Autor: Jan (---.olsztyn.vectranet.pl)
Data: 2014-11-24 16:52
Ppowinieneś zastanowić się nad sobą, jak bardzo się zmieniłeś przez lata w tą gorszą stronę, co pogorszyłeś sam, a co uniemożliwiła ci na przykład praca (mieszkamy w Polsce, tu nie jest łatwo rzucić dobrą posadę, bo następną można szukać do końca życia, choć są sytuacje kiedy trzeba powiedzieć dość, gdy to nasza wierność jest podważana). Ty i Twoja żona nie jesteście dziećmi, więc powinniście rozumieć te ograniczenia i się z nimi pogodzić, lub działać tak by zmienić coś na lepsze, ale wspólnie. Do sedna, zadaj sobie pytanie, czy Twoja żona mówiła Ci co jej nie odpowiada, czy starałeś się zmienić, lub wytłumaczyłeś, że nie jest to zależne od Ciebie. Twoja żona nie może wymagać od Ciebie zmian przekraczających to co było w momencie ślubowania przed ołtarzem, to byłby czysty egoizm, ale zastanów się też, czy nie była to osoba lubiąca flirtować, prowadzić takie rozmowy, przepraszam za wyrażenie "kochliwa". Jeśli tak, cóż musisz z tym żyć do końca życia. Teraz podstawowy problem, czy przeprosiła Cię za to co zrobiła, czy prezentowała tutejszą logikę, winny musi być mężczyzna. Przyznaję, że wkurza mnie oglądanie na portalach katolickich podejścia, wredny taki i owaki mężczyzna zdradził biedną kobietę, za to kobieta przeżywa przygodę. Nie widzę najmniejszego powodu do fundowania drogich nagród w postaci wycieczek kobiecie która sobie folguje, zamiast pracować nad sobą. Następny weekend będzie bez wycieczki za minimum jakieś 300 zł, to kolejne damskie wyjście ma być pod znakiem następnej fascynacji kimś świeższym niż mąż? Nad sobą i związkiem trzeba pracować, co nie oznacza poddawania w wątpliwość swojej wierności. Często trzeba zacisnąć zęby i zdusić w sobie fascynację ładną koleżanką z pracy, czy ciekawym artystą mieszkającym w pobliży i iść walczyć o fascynację niemłodniejącą żoną oraz nudnym mężem. Słowo klucz to pokora. Mamy dążyć do świętości, a to nie oznacza rozbrykania tylko właśnie pokorę. To co zostało powyżej opisane to moim zdaniem niedojrzałość w czystej postaci, bo dla kobiet jak i mężczyzn, wraz z utratą zaufania zaczyna się emocjonalne piekło, które niszczy nie tylko osobę, duszę, ale też i kosztuje sporo zdrowia. Życie to nie film, gdzie ciągle trzeba podgrzewać emocje, czasem to wieloletnia pustynia, gdzie po drodze okazjonalnie natrafia się na jakąś malutką oazę. Kobieta, jak i mężczyzna, bo to wszystko co piszę działa w obie strony, musi działać tak by z każdym krokiem potwierdzać swoją wierność i stabilność związku. Nie wyobrażam sobie jak można kochać Boga i jednocześnie chwiać małżeństwem. Jak można mówić o wierności Bogu, jak patrząc drugiej osobie w oczy, że to tylko wybryk i nic nie znaczy, jak druga strona przeżywa ból. Jeśli ktoś jest niedojrzały do małżeństwa, to nie powinien się za nie brać, bo życie to nie bajka, więc chyba warto pomyśleć przed tą decyzją co się obiecuje, bo można komuś zniszczyć życie. Właśnie przez takie podejście, gdzie się wymaga od kogoś i chce brać głównie brać, a druga strona ma skakać tak by było miło, wśród moich kolegów i kilku koleżanek związki posypały się w kilka lat po ślubie, jak przyszła rutyna, obowiązki i zwykłe problemy(głównie pieniądze, ale też zdrowie). Przez taki brak pokory, żądania zaspokajania emocji i ciągłego starania się, już w mojej okolicy jest kilku będących wrakami człowieka(alkohol, ranienie innych bo zostali zranieni, brak zaufania i interesowne podejście do ludzi). Więc nie dokładajcie człowiekowi do cierpień jeszcze dodatkowych obciążeń w postaci męczenia się by nie tylko zarobić dodatkowo na takie wypady(znacie sytuacje materialną i rodzinną?), ale jeszcze poszukiwaniem ciekawych miejsc. Może Autor jest milczkiem od zawsze, a dziś ma robić z siebie duszę towarzystwa? To żona głównie nabroiła i to ona powinna się nad sobą zastanowić, skupić na budowaniu fascynacji "starym modelem". Wywoływanie zazdrości jako metoda na wzbudzenie zainteresowania? To szczyt egoizmu by w małżeństwie, czy nawet na początkach związku tak wzbudzać zainteresowanie sobą. Zachwianie bezpieczeństwem, czy posiadanym zaufaniem dla własnej pychy to zwykły egoizm, a egoizm to trzeba zwalczać pokorą. Ludzie tu mają rację, że powinieneś doceniać i adorować żonę i to jest Twój obowiązek jako męża, ale żona powinna też nawet jeśli Ty niedomagasz w tej materii działać w taki sposób, to jest właśnie miłość. Problem leży przede wszystkim po stronie Twojej żony, bo każdemu może na trochę utkwić w głowie ktoś obcy, ale to jest rzecz do zwalczenia, a nie pielęgnowania sms-ami spacerkami czy innymi rzeczami. Zbyt miło się robi, to biec do domu i samemu robić jeszcze milszą atmosferę, zafascynowała powierzchowność, biec do domu i fascynować się drugą połówką, a nie pielęgnować sprawy, które nie powinny mieć miejsca. Współczuję Ci Autorze, oglądałem to nie raz, mi się jeszcze udawało. Ja jeszcze jestem na etapie spotykania dziewczyny której będę mógł oddać całkowicie swoją wolność (oczywiście Bóg na pierwszym miejscu) i energię, dla dobra jej i rodziny, która odwzajemni się tym samym, ale tylko w tym widzę receptę na trwałe i dobre małżeństwo w dzisiejszych czasach. Tak wiec pokaż to forum małżonce i niech otrzeźwieje, a ze swojej strony obiecuję dziś pomodlić się za Ciebie i Twoje małżeństwo, trzymaj się.
|
|