Autor: Maciej (---.elpos.net)
Data: 2015-01-06 17:14
Przeszkodą w zdaniu się na Boga jest obecność cierpienia zarówno w naszym własnym życiu, jak i w otaczającym nas świecie. Nawet u tych, którzy ufają Bogu, On dopuszcza cierpienia, zezwala na brak, czasami w bolesny sposób, Lourdes? Czy to nie przeczy słowu Ewangelii? Nie, bowiem Pan może zezwalać pewnych rzeczy. W jakże wielkim ubóstwie żyła rodzina małej Bernadetty z na brak określonych rzeczy (uważanych w oczach świata za niezbędne), ale nigdy nie pozwoli, byśmy byli pozbawieni tego, co istotne: Jego obecności, Jego pokoju i tego wszystkiego, co jest konieczne dla pełnej realizacji naszego życia według Jego planów wobec nas. Jeżeli dopuszcza cierpienia, nasza siła polega na tym, by wierzyć. Tereska z Lisieux mówi, że „Bóg nie zsyła cierpień niepotrzebnych".
W odniesieniu do naszego życia osobistego, a także do dziejów świata, winniśmy żywić przekonanie - jeśli pragniemy do końca opierać się na wierze chrześcijańskiej - że Bóg jest wystarczająco dobry i potężny, by obrócić na naszą korzyść każdy rodzaj zła, każde cierpienie, choćby wydawało się ono zupełnie bezsensowne. Nie zdołamy posiąść w tej sprawie żadnej pewności matematycznej czy filozoficznej, to może być jedynie akt wiary. Ale właśnie do takiego aktu wiary zachęca nas przepowiadanie Zmartwychwstania Jezusa, rozumiane i przyjmowane jako ostateczne zwycięstwo Boga wobec zła.
Zło jest tajemnicą, zgorszeniem, i takim pozostanie na zawsze. Należy czynić, co możliwe, by je usuwać, by dawać ulgę w cierpieniu, ale ono na zawsze pozostanie zarówno w naszej osobistej historii, jak i w dziejach świata. Jego miejsce w ekonomii Zbawienia zależy od Mądrości Boga, która nie jest mądrością ludzką, i która zawsze będzie mieć w sobie coś niezrozumiałego. "Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi" (Iz 55,8-9).
Chrześcijanin w pewnych chwilach swego życia będzie więc musiał wierzyć, nie widząc, wbrew nadziei uwierzyć nadziei (por. Rz 4,18). Są z pewnością takie okoliczności, w których nie możemy zrozumieć racji Bożego działania. Bowiem nie idzie tu o mądrość ludzką, mądrość na naszą miarę, zrozumiałą, możliwą do wyjaśnienia ludzkim rozumem, ale o Mądrość Bożą, tajemniczą i nie do pojęcia, która wtedy działa.
Zresztą to wielkie szczęście, że nie zawsze rozumiemy! W przeciwnym razie, jak moglibyśmy pozwolić wolnej Mądrości Boga działać według Jej własnych zamiarów? Czy znalazłoby się miejsce na zaufanie? Prawdą jest, że my wiele rzeczy nie będziemy robić tak, jak robi je Bóg! Przecież my nie wybralibyśmy szaleństwa Krzyża jako środka Odkupienia! Na szczęście jednak to Mądrość Boża, a nie nasza, wszystkim kieruje, bowiem Ona jest nieskończenie bardziej potężna i kochająca, a nade wszystko bardziej miłosierna niż nasza.
A skoro Mądrość Boża jest niezrozumiała w swoich drogach, w swoim, jakże często burzliwym, sposobie działania wobec nas, to powiedzmy sobie, że to stanowi zadatek, iż będzie Ona równie niezrozumiała w tym, co przygotowuje ufającym Jej ludziom; to, co zamierza, nieskończenie przekracza w chwale i w piękności to wszystko, co możemy sobie wyobrazić i pojąć: "Głosimy, jak zostało napisane, to, co ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2,9).
Ludzka mądrość może tworzyć dzieła tylko na ludzką miarę, a jedynie Mądrość Boża potrafi realizować rzeczy Boże; Ona odwołuje się właśnie do wielkości Boskich.
Oto, co powinno stanowić naszą siłę przy problemie zła: nie będzie to odpowiedź filozoficzna, ale dziecięce zaufanie wobec Boga, w Jego Miłość i w Jego Mądrość. Pewne jest, że "Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 8,28) i że "cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić" (Rz 8,18).
|
|