logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-27 15:01

Kiedyś chodziłam co niedziele do kościoła, śpiewałam w chórze kościelnym. Kościół był dla mnie zawsze wazny i czułąm radość, obecność Boga. Niestety dwa lata temu to się zmieniło. Dopadła mnie choroba. Może nie ciężka ale uciążliwa. Choroba w której większość osób się ode mnie odsunęła traktuje mnie jak trędowatą. Zaczęłam rzadziej chodzić do kościoła bo nie rozumiem i nie mogę się pogodzić z tym co mam. I z tego że innych to bardzo cieszy i żle mi życza i naśmiewają sie. Gdzie jest tu Bóg? Widzi i nie grzmi :( Wydaje mi się że On też się ode mnie odsunął. Nie potrafię się modlić. Jak już idę do kościoła bo mam wielką chęć, to ściska mnie w sercu lzy mi w oczach stają i nie potrafię tego powstrzymać. Dlaczego tak się dzieje? Przy spowiedzi też łzy leca, nie rozumiem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałam, wiec jak mam chodzić do kościoła umocnić wiare? Probowałam porozmawiać z księdzem ale czasu nie miał, a ja teraz nie mam ochoty na kościół, bo nawet święta ostatnio mnie nie cieszą. Co robić? Czy wypadku jak choroba i tracenie wiary można umocnić ta swoja wiarę Sakramentem Chorych?

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: KasiaM (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-27 15:49

Gdzie mieszkasz?

Trudno o dobrą odpowiedź przez internet, bo albo musiałaby być długa (żeby uwzględnić wiele wariantów), albo składać się z wielu "etapów" - internetowego odpowiednika rozmowy.

Szkoda, że ksiądz nie miał dla Ciebie czasu - to poważny błąd z jego strony - ale może też zwyczajnie nie ma odpowiednich "predyspozycji" i uniknęłaś głębszego zranienia.

Mnie to wygląda na próbę wiary i czas pewnego oczyszczenia.
Niestety, obawiam się pomóc może tylko szczera (i pewnie długa) rozmowa.
Nie tylko z Bogiem ale i z człowiekiem.

Jeśli tylko dasz radę - proszę Cię - przychodź do Boga.
Tak, Bóg może pomóc przez Sakrament Chorych.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Edith (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2013-01-27 16:08

Sama chętnie poznałabym odpowiedzi na te pytania, ale takie, żeby przekonały nie tylko rozum, ale też zbuntowane serce.
Też choruję na podobną przypadłość- może nie ciężką, ale uciążliwą i mało estetyczną (łuszczycę krostkową- na dłoniach i stopach tworzą się otwarte rany), Też wiem, jak to jest być traktowaną "jak trędowata" - wiele osób nie panuje nad odruchem obrzydzenia, kiedy widzi poranione dłonie. A leczenie samo w sobie jest podłe i często zwala z nóg.
Jeśli chcesz płakać, to płacz. Jest nad czym. Jeśli zbiera Ci się na płacz w kościele, to przyjmij to. Przed kim masz płakać, jak nie przed kochającym Ojcem i przed Bogiem-Człowiekiem, który wziął na siebie nasze choroby i doskonale wie, jak to jest być odrzuconym?
Nie chcę pisać z perspektywy kogoś, kto "wie", bo sama często się buntuję i rzucam kamieniami w niebo, kiedy przychodzi kolejny rzut choroby, albo leki zadziałają mocniej, niż powinny. Mogę się jedynie podzielić tym, co mi przynosi ukojenie. Na pewno nie jest tym ucieczka przed Bogiem. Jeśli coś przynosi ulgę, to bycie przed Nim z tym wszystkim, co we mnie siedzi, nawet jeśli wydaje mi się to głupie, złe i godne ukrycia. Ulgę przynosi oddanie Bogu tego na spowiedzi. Nawet jeśli spowiednik jest pozbawiony empatii, nawet jeśli kompletnie nie zrozumie problemu i łez- Bóg rozumie i zalewa to swoją łaską- tak działa sakrament.
Pomaga mi zauważenie, że przez chorobę w jakiś nie do końca zrozumiały sposób upodabniam się do Jezusa- zranionego, zależnego od Ojca i otaczających Go ludzi, cierpiącego.
Pomaga zauważenie, czego Bóg pozwala mi się przez chorobę nauczyć. A uczy wiele- bycia zależną, akceptowania ograniczeń, słuchania tego, co dzieje się w mojej psychice i w moim ciele.
Pytasz, gdzie jest Bóg. Jest blisko, bliżej, niż nam się wydaje.
Dobrym pomysłem jest rozmowa z mądrym księdzem. Jeden Cię spławił? Znajdź takiego, który będzie miał czas. Nie zniechęcaj się, potrzebujesz wsparcia. Co do Sakramentu Chorych- warto to przegadać z mądrym kapłanem. Sakrament jest dla chorych, dla których choroba stanowi zagrożenie życia - tak mówi prawo kościelne. Dla mnie to bolesny i dość niezrozumiały przepis, ale po prostu go przyjmuję. Jednak to, czy dla Ciebie przyjęcie tego sakramentu nie byłoby dobre i owocne, trzeba rozeznać indywidualnie, w szczerej rozmowie.
Życzę Ci dużo sił i pokoju serca.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Mirosława (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-27 17:09

Magdaleno pomodlę się za Ciebie. Nie bardzo mogę zrozumieć na czym polega Twój problem. Też zdarza mi się płakać w kościele. Nie sądzę, aby to komuś przeszkadzało. Nie musisz przejmować się ludźmi, zaufaj Jezusowi. Porozmawiaj z księdzem, na pewno kiedyś będzie miał czas, trzeba się umówić najlepiej. Szczęść Boże.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-27 21:02

Polecam książkę "Ostatni wykład" Randy Pausch.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Pytająca (---.ip.bkom.it)
Data:   2013-01-27 21:45

Kochana Magdaleno,
Nie wiem dokładnie jak wygląda Twoja sytuacja w szczegółach, natomiast zadam Ci pytanie, które może być pomocne. Jakie są Twoje relacje z innymi ludźmi, bliskimi, rodziną itp.? Miałam podobny problem ostatnio i z perspektywy czasu widzę, że moje problemy i smutki były spowodowane nieuporządkowanymi relacjami z rodzicami. Kiedy razem z Bogiem postanowiłam to naprawiać, wróciła radość, uśmiech i zaczęłam zauważać otaczające mnie piękno... Proszę odpowiedz sobie w sercu na to pytanie o relacje z bliskimi... Może to być wskazówka.
Z Bogiem

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: agna (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-01-28 00:11

Droga Magdaleno,
oczywiście, że możesz, jak to pięknie określiłaś, umocnić się Sakramentem Chorych. Sakramenty są widocznym znakiem łaski, a to oznacza, że w sakramencie otrzymasz łaski. Nie wiem jakie, ale Pan Bóg z całą pewnością ma dla Ciebie coś specjalnego.
Co do łez w kościele i na spowiedzi, to przecież cierpisz, jesteś chora i raczej z tym niepogodzona. A cierpienie jest bardzo trudnym darem. Więc Pan Jezus, gdy tylko dajesz Mu szansę, próbuje dotknąć tego, co Cię boli, co Ci dolega - przede wszystkim i najpierw duchowo. Może właśnie wypłacz się przed Nim, powiedz Mu o wszystkim co Ci doskwiera. Jezus na pewno będzie miał dla Ciebie czas, ile zechcesz, zrozumie Cię i nie będzie osądzał. On Cię kocha i nie cieszy Go Twoje cierpienie. Jednak jeśli Mu pozwolisz, przemieni w skarby to, co teraz tak Cię przytłacza. Nikt nie jest bliższy i droższy Sercu Jezusowemu niż Jego biedne i cierpiące dziecko. Czy wiesz, że teraz masz wielką władzę nad Sercem Pana Jezusa? Cierpienie ofiarowane Mu z miłością pozwala uprosić każdą łaskę.
Życzę Ci sił i zaufania Jezusowi, On się od Ciebie nie odwrócił, tylko Go nie widzisz. Ale im bardziej Go nie widzisz, tym mocniej On Cię trzyma. Pan Jezus ma moc uwolnić Cię od Twojej słabości.
Będę o Tobie pamiętała na modlitwie.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-28 07:28

Dziękuje. Relacje ze znajomymi hmm jakos kazdy ma swoje sprawy i problemy staraja sie mnie wspierac a ja tez ich wysluchuje, jesli chodzi o rodzine to wsparcia nie mam od nich zadnego, daja odczuc a nawet mowia wprost ze wstydza sie mnie, wiec samej tak isc jest ciezko i bardzo pod gore, nie ma rzeczy ktora by mnie cieszyla i sprawiala jakakolwiek radosc:( Czlowiek czuje sie nie potrzebny nikomu. Tylko nie rozumiem ksiezy bo ponoc wieksza radosc z 1 nawroconego grzesznika niz z 99 sprawiedliwych, dlaczego ksieza w takiej sytuacji gdzie czlowiek czuje ze odwraca sie od Boga od kosciola to ksiadz go prubuje nastawic na odpowiednie tory? Poki ta osoba tego pragnie, tylko pozwala na to zeby cierpiala i powoli tracila ufnosc wiare itp. Czemu zawsze dobrzy ludzie po glowie od losu dostaja? A ci co zle rzycza w tym wypadku nasmiewaja sie itp idzie im z gorki. Boże widzisz a nie grzmisz :(

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 09:22

"Czemu zawsze dobrzy ludzie po glowie od losu dostaja? A ci co zle rzycza w tym wypadku nasmiewaja sie itp idzie im z gorki."

A wiesz, ze nie Ty pierwsza te pytania zadajesz?

"Jest marność, która się dzieje na ziemi:
są sprawiedliwi, którym się zdarza to,
na co zasługują grzesznicy,
a są grzesznicy, którym się zdarza to,
na co zasługują sprawiedliwi.
Rzekłem: I to jest marność."
(Koh 8, 14)

Odpowiedz mozna znalezc w wielu miejscach Pisma Swietego, na przyklad:

"11 Ponieważ wyroku nad czynem złym
nie wykonuje się zaraz,
dlatego serce synów ludzkich
bardzo jest skore do czynów złych;
12 zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie,
a jednak długo żyje.
Chociaż ja również i to poznałem,
że szczęści się tym, którzy Boga się boją,
dlatego że się Go boją.
13 Nie szczęści się zaś złoczyńcy,
i podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni,
dlatego że nie ma w nim bojaźni
wobec Boga."
(Koh 8, 11-13)

"Trwaj w przymierzu twoim i bądź mu oddany,
a wypełniając je zestarzej się!
21 Niech cię w podziw nie wprawiają czyny grzesznika,
ufaj Panu i wytrwaj w twym trudzie,
albowiem łatwą jest rzeczą w oczach Pana
natychmiast i niespodziewanie wzbogacić ubogiego."
(Syr 11, 20-21)

"A dla Pana łatwą jest rzeczą w dzień śmierci
oddać człowiekowi według jego postępowania.
27 Godzina nieszczęścia pokrywa zapomnieniem dobrobyt,
a przy końcu życia wychodzą na jaw sprawy człowieka.
28 Przed śmiercią nikogo nie nazywaj szczęśliwym,
gdyż dopiero w ostatniej chwili poznaje się męża."
(Syr 11, 26-28)

Ludzie beda traktowac Cie tak, jak Ty sama im na to pozwolisz. Jesli bedziesz czula sie gorsza z powodu choroby, beda Cie w tym mniemaniu podtrzymywali. Ale jesli powiesz sobie: choroba jak choroba, niezawiniona - ani lepsza, ani gorsza niz inne - i bedziesz patrzec przesladowcom prosto w oczy z podniesionym czolem, to przestana czuc przewage nad Toba. Mozesz powiedziec im wprost: moja choroba jest widoczna, ale niegrozna. Wiem o niej i ucze sie z nia zyc. Nie dokuczaj mi, bo nie wiesz, czy na pewno sam jestes zdrowy. A moze rozwija ci sie juz cos grozniejszego lub bardziej stygmatyzujacego, np. nowotwor, tętniak, Alzheimer, schizofrenia czy stwardnienie rozsiane, o ktorych dowiesz sie wkrotce.
Nie rob z siebie ofiary, to innym nie bedzie Ci latwo ją z Ciebie zrobic.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: K. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 13:24

Polecam Ci codziennie czytanie Pisma Św. Czytaj, módl się i słuchaj uważnie. Mam nadzieję że i Ty znajdziesz w TEJ Świętej Księdze lekarstwo i ukojenie.
A jeśli masz możliwość, polecam codziennie - nie tylko w niedzielę - adorować Pana Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Zachęcam Cię do tej praktyki rozmowy z Bogiem nie tylko wtedy kiedy wszystko jest ok ale także wtedy kiedy są trudności.
Pozdrawiam
Z Panem Bogiem

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-28 14:30

Wszyscy jesteście kochani :) mile słowa podtrzymujace na duchu. Nie pisalam o chorobie bo nie mam czym sie chwalic jako 31 letnia kobita stracilam wlosy na calym ciele ani brwi rzes - nic. Nie wiem jak dałam sobie rade z tym bo byly tragiczne momenty. Osoby zle mi zyczyly, smialy wyzywaly od peruk, i ze jestem pie...... bo one z mostu by sie rzucily a tak nie chodzily. Do tego facet zostawil, z ktorym mialam zalozyc rodzine, zostalam sama :( Wiem to nie nie moja wina ze wypadly i dlaczego wypadly przeciez zawsze zdrowa:( Ale czasem nie daje sobie rady. Na co dzien musze byc twarda i udawac ze jest ok ale w gruncie rzeczy w srodku boli. Od 2 lat sie z tym zmagam. Im dluzej tek chodze tym mi coraz ciezej. Poszlam do ksiedza do ktorego mam zaufanie bo kilkanascie lat wczesniej dal mi "solidnego kopniaka". Po tamtej rozmowie duzo sie zmienilo. Niektore slowa do dzis pamietam. Niestety w mojej parafii kazdy ksiadz nie ma nigdy czasu :( Myslala o wstapieniu do choru koscielnego tak bym sie zblizyła do Boga, ale cos mnie trzyma. Moze wlasnie to ze jestem inna :( Fajnie ze jest takie miejsce gdzie mozna w formie pisemnej zie wygadac :)

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 15:46

"Osoby zle mi zyczyly, smialy wyzywaly od peruk, i ze jestem pie...... bo one z mostu by sie rzucily a tak nie chodzily."

I Ty sie zastanawiasz, dlaczego Bog na to pozwala? Lepiej sie zastanów, co robiłaś w towarzystwie takich ludzi, czym Ci zaimponowali, bo najwyraźniej nie empatią ani rozumem. Ciesz sie, ze wylazło z nich to, co siedziało, teraz masz szansę na nowych, prawdziwych przyjaciół, których nie przestraszy brak włosów. Tylko przestań płakać za ludźmi niewartymi ani jednej łzy. A jak facet taki pustak, to lepiej, ze zostawil Cie teraz, kiedy masz jeszcze duże szanse na poznanie innego i zalozenie rodziny. Bo skoro takiej proby nie zaliczył, to oblałby takze na pociążowych rozstępach, kilogramach, zmarszczkach, siwych włosach, ze o powaznej chorobie nie wspomne itp. Dziękuj Bogu, że odszedł przed ślubem, po slubie i bolaloby bardziej, i powazniejsze konsekwencje pociagnelo za soba (prawne, finansowe), i zycie by Ci zmarnowal.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-28 16:39

faceta nie zaluje, a te "dobrze zyczace osoby" to wspolpracownicy. Pracy nie mam zamiaru zmieniac bo lubie to co robie:) nie bylo mi latwo i nadal nie jest bo musze z tymi ludzmi pracowac, sluchac "dobrych"kolezanek ktore w szatni mi spiewaja DOBRY JEZU A NASZ PANIE DAJ JEJ WIECZNE SPOCZYWANIE :( przechodzac obok odwracaja glowy. Na przekor staram sie obok nich przechodzic z rogalem na twarzy. Ale ile mozna? Wydaje mi sie ze babka babke powinna zrozumiec, tym bardziej matki zony. Nieco wyzej czytam ze to próba wiary, ale czy ona mi jest potrzebna? Przeciez gleboko wierzylam czulam np: radosc Zmartwychwstania. Jesli to kwestia czasu to chyba starczy tej proby i tak coraz zadziej chodze do kosciola jedna sila mnie pcha to kosciola inna odpycha walcze sama z soba. Ubieram sie na wyjscie do kosciola juz naszykowana siadam i nie mam ochoty. Jednak jesli juz pojde to lzy mi leca w kosciele, klucie w sercu, czy Bog nie chce zebym przychodzila?

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-01-28 16:54

"Lepiej sie zastanów, co robiłaś w towarzystwie takich ludzi, czym Ci zaimponowali, bo najwyraźniej nie empatią ani rozumem."
Ludzi pozbawionych empatii i rozumu można spotkać wszędzie. Tam gdzie się mieszka, pracuje, uczy, modli. Nie trzeba ich szukać. Nie muszą niczym imponować. Wystarczy, że nie można przed nimi uciec. Są i zadają cierpienie, uderzając w czułe punkty.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 17:33

Magdaleno, nie hamuj łez. Łzy leczą i oczyszczają. Placz Panu Bogu w rękaw, nikt Cie tak dobrze nie zrozumie jak On.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 19:23

Nie przejmuj się Magdaleno współpracownikami i ludźmi pozbawionymi serca. Nigdy nie wiadomo, co Ich może spotkać w życiu. Należy Im współczuć takiego zachowania i braku zrozumienia dla czyjegoś cierpienia. Oni sami nie wiedzą, ile tracą i jakie puste jest Ich myślenie. Dlatego nie przejmuj się nimi i ciesz się pracą, skoro ją lubisz. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie", skoro znajomi się od Ciebie odsunęli i Twój chłopak też, to nie była prawdziwa przyjaźń i miłość, bo w takich sytuacjach nie zostawia się człowieka, bo jest chory.
Każdego dotyka jakaś próba wiary w określonej sytuacji. Nie wiem, czy jest Ci ona potrzebna. Może dzięki tej chorobie będziesz bardziej rozumiała drugiego człowieka, cierpiącego, bo sama wiesz, co znaczy cierpieć. Swoje cierpienie możesz połączyć z cierpieniem Jezusa i ofiarować je w jakiejś intencji. Czasem też walczę ze sobą, czy iść do kościoła, do Spowiedzi, bo nie zawsze chcę i nie zawsze widzę tego sens. To jest taka walka, w którą stronę pójdziesz, czy oddalisz się od Boga. On na pewno chce, abyś do niego przychodziła, taka jaka jesteś, nawet gdy Tobie się nie chce i nie widzisz w tym sensu.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 20:04

"czytam ze to próba wiary, ale czy ona mi jest potrzebna? Przeciez gleboko wierzylam czulam np: radosc Zmartwychwstania".

Chyba nie do końca rozumiesz na czym polega próba wiary. Ona nie jest dla ludzi złych. Właśnie najbardziej dotyczy tych, którym się wydaje, że bardzo wierzyli. Żeby sami się przekonali, jaka naprawdę jest mocna lub ile jest warta. Gdyby ktoś Ci wcześniej powiedział, że masz słabą wiarę - pewnie byś w to nie uwierzyła. A teraz popatrz sama: ludzie stali się ważniejsi od Boga? Bardziej wierzyłaś ludziom niż Bogu? Gdzie jest wiara i miłość, jeśli przez ludzi nie idziesz do Boga (kościoła)? Nie Bóg Cię odrzuca, tylko Ty odrzucasz Boga. A przecież właśnie teraz jest Ci najbardziej potrzebny, żebyś umiała sobie dać radę w tej bolesnej sytuacji.
"Jak już idę do kościoła bo mam wielką chęć..." - nie można czekać na "wielkie chęci". Miłość nie może się na tym opierać. A jak Twoje dziecko kiedyś będzie w nocy płakać, to wstaniesz tylko wtedy, kiedy będziesz miała "wielką chęć"? Tysiące rzeczy musimy robić, choć nam się nie chce. Miłość polega na odpowiedzialności, a nie na uczuciach.
Nie wszyscy ludzie wiedzą, że jesteś chora i masz perukę, a w zimie można czapkę nasunąć na oczy i kto będzie widział? Czy Bóg nie jest ważniejszy niż choroba? To właśnie teraz sprawdzasz, czy wierzysz naprawdę, czy tylko wtedy, gdy jest dobrze. Sprawdziłaś się może, gdy było dobrze. Teraz widzisz, że trzeba nad swoją wiarą trochę popracować. Jezus umierał za Ciebie. Więcej cierpiał niż Ty, prawda?

Druga sprawa to płacz w kościele. Dlaczego to traktujesz jak dopust Boży? Są ludzie, którzy bardzo często płaczą podczas modlitwy i spowiedzi. Po prostu łatwo się wzruszają, więcej czują. A inni mają ogromne problemy i też płaczą. A jeszcze inni zazdroszczą, że ktoś potrafi się podczas modlitwy rozpłakać, bo w nich jest sucho i obojętnie. Łzy to nie jest żaden powód do czegokolwiek. Wielu kobietom łzy pozwalają rozładować napięcie i potem są spokojniejsze. A wiesz jak ciężko jest wtedy, kiedy już zabraknie łez? Kiedy życie staje się tak bardzo nie do wytrzymania, że już się nie ma siły płakać? Łzy to też może być wielki dar.

Nie rozumiem Twoich słów: "dlaczego ksieza w takiej sytuacji gdzie czlowiek czuje ze odwraca sie od Boga od kosciola to ksiadz go prubuje nastawic na odpowiednie tory?" A co wedlug Ciebie mają robić? Pozwolić odejść? Jakiego ratunku szukasz wobec tego u księży? Potwierdzenia, że Bóg jest zły?
Nie uciekaj od Boga, bo dopiero wtedy zostaniesz naprawdę sama.

Jeśli chodzi o chorobę, to bardzo Ci współczuję. Lekarze nie mogą znaleźć ratunku? Solidnie bierzesz lekarstwa? Spotykałam się z tym co opisujesz tylko po chemii. Wygląd jednak dużo znaczy dla kobiety, dlatego wierzę, że można się nabawić kompleksów, tym bardziej, jeśli obok są ludzie, którzy nie wiedzą co to miłość bliźniego. Gówniarze po prostu, bez względu na to ile mają lat. A z drugiej strony: czy próbowałaś im powiedzieć (chociaż niektórym) jak bardzo Ci przykro? Nie wszyscy potrafią sami z siebie współ-czuć. Nie czują jak bardzo ranią.

Magdalena, zbliża się dzień chorych (11 lutego). Zorientuj się gdzie i o której organizowane są z tej okazji nabożeństwa (Twoja parafia czy obok). Bo faktycznie, Sakrament Chorych jest na cięższe przypadki, szczególnie zagrożenia życia, więc księża nie muszą się godzić na udzielanie go każdemu choremu. Ale Dzień Chorych jest specyficznym dniem i często wtedy księża udzielają namaszczenia wszystkim chorym, którzy przyszli do kościoła. Idź wcześniej do spowiedzi (sakramenty powinno przyjmować się w stanie łaski uświęcającej), przyjmij sakrament namaszczenia chorych, w tym dniu można także uzyskać odpust zupełny z okazji Roku Wiary. Nie mówię, że zostaniesz uzdrowiona (choć dla Boga to możliwe), ale Bóg doda sił, by ten ciężki krzyż dźwigać. Nie uciekaj od Boga. Wróć i zawierz Mu swoje życie. Proś Boga, by lekarze znaleźli odpowiednie lekarstwo.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-29 08:41

