Autor: ada (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2014-04-04 08:45
Dzień dobry
Zwracam się do Was z takim moim problemem.Otóż od długiego czasu staramy się z mężem o dziecko. Całkiem niedawno okazało się, że jest zupełnie bezpłodny. Teraz przechodzę przez to mękę. I to nie ze względu na to, że możemy nie mieć swojego dziecka, nie obwiniam też mojego męża. Jest najukochańszym człowiekiem na świecie, obiecałam mu miłość do końca i nie mam zamiaru go zostawić z takiego powodu, ALE cały czas mam w głowie teksty mojej matki i siostry o tym, że dlaczego chcemy adoptować, przecież mogę sobie zrobić in vitro z dawcy.. poza tym coś o rozejściu się ze sobą też słyszałam. Wiem, że nie powinnam przejmować się słowami innych, ale nie potrafię. Podjęliśmy już dawno decyzję, że nie będziemy robić nic wbrew woli Pana Boga. Nie mam zamiaru desperacko dążyć ku temu, aby mieć dziecko i łapać się takich metod! Chcemy adoptować maluszka. Nie muszę przecież nosić dziecka pod sercem aby je zacząć kochać. One mnie nie rozumieją, bo mają dzieci, nie miały z tym w ogóle problemu, nawet dłużej się nie musiały starać. Nie pokochałyby innego. A ja tylko pragnę kochać, wychować, nie muszę rodzić tego dziecka.. mam do nich żal, że w ogóle mi podsuwają takie metody, że teraz muszę o tym myśleć. Mówiąc w ten sposób potraktowały mojego męża jakby był kimś gorszym i nie miał nic do gadania. Uderzyło mnie to, jak to było dla nich normalne. To, co dla mnie jest obrzydliwe. Nie mam nawet ochoty z nimi teraz rozmawiać, w ogóle z moją rodziną nie mam zamiaru teraz utrzymywać kontaktów.
Tylko że one twierdzą, że nie chcę tego, bo tak naprawdę nie chcę dziecka. Bo jakbym chciała, to bym się zdecydowała na takie coś.
Teraz nie wiem sama co myśleć. Czy naprawdę gdybym bardzo chciała, to brałabym pod uwagę grzech? A jeśli nie biorę go pod uwagę, to tego dziecka nie chcę?
Jak ja mam w ogóle z nimi teraz rozmawiać..?
bardzo proszę o opublikowanie tego posta..
|
|