logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Magdalena (31 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-12-15 14:27

Mam 31 lat. jestem żoną od 9 i matką od 8 lat. poznaliśmy się 15 lat temu. dziewczyna z "kościoła" bardzo zakochana w Bogu i chłopak z pod "przystanku" troche łobuz, ale cudowny. byłam podobno dla tego "ratunkiem". ślub, dziecko, zaczeły sie problemy, ale przyjaciele pomogli daliśmy rade i żyliśmy dalej. postanowiliśmy się budować, ja miałam swoją działkę, wzieliśmy kredyt hipoteczny i RUSZYŁO! najpierw szczescie nieopisane, potem zaczął znikać, potem ukrywac telefon, nieobecny, zamknięty w sobie, wracał "z budowy" czasem bywało nawet o 4 rano, w niedziele "czas dla nas" spał cały dzien wykończony. zaczełam powoli dostrzegac dziwne rzeczy: nadmiar pożeranych słodyczy, gadatliwość, brak efektów jakiejkolwiek pracy, znikające pieniądze....rozmowa była krótka. usłuszałam: spier...aj. płakałam błagałam prosiłam, straszyłam, usłyszałam ponownie to samo. spakowałam się wróciłam do rodziców z nadzieją że nim wstrzasnę, że sie opamieta. usłyszałam: Spier....
od teściowej usłyszałam ze ja go do tego doprowadziłąm, że to wszytsko moja wina.
zostałam sama z moją córką, o którą mąż nawet nie zapytał. muszę sprzedac dom, który był mom najwieekszym marzeniem, jesli tego nie zrobie zniszczą mnie długi, nie mam nic. skończyło się dla mnie życie, straciłam kogos kto był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
i ciągle myślę tylko o tym czy on mnie naprawde nigdy nie kochał? czy pozbęde się kiedys tego uczucia bycia winnym i jednocześnie nikim, nic nie wartym czymś.....

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-12-20 23:30

Przepraszam, ale chyba coś przeoczyłam, bo nie rozumiem istoty sprawy - piszesz:
"zaczęłam powoli dostrzegać dziwne rzeczy: nadmiar pożeranych słodyczy, gadatliwość, brak efektów jakiejkolwiek pracy, znikające pieniądze....rozmowa była krótka. usłyszałam: spier..."
Co się stało? Choroba? Kochanka? Lenistwo?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-12-21 01:55

Madziu, masz córeczkę, dla niej jesteś mamą, osobą bardzo ważną i jedyną na świecie. Masz chyba też rodziców, którzy Cię w jakiś sposób wspierają.
Czy problem polega na tym, że mąż zajął zbyt centralne miejsce w Twoim życiu? Powinien być pierwszy, ale PO BOGU. Eh, to przekleństwo z raju... "ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą" (Rdz 3,16). Nie wiem, czy na pewno dobrze to tłumaczę, ale wydaje mi się, że chodzi tu o takie właśnie zbyt silne zaangażowanie emocjonalne, przez które łatwo o zranienia.
Nie wiem, co się stało, że mąż tak Cię potraktował. Na pewno nie warto słuchać oskarżeń ze strony jego rodziców. Rodzicom zwykle łatwiej obwinia się synową niż syna czy córkę.
Czy wasze małżeństwo się rozpadło? Teraz jest coraz głośniejsza kwestia stwierdzania nieważności małżeństwa - o tym można porozmawiać z proboszczem. Czy masz siły na taki proces, ale to może coś wyjaśni.
Może to, co się skończyło pozwoli, by zaczęło się nowe, lepsze... Może przez cierpienie, ale do czegoś lepszego.

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Magdalena (193.33.125.---)
Data:   2014-12-21 17:30

Beatko jego problem to nie kochanka, to narkotyki. Madziu dziękuję Ci za te słowa, dokładnie jak napisałaś przekleństwo z raju - miłość, która była tak ślepa że albo nie widziała albo nie chciała widzieć... nawet nie wiem w którym momencie go straciłam. od wszystkich słyszę, że będzie dobrze, ale nie mogę sie podnieść i jest mi tak ciiężko, bo myślałam że coś dla kogoś w życiu znaczę, ja, nasza córka. Złożzyłam sprawę o rozdzielność majątkową, składam sprawę o rozwód, choć zawsze w życiu twierdziłam ze śluby zawarte przed Bogiem sa na całe życie. Łączy nas na nieszczęście jeszcze kredyt, który sprawia że stracę w życiu ostatnie moje marzenia - dom, wspólny dom, w którym mieliśmy być rodziną. Nie rozumiem działania tych przeklętych narkotyków. Czy naprawde sprawiają że dla niego wszytsko przestaje istnieć czy po prostu nigdy to nic nie znaczyło?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-12-21 21:17

Magdaleno, Twój mąż jest prawdopodobnie uzależniony i wymaga leczenia, a nie Twojego rozczarowania i dywagacji- kochał, nie kochał. Wydaje się, ze ten dom stał się Twoim bogiem, nie mąż nawet, tylko pewien wzór życia, na który się nastawiłaś, a który się nie sprawdził. Dziś przemawia przez Ciebie bardziej zranione ego niż cokolwiek innego. Jeżeli, jak piszesz, wzięłaś chłopaka z "przystanku" to chyba miałaś z tyłu głowy, ze będzie ciągnac wilka do lasu. W pewien sposób Twoja teściowa ma rację- Twój mąż zaczął realizować Twoje marzenia i to go przerosło.Jeśli ktoś ma słaby charakter, po prostu ucieka- jeden w alkohol, inny w narkotyki, inny w romanse. Budujecie na Twojej działce, wiec wszystko jest Twoje, a czy Twój mąż takze miał takie plany? Teraz masz pretensję o kredyt, a wcześniej zabrakło prawdopodobnie szczerego postawienia sprawy. Możliwe, ze Twój mąż przytakiwał Ci przez kilkanaście lat, co dowodzi, ze jednak bardzo Cię kochał, a w momencie, kiedy zrobiło się trudno, uciekł od problemu, a frustracje wylewa na Ciebie. Ja go nie usprawiedliwiam, próbuję pokazać Ci, ze wcześniej Ty żyłaś miłą iluzją, że teraz życie będzie jak w bajce, tylko ten dom trzeba wybudować. A męża miłośc zmieniła, bo przecież jest tak wspaniale. Ludzie jednak się nie zmieniają, i w trudnej sytuacji ujawni się prawdziwa osobowość.
Dobrze, ze zrobiłaś rozdzielność, nie wiem, czy dobrze, ze od niego odeszłaś. On jest chory i wymaga terapii, ale musi sam chcieć. Na razie nic na to nie wskazuje. To, co koniecznie musisz zrobić, to znaleźć ośrodek leczenia uzależnień i nawiązać z nimi kontakt, zebyś i Ty nie zachorowała na współuzależnienie. Jak najbardziej powinnaś dowiedzieć się, jak działają narkotyki i co należy robić. Ja zawsze uważam, ze takie sprawy należy powierzać specjalistom.
Czy gdyby Twój mąż skacząc z pomostu złamał sobie kręgosłup (takze przejaw głupoty i nieodpowiedzialnosci), i był na wózku inwalidzkim takze zastanawiałabyś się, czy cię kochał i rozpaczała nad nieskończonym domem?
Uzależnienie jest rodzajem destrukcji psychicznej, zmienia osobowosć i dziś nie ma znaczenia, co było 15 lat temu. Dziś jest czas na podjęcie walki na śmierć i życie o człowieka, który był dla Ciebie wszystkim.
Życzę ci wiele sił, mądrości. Módl się za niego i siebie, ratuj swoją rodzinę.

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: lola (92.59.65.---)
Data:   2014-12-22 13:37

Nie żaden rozwód a modlitwa i leczenie uzależnienia. On uciekł, kiedy życie go przerosło. Ty uciekasz, teraz dokładnie tak samo - kiedy życie (jego choroba) Cię przerosła. Narkotyki tak działają. Jedna osoba umie spróbować i się z nich wyrwać, inna nie. Najgorsza jest heroina. Prawnie nie ma wyjścia z takiego uzależnienia. Wszystkie "słabsze" narkotyki uzależniają słabiej. Znam mnóstwo osób, które wyszły z takiego nałogu. Mnóstwo też, które narkotyzują się sporadycznie. Jestem w kraju, gdzie jest to legalne. Narkoman tylko w Polsce brzmi tak strasznie. W Stanach i na Zachodzie Europy jest mnóstwo według polskiego słownictwa ĆPUNÓW, a tu tak się ich nie określa. My na szczęście jako naród mamy bardzo negatywne podejście do narkotyków. I dobrze! Ale nie można też dramatyzować jeśli coś takiego się zdarzyło. Z tego można wyjść. Pogadaj z teściami niech mąż pójdzie na terapię. Dla narkomana liczą się tylko narkotyki. To jest głód porównywany do prawdziwego głodu/pragnienia. Narkomani mówią rzeczy, których nie czują/nie myślą. Jest więc możliwe, że mąż Cię kochał i kocha. Zrób rozdzielność majątkową. Ale walcz o męża. Przyrzekałaś mu, że w zdrowiu i chorobie. A nie tylko podczas wspólnego udownia domu będziecie razem. Nie masz żadnej winy! Każdy decyduje za siebie. Mąż nie był odpowiedzialny. Ale wiesz co byłoby idealnym wyrazem miłości małżeńskiej - sprzedaż domu i przeznaczenie tych pieniędzy na terapię męża. Być może nie masz tyle siły i miłości, by to zrobić. I sprzedaż dom, aby żyć razem z córką. A mąż co? Ma się stoczyć? Jeśli nie chcesz nie sprzedawaj domu. Żyj skromnie. Walcz o Twoje marzenia. Poproś o pomoc rodziców, teściów, kogo możesz. Być może mąż jeszcze wróci do tego domu. Pomóż mu się wyleczyć.

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Jarek (---.147.13.188.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-12-22 14:04

Walcz o niego. Dom którego pragniesz chyba bardziej niż męża nie jest wart zniszczonego życia dziecka, twojego czy też męża. Jemu potrzebna jest pomoc i oparcie w czymś co zna. Wrócił tam gdzie czuje się bezpieczny - tak robi uzależniony facet. Ja tez tak robię :( On dalej ciebie kocha ... ale nie jest w stanie żyć życiem które mu wybrałaś :( Jest nadzieja - tylko czy jej chcesz?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Magdalena (193.33.125.---)
Data:   2014-12-22 16:39

Bardzo mądre słowa - uciekłaś, zostawiłaś, wybrałaś mu życie, on nie podołała. czy ktoś wie ile razy próbowałam, czy ktoś wie ile razy woził moją córkę naćpany do szkoły, czy ktoś wie że nie można w żaden sposób nikogo zmusić do terapii czy leczenia?
tak mogłam zostać, mogłam kosztem rodziny i dziecka ratować męża, który tego nie chce, mogłam pozwolić na to żeby moja córka słuchała że jej matka jest kurw... itp.
mogłam, ale specjalista z monaru powiedział mi że muszę odejść, że muszę nim wstrząsnąc i pokazać że nie akceptuje takiego życia.
i mi nie chodzi o dom w sensie materialnym, mieliśmy stworzyć dom, w którym bedziemy razem, bedziemy tworzyc rodzinę...niczego w życiu nie pragnełam bardziej niż męża, ale jego to nie obchodzi, nie obchodzi go córka która płacze w nocy, nie obchodzą go nasi wspólni przyjaciele, więc bardzo proszę nie oceniajcie kogoś tak surowo, bo dając życie mojemu dziecku jestem przede wszytskim matką i nie pozwolę żeby mojemu dziecku stała się krzywda.
Dziękuję Jarku za twoje słowa tylko powiedz mi jak mam to zrobić bo odchodząc powiedziałam mojemu mężowi że jeśli potrzeba to znajdę go nawet w piekle, ale ide przez piekło i on nie chce mi się pokazać

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-12-22 17:47

Kto powiedzial, ze przed slubem bylas dla niego ratunkiem i co mial na mysli? Czy jego narkomania nie zostala przypadkiem przed Toba zatajona?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: lola (92.59.65.---)
Data:   2014-12-22 19:21

Nie oceniamy surowo. To nie Twoja wina. My przez internet widzimy słabego, chorego człowieka. Ty pewnie widzisz agresywnego drania, który nie podejmuje prób leczenia. My tego przez internet nie zobaczymy. Tak mi się wydaje. Owszem, żyć pod jednym dachem z taką osobą to niszczenie samej siebie i psychiki dziecka, ale przecież możesz iść do męża sama, porozmawiać, nawet jeśli kilkadziesiąt razy nazwie Cię k..... Przecież wiesz, że to nieprawda, że on tego nie mówi od serca. Nie bierz tych słów do siebie. Zobacz przegranego człowieka. Powiedz mu, że go kochasz, że będziesz o niego walczyć. Nie raz, nie dwa, mów mu to cały czas. Pokaż mu, że ma dokąd wrócić. A jeśli jest już w stadium bez odwrotu to nic nie poradzisz. Dziwne jednak, że wcześniej się nie zorientowałaś, że coś nie gra. Jakie narkotyki zażywał? Owszem Ty jesteś ofiarą, ale zobacz po tylu latach małżeństwa, kto jest niżej? Ty czy on? Kto jest bardziej przegrany? Kto stracił zdrowie i rodzinę?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2014-12-23 15:32

Czy masz rozdzielność majątkową? Do tego nawet separacja nie potrzebna, a im szybciej to się nadrobi, tym lepiej.
Czy rozmawiałaś z proboszczem o kwestii stwierdzenia nieważności małżeństwa? Czy mąż był narkomanem przed ślubem? Żeby odbył się proces nie jest potrzebny rozwód, chociaż standardowo jest wymagany wyrok rozwodowy (tego ostatniego nie polecam).

Specjalista z monaru jest w tym momencie bardziej kompetentny do pomagania niż żona. Może fachowe leczenie mu pomoże?

 Re: Był dla mnie jak Bóg - wszystkim.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-12-23 20:15

Nikogo, kto nie jest ubezwłasnowolniony nie zmusi się do leczenia, jeśli ta osoba tego nie chce. Leczenie Pani męża byłoby chyba najlepszym rozwiązaniem w sytuacji Pani rodziny. Jeśli mąż jest/był agresywny i stanowi zagrożenie dla otoczenia (i być może siebie), można zgłosić to na policję. Jeśli doszłoby do sprawy sądowej, być może sędzia nakazałby przymusowe leczenie. Nie znam obecnego prawa Polsce w tym zakresie, ale kiedyś słyszałam o takim rozwiązaniu, jakie wyżej przedstawiłam w pewnym przypadku. Był to chyba jakiś ratunek dla rodziny i człowieka, który groził śmiercią innym i podejmował kroki prowadzące do samobójstwa. Proszę poradzić się prawnika.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: