logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: ananke (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-10-13 22:45

Co oznacza stwierdzenie, że "Pan nie nakłada na nas wiekszego cierpienia, niżeli jesteśmy w stanie znieść"? Jak ma się do tego stwierdzenia fakt samobójstw wielu ludzi?

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data:   2013-10-14 09:39

Większość samobójców to ludzie chorzy, którzy często mają ograniczoną świadomość i dobrowolność podejmowanych czynów. Cierpienie jest do zniesienia, ale tylko z Bogiem - sami nie jesteśmy w stanie podołać wszystkim trudnościom, kryzysom i cierpieniu. Prędzej, czy później przyjdzie taka sytuacja, która po ludzku wyda się nam nie do zniesienia. Człowieka, który pomocy nie upatruje w Bogu i jego łasce płynącej z sakramentów, modlitwy, często przerastają problemy. Polegając tylko na samym sobie, łatwo wpaść w rozpacz, beznadzieję i czasami niestety jest to równia pochyła do samobójstwa.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-10-14 10:31

Ogólnie rzecz ujmując, to ma się tak, że człowiek ma wolną wolę. Jeśli łamie Pierwsze Przykazanie Boże (Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną), to brnie w kłamstwa, które mu podpowiada zły duch. Jak wiadomo, zły duch chce zniszczyć duszę człowieka. Dlatego nie cofnie się przed niczym, nawet na kuszeniu do samobójstwa. Od człowieka zależy co zrobi.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Izabella (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2013-10-14 10:44

"Jezu ufam Tobie" - to nie żart.
Pan Bóg powiedział wiele ale ludzie Mu nie wierzą.
Ludzie popełniający samobójstwa z róznych przyczyn nie wierza w te słowa. Jedni maja uszkodzony mózg i sa chorzy. Żolnierze popełniający samobójstwo by nie wpasc w ręce wroga lub chronić innych, prowadzą wojnę. Przestępcy nie chcą sprawiedlowie być w więzieniu, nie wierzą, że tam spotkaja Jezusa Zbawiciela.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-10-14 10:55

Ananke, pomyliłeś (łaś), cierpienie z pokusą. Werset, o którym piszesz brzmi następująco:
"Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać."
Ewidentnie jest mowa o pokusie a nie cierpieniu. Oznacza on, że pokusy, które Bóg do nas dopuszcza (nie zsyła!!) są takie, jakie możemy przezwyciężyć. Dzieje się tak po to, byśmy rośli i rozwijali się. Dlaczego ulegamy pokusie, w takim razie? Z własnego doświadczenia wydaje mi się, że powodem jest zawsze pycha, czasem bezpośrednim, a czasem pośrednim. Bezpośrednim wtedy, jak wiemy lepiej, co będzie dla nas dobre, albo wiemy lepiej, że pokusa nas przerasta, albo coś chcemy i wiemy lepiej, że nam się to należy. Jest to zawsze oparte na ukierunkowaniu świata DO SIEBIE. Wtedy uważamy, że wszystko nam się należy, ale również że świat działa przeciwko nam. Nie dociera do nas, że świat po prostu funkcjonuje jak funkcjonuje i najczęściej nie ma to z nami NIC wspólnego. Pycha jest na dwóch biegunach wszystkiego. A pokora, jej przeciwieństwo, po środku. Pokorny człowiek wie dobrze co się jemu należy a co nie, wie dobrze które zjawiska mają z nim jakiś związek a jakie nie. Ta druga skrajność - przeświadczenie, że świat działa w jego kierunku, zwykle przybiera formę przeświadczenia, że wszystko dzieje się PRZECIW niemu. To też jest pycha. I to bardzo zgubna. Stąd bierze się pomysł, że "jestem beznadziejny", "wszystko sprzęgło się przeciw mnie" itp. A stąd krok do depresji, która według mnie, jest w dużej ilości przypadków skrajnym efektem i wynikiem pychy. Popatrz - człowiek zamyka się na świat, bo myśli że wszystko jest przeciw niemu. Leży w łóżku, bo świadomość, że nie wszystkiemu podoła przygniata go. To skrajna pycha - bo oczywiste jest, że człowiek nie wszystkiemu podoła. Trzeba po prostu żyć mając tego świadomość oraz świadomość tego jak wiele rzeczy w życiu jednak nam wyszło. A od depresji już krok do samobójstwa.
Zatem uleganie pokusie pychy - pierwotnej przyczynie grzechu jest źródłem samobójstw. Tą pokusę każdy może przezwyciężyć. Tylko trzeba zobaczyć właśnie ją, a nie tysiąc innych pokus, które z niej wynikają. Lekarstwem na to jest pokora - tak jak ją zdefiniowałem powyżej.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-10-14 11:06

