logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: Teresa (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2013-01-08 17:55

Mam pytanie. Mieszkam obecnie w wynajmowanym mieszkaniu w miescie, w ktorym studiuje. Nie mam tutaj krzyza poza rozancem ani swiec. Pytalam sie kolezanki o zdanie z ktora mieszkam kiedy zapukali do nas ministranci z pytaniem czy przyjmujemy ksiedza. Ona powiedziala ze nie mamy jak bo brak krzyza itd i ze nie wiadomo czy wlascicielka mieszkania zyczylaby sobie tego. W ubieglych latach mieszkalam z osoba niepraktykujaca i tez nie chcialam jej przymuszac na sile do wizyty. Nawet sie jej nie zapytalm tylko powiedzialam ze nie przyjmiemy. Czy to jest grzech nie przyjecie ksiedza w takiej sytuacji? Bylo mi smutno kiedy odmawialam ministrantom, tak jakbym byla osoba niewierzaca; nie dalam im odczuc mojej wiary. Z drugiej strony przyjecie ksiedza to chyba nie jest obowiazek. Dzieki z gory za Wasze odpowiedzi i sugestie.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: Bardotka (---.phlapa.fios.verizon.net)
Data:   2013-01-08 18:40

Nie, to nie grzech. A swoja droga nie sadze, ze brak krzyza czy swiec w jakis sposob mialby uniemozliwic wizyte duszpasterska. Bog jest wszedzie, a nie tylko tam, gdzie dewocjonalia.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: xc (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-08 18:51

Nie bardzo rozumiem o co chodzi.
Jeśli wynajmuje Pani mieszkanie, to czy właścicielka robiła Pani jakiekolwiek zastrzeżenia odnośnie kto i na jakich warunkach Panią odwiedza?
Jeśli mieszka z Panią osoba niepraktykująca, to czy oznacza to, że ma Pani jakiekolwiek ograniczenia co do tego kto i dlaczego Panią odwiedza?
Czy jeśli ktoś Panią odwiedza, to czy ta osoba przymuszona jest do uczestnictwa w Pani spotkaniach z kimś, kto Panią wizytuje?

Odwiedza Panią ksiądz z parafii miejsca Pani zamieszkania. To nie jest przecież żadna czynność o charakterze liturgicznym lub propagandowym. Po prostu wizyta. Istotą tej wizyty nie są dekoracje (krzyż, kropidło) ale coś zupełnie innego. To spotkanie, poznanie się, wymiana informacji i co najwyżej modlitwa. Jeśli Panią odwiedzi dzielnicowy to będzie wszystko w porządku, nikt nie będzie miał nic do tego ale jak ksiądz to robi się wielkie "halo". Nie rozumiem dlaczego.

Czy grzech nie przyjąć? Myślę, że nie ale to powinna Pani wyjaśnić sobie we własnym sumieniu i ewentualnie w konfesjonale.

W Polsce mamy (dzięki Bogu) demokrację, wolność sumienia, wolność spotkania. Każdy może spotykać się z kim chce, kiedy chce i gdzie chce. Nikomu nic do tego. O ile nie narusza tym prawa i wolności innych.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2013-01-08 20:21

Ja też nie mam w domu świec, kropidła, wody święconej ani białego obrusa - który również pojawia się na liście rzeczy potrzebnych podczas kolędy. Szczerze powiedziawszy nawet stołu nie posiadam, na którym mogłabym ten obrus rozłożyć.
Krzyż jest, ale równie dobrze mogłoby go nie być, bo powiesiłam go dlatego, że akurat posiadam, a nie dlatego, ze "w mieszkaniu krzyż musi być". Nie musi.

Nie przeszkadza mi to zupełnie przyjmować księdza po kolędzie, a i ksiądz nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń i nie odmówił poświęcenia mieszkania i pobłogosławienia mnie.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: szukamdrogi (---.176-107-173.citysat.com.pl)
Data:   2013-01-08 21:28

A ta wizyta księdza była potrzebna Tobie czy mieszkaniu? Odpowiedz sobie - tak naprawdę. To nie o literę prawa tu chodzi...ale o serce.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-08 22:33

Grzechu nie ma, ale sensu w tym co piszesz też nie widzę.
"Bylo mi smutno kiedy odmawialam ministrantom, tak jakbym byla osoba niewierzaca". Dokładnie tak jest. Zachowałaś się, jakbyś była osobą niewierzącą. Smutek jak najsłuszniejszy. Bo powód, który podajesz, nie jest poważny.
Można było przyjąć księdza i na wstępie z uśmiechem zauważyć: a ja jeszcze nie dorobiłam się krzyża i świec, białego obrusu i czegoś tam, bo dopiero się tu wprowadziłam. Wodę święconą bierze się z kościoła za darmo, a przecież i nawet ona nie jest na kolędę koniecznie potrzebna. Wystarczyło mieć otwarte serce. Może i jego jeszcze nie masz w nowym mieszkaniu?
W domach często mieszkają wierzący z niewierzącymi i jeśli nie jest to związane z wojną między małżonkami, to księdza się przyjmuje. Niewierzący może być obecny, a może wychodzić na ten czas do kuchni lub z domu, jak chce. Myślę, że często największym problemem w podobnej sytuacji jest wstyd, że się jest wierzącym. Jesteśmy zakompleksionymi wierzącymi. Szkoda. Zmarnowałaś okazję na wyznanie wiary. Twoja strata.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: Maria (---.pl)
Data:   2013-01-08 23:18

Na Twoim miejscu zaprosiłabym kapłana w dodatkowym terminie (u nas są takie pod koniec wizyt kolędowych). Poza innymi względami księdzu też jest przykro.
Krzyż, świece i kropidło zdążysz jeszcze kupić w kiosku parafialnym albo w najbliższej księgarni katolickiej.
Trochę sarkastycznie - jacy my jesteśmy delikatni wobec niewierzących czy wyznających inną religię. Szkoda że nie jesteśmy tak wrażliwi wobec Pana Jezusa i Jego kapłana (Jego sługi).
Wizyta kolędowa - błogosławieństwo związane z liturgicznym okresem Bożego Narodzenia
http://www.diecezja.pl/archidiecezja/aktualnosci/wizyta-duszpasterska-koleda.html

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: Bardotka (---.phlapa.fios.verizon.net)
Data:   2013-01-09 00:49

Mysle, ze nie do nas nalezy osadzanie otwartosci Twojego serca, Tereso - mialas dobre intencje, ale zbyt wiele wagi przywiazalas do samej "oprawy" koledowej. Nie uwazam rowniez, aby przyjecie lub nieprzyjecie koledy bylo jakimkolwiek wyznacznikiem czyjejs wiary. Znam wiele osob, ktore nie przyjmuja koledy nie ze wzgledu na wstydliwosc, ale po prostu z uwagi na to, ze zrazila ich powierzchownosc tego obrzadku, z jaka, niestety, nierzadko mozna sie spotkac. Tak jak w konfesjonale mozna trafic na zniecierpliwionego i nie umiejacego sluchac ksiedza, tak tez i "po koledzie" moze przyjsc ktos, kto zamiast niesc dobra nowine przychodzi wlasciwie w ramach cenzusu parafialnego. Wlasciwie to musze przyznac, ze tylko raz jedyny w czasie gdy dorastalam w rodzinnym domu przyszedl do nas na kolede ksiadz, ktory cala swoja osoba glosil Chrystusa, nie spieszac sie przy tym do nastepnej rodziny, a co do oferowanej koperty zapytal: czy to jest konieczne? Tym sposobem koperta powedrowala na cele charytatywne wybrane przez nas. Najlepiej kolede wspominam z czasow studenckich. Nasz duszpasterz akademicki fatygowal sie do akademikow, dostawal od nas pizze i tak sobie siedzielismy, rozwazajac tajemnice wiary. Nie pamietam obecnosci ani krzyza, ani swiec.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: xn (---.gorzow.mm.pl)
Data:   2013-01-09 03:55

Doskonale Cię rozumiem. Na I roku studiów nie przyjęłam księdza z tego samego powodu - nie miałam krzyża, świec, wody święconej, ani nawet obrusu. i widocznie dobrej woli, bo przecież to w niczym nie przeszkadza :-) Rok później zorganizowalam się i pożyczyłam wszystko od sąsiadów zaraz po tym jak ksiądz wyszedł od nich (chcieć to móc). Niestety ta wizyta różniła się znacznie od tych, które znałam z rodzinnej parafii, ksiądz zachował się jakby chciał "odbębnić", wziąć kopertę i wyjść jak najszybciej. Czułam się zlekceważona. Starałam się go zrozumieć, usprawiedliwiałam, ale byłam przekonana, że tak właśnie księża traktują tych wszystkich których nie kojarzą z kościoła. Zamknęłam drzwi na 6 lat. Jak odmawiałam ministrantom nim dokończyłam zdanie ogarniał mnie smutek - jak niewierząca - dokładnie te same odczucia. W tym roku postanowiłam to zmienić, choć nadal nie mam krzyża, świec, obrusu :-)

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-09 10:04

A ja pamiętam, jak kiedyś zaginęło nam kropidło i byliśmy na telefonie z sąsiadami. Gdy ksiądz od nich wyszedł, udaliśmy się, aby kropidło pożyczyć i po sprawie :)

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: jarek (---.epo.nl)
Data:   2013-01-09 10:58

Myślałem jak to było w czasie studiów i nie pamiętam żadnej wizyty, ale może dlatego że mieszkałem w akademiku. Więc jak piszesz że się tym przejmujesz że nie przyjęłaś księdza to już jest z tobą dobrze.
Co do reszty szczegółów już się dużo osób wypowiedziało.

Tylko ta "niewierząca" koleżanka.

To ochrzczeni niewierzący nic nie robią aby swoją wiarę pielęgnować i stąd muszą innym narzucać swoje poglądy i "mądrości" i naprawdę czekają na pierwszego radosnego chrześcijanina, który nie będzie miał względu na ich pogaństwo tylko więcej względu na Jezusa, którego jakoś i w kapłanie można spotkać.
To raczej oni mają powody do wstydu. A ty możesz w końcu ją zapytać czy zostanie na wizytę księdza, bo może przecież zawsze wyjść.

Oczywiście zdarzają się też oszczercy. Moja praktyka jest taka że oszczerców trzeba unikać i z nimi nie rozmawiać bo oni prawdy nie szukają.
Jeżeli mieszkasz z oszczercą to lepiej od niego uciekaj.
Oszczerców nie ma tak dużo. Zazwyczaj mają na sumieniu coś poważnego (rozwód, aborcję, kradzież, oszczerstwo w sądzie, zdradę przyjaciela) i dlatego są oszczercami bo o tym co ważne w ich życiu rozmawiać nie chcą.

 Re: Nie przyjmuję księdza po kolędzie.
Autor: femme (---.internetia.net.pl)
Data:   2013-01-09 12:33

"Wlasciwie to musze przyznac, ze tylko raz jedyny w czasie gdy dorastalam w rodzinnym domu przyszedl do nas na kolede ksiadz, ktory cala swoja osoba glosil Chrystusa, nie spieszac sie przy tym do nastepnej rodziny," ( Bardotka )

'Niestety ta wizyta różniła się znacznie od tych, które znałam z rodzinnej parafii, ksiądz zachował się jakby chciał "odbębnić", wziąć kopertę i wyjść jak najszybciej." (xn )

Skoro niektórzy kapłani dają antyświadectwo podczas wizyty duszpasterskiej - zachęcam do modlitwy w ich intencji. Powinniśmy nie tylko czerpać, ale sami z serca dawać.

http://www.misericordiadei.eu/pag.04.html

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: