Autor: Ola (212.191.80.---)
Data: 2017-06-18 19:06
Napisałam licencjat w miesiąc, cudem, modliłam się i prosiłam o pomoc Józefa z Kupertynu, który bardzo pomógł mi w czasie matury. Przyszedł czas pisać magistra i koniec, wyczerpałam swoją wenę. A chciałam robić doktorat; ba, nawet tytuł profesora mi się marzył i ogólnie chciałam rozwijać się naukowo. Ale Pan Bóg miał zupełnie inne plany co do mnie widać bo jak wyjaśnić moją blokadę twórczą. Pół roku pisałam jedno zdanie. Z bezsilności upadłam na dno egzystencjalne, miałam wrażenie i może nadzieję że umieram, oddech płytki i rzadki i czekałam aż mnie Bóg zabierze. A tu lipa. Teraz widzę że dwa lata żyłam jak w agonii, Bóg jeden wie jak mi serce rozrywało. Jakie owoce tych cierpień będą lub już są nie chce mówić. Nie chce nikomu sugerować, każdy jest inny. Zmieniłam po raz kolejny miejsce zamieszkania i ożyłam ale nadal praca magisterska stoi. I zastanawiam się o co chodzi, czemu nie potrafię ruszyć. Męczę się okropnie i jest mi wstyd. Nie mam jednak zamiaru dłużej tkwić w tym stanie i powiedziałam sobie że w tym roku kończę studia choćby nie wiem co. Jeśli napiszę i zdam super jeśli nie napiszę to widać tak miało być. Trzeba pokładać w Bogu ufność On wie najlepiej jaką drogą nas prowadzić. Mimo to nadal będę uparcie prosić Boga o pomoc, jeszcze do września zostały mi 3 miesiące. Od dzisiaj zacznę odmawiać Nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły.
Jeśli napiszę pracę, dam Wam znać. Walczcie nie poddawajcie się, podsyłam kilka inspirujących cytatów.
"Postawą wymierzoną bezpośrednio w acedię jest cnota wytrwałości. Cierpliwość oznacza „zagładę acedii”. Wytrwała praca fizyczna staje się przyczynkiem do zwycięstwa nad acedią. „Nie należy opuszczać celi w godzinie pokus, wymyślając rzekomo rozsądne do tego powody, ale trzeba siedzieć wewnątrz, trwać cierpliwie, przyjmować odważnie wszystkich napastników, a szczególnie demona acedii. […] Ucieczka bowiem przed tymi zmaganiami czy unikanie walki uczą duszę nieudolności, tchórzostwa i dezercji”. Zdrowy rozsądek wymaga, aby w afekcie, a więc także w stanie zniechęcenia, kryzysu, nie podejmować ważnych decyzji. „Jeśli bowiem wytrwasz, stanie się twoje serce tak jasne, jak wtedy, gdy ktoś oczyści srebro”
"Paladiusz dzieli się z czytelnikiem radą otrzymaną od Makarego Aleksandryjskiego, znanego autorytetu wśród egipskich pustelników IV wieku: „Kiedyś pełen zwątpienia przyszedłem do niego i zapytałem go: «Co mam czynić, ojcze? Gnębią mnie moje myśli i mówią mi: ‘Nic tu nie robisz, odejdź stąd!’»
Odpowiedział mi: «Powiedz im tak: ‘Dla Chrystusa pozostaję w tych murach [mojej celi]’»”4. Przyczyną utraty wytrwałości może być spłycenie czy zagubienie motywacji w podejmowanym trudzie. Ponawianie szlachetnych intencji wzmaga determinację"
"Mnich z Pontu podkreśla znaczenie modlitwy. „I módl się uważnie i żarliwie, a duch acedii ucieknie od ciebie”. Warto wypłakać się przed Panem. Niestety, często Bóg jest tym ostatnim w kolejności, u którego smutny szuka pocieszenia. Jeśli jedną z przyczyn acedii pozostaje monotonia życia, to warto zatroszczyć się o pewne urozmaicenie na przykład na modlitwie. Raz pomaga przeciw acedii szeptanie Psalmów, innym razem – wspólne ich śpiewanie. „Albowiem stosownie do zasadzek nieprzyjaciela konieczne jest, abyśmy i my zmieniali sposoby postępowania”. „Kiedy wpadniemy w sidła demona acedii, wśród łez rozdzielmy swą duszę na dwie części: pocieszającą i pocieszaną, zasiewając w nas samych dobrą nadzieję i śpiewając te słowa świętego Dawida: Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo, i czemu trwożysz się we mnie? Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać” Dialog z Bogiem prowadzi do szczerego dialogu z sobą. Z takiej modlitwy odchodzi się podniesionym na duchu i radośniejszym."
|
|