Wiele jest przyczyn. Nie wszystkie dla nas jasne. Człowiek, który się zabija nie myśli racjonalnie. A poza tym w innych sprawach też nie trzymamy się Bożych przykazań, bo nam się wydaje, że wiemy lepiej niż Bóg.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Gosia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-10-14 11:18

Ananke, myślisz, że do samobójstw doprowadza ludzi to, co Bóg na nich nakłada? Myślę, że to konsekwencja własnego wyboru człowieka, sprzeciwiającego się właśnie, woli Boga. Nasz Bóg jest Bogiem Miłości. Chce dla człowieka tylko dobra, miłości, pokoju. Jeśli człowiek wybiera życie bez Boga, dokonuje wyborów sprzecznych z Jego nauką i wolą, naraża się, a nawet poddaje woli Szatana. To on prowadzi człowieka do samobójstwa, do pozbawienia się największego daru Bożego : życia i Zbawienia. Jeśli Pan nakłada nas cierpienie, to zawsze w zbawczym celu. I zawsze wtedy daje siłę do wytrwania w Nim...

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Zbigniew (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-10-14 11:26

Jak przypuszczam, chodzi o zdanie się na Opatrzność Bożą, którego to nastawienia brakuje samobójcom.

Przepraszam za porównanie - oglądałem kiedyś horror:). Główny bohater myślał, że potwory zwyciężyły i pożrą jego i bliskich. Kierując się desperacją powystrzelał ludzi, nad którymi powinien mieć pieczę. Rozpacz prawdziwa przyszła, gdy za chwilę pojawiła się pomoc, a potwory przegrały.

Wniosek, że każda sytuacja jest przewidziana przez Pana Boga i powinna być punktem wyjścia do bezwarunkowego zawierzenia, czyli nawet jeżeli potwór kogoś już by zaczął jeść, to nie wolno grzeszyć. Prawdziwe nieszczęście zaczyna się, gdy ktoś straci głowę i wybierze moralne zło.

I to także nie jest ostatecznym nieszczęściem, wręcz odwrotnie, bo grzesznik powinien jak najufniej zwrócić się wtedy do Bożego Miłosierdzia, gdzie ma absolutne pierwszeństwo i w zamian za grzech dostaje wszelkie możliwe nagrody i szczęście.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Tomek (---.play-internet.pl)
Data:   2013-10-14 15:47

A może po prostu to stwierdzenie jest fałszywe w ogólności - i tak "należy" je rozumieć - jako prywatny pogląd o cierpieniu św. Pawła Apostoła. I tyle.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: gg (---.204.117.28.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-10-14 17:07

Zabić się i co dalej? samobójstwo przecież nie jest końcem swiadomego zycia, będziemy zyli nadal, tylko życiem wiecznym. Samobójstwo popełniają nie tylko ludzie chorzy, zdrowi i swiadomi także, po prostu ulegają kłamstwu ojcu kłamstwa- Szatanowi, który w swej przewrotności i sprycie (inteligencją przewyższa on wszystkie istnienia ludzkie), potrafi posiąść dusze ludzką na wieki.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Piotr (---.static.icpnet.pl)
Data:   2013-10-15 14:17

Każde cierpienie jest do zniesienia (no może z wyjątkiem piekielnego). Choroba, bieda, pogarda, toptury, samotność, opuszczenie czy nawet śmierć najbliższych, w tym nawet dzieci. To trudne doświadczenie, ale mając Pana Boga za przyjaciela, ufając Mu oraz żyjąc z Nim w zgodzie i miłości, ofiarowując Mu ból wszystko zniesiemy. Popełniający samobójstwo z reguły nie szukają pomocy, lub szukają pobieżnie i nie otrzymując jej zabijają się. Gdyby naprawdę zwróciły się ku Bogu poradziłyby sobie. A jeszcze a propos cierpienia, tak naprawdę większość cierpienia ludzie sprowadzają na siebie sami.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: anna (---.183.233.177.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-10-15 19:36

Brzemienie 1 Kor 10,13 jest inne. Jest tam mowa o pokusie, a nie o cierpieniu:.
'"Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać."

Natomiast nie wiem skąd się wzięło powiedzenie, że Bóg nie nakłada większego cierpienia niż jesteśmy w stanie znieść. Może w ten sposób chce się dodać cierpiącym ludziom otuchy do wytrzymania cierpień? Ale moim zdaniem są cierpienia, których ludzie nie potrafią unieść i stąd się biorą depresje i samobójstwa. Za dużo jest takich przypadków, żeby winę za nie zrzucić na samych samobójców. Wiele cierpień jest niezawinionych i wynikających choćby z doznanego gwałtu, znęcania się, czynów pedofilskich popełnianych na dzieciach, zdrady, śmierci kogoś najbliższego.. Są to cierpienia wykraczające ludzką wytrzymałość. np. parę lat temu była głośna sprawa, gdzie koledzy znęcali sie nad gimnazjalistką, molestowali ją i sfilmowali to telefonem komórkowym. Dziewczyna popełniła samobójstwo.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Tomek (---.play-internet.pl)
Data:   2013-10-16 17:52

Nie mogę już tego zdzierżyć - @Piotr:

Cytuję: "Każde cierpienie jest do zniesienia (no może z wyjątkiem piekielnego). Choroba, bieda, pogarda, tortury, samotność, opuszczenie czy nawet śmierć najbliższych, w tym nawet dzieci."

Ile w życiu cierpiałeś przez duże C? Kim jesteś, żeby wydawać takie sądy? Jak sam Jezus Chrystus nie zniósł Cierpienia upadając pod Krzyżem, to też byś stał z boku i faszerował Go takimi pseudo-mądrościami? Jezus przeżył Krzyż? Zdjęto Go z Niego żywego?

Chcę powiedzieć, że nie masz (i inni którzy mają takie podejście) _żadnego_ prawa, żeby się wypowiadać na temat cierpienia nie do uniesienia.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Tomek (---.play-internet.pl)
Data:   2013-10-16 18:17

Dodam tylko, że właśnie Pan Jezus pokazał, że są cierpienia nie do uniesienia, kiedy upadł pod Krzyżem i to nie jeden raz (bynajmniej nie dlatego, że niósł za ciężką belkę i potknął się o jakiś kamyczek), w dodatku Szymon Cyrenejczyk musiał mu nieść Krzyż, bo Jezus _nie był już w stanie_ go nieść będąc Bogiem.

Nie tłumaczył dlaczego są takie cierpienia, bo był zalany krwią po biczowaniu (może to zabrzmi chamsko, ale nie był w stanie wtedy nauczać). A niektórym po 2 tys. lat, po przeczytaniu paru książek, dalej się wydaje, że każde cierpienie jest do uniesienia. Nota bene, właśnie dlatego powiedział córkom jerozolimskim, żeby płakały nad sobą, a nie nad Nim.

(przepraszam za ton wypowiedzi, ale naprawdę nie mogłem już wytrzymać, bo na własne oczy widziałem cierpienie nie do uniesienia - mądralom polecam medytację na kolanach co się wtedy stało, najlepiej z Różańcem w ręku).

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-10-16 21:32

Bóg Jezus cierpiał po ludzku. W Ogrojcu pocił się krwią, co to dowodzi, ze zapewne cierpial nieporownywalnie do zadnego czlowieka na ziemi. Prosil Ojca, zeby zabral kielich. Apogeum tego cierpienia dokonalo sie na krzyzu. Gdy Jezus wolal, 'Boze czemus mnie opuscil'. Na pewno nikt tak nie bedzie cierpial, bo tylko Bog mogl wziąć na siebie cierpienie jakby zsumowane wszystkich ludzi i nasze grzechy. A kazdy musi dzwigac swoj krzyz. Tą cząstke, ktorą dzwigal za nas Jezus i mozna powiedziec, ze z nim to cierpienie dzwigamy. Mysle, ze w zlaczeniu z Jezusem latwiej jest dzwigac nasz krzyz. Ale nie zapierac sie go, bo wtedy bedzie ciężej. Mysle, ze wiele zalezy od podejscia czlowieka do cierpienia. Jeden bedzie w swojej drodze krzyzowej zjednoczony z Jezusem i cierpienie to bedzie przynosilo owoce, nawet za jakis czas. Zas osoba, ktora bedzie jeszcze dodatkowo zlozeczyc, na swoj ból, wowczas tak jakby dolozy jeszcze dodatkowe cieprienie.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-10-16 22:34

A co z tymi którzy pod wpływem jakiegoś niewyobrażalnego cierpienia głupieją, tracą rozum? Przecież znamy takie przypadki. Może i oddychają ale czy tak naprawdę już za życia nie umarli? Nie wiem, nie wiem jak samej to wytłumaczyć i wydaje mi się, że tylko Bóg zna odpowiedź.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-10-16 22:38

Ale mam taką myśl. Ja nie wszystko wiem ale Bog owszem i pewnie w cierpieniu jakiś sens jest choć w moim ludzkim rozumowaniu wręcz przeciwnie. Bogu ufam więc jeśli cierpienie jest to znaczy że po coś. A jeśli dopuścił do utraty rozumu przez kogoś to widocznie też po coś.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Ona4 (---.v4.arkomnet.eu)
Data:   2013-10-17 15:04

Istotnie mają miejsce cierpienia które na ludzkie oko niezawinione wydają się być "znęcaniem" się Pana Boga nad człowiekiem. Ale tak nie jest, bo Bóg to sama Miłosć. Trudna jest polemika nad tym tematem. Moim zdaniem samobójstwo jest umieraniem na chorobę umysłu i ducha. Tak jak człowiek umiera na nowotwór bądź na inną chorobę, tak samo niektórzy doświadczają choroby psychiki i wtedy jest moment że tracą panowanie, nieświadomi zupełnie tego co się wokół dzieje, bo jakże można odebrać sobie życie będąc w pełni świadomym? człowiek już ze swojej natury chce żyć, nawet starzec, chory i zniszczony prosi Boga o długie życie i śpiewamy mu 100 lat!. Więc myślę że aby odebrać sobie życie trzeba być bardzo, bardzo chorym na duszy. A jeśli człowiek umiera na chorobę to nie ma grzechu. A Boże Miłosierdzie jest niezgłębione dla takich chorych dusz. A cierpienie przychodzi z Woli Bożej więc w tym jest tajemnica, bez cierpienia się nie zbawimy. A nikt z nas nie wie jak mocno musi cierpieć ktoś kto odbiera sobie życie. Napiętnowanie społeczne, zdrada, jeśli ktoś robi drugiemu taką krzywdę że następstwem tego jest utrata zmysłów i samobójstwo, to ja już nie chciałabym być w skórze tego krzywdziciela...

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Andrzej (---.scania.pl)
Data:   2013-10-21 16:19

Witam,

Przepraszam, ale aż się chce krzyczeć z bezsilności:

Cytuje:

"A cierpienie przychodzi z Woli Bożej więc w tym jest tajemnica, bez cierpienia się nie zbawimy. A nikt z nas nie wie jak mocno musi cierpieć ktoś kto odbiera sobie życie."

Czytając to upadłem, połamałem sobie okulary i kupiłem nowe, aby jeszcze raz przeczytać!

Co to za brednie: cierpienie z woli boga (specjalnie małymi bo to nie mój Bóg) i bez cierpienia się nie zbawimy ufffffff...

Rozumiem, że człowiek w raju nie mógł być zbawiony i musiał być z niego wyrzucony, aby zostać zbawiony, a więc idąc tym tokiem myślenia pomyślał ów bóg sobie: "Hmmm podeślę im węża, on ich skusi, potem bedę miał pretekst, żeby ich wykopać z raju i będą cierpieć, a potem przez to cierpienie ich zbawię, a nawet wiecej wyślę Swojego Syna aby cierpiał i aby oni go zabili i wtedy będę fajny gość" (przepraszam moderatora za ten tekst)


Cierpienie weszło na świat przez nieposłuszeństwo Bogu czyli GRZECH i kusiciela do tego grzechu. Grzech jest przyczyną wszelkiego cierpienia i Bóg go nie zamierzał, nie chciał i na nikogo NIE ZSYŁA!!! Grzech pierworodny jest przyczyną ogólnej słabości natury ludzkiej oraz zła w naturze świata (kataklizmy itp). Cierpienie pojawia się i istnieje w wyniku grzechu pierworodnego oraz grzechu osobistego i Bóg z tym nie ma nic wspólnego. W którym miejscu Ewangelii Jezus potrzebował czyjegoś cierpienia, aby zbawić? On się pochylał nad niedolą, płakał i pomagał cierpiącym. Jezus umarł i CIERPIAŁ na Krzyżu nie z powodu cierpienia, a z powodu grzechów ludzi wybaczając im i składając ofiarę przebłagalną Ojcu za wszystkie nasze grzechy, a nie za nasze cierpienia. Zszedł na zimię bo widział do czego doporowadza właśnie grzech.... do cierpienia, a ostatecznie do śmierci i to nie tylko ciała, ale i śmierci wiecznej. Z Miłości przyszedł. I są takie cierpienia, które są trudne oraz wręcz nawet niemożliwe do przeżycia czy uniesienia, ale wynikają z grzechu, a nie Boga. Grzech mógł wpłynąc na cierpienia osoby w trojaki sposób: słaba natura ludzka- choroba, podatność na choroby (skutek grzechu pierworodnego- chrzest usuwa winę, nie jego skutki) i to już może załamać osobę, osobisty grzech ciężki, cudze grzechy (bicie, poniżanie, dręczenie, tortury). Połączmy te trzy czynniki to mamy taką siłę tego osobistego krzyża, że szkoda słów. Wyobraźmy sobie nadwrażliwą osobowość z bardzo osobistą słabością, o której wszyscy wiedzą i ją z tego powodu dręczą i maltretują. To tylko taki mały przykład, a takich złożonych cierpień jest wiele i o wiele większe. A do tego wszystkiego należy dodać Złego, o którym łatwo zapominamy, a który krąży jak lew i który przyczynił się do upadku i grzechu i CIERPIENIA pierwszych ludzi.

Test z Biblii jak już wspomniano mówi o pokusach (próbach), które przyczyniają się do wzrostu duchowego i tu Bóg daje nam odpowiednią siłę jak ludzki ojciec lub matka daje dziecku zadanie (czasami trudne), ale je wspomaga i daje odpowiednie narzędzia do jego wykonania, a nie dodatkowo podpala pokój, aby zadanie było cierpieniem, aby dziecko uratować z płomieni.

Co Jezus zrobił z CIERPIENIEM.... NIC, uczestniczył w nim ale nie usunął go. Pokazał i to jest wielkie, że POMIMO cierpienia można kochać, nie odpłacać, umniejszać właśnie zło i pomniejszać cierpienie. Oprócz zbawienia przez Swój Krzyż pokazał jak kochać w cierpieniu nawet niezawinionym, które może zakończyć się nawet śmiercią. Jest to bardzo trudne, aby tak kochać, dlatego nalezy się wpatrywać w Jego drogę i Krzyż i naśladować. Można mieć swój krzyż, ale jeszcze w czasie jego niesienia być kopanym, poniżanym, że sami odbierzemy sobie życie i nie nam to osądzać winę , sam czyn jest grzeszny, ale jaka wina jest tej osoby to nie nam sądzić.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Andrzej (---.szczecin.mm.pl)
Data:   2013-10-21 18:28

Witam ponownie

I dodam: Jedyna wola Boga odnosnie cierpienia to je umniejszac poprzez pomoc cierpiacym, pomoc w dzwiganiu krzyza jak Cyrenejczyk. Tak z cierpieniem czynil Jezus i jego nasladowcy: o. Pio, Faustyna, sw. Franciszek itd. I my mamy tak czynjc ze innych i swoim cierpienim: jak jestesmy chorzy mamy sie leczyc, jak inni sa glodni mamy nakarmic itd.

Pozdrawiam
Andrzej ale z innego serwera :)

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Ona4 (---.v4.arkomnet.eu)
Data:   2013-10-22 14:24

Wszystko co dzieje się w życiu (przynajmniej w moim) dzieje się z Woli Bożej, nie mam odwagi pisać Bóg małą literą choćby dla innej osoby Pan Bóg jawił się w odmienny sposób i inaczej dał odczuwać swą obecność. Odczuwam w ten sposób, wiec nie łam sobie okularów Andrzeju tylko pozwól innym przyjmować Boga w sposób jaki On na to pozwala. Indywidualność osobowa zawiera również część duchową, każdy człowiek w sposób bardzo indywidualny nawiązuje kontakt z Panem Bogiem. Zauważyć należy że Bóg mówi do każdego z osobna. Widać to na prostym przykładzie czytania Słowa Bożego zawartego w Piśmie św, każdy człowiek ten sam fragment odbiera w inny sposób, zwraca na coś innego uwagę, bo dla każdej osobowości w danej chwili życia Bóg coś innego chce powiedzieć. Nic w moim życiu nie dzieje się bez Woli Bożej, moje cierpienie również i proszę się tym nie gorszyć. Mam za sobą doświadczenie które jasno pokazało mi że Bóg przez cierpienie upomniał się o moją osobę. Ze swej woli nigdy bym nie podjęła pewnych działań, to Bóg stanął na mej drodze, On się o mnie upomniał, ale do mnie nic nie docierało więc za Jego Wolą dotknęło mnie cierpienie, które rzuciło mnie na ziemię, było straszne ale uzmysłowiło mi pewne rzeczy i taką drogą dotarłam znów do Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela. Proszę zwrócić uwagę na żywoty świętych, każdy z nich być doświadczony i wypalony cierpieniem.

 Re: 1 Kor 10,13 a samobójstwa.
Autor: Andrzej (---.scania.pl)
Data:   2013-10-28 11:54

Witam,

Ona4 nie jestem ani obrażony, ani zbulwersowany Twoją wypowiedzią, a tym bardziej Twoją osobą. Oczywiście, że Pan Bóg znajduje drogę do każdego serca indywidualnie i nie mam z tym najmniejszego problemu. Z jednym jednak się nie zgadzam, że cierpienie pochodzi z Woli Pana Boga. Jest to zdanie Kościoła jak i moje osobiste. Mylimy pojęcia i potem powstaje mnóstwo niedomówień i niejasności. Cierpienie jest wynikiem grzechu (wyjasniłem to wcześniej). Ludzie często mylą Dopust Boży i z Wolą Bożą. Jest jeszcze Opatrzność, ale tym się nie będę zajmował. Czym jest Dopust Boży? Ot taka mała analogia: (mam dzieci). Jak były małe wielokrotnie coś robiły "złego" np. mówiliśmy im z żoną nie rób tego, tamtego, a one dalej swoje. Syn bardzo był zainteresowany piekarnikiem (gorącym) i ciągle podchodził - chroniliśmy go, ale to nic nie dawało - nie słuchał. Wolą naszą było, aby posłuchał bo zrobi sobie krzywdę. Nie słuchał. Pewnego razu podgrzaliśmy piekarnik do bezpiecznej dla niego temperatury (nie mógł się oparzyć, ale poczuć coś nieprzyjemnego). Nic nie mówiliśmy a on podszedł, pod naszym czujnym okiem i dotknął. Szybko cofnął rękę i przybiegł do nas. Nic mu nie było, bo było kontrolowane. Nie było naszą wolą tego robić, ale nie było wyjścia, dopuściliśmy do kontrolowanej sytuacji, aby się nauczył, że tam może spotkać go cierpienie. Tak więc nie z naszej woli, ale jego upartości dopuściliśmy taką sytuację. To bardzo prosta analogia, ale podkreśla znaczną różnice między wolą, a dopustem.
Odnoście prywatnego czytania i interpretacji Pisma Św. Kościół jak najbardziej zaleca słuchać co Bóg mówi do mnie w danej chwili mojego życia, ale tu trzeba być ostrożnym: bywają nadinterpretacje, błędy. Dlatego mamy komentarze, Tradycję Kościoła, aby nie wypłynąć na manowce. To co mówi do nas osobiście Bóg przez Pismo Św. należy konsultować z interpretacją Kościoła. Wielu zaczęło czytać po swojemu i skutki tego widać w postaci odłamów, sekt.
Przy spotykającym nas wielkim cierpieniu (sam przeżyłem/wam) mamy dwa wyjścia: ucieczka do świata - alkohol, narkotyki itp. z czasem pogłębiając swój stan, albo ucieczkę do Boga - co Ty i ja uczyniliśmy. Tak więc jest to normalne i to cierpienie sprowadziło nas do Boga, a nie Bóg na nas cierpienie (polecam fragment o synu marnotrawnym).
Odnośnie świętych i ich cierpienia. O tu jest trochę "wyższa szkoła jazdy". Oni naśladowali Chrystusa do końca. Chrystus dobrowolnie poddał się cierpieniu jako Ofiara Przebłagalna za nasze grzechy. Bo za grzech jest śmierć (cierpienie). Święci brali przykład i pragnęli cierpienia jako ratowania grzeszników (chcieli uczestniczyć w dopełnieniu męki Chrystusa). To był ich wybór. Nie chcieli cierpienia, ale często brali je na siebie jako skutki grzechów innych ludzi. Oni stawali się również ofiarą przebłagalną włączoną w Ciało Chrystusa. Jeśli pragnęliby cierpienia dla cierpienia to jest masochizm (choroba). I tu jest zasadnicza różnica, oni godzili się być wypalonymi z miłości do Chrystusa i miłości do bliźnich. Po co o. Pio zakładałby "Dom ulgi w Cierpieniu" jeśli byłoby ono potrzebne do zbawienia. Przeciwstawiał się Bogu, aby innych nie zbawił?
Cierpienie nasze jest naszym kompasem, że źle idziemy i mamy wrócić do domu Ojca, aby nam pomógł.

Pozdrawiam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: