Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2012-10-09 20:51
Nie ma żadnej reguły. Każdy ksiądz jest inny i każde spotkania w konfesjonale są inne. To tak jak w małżeństwie ;)) - trzeba się dopasować. Trochę zapytać, trochę próbować i czekać na reakcję :)) A czasem się okazuje, że małżeństwa z tego nie będzie, bo jest zbyt wiele różnic, albo któraś ze stron spodziewa się czegoś innego. :))
Pytasz o jakieś szczegóły, nieważne drobiazgi. Nie pytasz co się z takim księdzem robi :DDDDD Czy na pewno wiesz, w co się pakujesz? :))) Czy masz jakiś pomysł na stałego spowiednika, czy bardziej wyobrażasz sobie, że wreszcie ktoś będzie koło Ciebie skakał, myślał tylko o Tobie i wreszcie będziesz miała się komu zwierzać z każdego drobiazgu?
Dobrze, najpierw parę odpowiedzi, żebyś wiedziała, że traktuję Cię poważnie.
Na pewno parę formułek odpada i masz więcej czasu na rozmowę. Przykładowo:
"Mam dziewięć lat" ;)) - czyli krótkie przedstawienie się. Mężatka, studentka, siostra zakonna. W kolejnych spowiedziach to zupełnie pomijasz, jeśli tylko wiesz, że już cię pamięta.
"Ostatni raz do spowiedzi" - jeśli chodzisz do niego systematycznie, to pomijasz. Jeśli nieregularnie, to mówisz dalej, bo on ma prawo nie pamiętać, chyba że wiesz to na pewno. Jeśli jednak w międzyczasie byłaś u kogo innego do spowiedzi, to musisz to powiedzieć.
"Więcej nie pamiętam, żałuję, chcę się poprawić" - ta formułka ewentualnie może być bardzo krótka, zwięzła, nawet jednym słowem, jeśli kapłan się na to zgodzi. Będzie to zależało od sposobu spowiadania się, od twojego podejścia do sakramentu.
Widzisz więc, że niewiele się zmienia. A wszystko się dopiero z czasem ustala, bo przecież zaczynasz tak jak zawsze.
Musisz powiedzieć, czy pokutę odprawiłaś, musisz wypowiedzieć grzechy. Łatwiej będzie o coś zapytać, coś zmienić przy pokucie lub dopytać o szczegóły.
"Czyli po prostu warto tą kwestię przedyskutować z samym księdzem? :)"
Nie o to chodzi, że warto, ale trzeba zapytać, uzgodnić, choć pewne rzeczy same wychodzą. Jednak to nie jest koncert życzeń: jakie mam ulgi w stosunku do "normalnego" penitenta. Ty JESTEŚ normalnym penitentem. Konfesjonał, pokój czy jeszcze coś innego? To przede wszystkim od księdza zależy. Dużo zależy warunków w parafii/klasztorze. Szczególnie w Polsce, gdzie w wielu parafiach są tylko "normalne" niezabudowane konfesjonały. Dopiero na samym końcu zależy od Ciebie, a nawet nie zawsze.
Margola napisała "wyobrażam sobie u takiego spowiednika odbyć spowiedź z całego życia żeby miał przekrojowy pogląd". Rzadko tak jest. (Chyba, że to spowiedź po wielu latach, po nawróceniu, po ekskomunice, spowiedź rekolekcyjna itp.) Wszystko zależy od kapłana. My czasem sobie wyobrażamy coś i wydaje nam się, że tak musi być. A ksiądz może powiedzieć: jak będzie trzeba to wrócimy do przeszłości. Ale na początek normalna, comiesięczna spowiedź. Bieżące sprawy. I pryska nadzieja na pogadanie. Ksiądz zapyta dopiero jak będzie potrzebował informacji. I nie ma w tym nic złego. Ksiądz też Cię nie zna i nie wie, czy przypadkiem nie przyszłaś tylko plotkować o sobie. A ksiądz przecież nie jest psychoterapeutą, który ma z Ciebie jak najwięcej informacji wyciągnąć. Stały czy przypadkowy - tu dalej chodzi o grzechy.
Dlatego najważniejsze to wiedzieć PO CO chcesz stałego spowiednika. Najważniejsze to chcieć bardzo poważnie zabrać się za siebie. Stały spowiednik to podjęcie większego trudu. Na początku łatwiej będzie przyznać się do grzechu, a z czasem może być właśnie trudniej. Będzie większy wstyd, że jeszcze nic z sobą nie zrobiłam. U przypadkowego spowiednika można "rzucić" grzechami i koniec, bo wydaje nam się że tylko o to chodzi. A tutaj trzeba powiedzieć (jeśli ksiądz nie ma zmarnować czasu), dlaczego przez ten rok-dwa-trzy dalej jest to samo. Co zrobiłaś, żeby to zmienić. Co planujesz, żeby to zmienić. Czym chcesz się zająć w tym miesiącu. To jest wspólna PRACA. Wtedy to ma sens.
O tym trzeba pamiętać. Bo jest jakaś moda na stałego spowiednika, ale czasem szuka się jedynie powiernika, a nie spowiednika. Jeśli masz pomysły tylko na te zewnętrzne rzeczy (pokój, dużo czasu, i kapłan zainteresowany twoją biografią, drążący każdy temat), to możesz się rozczarować. Jakie to ma znaczenie? Podobnie, gdy oczekuje się, że spowiednik będzie za mnie podejmował decyzje. To zupełnie nie tak. Stały spowiednik ma nauczyć samodzielności w życiu duchowym, zmusić do myślenia. Czy masz pomysł na zmianę życia? Na rewolucję w życiu? Samo przegadanie problemu z księdzem nic nie zmieni, jeśli tych tematów się nie przemodli, nie przemyśli w samotności.
Nie mówię, że w Tobie tego nie ma, bo nie wiem. Tylko naprowadzam na to co najważniejsze, żebyś potem nie była rozczarowana. Stały spowiednik to naprawdę wielki dar. To jego wielka ofiara. On nie musi. To jego dobra wola. Dlatego trzeba zacząć od pokory, a nie od wymagań. Od wdzięczności za czas. Dlatego już od dziś módl się za swojego stałego spowiednika, choć go jeszcze nie znasz.
|
|