Autor: xoxo (---.derkom.net.pl)
Data: 2014-09-29 19:44
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, zwłaszcza Pomidorkowi i Internautce.
Orelko rozumiem co masz na myśli ale czy to nie chore żeby się szykować na to wesele jak na wojnę, wojnę na słowa i cięte riposty? Wiem o co ci chodziło, ale już sam pomysł,że muszę się bronić przed złymi słowami na tej uroczystości, jest po prostu smutny, czy po to się idzie na wesele żeby odpierać ataki? A tak to będzie wyglądać jeśli pójdę. Sowo jak trzeba to mam cięty język, ale nie prowokowana nie gryzę, z natury jestem spokojna i nie przepadam za pyskówkami, jednak wolałabym uniknąć wbijania kogoś w ziemię, żeby się ode mnie odczepił. Siostra hmm, siostra ma jakieś poczucie "zwycięstwa" nade mną, różnica wieku nie jest duża i praktycznie o wszystko całe życie ostro ze sobą rywalizowałyśmy. Ona wie,że jestem ciepłą, rodzinną osobą i bardzo chciałabym już mieć swoją rodzinę i cóż, zdarzyło jej się parę razy powiedzieć do mnie ze złośliwym uśmiechem " stara panno". Nie żebym się aż tak przejmowała, wiem,że przemawia przez nią jakaś złośliwość i chęć dowartościowania się moim kosztem, ale mimo wszystko nie jest to przyjemne, bo ja się nie zgadzam na taką sytuację, nie jest to moją winą, a obrywam. Hanno jeśli mam być szczera to opinia innych mnie mało obchodzi, nie chcę tylko zrobić obciachu siostrze i przykrości jej mężowi przyszłemu, bo to fajny człowiek. Obchodzi mnie za to fakt,że moje osobiste pragnienie posiadania męża, rodziny jest jakby to powiedzieć.... podeptane, ignorowane przez Boga, już nawet nie wiem kto za to odpowiada,że tak jest. Bóg? Bo nie dopuszcza do mojego szczęścia? Ja? Bo czegoś mi brakuje? Urody, rozumu, albo jeszcze czegoś? Ktoś inny? Niby kto i jaki ma motyw? Chyba po prostu to oleję, i pójdę. To tylko jeden dzień, jedno popołudnie i jeden wieczór do wytrzymania. Dziękuję jeszcze raz wszystkim.
|
|