Pani Bogumiła duzo madrości napisała, zle sie wyrazilam. Nie chce wcale uslyszec ze Bog jest zly, tylko starac sie wszystko zrozumiec, po ostatniej rozmowie z ksiedzem mam w glowie slowa "wierzysz tak jak zyjesz, zyjesz tak jak wierzysz" ale jakos nijak do tej sytuacji sie maja, wtedy wlasnie te i inne slowa daly duzo do myslenia, i solidnego kopniaka do przodu - moze nie odrazu sie wszystko zmienilo ale powoli, chodzilam do kosciola i czulam ze te kazania sa tak jakby to mnie :) teraz niby tez mam takie wrazenie jakby kosciol byl pusty tylko ja i glos mowcy, ktory w tym momencie tez wywoluje lzy, ze chcialoby sie wstac i wyjsc. moze placz w kosciele nie byl by niczym zlym ale, w moim przypadku wszystko by splynelo (kerdka) wystarczy ze lzy w oczach staja i glos sie lamie przyjmujac Eucharystie, nigdy nie potepialam chorych i cierpiacych bo sama pomagalam przy chorym dziadku widzialm tez bol i cierpienie wiec nie musialm tego odczuc na wlasnej skorze :( Skoro Pan Jezus cierpial za moje grzechy, to ja za czuje cierpie?mam tyle bolu zalu do Boga ze czasem przeginam, jest bol, zal gorycz, nawet nienawisc. a tak byc nie powinno, Jestem wierzaca osoba broniaca swojej wiary, czyli nie dokonca daje za wygrana w tej probie wiary.
Natomiast jesli chodzi o chorobe hmm lekarze sie mnie pytaja czemu jest tak a nie inaczej, a ze mam niedoczynnosc terczycy to na to zgonili bo tak latwiej tabletki biore regularnie te same od 10 lat i na nich skacze mi tsh do gory badz na dol, a na inne nie chce mi nikt zmienic. Tak rozmawialm z przyjaciolka jak mi strasznie zle ze nie daje rady fizycznie i psychicznie, jestem tykajaca bomba ktora wybucha z byle powodu, Dzien chorych moze dobry pomysla ale byla kiedys z tata i widzialam ze same starsze osoby tam sa, czy mi pasuje tam isc ?w gruncie rzeczy niby jestem zdrowa z wygladu wic moze dziwnie by to wygladalo, tylko chyba bardziej dusze trzeba reanimowac niz cialo

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Tionne (78.9.7.---)
Data:   2013-01-29 19:46

"tabletki biore regularnie te same od 10 lat i na nich skacze mi tsh do gory badz na dol, a na inne nie chce mi nikt zmienic."
To dziwne, że nikt nie chce ci zmienić tabletek, jak masz takie skoki. Nie wiem czy byłaś u wszystkich możliwych endokrynologów (w pobliżu, a nawet jak trzeba to i dalej; bo w końcu do specjalisty chodzi się raz na jakiś czas, a potem lekarz rodzinny przepisuje leki z polecenia specjalisty). Szukaj z NFZ innego specjalisty lub nawet prywatnego (jak dasz radę finansowo). Wiadomo jak jest ciężko się zapisać do specjalistów z NFZ i jak odległe są terminy, ale mimo to próbuj się zapisać nawet na 2016 (takie są realia). Wiem wygląda to tragicznie, ale póki będziesz chodziła do swojego 'starego lekarza', to co ci szkodzi czekać w kolejce na rok np. 2015.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: magdalena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-30 15:29

Zmienialam lekarzy wiec to nie ma sensu (przy hoshimoto )ma prawo skakac. Nie wiem czemu teraz na ten tor zaszlismy, skoro caly czas jest ten wielki zal do Boga:( Probowalam sobie tak porozmawiac z Bogiem ale cos nie wychodzi :( A z tego co pamietam to zawsze rozmawialam tak, mowilam Mu wszystko czase nawet sie smialam tak jak bardzo dobrym przyjacielem wiec czemu teraz nie umiem:( zaczymam i potem milcze.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-30 15:37

Magdaleno, niektore choroby ciala wplywaja na emocje, a tak wlasnie jest z tarczyca. Dlatego trzeba ze spokojem podchodzic do odczuwanych stanow emocjonalnych i interpretowac je z uwzglednieniem choroby.

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Paweł (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-30 22:50

Witaj Magdo:-)

Jeżeli chodzi o dobrego sprawdzonego endokrynologa, to mogę Ci polecić pewną panią doktor, z której pomocy korzystała moja Narzeczona - a też miała z tymi doktorami przewałki. Ta pani doktor przyjmuje w Olsztynie. Została jej podana przez innego znajomego lekarza. To dr Tarasiewicz. Z tego co Narzeczona mi mówiła, nie wiadomo czy nadal przyjmuje w szpitalu (http://wss.olsztyn.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=112&Itemid=73), dlatego najlepiej zapytać. http://endokrynolog.olsztyn.bib.com.pl/ na tej stronie podane są jej dane, ale najlepiej najpierw zapytać w szpitalu (uwaga ciężko się jest tam dodzwonić, dlatego trzeba być cierpliwym - wiem sam nie raz dzwoniłem).

 Re: W kościele chce mi sie płakać.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-01-31 19:00

to forum ktore podalam w tym linku -
http://forum.gazeta.pl/forum/w,24776,141994294,141994294.html

to akurat ktos ten temat zalozyl w tym miesiacu, wiec jest swiezy.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: