Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-01-28 20:04
"czytam ze to próba wiary, ale czy ona mi jest potrzebna? Przeciez gleboko wierzylam czulam np: radosc Zmartwychwstania".
Chyba nie do końca rozumiesz na czym polega próba wiary. Ona nie jest dla ludzi złych. Właśnie najbardziej dotyczy tych, którym się wydaje, że bardzo wierzyli. Żeby sami się przekonali, jaka naprawdę jest mocna lub ile jest warta. Gdyby ktoś Ci wcześniej powiedział, że masz słabą wiarę - pewnie byś w to nie uwierzyła. A teraz popatrz sama: ludzie stali się ważniejsi od Boga? Bardziej wierzyłaś ludziom niż Bogu? Gdzie jest wiara i miłość, jeśli przez ludzi nie idziesz do Boga (kościoła)? Nie Bóg Cię odrzuca, tylko Ty odrzucasz Boga. A przecież właśnie teraz jest Ci najbardziej potrzebny, żebyś umiała sobie dać radę w tej bolesnej sytuacji.
"Jak już idę do kościoła bo mam wielką chęć..." - nie można czekać na "wielkie chęci". Miłość nie może się na tym opierać. A jak Twoje dziecko kiedyś będzie w nocy płakać, to wstaniesz tylko wtedy, kiedy będziesz miała "wielką chęć"? Tysiące rzeczy musimy robić, choć nam się nie chce. Miłość polega na odpowiedzialności, a nie na uczuciach.
Nie wszyscy ludzie wiedzą, że jesteś chora i masz perukę, a w zimie można czapkę nasunąć na oczy i kto będzie widział? Czy Bóg nie jest ważniejszy niż choroba? To właśnie teraz sprawdzasz, czy wierzysz naprawdę, czy tylko wtedy, gdy jest dobrze. Sprawdziłaś się może, gdy było dobrze. Teraz widzisz, że trzeba nad swoją wiarą trochę popracować. Jezus umierał za Ciebie. Więcej cierpiał niż Ty, prawda?
Druga sprawa to płacz w kościele. Dlaczego to traktujesz jak dopust Boży? Są ludzie, którzy bardzo często płaczą podczas modlitwy i spowiedzi. Po prostu łatwo się wzruszają, więcej czują. A inni mają ogromne problemy i też płaczą. A jeszcze inni zazdroszczą, że ktoś potrafi się podczas modlitwy rozpłakać, bo w nich jest sucho i obojętnie. Łzy to nie jest żaden powód do czegokolwiek. Wielu kobietom łzy pozwalają rozładować napięcie i potem są spokojniejsze. A wiesz jak ciężko jest wtedy, kiedy już zabraknie łez? Kiedy życie staje się tak bardzo nie do wytrzymania, że już się nie ma siły płakać? Łzy to też może być wielki dar.
Nie rozumiem Twoich słów: "dlaczego ksieza w takiej sytuacji gdzie czlowiek czuje ze odwraca sie od Boga od kosciola to ksiadz go prubuje nastawic na odpowiednie tory?" A co wedlug Ciebie mają robić? Pozwolić odejść? Jakiego ratunku szukasz wobec tego u księży? Potwierdzenia, że Bóg jest zły?
Nie uciekaj od Boga, bo dopiero wtedy zostaniesz naprawdę sama.
Jeśli chodzi o chorobę, to bardzo Ci współczuję. Lekarze nie mogą znaleźć ratunku? Solidnie bierzesz lekarstwa? Spotykałam się z tym co opisujesz tylko po chemii. Wygląd jednak dużo znaczy dla kobiety, dlatego wierzę, że można się nabawić kompleksów, tym bardziej, jeśli obok są ludzie, którzy nie wiedzą co to miłość bliźniego. Gówniarze po prostu, bez względu na to ile mają lat. A z drugiej strony: czy próbowałaś im powiedzieć (chociaż niektórym) jak bardzo Ci przykro? Nie wszyscy potrafią sami z siebie współ-czuć. Nie czują jak bardzo ranią.
Magdalena, zbliża się dzień chorych (11 lutego). Zorientuj się gdzie i o której organizowane są z tej okazji nabożeństwa (Twoja parafia czy obok). Bo faktycznie, Sakrament Chorych jest na cięższe przypadki, szczególnie zagrożenia życia, więc księża nie muszą się godzić na udzielanie go każdemu choremu. Ale Dzień Chorych jest specyficznym dniem i często wtedy księża udzielają namaszczenia wszystkim chorym, którzy przyszli do kościoła. Idź wcześniej do spowiedzi (sakramenty powinno przyjmować się w stanie łaski uświęcającej), przyjmij sakrament namaszczenia chorych, w tym dniu można także uzyskać odpust zupełny z okazji Roku Wiary. Nie mówię, że zostaniesz uzdrowiona (choć dla Boga to możliwe), ale Bóg doda sił, by ten ciężki krzyż dźwigać. Nie uciekaj od Boga. Wróć i zawierz Mu swoje życie. Proś Boga, by lekarze znaleźli odpowiednie lekarstwo.
|
|