie taka jaka jestem. Jesli nie masz pomyslow ja zaczac nowy rozdzial w zyciu, jesli nie wiesz czy znajdziesz jakas prace, poszukaj ogloszen lub sama zamiesc, ze mozesz np zaopiekowac sie kims starszym lub dzieckiem, lub naucz sie j. angielskiego i wyjdz za granice jako opiekunka. Nawet nie wiesz ile masz mozliwosci, tylko naprawde musisz znalezc w sobie sily. Mi tez bylo ciezko, nie wierzylam w siebie, balam sie opuscic dom, mimo tego ze czulam sie w nim okropnie, ale jednak strach przed zmarnowaniem zycia, byl silniejszy i dal mi kopniaka do dzialania. Jesli naprawde nie widzisz sensu w sojej rodzinie, na prawde nie masz co czekac, Nie pozwol by ktos marnowal Twoj czas i Twoje zycie, Zycie mamy tylko jedno, wiec zyjmy tak by jak najmniej cierpiec. Pozdrawiam.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: bartek (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-20 22:39

Czasem trzeba się rozstać z rodzicami póki JESZCZE ich kochamy. Miałem tak z ojcem.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: xc (---.180.201.103.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-09-21 06:34

Przykro mi i bardzo wspólczuję. Ale jaki jest konkretnie problem i jak można pomóc?

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: AsiaBB (---.204.62.10.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-09-21 10:34

Pamiętam, jak mój ojciec ciągle mi obiecywał, że mnie zastrzeli, bo jestem brzydka, że poderżnie gardło mojemu psu, jak mnie ciągle wulgarnie wyzywał, groził i ubliżał oraz poniżał, zwłaszcza w towarzystwie, tak, żeby wszyscy się ze mnie śmiali. Pamiętam, jak sterroryzowana skarżyłam się mamie, a ona w odpowiedzi na mnie krzyczała, że nie szanuję rodziców, pamiętam, jak błagałam ją na kolanach, żeby nie mówiła ojcu, że się skarżyłam, bo zgotowałby mi jeszcze większe piekło. Pamiętam, jak ojciec wyrzucał mnie z domu i musiałam włóczyć się po osiedlu nie wiedząc, co ze sobą zrobić, gdzie iść w ogóle, jak uczyłam się do matury i egzaminów na studiach w czytelniach albo u ciotki, gdzie byłam przeganiana z kąta w kąt, pamiętam, jak modliłam się, żeby Bóg mi pomógł... Skończyłam dwa kierunki, bardzo długo szukałam pracy, co dawało mojemu ojcu kolejne powody do wyzwisk, bo niby musiał utrzymywać pasożyta (tak mnie nazywał).
Dzisiaj pracuję, wyprowadziłam się z domu, dobrze mi się mieszka z moim pieskiem, mam sporo przyjaciół, często się uśmiecham, bo życie jest radością, no i chyba ładna jestem :)
Napisałam ci to wszystko, żebyś kochanie zawalczyła o siebie, choć to wcale nie łatwe. Zacznij od wyjazdu na studia (albo poszukaj pracy) - jak nie będziesz codziennie w domu, to inaczej spojrzysz na rodziców. Zobaczysz, jakie to fajne samemu decydować o sobie. Jesteś już dorosła i nie masz obowiązku słuchać mamusi i tatusia. Co do bogactwa - jak jesteś przyzwyczajona do luksusu w domu rodzinnym, to nic ci na to nie poradzę, że życie w wynajętym pokoju wydaje ci się teraz nędzą, choć ci ,którzy faktycznie żyją w nędzy zazdrościliby ci tego wynajętego pokoiku . Ale powiem ci, że na studiach mieszkałam właśnie w wynajętym mieszkaniu z kilkoma koleżankami, co rusz nam coś nie działało, lodówka świeciła pustkami, a i tak to są moje najlepsze wspomnienia teraz. Żałuję, że nie pomieszkałam sobie w akademiku, tam to dopiero mieli zabawę :) Pamiętaj również, że naprawdę szczęśliwy nie jest ten, kto ma dużo, ale ten, kto potrafi cieszyć się z tego, co ma. Trzymaj się i zawalcz o siebie bo warto.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: B. (---.pl)
Data:   2012-09-21 10:52

"mieszkają prawie w willi, (...) a ja będę się poniewierać po wynajmowanym pokoju i żyć na skraju nędzy i depresji"
jkk, głowa do góry. Rodzice Cię kochają, na swój sposób, jak umieją. Nie wiem ile masz lat? Jeżeli jesteś dorosła, rzeczywiście wynajmij pokój (mieszkanie). Zderzenie z właścicielką mieszkania może pokazać, że ma większe wymagania niż mieli rodzice :) Uśmiecham się, ale taka bywa prawda, choć można trafić na dobrą i wyrozumiałą osobę. jkk, czy zwracałaś się do Boga, do Jezusa?
Mimo wszystko kochaj rodziców, nawet zaborczych, nawet po uniezależnieniu się. Oni na pewno zawsze Ci pomogą. Dali Ci życie i będziesz ich dzieckiem na zawsze, tak to uczynił nam Pan Bóg, że każdy ma matkę i ojca - ludzi, którzy nie brzydzą się naszych dziecięcych kupek, dają nam jeść i ubierają nas (choć bywają wyjątki, są domy małego dziecka). U każdego przychodzi czas usamodzielniania się, oby przebiegał łagodnie i z miłością. Jesteś bardzo zdenerwowana, życzę pokoju serca. Czy masz rodzeństwo?
"całkowicie bezbronna przed wrogim światem" - świat nie jest taki całkiem wrogi :) Owszem, trzeba uważać, bo są wśród nas "wilki", ale wielu stara się żyć według Bożych Przykazań, a to przemienia człowieka na lepszego (choć do końca życia grzeszy i musi chodzić do spowiedzi, ale jest o wiele, wiele lepszy). Może poszukaj w okolicznych kościołach wspólnoty młodzieżowej? Np. Duszpasterstwa Akademiskiego czy Oazy. Rodzice mogą być sami pogubieni i mogą potrzebować pomocy (np. modlitewnej). Nie piszesz, jak wyglądało życie religijne w domu, może rodzice zbłądzili? Twoi rodzice będą żyli jeszcze jakiś czas, a potem niestety umrą. Wydaje Ci się to tak odległe, że aż nierealne :). Ile lat żyli Twoi przodkowie? Po śmierci rodziców będziesz po nich dziedziczyć. Mimo trudności życzę Ci Bożej pomocy w usamodzielnieniu się i w ułożeniu dobrych relacji z rodzicami.
Wklejam Ci trochę cytatów na temat stosunków dzieci - rodzice, może pomogą Ci uporządkować swoje myśli? Życzę dobrego życia, niech będzie dobre dla Ciebie, a Ty żebyś była "aniołem dobroci" dla innych :)

* * *

"Noe był rolnikiem i on to pierwszy zasadził winnicę. Gdy potem napił się wina, odurzył się [nim] i leżał nagi w swym namiocie. Cham, ojciec Kanaana, ujrzawszy nagość swego ojca, powiedział o tym dwu swym braciom, którzy byli poza namiotem. Wtedy Sem i Jafet wzięli płaszcz i trzymając go na ramionach weszli tyłem do namiotu i przykryli nagość swego ojca; twarzy zaś swych nie odwracali, aby nie widzieć nagości swego ojca." Rdz 9,20-23

"Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie." Wj 20:12

"Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukarany śmiercią." Wj 21:15
[takie prawo otrzymali Żydzi od Mojżesza, patrz też Mt15:4 oraz Mk7:10]

"Każdy z was będzie szanował matkę i ojca i będzie zachowywał moje szabaty. Ja jestem Pan, Bóg wasz!" Kpł19:3

"Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój." (Pwt 5:16)

"Przeklęty, kto gardzi swoim ojcem lub matką. (...)" (Pwt 27:16)

"I zawołał swego syna Tobiasza, który przyszedł do niego. I rzekł mu: Spraw mi piękny pogrzeb! Szanuj swoją matkę i nie zapomnij o niej przez wszystkie dni jej życia! Czyń to, co jej się będzie podobać, i nie zasmucaj jej duszy żadnym twoim uczynkiem!" (Tb4:3)

Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona; Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki. (Ps 22:10)

Synu mój, słuchaj napomnień ojca i nie odrzucaj nauk swej matki, (Prz1:8)

Strzeż, synu, nakazów ojca, nie gardź nauką matki, (Prz 6:20)

Głupi pogardza napomnieniem ojca, kto rad przestrzega - mądrzeje. (Prz 15:5)

Mądry syn radością ojca, a matką gardzi syn głupi. (Prz 15:20)

Kto zrodził głupca, wiele ma zmartwień, nie cieszy się ojciec nicponia. (Prz 17:21)

Zmartwieniem ojca syn niemądry, goryczą - swej rodzicielki. (Prz 17:25)

Strapieniem dla ojca - syn głupi, a rynną wciąż cieknącą - kłótliwa kobieta. (Prz 19:13)

Kto ojca znieważa, a matkę wypędza, jest synem bezecnym, zhańbionym. (Prz19:26)

Temu, kto ojcu i matce złorzeczy, w noc ciemną lampa zagaśnie. (Prz 20:20)

Słuchaj ojca, który cię zrodził, i nie gardź twą matką, staruszką! (Prz 23:22)

Raduje się ojciec prawego, kto zrodził mądrego, się cieszy; (Prz 23:24)
niech się weselą twój ojciec i matka, twa rodzicielka niech będzie szczęśliwa. (Prz 23:25)

Kto Prawa się trzyma, ten mądrym jest synem, przyjaciel rozwiązłych hańbi swego ojca. (Prz 28:7)

Rózga i karcenie udziela mądrości; chłopiec pozostawiony sobie jest wstydem dla matki. (Prz 29:15)

Jest plemię, co ojcu złorzeczy i matce nie chce błogosławić. (Prz 30:11)

Oko, co ojca wyśmiewa, gardzi posłuchem dla matki - niech kruki nad rzeką wydziobią lub niech je zjedzą orlęta! (Prz 30:17)

Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. (Syr3,2)

Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. (Syr3,3-4)

Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. (Syr3,5)

Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce: jak panom służy tym, co go zrodzili. (Syr3,6-7)

Czynem i słowem czcij ojca swego, aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo. (Syr3,8)

Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci, a przekleństwo matki wywraca fundamenty. (Syr 3,9)

Nie przechwalaj się niesławą ojca, albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą. (Syr 3:10)

Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca, a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci. (Syr 3:11)

Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. a jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. (Syr 3:12-13)

Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapienia wspomni się o tobie, jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy. (Syr 3:14-15)

Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę. (Syr 3:16)

Z całego serca czcij swego ojca, a boleści rodzicielki nie zapominaj! (Syr 7:27)

Hańba dla ojca, jeśli ma syna źle wychowanego, a jeśli córkę, to wstyd mu ona przyniesie. Córka roztropna jest bogactwem dla swego męża, a córka, która wstyd przynosi, zgryzotą dla swego ojca. Nieobyczajna córka zawstydza ojca i męża i przez obydwóch będzie wzgardzona. (Syr 22:3-5)

Córka dla ojca to skryte czuwanie nocne, a troska o nią oddala sen: w młodości, aby przypadkiem nie przekwitła [jako niezamężna], a gdy wyjdzie za mąż, by przypadkiem nie została znienawidzona, gdy jest dziewicą, by nie była zbezczeszczona, stając się w domu ojcowskim brzemienną - będąc z mężem, aby przypadkiem nie wykroczyła [niewiernością] i zamieszkawszy z nim, nie była niepłodna. (Syr 42:9-10)

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. (Mt10:37)

Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. (Mt 15:4)

I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. (Mt19:5)

czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! (Mt 19:19)

Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie. (Mk 7:10)

Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. (Ef 5:31)

Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę - jest to pierwsze przykazanie z obietnicą - aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi. (Ef 6:1-3)

Czcij ojca twego i matkę - jest to pierwsze przykazanie z obietnicą - (Ef 6:2)

A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie! (Ef 6:4)

Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha. (Kol 3:21)

Starszego wiekiem nie strofuj, lecz nakłaniaj prośbą jak ojca, młodszych - jak braci, (1Tm 5:1)

Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? (Hbr 12:7

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-09-21 21:52

"Teraz jestem całkowicie bezbronna przed wrogim światem" - to nieprawda, nie jesteś bezbronna. Masz zalety i umiejętności, dzięki którym możesz zrobić ze swoim życiem coś naprawdę dobrego i wartościowego. Twoje życie nie jest stracone ani bezpowrotnie zniszczone, trzeba je po prostu odbudować. Problem prawdopodobnie polega na tym, że tego dobra i siły w sobie nie dostrzegasz, że przeważa w Tobie lęk przed życiem, żal do rodziców, samej siebie, do świata, a być może i do Boga. Moim zdaniem bardzo przydałaby Ci się terapia, tym bardziej, że cierpisz na nerwicę i trzeba z tym coś zrobić. Tam mogłabyś pod okiem specjalisty dojść do porządku ze swoimi uczuciami, swoją postawą wobec życia i samej siebie.
Przede wszystkim jednak zbliż się do Boga, szukaj Go całym sercem. Módl się powierzając Mu to, co się dzieje z Tobą. Bądź absolutnie szczera. Proś Go, aby Ci pomógł. On Cię kocha, czuwa nad Tobą, chce Cię poprowadzić, choć być może trudno Ci w to uwierzyć. Czytaj Słowo Boże, chodź regularnie do spowiedzi, często przyjmuj Komunię Świętą. Poszukaj jakiejś wspólnoty przy parafii, gdzie znajdziesz wsparcie w szukaniu Boga i w Twoich problemach. Chciałabym też zachęcić Cię do przeczytania książki pt. "Wolni od niemocy" o. Augustyna Pelanowskiego. To książka dla ludzi którzy dużo wycierpieli, załamanych i rozczarowanych swoim życiem. Jestem pewna, że pomoże Ci znaleźć sens i nadzieję.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: Bartek (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-10-20 23:35

Mnie rodzice także zniszczyli życie, ojciec jest lekarzem i zawsze nam się w domu wiodło. Niczego nie brakowało. Także chciałem być lekarzem, jednak rodzice wybrali za mnie. Od małego mi wmawiali, że medycyna to tylko dla zdolnych ludzi, że sobie nie poradze i mam iść na prawo bo względem nich to jest przyszłość i ojca znajomi mi we wszystkim pomogą. Nigdy nie mogłem się odezwać, na moje tłumaczenia, że po medycynie miałbym zapewnioną pracę i mógłbym nawet w zawodzie pracować za granicą, tłamsili mnie, reagowali agresją i złością. Za wszelką cenę chcieli udowodnić, że to ich wybór był dobry. Całe studia mnie karmili obiecankami, że z tym gadał (nazywając przyjacielem), tamtym kolegą i mu obiecuje, że wszystko mi pomoże dostać się na aplikacje i inne cuda. Odnośnie medycyny ojciec twierdził, że lekarze to wyjeżdzają za granicę do Norwegii "ale pod koło biegunowe - bo tam nikt nie chce pracować, bo tam gówno nie życie". Zawsze ojciec wchodził swoim "przyjacielom" w d..., leczył za darmo, a oni go głaskali, że w przyszłości tyle mu pomogą. No i skończyłem studia, no i te wielkie obiecanki skończyły się jakąś marną pracą "z urzędu pracy", wszyscy "przyjaciele" umyli ręce, że nie mogą nic pomóc. Kolejny raz zdaję na aplikację, nie mogę się dostać. Mam już 28 lat i nie stać mnie, żeby się wyprowadzić z domu. W domu atmosfera zła, nie odzywamy się z rodzicami, siedzę w pokoju, i tylko słyszę, jak mnie obgadują w sąsiednim pokoju, że jestem nieudacznikiem, że ktoś już sobie kupił mieszkanie a Ja nie, bo ktoś dostał dobrą pracę a Ja nie, że jak on może tak żyć, bo inni to jeżdżą na wakacje w ciepłe kraje a ten nieudacznik nawet nie potrafi zarobić na auto, bo inni to chodzą markowo ubrani, a Ja jak łapserdak. Raz mi ojciec powiedział, że "gdzie Ty znajdziesz pracę w tych zasranych jeansach" odpowiedziełem, że jak byś nie namieszał tyle w moim życiu też bym chodził w lewisach za 300zł i przez niego teraz ubieram się jak dziad. Oczywiście przed znajomymi rodziców mam udawać, że mam dobrą pracę i jestem z niej zadowolony, bo co ludzie powiedzą? Już nie mam sił i chyba po prostu wyjadę do Anglii pracować na zmywaku. Rodzice oczywiście przyklasneli, gdyż to będzie dobre rozwiązanie, bo będę daleko to nikt nie będzie wiedział, że pracuje na zmywaku i nie będą musieli za mnie "świecić oczami". Tak mnie moi rodzice wyprowadzili w pole.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: brak (---.uddi.cable.virginmedia.com)
Data:   2012-10-21 11:04

Mnie nadal niszczą bo jestem jeszcze niepelnoletnia. W soboty wstają nie wiem o której i od rana matka rozmawia z babcia na skype tak by ja wszyscy slyszeli, a jak przynioslam jej słuchawki to ochrzanila mnie że jest cicho, tak ja w niedzieli czy inne dni tygodnia zawsze mnie obudzą, a to ubijaja schabowe na obiad itp. Najgorsze, że nabawilam się nerwicy przez nich, że moja lewą ręką jak się pokluce itp to jest sparaliżowana. A mama kurde wielką chrzescijanka jest bo do czestochowy jedzi, a zamiast z nami oglądać coś bo to chciała, to ogląda coś z częstochowy itp. Mnie najbardziej drażni ojczym i matka jak się ze mnie smieją i żarty sobie robią że mnie, obsmiewaja mnie a mój brat to perełka na ziarku grochu. Największy bój, że musiałam opuścić Polskę i chodzić tam do szkoły bo w Polsce mi mówili rodzice że matury żadnej nie zdam.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: ariadna (---.elartnet.pl)
Data:   2012-10-24 20:27

jkk, to nie prawda, że rodzice zmarnowali Ci życie, bo ty to życie dopiero zaczynasz. Jeżeli nie dostaniesz się na studia w tym roku, to poprawisz maturę za rok i spróbujesz jeszcze raz. Tylko musisz wiedzieć, czego od życia chcesz, co chcesz w życiu robić. Rok w plecy to jeszcze nie tragedia, a może znajdziesz kierunek, który by pomógł w zdaniu matury z przedmiotów Ci potrzebnych (o ile to możliwe, bo nie orientuję się w tym nowym systemie). Moja przyjaciółka zdawała na upragnioną medycynę 3 razy (w między czasie studiowała chemię i nawet część przedmiotów miała przepisane). Ale to był stary system. W tej chwili jest cudownym pediatrą i nie wyobrażam sobie, by mogła być kimś innym. Rodzice nie nauczą Cię latać, oni tylko dają skrzydła. Czasem dają skrzydła połamane, ale jeżeli bardzo się pragnie, to i na takich uda Ci się nauczyć latać.

 Re: Rodzice zniszczyli mi życie.
Autor: łukasz (---.toya.net.pl)
Data:   2014-07-01 17:20

czesc. U mnie sytuacja wygladała inaczej. Troche sie rozpisze ale gdybym mogł to bym ksiazke napisał. Od małego rodzice pili wódke tzn jak miałem jakies 10lat to były same imprezy. Ja na rano do szkoły a magnetofon grał do 4ej rano. Ja wchodziłem do pokoju prosic zeby przyciszyli a oni podgłaszali po 20min bo mysleli ze spie i tatus mi mowił "spier.....". Pozniej te imprezy zamieniły sie w alkoholizm moich "rodziców" takze odpada wymówka ze to przez zycie. Pracowac pracowali ale matka po 4 godziny zazwyczaj a on pozniej poszedł na taxi wiec pracował jak chciał. Od małego mnie ten stary gasił. Nic nie mogłem miec swojego zdania(nie mogłem zjesc mowili zryj, zegarka nigdy mi nie kupił a kije na mnie łamał jak sie niechcacy spozniłem). Nigdy ze mna nie rozmawiali a on był tylko do paska pierwszy i do krytyki a z siostrą patrzylismy do lustra kto ma wieksze basiory na tyłku i nogach. Jeszcze ze syna lał to pół biedy ale zeby córke tak bic. Moja siostra jest dzis alkoholiczką i wiem ze to przez moich rodziców swiecacych "przykładem". Tez nie mozna z nia nic ustalic takze jestem sam. Jest pełno w niej nienawisci wiec nie mam z nia kontaktu. Udało jej sie stad wyniesc bo miała dobra fuche ale dzis jest dnem. No i tu sie zacznie dopiero przygoda. Otóz moj tatus jezdzac na taxi (tydzien jezdził tydzien pił i do niczego od 20 lat sie nie dokłada) poznał jakas kobitke i zrobił jej dziecko. mama nadal z nim jest. Dzis nie pracuje długi mu rosna samochod juz poszedł na sprzedaz przez komornika. Ale wrocmy do przeszłosci. Po tym jak zrobił dziecko były ciagle do 4ej rano awantury i walki z matka po pijaku. Bił ja i jeszcze jej ublizał. Mi sie wtedy zdazało ze miałem omdlenia i zawroty głowy to mamusia mi kupiła magnez i myslała ze przejdzie i nie wiedziała czemu a jak mowiłem ze przez nich to krzyczała na mnie ze głupoty gadam. Wychodziłem codziennie z domu po nocach a chodziłem do szkoły. Matka tez mi ciagle ublizała a on kazaał spier.... jak mowiłem zeby sie uciszył. Dzis mam 30 lat nie mam zony, w zasadzie nie mam nic. Nie poszedłem przez to na studia, (gdzies tam dorabiam), mam chyba nerwice. Matka ciagle mi mowi jaki to on jest zły a ciagle z nim zyje. On jej ubliza ja ją bronie a ona na drugi dzien z nim sniadanko robi. Zrobila sobie ze mnie ochrone. Matka we wzystko sie wtracała chodziła pijana do rodziców mojej byłej dziewczyny i mi obciach robiła. Mam wrazenmie ze ona mnie kocha chora miłoscia a tamten w ogóle. Zreszta co sie bedziemy oszukiwac juz od dawna chce zeby moj staruszek wspaniały powachał kwiatki a ten chwast zyje i zycie wszystkim zatruwa. Nie dosc ze tyle przykrosci narobił to jeszcze na złosc nam robi a matka sie ciagle nad nim lituje nawet jak jej oczy popodbija. Nie chce na nikogo zwalac ale wydaje mi sie ze to pietno ktore na mnie zostawili bedzie sie ciagło całe zycie i bedzie mi w nim przeszkadzac. Nikomu nie ufam nikt mnie nie rozumie. Zreszta kto by chciał tego słuchac. On chce nas pograzyc. Chce zeby mu usługiwac. Boje sie ze go kiedys zabije w afekcie. Nic mu sie nie podoba a zreszta to on powinien wszystkich o wybaczenie prosic ale to wina mojej matki ze na to pozwala. Nie mam własnego zycia, wiem ze matka nie chce zebym sie wyprowadził bo sie boi sama z nim zyc ale ja tez mam swoje zycie a zreszta nie wykombinuje 150tys teraz na mieszkanie. Mam ciagle ich na głowie, nie mam swojego zycia, ciagle chodze zdenerwowany, nie chce mi sie nikim gadac, nie potrafie sie skupic na własnym byciu, w zasadzie nie wiem po co oni mnie zrobili i po co zyje na tym swiecie

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: