logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Gosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-25 13:36

Jestem chyba permanentnie złą egoistką. Umarła mi babcia. Płakałam, ale nie tak, jak wszyscy. Uważam, że to kolej rzeczy. Przyjęłam to spokojnie, podobnie, jak inne złe wiadomości - że mama ma guza w piersi, że chrzestna matka ma raka. Pracuje, mam dwójkę dzieci, studia - wszystko robię źle. Do pracy podchodzę olewatorsko - byle by iść, odrobić co swoje i iść do domu. W domu tez perfekcyjna nie jestem - byle było jako tako. Moje dzieci bawia się same, bo zamiast poswięcic im czas to ucze się na studia, na które i tak nigdy nie jestem swietnie przygotowana. Nie modlę się - z lenistwa. Chodze do kościoła, ale często "wyłaczam się" podczas mszy. Nie czytam Pisma Świętego. Kupuję sobie ubrania - często. Interesuje sie modą - w ogóle niekatolickie zainteresowanie. Obgaduję ludzi. Jestem złym człowiekiem. A jednak na fimach płaczę. Płaczę jak widzę krzywdę ludzką. żle mi że świat jest zły.
Ale czuję, że ja jestem skazana na piekło. Nie ma dla mnie chyba ratunku. a jak jest to jak ja mam wszystko zmienić? od czego zacząć? co robić? Przeciez to, że teraz po smierci własnej babci mało płaczę chyba świadczy, że nie mam serca?

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-25 13:52

1.
Przyznam, że przeczytawszy Twój list, pomyślałem w pierwszym odruchu że to prowokacja lub dowcip. Niemniej, na wszelki wypadek, odpowiem "na poważnie"
2
Każdy przeżywa żałobę inaczej - wyrzuty sumienia że się "za mało wzruszam" śmiercią są bez cienia sensu
3.
Masz co nieco do naprawienia - napraw to. Po prostu. Zamiast wypisywać głupoty o "skazaniu na Piekło" (nie wiem czy wiesz, ale takie podejście ociera się o grzech - tak jakby czyjekolwiek grzechy mogły być tak wielkie, że nie starłaby ich Krew Chrystusa.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-25 15:08

No tak, Twoje zainteresowanie modą mnie po prostu przeraziło ;)) Stawia Cię to w takim świetle, że w ogóle z taką grzesznicą nie godzi się rozmawiać ;)) A jak jeszcze na dodatek kupujesz ubrania, to piekło murowane ;))

Gosia, zacznij od modlitwy. Bo akurat to jedno naprawdę trzeba zmienić. Ale żadne tam długie litanie, różańce pompejańskie i inne tego typu, bo masz dużo zajęć. Modlitw nie trzeba mierzyć zegarkiem, ale modlić się trzeba, bo inaczej życie będzie coraz bardziej byle jakie.
Modlitwa też uspokaja, może łatwiej Ci będzie wtedy mniej obmawiać. Szczególnie, gdy nauczysz się aktów strzelistych (wzywania Boga wiele razy w ciągu dnia, takie sekundowe modlitwy). Wtedy pamiętamy, że Bóg jest ciągle obok.

Natomiast wszystkie inne rzeczy są normalne. Nie mówię, że doskonałe, ale przeciętne. Wszyscy nad takimi rzeczami pracują i do końca życia trzeba będzie się z tym zmagać.
Oczywiście, że obmawianie jest złe. Ale komu się to nigdy nie zdarzyło? Mówimy, bo to nas drażni, albo czujemy się skrzywdzeni. Trzeba nad tym ciągle pracować.

Płacz (lub brak łez) nad zmarłym niczego nie dowodzi. Zmarli nie zawsze są nam uczuciowo bliscy, a nawet jeśli są to czasem bardziej za nimi płaczemy później, a nie na pogrzebie. (Nie zawsze do uczuć dociera, że ktoś z tej ziemi odszedł na zawsze - to czasem najpierw wie tylko rozum). Poza tym ze zmęczenia nie zawsze umiemy płakać. Albo gdy dopiero co były inne ważne/bolesne sytuacji. Albo jak mamy depresje. Może być wiele powodów. Nadmiar problemów czasem uodparnia naprawdę na ból, a czasem psychika wygasza uczucia, żebyśmy nie zwariowali. Martwiłabym się tylko wtedy, gdybyś napisała: "Dobrze, że umarła. Nie znosiłam baby. Wreszcie mam spokój. Dobrze, że cierpiała". Nawet i to nie skazuje jeszcze na piekło, ale rzeczywiście, byłoby Ci bliżej.
Są chwile, kiedy nie ma w nas łez. Czasem brak łez jest bardziej bolesny niż płacz, choć chyba nie w Twojej sytuacji. Na pewno jednak nie jest to dowód na to, że jesteś zła, czy egoistka. Podobnie jak wylewanie łez na filmach nie świadczy, że jesteś dobra. To tylko wzruszenie.

Rozproszenie na mszy - a kto tego nie przeżywa? Każdy z nas niejeden raz miał taki problem. Trzeba wracać myślą, ciągle od nowa. Po prostu.
W domu robisz tyle ile Ci starcza czasu i sił. Nie musi wszystko lśnić. Przecież to zależy czy mąż Ci pomaga, czy dzieci już mogą pomóc, ile podstawowe czynności zajmują czasu i sił. A Ty jeszcze się uczysz.
Praca. Nie każda praca wciąga na tyle, żeby nią żyć jak nie cały dzień, to te 8 godzin. Nie musimy być emocjonalnie związani z pracą. Trzeba po prostu swoje robić. Chyba że to "olewatorsko" oznacza, że kogoś krzywdzisz, ktoś za Ciebie musi robić, ktoś dostaje zły produkt. Trzeba pracę wykonywać solidnie i tyle. Nie jest grzechem patrzenie na zegarek czy już mogę wyjść.
Dzieci. W ogóle nie bawisz się z dziećmi? Nie za bardzo Ci wierzę. Oczywiście to zależy w jakim wieku są, ale zawsze potrzebują trochę Twojego czasu. Jeśłi te studia naprawdę są dla Ciebie ważne, to oczywiście, że możesz poświęcić dzieciom mniej czasu. No ale trzeba, trzeba się nimi zająć. Bo kiedyś może być na to już za późno.
Ale żeby zaraz do piekła?

Nie napiszę Ci: nic nie zmieniaj, wszystko w porządku. Bo zawsze jest co zmienić i zawsze trzeba się zmieniać. Ale piekło? Oczywiście nie wiem jak bym Cię oceniła, gdybym mieszkała razem z Tobą :))))) Może faktycznie napisałabym na forum: mieszkam z taką zołzą, że ona na pewno pójdzie do piekła, a ja zostanę męczenniczką :)) Ale z Twojego listu jakoś nic mi takiego nie wynika.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-25 16:07

Gosiu, może Twoim problemem jest perfekcjonizm. Perfekcjonista stawia sobie wysokie, wręcz nierealne wymagania, a potem, gdy wymagania te nie są zrealizowane (bo to raczej niemożliwe, żeby były), obniża się jego poczucie własnej wartości, więc źle o sobie myśli, źle o sobie mówi, wyolbrzymia swoje wady i porażki, nie docenia zalet i sukcesów. W Twoim poście kilka razy oskarżasz samą siebie o to, że coś robisz "nieidealnie", "nieperfekcyjnie". Otóż wcale nie musisz być idealna i idealnie postępować, żeby być dobrym człowiekiem, ani żeby być świętym człowiekiem. Bóg tego od Ciebie nie oczekuje. Żaden człowiek rozsądnie myślący też od Ciebie nie powinien tego oczekiwać.

Mam wrażenie, że zbyt surowo siebie oceniasz. Jesteś kobietą, która łączy opiekę nad dziećmi ze studiowaniem. To jest wyzwanie i gratulacje należą się każdej, której się to udaje. Ty zamiast się z tego (z siebie) cieszyć, wolisz wyrzucać sobie, że nie przygotowujesz się na studia idealnie. Idealnie to może by się dało, gdybyś nie miała dzieci, obowiązków domowych i chorej matki (choć nie płaczesz, to pewnie wiadomość o tym guzku Cię jakoś martwi i obciąża).
Po drugie, potrafisz dzielnie i bez histerii znieść takie ciosy jak nowotwór chrzestnej i wykryty guz u matki. Nie każdy na Twoim miejscu dałby psychicznie radę. Po trzecie, jak ma się na głowie dzieci, studia i choroby w rodzinie, to trudno być pracownikiem roku i wkładać w pracę całe serce. Jeśli robisz to, co do Ciebie należy, nie zawalasz terminów, przełożeni nie mają uzasadnionych pretensji, to nie oskarżaj się niepotrzebnie.
Niepłakanie po babci też o niczym nie świadczy. Płaczemy po osobach, które nam były bardzo bliskie. Widocznie babcia nie była Ci bliska. To nic złego. Czytając ten fragment o babci odniosłam wrażenie, że szukasz w sobie złych cech na siłę.

I jeszcze jedno - Bóg nie uważa Ciebie za złą osobę. On widzi w Tobie dobro, sam Cię w to dobro wyposażył. Cieszy się Tobą. Spróbuj to dobro dostrzegać - zarówno Twoje dobre cechy jak i dobro, które robisz - i dziękuj Mu za to na modlitwie, a i Ciebie umocni. Na pewno taka modlitwa bardziej się Bogu spodoba niż narzekanie na siebie. Polecam Ci te rekolekcje do przesłuchania: http://www.langustanapalmie.pl/nocny-zlodziej3
Mam nadzieję, że pomogą Ci zrozumieć, jak Bóg na Ciebie patrzy i dodadzą nadziei i siły.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Joanna (---.dyn.optonline.net)
Data:   2013-01-25 22:47

20 miesięcy temu zostałam wdową z małymi dziećmi. Jestem radosna, uśmiecham się. Ale... nie potrafię na chwilę obecną odczuć np. żalu za babcią, która nie pożyje długo. Nie dlatego, że jestem bez serca, ale dlatego, że po śmierci męża naprawdę było mi bardzo ciężko. Mam blokadę w nim i po prostu patrzę na wszystko z dystansem. Bo nie chcę znowu tego przechodzić. Czy jestem skazana na piekło, że nie potrafię wyrazić uczuć? Nie, ja chcę iść do nieba jak najszybciej... Nie mam sił na rozpacz, na żal. Za dużo, za dużo przeszłam. A po śmierci męża jeszcze narodziło się nasze ostatnie dziecko. Eh...
Proś Chrystusa, aby został Przyjacielem Twoim. Proś dusze w czyśćcu o pomoc. Zobaczysz, że będzie lepiej niż teraz. Ufaj Bogu.
Zacznij od westchnień do Jezusa, a reszta potoczy się. Może to właśnie teraz następuje u Ciebie przemiana?
Pozdrawiam

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: katy (---.152.129.228.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-01-26 17:26

Jeśli czujesz bezsilność, wołaj do Boga. Proś, żeby przymnożył ci wiary itd. Niech to narazie będą akty strzeliste, skoro nie potrafisz się modlić. Idź przed Najświętszy Sakrament i proś Go o wiele, a przede wszystkim o wiarę.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-26 21:16

Do Joanny: bardzo poruszył mnie Twój wpis. Jesteś niezwykle dzielną kobietą, i dobrze, że wytworzyś w sobie dystans do swiata zewnętrznego. To Ciebie chroni, abyś nie trwoniła energii na przeżywanie nadmiernych emocji. Proszę nie myśl tylko o tym niebie, Bóg czasem naszych próśb wysłuchuje, a któż z nas nie chciałby się tam nieraz znaleźć zamiast przechodzić tutaj to, co musi. Musisz swoje maleństwa wychować i bądz dla nich silna. Pomodlę się o to do Pana, ilekroć sobie ten Twój wpis przypomnę.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Andrzej2 (83.238.194.---)
Data:   2013-01-26 21:59

Jesteś całkiem normalną kobietą. Pracujesz, masz rodzinę, do tego ciągniesz studia. To wszystko razem to dużo. Nie da się wszędzie na 100% zaangażować, bo od tego dostaje się świra. Świat nas tak nakręca - wszędzie musimy dać z siebie wszystko, bo jak nie, to jesteśmy do niczego. Może faktycznie coś trzeba zmienić, ale pomału - zacznij od spowiedzi.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: A-Mail (---.grudziadz.mm.pl)
Data:   2013-01-27 11:16

Nikt nie jest potępiony dopóki żyje na ziemi.
Zacznij się modlić i zmieniać to co jest nie tak w Twoim życiu. No i zacznij żyć sakramentami.

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Kasia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 15:30

Nie, nie jesteś.
Właśnie to, że tak mocno o tym wszystkim rozmyślasz świadczy, jak bardzo się co do siebie mylisz. Przede wszystkim każdy przeżywa żal i smutek inaczej. Nie trzeba dużo płakać, żeby uczcić pamięć babci, wystarczy dobrze o niej pomyśleć. To nic złego, że nie płaczesz, pewnie jakoś tak w prozie życia, nie uświadamiasz sobie jej śmierci. Masz to w świadomości, ale być może to, że jeszcze niedawno była z Wami jest nierealne i jakieś takie odległe w Twojej głowie. Nie wiem jaka jest Twoja relacja z matką. Po prostu rozłąka, mniej kontaktu, własne życie odsuwa nas od problemów domu rodzinnego. Weź częściej dzieci do babci, sama wpadnij czasem na kawę.
Jeśli chodzi o modlitwę, to skoro Ci się nie chce, to po prostu "ofiaruj" zabawę z dziećmi jako modlitwę, w ciągu dnia skieruj parę zdań do Boga:) Nic prostszego a będzie się liczyć i Ty lepiej się będziesz czuć. Na mszy każdy się na jakiś czas odłącza, bo nasz mózg nie potrafi przez długi czas przetwarzać tylu informacji. Taka mała odskocznia dla głowy nic nie znaczy.
A tak w ogóle, co powinnam na początku zrobić, to chcę Ci pogratulować, że tak dzielnie łączysz obowiązki mamy, studentki, córki i wszystkie inne. Musisz oczywiście zacząc poświęcać więcej czasu najbliższym, więc wyznacz sobie dni intensywnej nauki, gdzie maluchy zostawisz np. babci, a wolny czas bez nauki poświęć za to tylko im.
Powiem Ci tak, że na pewno nie obgadujesz sama, więc to może wina towarzystwa. Nie umniejszam jednak Twojego udziału w plotkach. Skoro jednak czujesz się z tym źle, to czas to zmienić. Bo chce Ci powiedzieć, że skoro znajomi obgadują z Tobą innych, to wiedz na sto procent, że za plecami obgadują i Ciebie. Tak to już jest z takimi ludźmi.
Może potrzebujesz po prostu sama pomocy, za dużo masz na głowie. Potrzebujesz odpoczynku, więc zrób coś dla siebie. Nie napisałaś czy masz męża/partnera. Jeśli tak to zaangażuj go w pomoc i prace domowe. Przecież tak długo nikt nie pociągnie :)

 Re: Czuję, że jestem skazana na piekło.
Autor: Magdalena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-02-02 00:04

Wszyscy mamy w sobie to zło, o którym piszesz. Ale to zło nie polega na tym, że robimy coś obiektywnie źle, albo mamy wady, ale na tym, że to zło zatruwa nas i wmawia nam np. że robimy stale coś źle i w ogóle jesteśmy beznadziejni. Ale my wcale nie musimy być doskonali, ponieważ jesteśmy przez Boga Ojca kochani bezwarunkowo i zawsze, bez względu na to, jacy jesteśmy.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: