logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-28 08:04

Czy może mi się coś przez to stać?

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Ewa (---.DLA-Marbach.DE)
Data:   2012-10-28 17:25

Nie. Bądź blisko Jezusa, żyj w łasce uświęcającej i niczym się nie martw. Złemu tylko o to chodzi, żeby Cię wpędzić w strach. Jezus jest z Tobą.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-28 20:41

Właśnie przed chwilą mnie pobił (nawet niewiem za co, nic mu nie zrobiłam). Cały dzień mi uprzykrzał i nawet do tego doszło;/ Przez niego zaczynam nieznosić niedziel, choć kiedyś był to mój ulubiony dzień tygodnia (głównie ze względu Mszy niedzielnej i odwiedzin u rodziny).
Gdybym mogła żyć w łasce, to już dawno bym żyła - bardzo tego pragnęłam, ale rodzina mi to skutecznie utrudniła:/

Dzięki za odpowiedź.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Tomasz (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2012-10-28 22:03

Jeśli będziesz żyła w łasce uświęcającej i przystępowała do sakramentów, to zły i przekleństwo nie będą miały do Ciebie dostępu. Zatem wytrwałości i sił do modlitwy życzę.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Ewa (---.DLA-Marbach.DE)
Data:   2012-10-29 08:05

A co rodzice na to wszystko? Czy nie upomną brata? Nie mogą przecież tolerować bicia. Bardzo ważne jest, żebyś żyła w łasce uświęcającej. Wtedy masz ochronę od wszelkich przekleństw.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-10-29 09:22

Jak mógł Cię pobić? Gdzie Twoi rodzice? Ile masz lat? Oni powinni Cię bronić. Jeśli jesteś niepełnoletnia, poproś kogoś o pomoc (dziadków, sąsiadów, nauczycieli?), a jeśli jesteś, zmykaj stamtąd. I nie ważne, czy to było jedno uderzenie, czy duże pobicie - skoro się odważył, może być coraz gorzej.
A gadaniem brata się nie przejmuj. Tylko Pan jest Twoim Panem - jeśli zechcesz.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-29 16:08

"Gdybym mogła żyć w łasce, to już dawno bym żyła - bardzo tego pragnęłam, ale rodzina mi to skutecznie utrudniła:/ "

Nie rozumiem co to znaczy, że rodzina Ci to utrudniła. Ile masz lat? Jesteś niepełnosprawna fizycznie? Nie możesz wychodzić z domu? Nie uczysz się i nie pracujesz? Mam wrażenie, że wprawdzie jesteś młoda ale chodzisz do jakiejś szkoły i do spowiedzi możesz spokojnie iść, gdybyś tylko chciała. Zacznij od tego.

Nie wiem także co to znaczy, że brat Cię pobił. Pobił naprawdę (siniaki, duży ból) czy tylko mocniej trzepnął przy okazji utarczki słownej? Znam domy, gdzie takie rzeczy są na co dzień i nikomu nie przyjdzie do głowy dzwonić na policję, bo trzeba by to robić codziennie po kilka razy, a w sumie jest to mniej więcej traktowane tak jak klaps dla dziecka. (Uwaga: nigdzie nie napisałam, że to jest w porządku, mówię tylko że w niektórych domach to jest "normalne" i nic tak naprawdę fizycznie nikomu się nie dzieje. Rodzeństwo od zawsze wszędzie się tłukło. Dlatego jest tu ważna sprawa wieku i jakiego rodzaju było to bicie).

Jeszcze raz. Są domy, w których prawie cały czas żyje się na stopie wojennej. Nic się wielkiego nie dzieje, ale wszyscy nawzajem siebie maltretują psychicznie. W takiej atmosferze samemu się często w nerwach krzywdzi innych, prawie się tego nie zauważa, ale krzywdę innych odbiera się jak tortury. Takie klimaty. W takich domach o wiele dłużej się dojrzewa, o wiele dłużej młodzi zachowują się jak dziecko.
I właśnie w takich klimatach żadna policja nic nie pomoże. Wszystko jest wyolbrzymiane do granic, a nie ma się do czego przyczepić na poważnie. Policja zajmie się psychiczną przemocą dopiero w wyjątkowej sytuacji.
W takich sytuacjach naprawdę trzeba zacząć od siebie. Od pokochania siebie, bo to daje siłę do walki psychicznej o siebie. Dlatego ta spowiedź i życie w łasce uświęcającej jest ważne.
Jeśli to jest prawdziwa przemoc fizyczna, brat jest dorosły, a ty masz siniaki - to naprawdę trzeba mamę zmusić, by wezwała policję, albo ty ją wezwij. Jeśli to jednak są te klimaty, o których napisałam, to zauważ, jak często Ty sama krzywdzisz innych, pyskujesz, krzyczysz. Jeśli zaczniesz od siebie, to po tej Twojej stronie będzie dobro, zacznie się coś pięknego, będzie ciszej i bardziej po ludzku. Gdy inaczej zaczniesz się zachowywać, będziesz starała się żyć w łasce uświęcającej, będziesz nad sobą pracować - to z czasem będzie lepiej.

Jeżeli wcześniej już pisałaś na forum o bracie i jesteś tą osobą po maturze, która wiele lat nie była u spowiedzi, to naprawdę nie zaczynaj od brata tylko od siebie. Inaczej jeszcze wiele lat pozostaniesz małym dzieckiem, które pozwala innym się krzywdzić, bo jest bezradne.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-29 17:52

Widzę, że muszę coś wyjaśnić.
Jeteśmy z bratem oboje dorośli. Cokolwiek bym nie robiła - czy jestem dobra, czy zła, czy się odzywam i bronię przed jego chamstwem, czy staram się siedzieć cicho, żeby przestał mnie krzywdzić - to nie działa. Próbowałam już wszystkiego - nic nie pomaga. Co do bicia - żadko mnie bije, ale to się zdarza (w dzieciństwie trochę częściej, a teraz raz na rok - raczej rzadziej). Tym razem nie mam siniaków, cudem uniknęłam uderzenia w twarz. Ostatnim razem było gorzej - zniszczył mi szafę, a mnie chwicił tak mocno, że miałam siniaki - żałuję, że wtedy nie poszłam na policję, choć, jak znam życie, to pewnie i tak by nic nie dało;/ Czasem już naprawdę ręce opadają:/
Rodzice się rozwiedli. Z tatą w ogóle nie mamy kontaktu, a mama od zawsze faworyzowała brata. Prawie nigdy mnie nie broni(ła), prawie - bo broni mnie może raz na 2 lata? Trudno powiedzieć, ale jest to naprawdę bardzo rzadko.
Niewiem kogo ma pani na myśli, pani Bogumiło. Ja tu już kiedyś pisałam, jakieś kilka lat temu, ale pod zupełnie innym nikiem.
A jeśli chodzi o spowiedź, to nie mogę, bo mam nielegalne oprogramowanie. Nie stać mnie na zakup legalnej wersji, nie znam rzadnego informatyka, który mógłby mi to zrobić, a wszyscy w moim otoczeniu mają tylko nielegalne. Dostałam od kuzyna komputer, bo kupował sobie nowy, a także program na płytce, ale nie dało rady tego wgrać. Kupiłam sobie przez internet o wiele tańszy program, ale jeśli ktoś by mi go wgrał, to nie mogłabym napisać pracy dyplomowej. I tak źle, i tak nie dobrze;/ A z tym utrudnieniem - miałam nadzieję, że może mama kogoś zna, chciałam nawet zapłacić za wgranie, bo miałam wtedy pieniądze i chciałam być OK przed Bogiem, ale mama miała to gdzieś - powiedziała, że po co coś wgrywać jak mamy program (choć nielegalny);/

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: marta (---.static.korbank.pl)
Data:   2012-10-29 21:01

Módl się za brata, przebacz mu i sama bądź w łasce uświęcającej.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-10-29 21:34

Darmowe legalne oprogramowanie komputera (zamiast "Windows") możesz pobrać na stronie ubuntu.pl w zakładce "pobierz". To jest program, który nazywa się "Linux". Zamiast pirackiego "Microsoft Office", który jest wyposażony w "Word", w jakim pewnie piszesz swoją pracę, możesz zainstalować "Open Office", który ma bardzo zbliżony wygląd i funkcje do "Word" (myślę, że w ok. 98%, ale nie jestem specjalistką). Poszukaj do na stronie: openoffice.org/pl/

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-30 08:53

Pomyślałam o tym, mam nawet ten program (niewiedziałam co konkretnie ściągnąć z tej strony, więc kupiłam sobie na allegro). Chciałam go wgrać, miała być załączona do niego instrukcja obsługi, ale jest tylko mała karteczka z napisem coś w stylu; 1. sformatuj komputer. 2. wgraj program. Poprostu nie łapię się w tym:( Nie mam pojęcia jak się to robi:( Mam też zainstalowany na komputerze Open Office, niestety okazało się, że nie działa on na Linuxie (tak pisze w internecie). Instalując Linuxa nie chciałabym też utracić danych z tego komputera - moich plików i zdjęć, ale niestety nie da się ich zgrać na płytkę, niewiem dlaczego, bo przecież mam napęd.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-30 13:35

Mam angeliko na myśli Brydziusię, choć mam wrażenie, że jeszcze pod innym nickiem też pisałaś. Jeśli nie jesteś Brydziusią, to moja odpowiedź miejscami będzie nietrafiona. Wiem, że jesteście z bratem pełnoletni, ale czy dorośli? Jak czytałam poprzednie wątki, to się zastanawiałam, czy w Twoim domu w ogóle ktoś jest dorosły, dojrzały. Dlatego będę Twojego brata bronić. Nie, nie mówię, że jest w porządku. Ale atmosfera w Waszej rodzinie: rodzice, chrzestna matka, problemy mieszkaniowe, stare urazy, jak policja działa to też już wiesz - to wszystko działa destrukcyjnie. Nie tylko na Ciebie, ale na Was OBOJE. Brat wychowywał się w tej samej rodzinie i ma tak samo wszystkiego dość jak i Ty. Owszem, wasze reakcje są różne. Ty się wycofujesz, a on jest agresywny. Ale problem jest ten sam. Agresją można zagłuszać swoje lęki, swoje bóle, poczucie odrzucenia. Ty zamykasz się w swoim świecie, rozmyślasz nad własną krzywdą, to widzisz brata jedynie jako tego, który krzywdzi. A on jest tak samo skrzywdzony jak Ty. Szkoda, że nie umiecie być razem, bo byłoby wam lżej. Ale w takim domu rzadko umie się być razem. Każdy przeżywa swój ból na swój sposób i nie umie z tym wyjść poza siebie. Każdy się czuje samotny, nienawidzony przez innych i jest pewien, że musi z innymi walczyć. Ale pamiętaj, że i wasza mama czuje się tak samo. Od kiedy tata odszedł czuje się sama, odrzucona, znienawidzona, poniżona. Ona w takim stanie po prostu nie umie kochać, nie umie okazać miłości. I wszyscy nawzajem się na sobie wyżywacie.

Powinnam teraz napisać o chrześcijańskim wybaczaniu, o miłości, o radosnym przytulaniu mamy i uśmiechu dla brata. Powinnam napisać, że jak Ty będziesz w porządku i zaufasz Bogu, to wszystko się naprawi. Nie napiszę tego. Nie napiszę, chociaż tak rzeczywiście powinno to wyglądać i tak powinien postępować chrześcijanin. Nie napiszę, bo wiem, że tego jeszcze nie potrafisz. Takiej pokręconej atmosfery nie da się uzdrowić w sposób prosty, bo wy wszyscy nie tylko dawać miłości, ale też odbierać miłości nie umiecie. Uzdrowienie takiej atmosfery trwa latami. A najgorsze, że choć się nawzajem nienawidzicie, to równocześnie żyć bez siebie nie umiecie. To wbrew pozorom jest psychiczną samoobroną. Jak zostaniecie sami, to już nie będzie na kogo zwalać winy. Trzeba będzie popatrzeć w lustro i przyznać "jestem taka, taki". Nie oni, tylko ja. Wy się mimo wszystko jakoś rozumiecie, bo zło w waszym życiu bierze się z jednego źródła. Pośród ludzi zupełnie obcych wasze zachowanie będzie niezrozumiałe. Trzeba będzie zachowywać się odpowiednio, a wy tego po prostu nie umiecie.

Nie zaproponuję "ucieczki" z domu, przeprowadzki, bo doskonale wiem, że odpiszesz: nie da się. Ale jedynym wyjściem na początek jest właśnie wyprowadzka. Jeśli się nie da fizycznie, to potrzeba jest pewnego rodzaju izolacja psychiczna od rodziny. Piszesz, że jesteś dorosła. No to bądź dorosła. Odróżniaj swoje sprawy od cudzych. Zacznij od spowiedzi. Bóg potrafi `powoli przemieniać poranione serca, ale musisz do Niego przyjść. Nie mama, nie brat, nie chrzestna, ale ty sama. Tylko od Ciebie to zależy.
Co to za głupie pisanie: "Gdybym mogła żyć w łasce, to już dawno bym żyła - bardzo tego pragnęłam, ale rodzina mi to skutecznie utrudniła". Jesteś dorosła, za swoje grzechy TY odpowiadasz. Tak czy inaczej jesteś niekonsekwentna w tym co myślisz.
Albo jesteś dorosła, wtedy odpowiadasz do końca za swój grzech. Uważasz, że trwasz w grzechu ciężkim, nie chcesz tego zmienić, nie idziesz do spowiedzi - jako dorosła masz prawo wyboru, odrzucasz Boga, szanuję Twój wybór, choć nie popieram. Ale wtedy mi nie mów, że rodzina utrudnia Ci żyć w stanie łaski. Ty sama tak zdecydowałaś. Nie zwalaj na nikogo winy.
Albo nie jesteś dorosła. Nie możesz sama podejmować decyzji. Mama zabroniła, nie wolno ci tego zrobić, bo to nie twoje tylko mamy. Ale jeśli to nie twój komputer (w praktyce), nie twoje mieszkanie, więc nie możesz zaprosić informatyka do domu, nie Twoja decyzja tylko mamy itd. to na czym polega Twój grzech ciężki i trwanie w nim bez możliwości uzyskania rozgrzeszenia? Nie ma grzechu ciężkiego, jeśli go nie chciałaś, nie chcesz. A więc mogłabyś uzyskać rozgrzeszenie i zacząć wreszcie choć wewnątrz siebie żyć swoim własnym życiem. Przecież nie odpowiadasz za grzechy mamy tylko swoje.
A nie jest to tak, że po prostu nie chcesz iść do spowiedzi z powodu dawnych zranień (w konfesjonale?). Jeśli jesteś Brydziusia - przed maturą już przez kilka lat nie byłaś do spowiedzi. Byłaś w ogóle do tej "maturalnej" spowiedzi? (nie odpowiadaj na forum). A może już z 10 lat jesteś bez sakramentów? To nie jest wina ani mamy, ani brata. Jak nie chcesz, to umiej się przyznać, że nie chcesz. Zamiast się kisić tak na kupie - zacznij żyć swoim życiem, zacznij mieć swój świat, choćby na razie tylko ten wewnętrzny. To pomoże Ci zobaczyć, że świat jest piękny. Pomoże Ci w podejmowaniu własnych decyzji. Udowodnij, że nie jesteś dzieckiem. Jak nie zaczniesz teraz, to będzie coraz trudniej.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2012-10-30 15:19

Nie masz żadnych kolegów albo koleżanek, ktorzy się na tym lepiej znaja? Uslugi serwisów koputerowych też nie są drogie, za kilkadziesiąt złotych sprawa powinna zostac załatwiona.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.plusgsm.pl)
Data:   2012-10-31 17:05

Niewiem jak pani na to wpadła, pani Bogumiło, ale to ja... Myślałam, że mogę tu napisać tak proste pytanie nie pozostając rozpoznaną. Widzę jednak, że to niemożliwe, choć to zupełnie inny temat.
Komputer jest mój, ale poprostu nie miałam na to wpływu. Wtedy wiedziałam czego chcę, teraz sama niewiem. Z jednej strony chciałabym żeby było inaczej, lepiej, a z drugiej boję się zmian i niewiem czego chcę.
A jeśli chodzi o brata - on krzywdzi tylko mnie, innych jakoś nie, a przy tym uważa się za dobrego i szanującego kobiety.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-10-31 18:50

Ja też miałam nielegalne oprogramowanie, także po nawróceniu, bo nie myślałam o tym jako o grzechu. Kiedy sobie to uświadomiłam PO PROSTU poszłam do spowiedzi ZANIM zmieniłam oprogramowanie. Wyznałam jego posiadanie jako grzech, i to że chcę je zmienić i DOSTAŁAM rozgrzeszenie. Po spowiedzi minęło trochę czasu, i kilka kolejnych spowiedzi, kiedy nadal miałam to oprogramowanie, ale Pan Bóg widział, że chcę je zmienić i to się udało. Bez problemu i od dawna mam Linuxa, świetnie działa.
Z tego powodu nie widzę dlaczego nie miałabyś otrzymać rozgrzeszenia? Popatrzmy na fakty: nie poszłaś do księdza i z nim nie porozmawiałaś o tej sprawie ani o żadnej innej bo założyłaś "ŻE" nie otrzymasz rozgrzeszenia; mówisz, że nie możesz tego, czy tamtego, że z czyjegoś powodu nie możesz tego czy owego zrobić. Albo jesteś dorosła i wychodzisz czasem z domu, i wtedy TYLKO Twoim wyborem jest, że nie pójdziesz do kościoła i do spowiedzi, albo - niestety - kłamiesz. Gdy już wyjdziesz z domu idziesz do sklepu, może do szkoły, do klubu czy gdzie jeszcze chodzą w Twej okolicy młode osoby, ale do kościoła nie....
Pomysł przez chwilę proszę. Przemocowe środowisko, w którym mieszkasz jest trudne do zniesienia, ale uwierz mi, w takich środowiskach wszyscy po trosze są katem i ofiarą: brat Cię bije, Ty mu przygadujesz lub źle życzysz, matka krzyczy na Was oboje, niby faworyzuje brata - w Twoich oczach - ale jednocześnie go krzywdzi, bo świat nie będzie go faworyzował.
Radzę wziąć za siebie odpowiedzialność, najlepiej od razu. Jeśli nie w dużych rzeczach (wyprowadzka, praca), to chociaż w mniejszych, czyli w kwestii postawy wobec matki i brata (ich postawa wobec Ciebie jest ich "problemem", Ty masz się zająć własną), podejściu wobec znajomych, i tak jak wszyscy pisali - wobec Boga, czyli rachunek sumienia i do spowiedzi, w większości kościołów, które znam jest taka możliwość codziennie. Co więcej, widziałam jak księża się cieszą, że ktoś bardzo chce się wyspowiadać, bo to oznacza, że traktuje siebie(swoje życie wieczne) i Boga(swój stosunek do Niego) poważnie.
Życzę Ci Bożego rozwiązania Twoich trudności, Z Panem Bogiem.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 19:26

Agnieszko.
Gratuluję odwagi.
"w większości kościołów, które znam jest taka możliwość codziennie." - najwyraźniej mieszkasz w bardzo dużym mieście, bo ja nigdy się z czymś takim nie spotkałam. W mieście, które znam, jest taka możliwość góra 5 razy w tygoniu (góra, bo nie zawsze), a u mnie w parafii zwykle tylko raz.
Nie rozumiem na jakiej podstawie twierdzisz, że nie chodzę do kościoła. Przecież chodzę.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-10-31 20:09

Spowiedź 5 razy w tygodniu to 5 okazji tygodniowo, których nie wykorzystujesz, aby pójść wreszcie do spowiedzi i ułożyć sprawy między sobą i Bogiem. Cóż z tego, że "chodzisz" do kościoła, jeśli tak naprawdę nie spotykasz tam Pana? Przecież nie idziesz ani do spowiedzi, ani do komunii (bo nie możesz), więc cóż z tego, że jesteś? A jak jesteś już w kościele ciałem, to gdzie Twój duch?
Do spowiedzi nie prowadzi mnie odwaga, a strach, że mogłabym być tak bezczelna i odrzucić Boże miłosierdzie, oraz radość, że Bóg tak bardzo mnie kocha, że dla mnie, która Go codziennie obraża zostawił możliwość nie tylko wyznania grzechów i uzyskania ich przebaczenia, lecz także okazję by otrzymać poradę duchową.
Dziś wielu księży jest po kursach lub studiach psychologicznych, i gdy opowiesz spowiednikowi o sytuacji w domu, będzie mógł pouczenie, pokutę i poradę duchową dostosować do Twojej sytuacji. Tak jak robi to mój spowiednik, za każdym razem gdy idę do spowiedzi.
Sama też jestem z przemocowego domu, przeżyłam razem z rodzicami próbę zamordowania nas we śnie przez członków rodziny, bijatyki, wyzwiska, alkoholizm, zastraszanie, bicie, wykorzystywanie, głód, strach, ucieczkę z domu... A Pan Bóg mnie wyleczył, najpierw Sam, potem przez nowych przyjaciół, później przez lekarza, którego wreszcie znalazłam, a teraz jestem zdrowa (chociaż oczywiście codziennie potrzebuję Bożej pomocy i o nią proszę) i normalnie funkcjonuję, co przełożyło się na to, że także moja rodzina (przemocowa) funkcjonuje niemal normalnie: nauczyłam się stawiać granice, co najpierw mnie zmieniło, a ich - jakoś po drodze też.
Nie wiem czego od nas tu możesz chcieć? Może tego żeby pokiwać nad Tobą głową i powiedzieć, że tak, masz rację nie idź do spowiedzi, Ty biedna Ty...
Nie mam takiego zamiaru: weszłaś na forum dla katolików, więc albo przyjmujesz nasze "katolickie" rady, czyli rachunek sumienia, spowiedź, życie sakramentalne, itd., albo... chcesz się tylko poużalać.
W tym drugim przypadku znajdź inne forum. W tym pierwszym: wiesz co trzeba zrobić;-)

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 21:11

Nie zazdroszczę przeszłości, ale z tym użalaniem się nad sobą, to przesadziłaś. Nie po to tu przyszłam. Chciałam tylko poznać odpowiedź na swoje pytanie (to z tematu), ale pani Bogumiła zmieniła temat rozmowy na inny.
Wcale nie chcę, żebyście pisali, że dobrze robię, że nie idę i że mam nie iść.
Dziwi mnie jak można iść do spowiedzi ze strachu - ze strachu, to się raczej nie idzie.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-10-31 22:06

Wyraźnie napisałam, że nie idę tylko z powodu strachu. Zresztą to nie jest i nigdy nie był strach przed spowiednikiem, spowiedzią, czy nieotrzymaniem rozgrzeszenia. Nawet jak myślałam, że mogę go nie otrzymać i tak szłam (żyłam przez jakiś czas jako osoba niewierząca, z dala od Boga i w grzechach ciężkich), ponieważ wiedziałam jaka jest alternatywa. Poza tym nawet jeśli miałam wrażenie, że ksiądz się waha, to było tylko MOJE wrażenie, więc mogłam się mylić. Jeśli ksiądz ma wątpliwości w ocenie - zapyta, poprosi żebyś opisała sytuację, i będzie wiedział jakiego pouczenia, itd, udzielić.
Co do przemocowego brata, który "życzy" Ci śmierci: na przemocowców działają tylko granice i konsekwencje. Granice: "nie życzę sobie abyś mnie więcej bił, sprawiasz mi ból i chcę abyś natychmiast przestał i tego więcej nie robił". Konsekwencje: "jeśli jeszcze raz mnie uderzysz wzywam policję i idę na obdukcję" - a potem DOTRZYMANIE słowa, bo to nie jest groźba, tylko wyciągnięcie konsekwencji z zachowania przemocowca, w tym przypadku brata.
Jeśli nie bronisz się - a wezwanie policji/pomocy, gdy ktoś Cię krzywdzi (bez względu na to, czy jest to gwałciciel w środku nocy gdzieś w zaułku, czy brat w środku dnia w domu) jest obroną, a nie "robieniem na złość, psuciem opinii, wstydem przed sąsiadami", to jak chcesz żeby ktoś inny Ci pomógł? Przecież choćbym chciała nie podjadę pod Twój dom i Cię nie uratuję, gdy brat Cię bije.
TY sama musisz zacząć ratować siebie od wezwania pomocy gdy ktoś Cię krzywdzi. Forumowicze Cię nie uratują, bo jak? Tylko Bóg - przez swą łaskę, i Ty sama - poprzez działanie.
Wpisze Cię na moja listę modlitewną, żebyś miała wsparcie. Czy Angelika to Twoje prawdziwe imię? Mam siostrę o tym imieniu;-)

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 22:57

Hmm... Zauważ że o życiu w łasce uświęcającej napisała najpierw Ewa, potem Tomasz, potem Ty się tłumaczyłaś (głupio) i dopiero odezwałam się ja :))
Dla Ciebie jest to zmiana tematu, a dla nas właśnie nie. Pytałaś "Czy może mi się coś przez to stać?". Nie sądzę, żebyś pytała, czy może stać Ci się coś fizycznie (czy brat Cię kiedyś zabije). Chyba nie tylko ja uznałam, że pytasz, czy złe życzenie może się spełnić. Nie spełni się, jeśli będziesz trwała przy Bogu. A Ty mówisz, że się nie da. Da się :)) Tylko musisz chcieć :))

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 22:57

Rozumiem, że nie idziesz tylko ze strachu, ale to co napisałaś, że idziesz ze strachu, to mnie zdziwiło, bo zwykle ludzie jak się boją, to nie idą wcale, albo robią to z trudem.
Ja nie wymagam od forumowiczów, żeby ratowali mnie przed bratem. Nawet tak nie pomyślałam, bo to nie możliwe.
Co do brata... Jeśli mu mówię, żeby przestał, bo sprawia mi ból swoim zachowaniem, wyzwiskami czy biciem - on się cieszy (nawet jeśli to ja się niechcący uderzę). Groźby, że pójdę na policję nic nie dają, tylko go rozśmieszają. Jeśli powiem, że czegoś sobie nie życzę, to mówi: to nie jest koncert życzeń.
Dzięki za wsparcie modlitewne.
Nie, to nie jest moje prawdziwe imię, tylko nick wymyślony na potrzeby tego wątku.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 23:08

Z tą zmianą tematu chodziło mi raczej o coś troszeczkę innego. Ja wiem, że ktoś przed panią pisał o życiu w łasce, ale kiedy pisałam tą wypowiedź (nt zmiany tematu), chodziło mi raczej o to, że to pani pierwsza napisała, że nie chodzę do spowiedzi i od tego zaczęło się pisanie na nieco inny temat - odbiegający od pierwotnego.
A z tym pytaniem - czy może mi się coś stać przez jego złe życzenie, to chodziło mi o to, czy mi się to nie spełni np. w wypadku samochodowym, niekoniecznie z jego inicjatywy.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-10-31 23:49

"Gdybym mogła żyć w łasce, to już dawno bym żyła - bardzo tego pragnęłam, ale rodzina mi to skutecznie utrudniła:/ "

"pani pierwsza napisała, że nie chodzę do spowiedzi"

Bez komentarza.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.plusgsm.pl)
Data:   2012-11-01 00:42

Przepraszam, moja pomyłka.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-01 08:55

Chciałabym jeszcze coś wyjaśnić, bo widzę, że myślicie, że ja mam to wszystko gdzieś, ale nie wiem - mogę się mylić.
Nie jest tak, że ja nic nie robię i mam Boga i swoje uświęcenie gdzieś. Nieraz robiłam rachunek sumienia godzinami i próbowałam do tego podejść, ale nie umiałam. Poprostu nie umiałam - wychodziłam z domu i nic. Najdalej doszłam pod kościół, nie potrafiłam wejść do środka kiedy wiedziałam, że jest dyżur. Do księdza też nie mam odwagi podejść ani zadzwonić, dlatego proszę was - nie myślcie, że mam to wszystko gdzieś, bo nie mam. Modlę się, żeby kiedyś mi się to udało, czasem proszę też o to innych (w internecie).
Nie, nie proszę was, żebyście teraz przyjechali do mnie i siłą mnie tam zaciągnęli, tym bardziej, że to niemożliwe. Nie, chciałam tylko to wyjaśnić.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-01 21:08

Kochana, skoro masz takie poważne problemy z podejściem do spowiedzi(zresztą nie chcę Cię oceniać, ale pisałaś coś o tym, że rodzina utrudnia, potem, że chodzisz do kościoła i jak mogę Ci zarzucać, że nie chodzisz, teraz z kolei, że robisz rachunek sumienia i podchodzisz pod kościół, ale nie dajesz rady wejść.... ) czyli możesz potrzebować uwolnienia, a tego nie da się zrobić na odległość.
Masz internet, poszukaj modlitwy do św. Michała Archanioła i odmów ją: przed rachunkiem sumienia (krótki, maksymalnie 15 minut, bo jeśli to prawda, że robiłaś go godzinami, to ja sama patrząc po sobie wiem, że po kilku godzinach rachunku sumienia to bym nawet z domu nie wyszła, więc staram się robić go krótko codziennie, a przed spowiedzią robię podsumowanie); potem przed wyjściem z domu, w drodze do kościoła, przed wejściem do kościoła i przed podejściem do konfesjonału.
Tam czeka Jezus, a nie tylko ksiądz, więc nie martw się innymi ludźmi, czy tym, że konfesjonał nie jest zabudowany, bo to naprawdę drobiazgi.
Możesz też poszukać modlitwy zwanej pancerzem św. Patryka, zwróć szczególną uwagę na jej część, w której mówisz: Chrystus ze mną, Chrystus przede mną, Chrystus za mną, itd., aż Chrystus "otacza Cię" całą w pewnym sensie. Odmów ją po rachunku sumienia. Od razu piszę, że nie musisz tyle razy powtarzać modlitwy do św. Michała Archanioła, ale tak wypisałam, gdyby Twoja determinacja, aby podejść do spowiedzi zaczęła topnieć. Ktoś tu gdzieś indziej w jakimś innym wątku napisała też komuś mającemu problemy ze spowiedzią - idź z kimś bliskim, np przyjaciółką. Nie musisz jej tłumaczyć, tylko poprosić o pomoc.
W konfesjonale pierwsze co zrób to powiedz księdzu, że masz/miałaś duchowe problemy z podejściem do spowiedzi, że wiele razy uciekałaś sprzed kościoła, bo się bałaś, nie byłaś w stanie. Spowiednik będzie wiedział co dalej robić.
W kwestii strachu, o którym pisałam zacznij proszę czytać ze zrozumieniem: ja się boję śmierci wiecznej z powodu trwania w grzechach, a nie spowiedzi czy spowiednika.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-01 22:21

Dzięki za pomoc. Spróbuję, może tym razem się uda..., choć nie mam nikogo bliskiego, kto mógłby mnie tam zaprowadzić i przypilnować. Najpierw jednak spróbuję załatwić sprawę z komputerem.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-02 00:54

Kochana, przestań z tym komputerem: to szatańska wymówka (zły utwierdza Cię w przekonaniu, że musisz spełnić jakieś wygórowane warunki zanim pójdziesz do spowiedzi, a to nieprawda), żebyś nie poszła do spowiedzi, pozostała w szponach grzechu, a nawet coraz bardziej się w nim zanurzała, i tyle.
Powiedz księdzu to co pisałaś nam, chcesz zmienić oprogramowanie, ale nie jesteś w tej chwili w stanie tego zrobić: czyli jest żal za grzechy (żałujesz, że oprogramowanie masz nielegalne) i postanowienie poprawy(chcesz je zmienić na legalne jak tylko będzie to możliwe i starasz się to zrobić). Jest rozgrzeszenie, jest pokuta (ksiądz Ci na pewno jakąś zada), jest możliwość pójścia do komunii i już nie ma wymówek. A o oprogramowanie zatroszczy się Bóg, tego możesz być pewna.
Nie wiem ile masz lat, ale ja przez jakiś czas pracowałam z dziećmi, i powiem szczerze, nie lubiłam jak zaczynały szukać usprawiedliwień w sytuacji, gdy były ewidentnie winne: nie dość, że wymówki na mnie nie działały, to kara była większa, bo nie chciały przyjąć odpowiedzialności za swoje czyny.
Gdybyś teraz zginęła(czego nie życzę, ale różne rzeczy się zdarzają...), chcesz z powodu głupiego komputera skazać się na potępienie (jeśli od lat nie byłaś u spowiedzi, a nie daj Boże, żyjesz w grzechach ciężkich)?
A gdybym to nie ja z Tobą rozmawiała, a Jezus? Co byś Mu powiedziała?
"No wiesz Panie Jezu, tak w ogóle to ja chcę pójść do spowiedzi, ale ten mój komputer mi to uniemożliwia..."
- Jak komputer uniemożliwia Ci pójście do spowiedzi? - Jezus na pewno by był zdziwiony.
"Mam na nim nielegalne oprogramowanie i nie mogę go na razie zmienić, bo rodzina mi nie pomaga, a ja sama nie umiem..."
- I z takiego powodu nie chcesz się ze mną spotkać? - tu już by był zasmucony.
"No tak, bo "Najpierw jednak spróbuję załatwić sprawę z komputerem" zanim Cię odwiedzę Panie, rozumiesz..."
Osobiście: pewnie by zrozumiał, że po prostu szukasz wymówek i jak nie ta, to inna...
Wystarczy chwilę pomyśleć: osoba uzależniona od masturbacji idzie do spowiedzi nie wtedy, gdy myśli, że już więcej "tego nie zrobi", a właśnie dlatego, że "to" nadal może się jej zdarzyć, a wie, że jeśli będzie żyła sakramentami łatwiej jej będzie wytrwać w czystości. Tak samo w Twoich relacjach rodzinnych, a nawet w sprawie z komputerem, trwanie w łasce sprawi, że będziesz w stanie pracować nad swą postawą wobec mamy i brata, inaczej ich widzieć i wprowadzać zmiany na lepsze (np legalne oprogramowanie), do swojego życia.
Czego Ci szczerze życzę.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-02 12:23

Dałaś mi do myślenia... Faktycznie to wszystko, to może tylko głupie wymówki, niewiem. Tylko czy jeśli pójdę, to czy będę mogła korzystać z tego komputera? Innego nie mam, a płacę za ten internet i codziennie z niego korzystam.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-02 20:00

Mam nadzieję, że to ostatnia wymówka, naprawdę.
Ja zanim zmieniłam oprogramowanie cały czas korzystałam z tego, które miałam, bo nie miałam innego. I tyle.
Wiesz, jest takie powiedzenie: dobra wymówka nie jest zła... Niestety, w Twoim przypadku to nie jest prawda, bo każda wymówka oddala Cię od najlepszej rzeczy jaką możesz zrobić w swojej sytuacji, czyli wrócić do życia sakramentami, do komunii z Jezusem i do możliwości otrzymania porady duchowej od spowiednika.
Nie wymyślaj dziwnych powodów, po prostu idź.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-02 20:15

Dziękuję, bardzo mi pomogłaś, aż się popłakałam. Ja naprawdę myślałam, że w tej sytuacji nie mogę.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-02 22:37

ZAWSZE możesz iść do spowiedzi, pamiętaj o tym, nie daj sobie nic innego nigdy wmówić. Czasem trafisz na współczującego księdza, czasem na oschłego, czasem na zmęczonego, czasem na gadatliwego. Księża bywają różni, ale pamiętaj, że to nie osoba księdza jako takiego się liczy, a fakt, że jest szafarzem sakramentu i gdy się spowiadasz stoi przy nim Jezus Chrystus, który Cię bardzo kocha, który umarł za Ciebie i który powita Cię z radością, bez względu na to jak zachowa się ksiądz.
Cieszę się, że rozwiałam Twoje wątpliwości. Porozmawiaj z księdzem szczerze i wyraźnie, opowiedz mu o swojej sytuacji, będzie mu to potrzebne by ocenić wagę Twych grzechów, i udzielić jasnej porady, pozwól się trochę poznać. Zapytaj też, może ksiądz będzie w stanie Ci podpowiedzieć co zrobić, jak reagować w sytuacji, którą masz w domu (jeśli ksiądz jest po psychologii lub jakimś kursie jak pomagać osobom w trudnej sytuacji).
Napisz jeszcze jak poszło:-)
Z Panem Bogiem.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-03 14:57

Przy okazji, zachęcam Cię do przeczytania książki "Sztuka mówienia nie", to oparta na Biblii książka o stawianiu granic w życiu codziennym: jak nie dać sobą manipulować, jak odmawiać, po czym poznać, że czyjaś prośba o pomoc jest zasadna, kiedy i jak szukać pomocy. Nad ta książką wiele płakałam, nie wierząc własnym oczom, że mogę tak bardzo się bronić żądaniami innych ludzi. Nie pamiętam autorów, ale na pewno jak wyszukasz w necie będziesz wiedziała o co idzie. Naprawdę polecam:-)

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-03 19:39

Czuję, że nie dam rady... niedobrze mi od tego wszystkiego. Znowu mam ochotę uciec, nie iść, chociaż wiem, że tego potrzebuję. Niewiem do którego kościoła pójść, czy do miasta, czy do siebie. Pewnie znowu nic z tego nie będzie... tak mi ciężko...

Chyba znalazłam firmę, która mogłaby mi załatwić sprawę z komputerem, ale nic nie jest jeszcze pewne. Być może chociaż to będzie załatwione.

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i pomoc.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-03 21:02

A mógłby ktoś polecić kogoś z Tarnowskich Gór albo okolic?

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-03 23:01

Napisałam wyraźnie: na zniechęcenie modlitwa do św. Michała Archanioła, jak trzeba kilka razy dziennie i pancerz św. Patryka.
To nie komputer jest Twoim problemem, pamiętaj. Ja niestety nie pomogę w kwestii serwisów itp z Twojej okolicy, ale na pewno uda Ci się wygooglać kogoś odpowiedniego.
A do kościoła idź tam gdzie Ci najłatwiej, najlepiej w swojej parafii, ksiądz może będzie Ciebie lub Twoją rodzinę kojarzył, co byłoby bardzo dobre, bo nie musiałabyś się wgłębiać w szczegóły dotyczące sytuacji rodzinnej. W kwestii spowiedzi, jeśli męczy Cię zniechęcenie idź do spowiedzi jak najszybciej, najlepiej przed jutrzejszą mszą.
Zapytam wprost, co wolisz: żeby trzymał Cię w swoim ręku diabeł, który właśnie teraz męczy Cię zniechęceniem, nęka, zastrasza, czy kochający Bóg, Jezus Chrystus, który umarł z miłości do Ciebie na krzyżu?
Pomodlę się za Ciebie, za Twoją jutrzejszą spowiedź.
Z Panem Bogiem.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.opera-mini.net)
Data:   2012-11-04 01:01

Dzisiaj nie pójdę, bo w niedziele nie ma dyżuru, tylko w soboty (chyba że jest I czwartek, piątek albo przed świętami - to wtedy jest inaczej), a pozatym muszę jeszcze zrobić rachunek sumienia.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-04 19:25

Jak pójdziesz do spowiedzi, to na pewno poczujesz się lepiej i zrzucisz z siebie ciężar, który Ci utrudnia życie. Nie zastanawiaj się, do którego kościoła iść, tylko idź tam, gdzie dobrze się czujesz i wiesz, że będziesz w stanie mówić. Spowiedź oczyszcza i daje umocnienie, czy tego nie chcesz? Wszystko inne jest mało ważne, liczy się to, że chcesz, aby Bóg Ci wybaczył uczynione zło i to, że chcesz być blisko Niego. Spowiedź na pewno pomoże uporządkować Ci swoje życie, relacje z rodziną i spojrzysz na wszystko inaczej. Życzę Ci odwagi.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-06 11:27

módlcie się za mnie, żebym w sobotę nie uciekła.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-10 00:29

Hej, wiedz, że się modliłam, teraz czekam na dobre nowiny z Twej strony....

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-10 13:08

Dzięki. Ty wiesz kiedy napisać. Już chciałam zrezygnować, patrzę, a tu twój post. Jestem w trakcie przygotowań. Idę na 17. Mam nadzieję, że się uda.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: angelika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-10 18:27

Głupio mi, bo znowu nic z tego;( Poszłam, dotarłam na miejsce gdzieś 17:20 i nic. nikogo nie było, kościół zamknięty.

 Re: Brat życzy mi śmierci.
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-11-18 22:56

Hej, na to akurat nie masz wpływu, ale przy okazji wizyty w kościele możesz spisać, w jakie dni i o której jest spowiedź, ewentualnie pójść do księdza na plebanię i się dopytać, a wręcz poprosić o spowiedź tu i teraz. Moja parafia jest tak duża, że kolejki do konfesjonału są czasem godzinne, pomimo tego, że mamy wielu księży. Ale to mnie jeszcze nigdy nie powstrzymało:-) najwyżej musiałam poczekać dłużej, niż zakładałam. Czekam na wiadomości z frontu Twej walki.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: