logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2015-12-14 17:51

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Witam wszystkich ,którzy to czytają.

Z góry przepraszam jeśli wątek będzie chaotyczny.W mojej głowie to co chcę napisać wygląda dobrze ..gorzej jest gdy już pojawia się to w formie pisanej.Z góry też wyjaśniam , że nie piszę tutaj by jakieś zgromadzenie zdecydowało za mnie co mam zrobić.No właśnie. Tylko, że problem tkwi w tym , ze właśnie nie wiem co mam zrobić.Moim problemem jest to , że nie umiem dostrzec własnej wartości. Nie dostrzegam w sobie mówiąc tak poetycko "światła". Mogę nawet powiedzieć , że mimo iż wierzę w Boga i czuję go na swój sposób to jednak mam wrażenie , że nie mam ..nie wiem jak to nazwać "Bożej iskry". Takie moje poczucie kompletnego bycia kimś bez wartości powraca co jakiś czas. Dostrzegam wartość w każdym innym człowieku .właściwie to nawet w każdej innej istocie .Nawet w mrówce. Uważam , że każdy człowiek jest potrzebny i odgrywa jakąś swoją rolę w tym świecie.Gdy jeszcze byłem w szkole robiono takie kursy do przygotowania wyboru zawodu.M.in należało wypisywać swoje wady i zalety oraz wypisać wady i zalety kolegi /koleżanki. W każdym kogo znałem nawet trochę chociaż dostrzegałem jakieś zalety.Natomiast w sobie nie umiem odnaleźć żadnej zalety.Wady dostrzegam bardzo szybko i to nawet wiele. A gdy ktoś mówi mi, że mam zalety i wymienia nawet jedną to w myślach podejrzewam go o kłamstwo. Niby mam zalety...albo zaletę.Trudno mi to stwierdzić.Ostatnio jednak naszły mnie myśli , że ta moja zaleta to tak naprawdę wada a nie żadna zaleta. W dodatku poczułem się kompletnie niepotrzebny komukolwiek na tym świecie i nawet Bogu. Już kiedyś zdarzyło mi się zarzucić Bogu , że stworzył mnie niepotrzebnie bo tak naprawdę do niczego się nie nadaję a więc jestem nieprzydatny. Czując takie przygnębienie zadałem Bogu pytanie czy ja mu jestem do czegokolwiek potrzebny a jeśli tak to żeby dał mi znak.Znak niby dostałem ale nie wiem czy to faktycznie znak czy tylko przypadkowa zbieżność zdarzeń. A na ostatnim kazaniu w niedziele ksiądz na kazaniu powiedział mniej więcej coś takiego , że Bóg dostrzega w człowieku coś więcej niż tylko jego słabości i wady,kompleksy oraz grzechy.I że Bóg widzi to czego nie widzą w nas inni ludzie oraz my sami dlatego też wybiera ludzi do zadań , którzy z naszej perspektywy się do tego nie nadają.I że Bóg ma taki plan wobec kazdego z nas. A ja jednak dalej tego nie widzę.

Nie chcę tu jednak zadawać pytania w stylu "Po co tu jestem?" Bo na takie filozoficzne pytanie trudno odpowiedzieć. Ja jednak chcę zapytać co zrobić , żeby zobaczyć własną wartość .Oraz to , że jestem Bogu do czegoś potrzebny bo póki co to widzę , że każdy jest ważny i potrzebny a ja w tym całym uniwersum i tym materialnym i tym duchowym jedynie przeszkadzam.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-22 17:11

Przesyłam Ci link do posłuchania, choć nie wiem, czy dotyczy Twojego pytania.
https://www.youtube.com/watch?v=uRvCsfQyHts

Na pewno masz jakieś zalety, tylko musisz je odkryć w sobie. Inni mówią Ci to, co jest dobre w Tobie? To mogłoby Ci pomóc. Bogu też jesteś potrzebny, nie wiem, w jakim celu, ale jesteś. Nie porównuj się też z innymi, bo to może Ci przeszkadzać w dostrzeganiu swojej wartości.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2015-12-23 01:36

Szczęść Boże.

Dziękuję za tą odpowiedź. Właśnie problem tkwi w tym , że coś co myślałem , że jest zaletą tak naprawdę jest moją wadą.Ujmę to tak .Ja lubię dużo rozmyślać o tym świecie, sensie życia ,Bogu ..naszej wierze itd..Swoje rozmyślania prowadzę na podstawie tego co usłyszę ..przeczytam albo na podstawie tego co samo mi przyjdzie do głowy. Ostatnio jednak mam takie poczucie , że to jest moja wada a rozmyślaniem nie wnoszę nic do tego co stworzył Bóg.
Czy inni mówią co jest we mnie dobre? Tak. Mówili .I też nauczyciele gdy jeszcze chodziłem do szkoły.Rodzice oraz przyjaciele i znajomi. Mam przyjaciółkę ,która zapewniała mnie , że mnie potrzebuje.Moim zdaniem też niesłusznie brała mnie za wzór.Zdziwiło mnie to jak mi o tym powiedziała , że bała się przyznać mi do pewnego błędu bo byłem jakby ponad tym. Ja jednak mam swoje wady i nie wiem dlaczego mnie tak postrzega. Powiedziała mi , że zmieniłem jej życie...właściwie to z tego co mi mówiła pojawiłem się na jej drodze gdy nie było najlepiej u niej.Powiedziała też coś takiego co było dla mnie peszące chociaż nie będę kłamać , że pochwała działa na mnie.<W końcu takie mózgi mamy że dobrze reagujemy na pochwały> Moja przyjaciółka nazwała mnie "Bożym posłańcem" tj aniołem . Podobno chodzi o moje zachowanie, podejście do świata ..charakter .Pytałem się czy chodzi o anioła jak to się mówi pospolicie na dobrych ludzi w tzw popkulturze.Ta jednak potwierdziła mi , że ma na myśli anioła jako anioła. Od innych spotkałem się opiniami , że mam w sobie jakąś "moc" czy coś takiego , że ludzie w pewnymi problemami dogadują się ze mną.Podobno potrafię rozweselić kogoś kto ma "doła". Chociaż ja się uważam , za poważnego i no co dziwne ...dość ponurego. Wg moich znajomych rozumiem też ludzkie charaktery .Mam wiedzę w różnych dziedzinach . Przepraszam że się tym tak chwalę.Wypisanie tego trochę mi pomogło. Jednak i tak to do mnie wróci .Niby przyjaciele nazywają mnie tak a nie inaczej..Mówią mi że jestem taki a taki.Ale ja mam poczucie , że może się mylą.Że widzą we mnie za dużo.I tak myślę , że jeśli mam te zalety to że moje wady je przyćmiewają.
Jeśli chodzi o porównywanie. Ja sam nikogo nie porównuję a ni też sam siebie nie porównuję do nikogo..Chociaż czasem nachodzi taka pokusa aby się porównać z kimś .Ale wtedy w myślach przypominam sobie co mówi wiara oraz co mówi genetyka i co mówiła moja babcia. Wiara mówi , że każdego z nas stworzył Bóg. Genetycy , że każdy z nas jest niepowtarzalny.I słowa mojej babci,które pamiętam z dzieciństwa że nawet drzewa są różne.Chociaż na pierwszy rzut oka wydają się być takie same.Jednak są takie osoby,które uwielbiają mnie porównywać Szczególnie w zestawieniu "ja" jako ten gorszy i ktoś jako lepszy.Przepraszam jeszcze raz, że się tak o sobie rozpisałem.

Dziękuję tobie malutka jeszcze raz za radę oraz za link.Dziękuję , że zechciała pani - jak mniemam - odpowiedzieć.
Ja mam jeszcze jedno pytanie.Istnieją jakieś modlitwy,które mają pomóc w odszukaniu własnej wartości?

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-23 19:09

Nie wiem, czy istnieją takie modlitwy. Ale można modlić się swoimi słowami, o odkrycie swoich zalet, swojej wartości, o poczucie miłości Boga.
Możesz wykorzystać to, co mówią o Tobie inni, m.in. Twoja przyjaciółka, że jesteś dobry i być taki dla innych, wtedy na pewno Twoja wartość wzrośnie w Twoich oczach. Choć tak naprawdę nasza wartość powinna być czymś niezależnym od oceny innych, powinna wynikać z godności nadanej nam przez Boga. Ale różnie z tym bywa.
Nie wiem, czy rozmyślanie o sensie życia i wierze jest wadą? Są gorsze wady. To raczej świadczy, jakim jesteś człowiekiem. Możesz wykorzystać też tę wiedzę, swoje spostrzeżenia i dzielić się tym z innymi, może ktoś będzie Cię potrzebował, tak jak Twoja przyjaciółka?

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2015-12-24 04:21

Racja. Faktycznie nie muszę modlić się formułkami tylko sam mogę poprowadzić z Bogiem tę rozmowę bez jakiejś "etykiety". Swoich zalet nie umiem dostrzec.Moja wartość się waha zależnie od tego co mnie spotyka.A miłość Boga..Nie wiem czy czuję miłość Boga .Ale czuję Boga...nie umiem tego opisać i nazwać ale czuję Go tak jakby w sobie.Nie umiem tego wyjaśnić o co z tym chodzi i jak to się dzieje.
Inni mówili też o mnie złe rzeczy chociaż to nie byli przyjaciele ale takie coś zostaje .taka rana zadana słowem. Gdzieś takie zdanie usłyszałem , że choćby nie wiadomo ile razy mówiono nam , że jesteśmy wartościowi to nic to nie da póki sami tego nie poczujemy.
Zaś jeśli chodzi o moje rozmyślania. Pomyślałem, że to wada bo rozmyślam bardzo często .siedzę do późna w nocy.M.in nawet teraz pisząc tego posta.Zamyślam się i nie zwracam uwagi na otoczenie.No i zamyślam się też w trakcie modlitwy..Mam na myśli modlitwę osobistą gdy odmawiam modlitwę w intencji lub gdy sie modlę swoimi słowami to po prostu zaczynam rozmyślać.I chyba przypominam niezdecydowanego klienta w sklepie tak porównując to.Nie wiem czy Bogu podoba się to, że tak nagle zamiast powiedzieć krótko o co mi chodzi,dziękować albo go słuchać to zaczynam się zastanawiać i pytać czemu jest a nie inaczej i co by było gdyby co chyba zaczyna wtedy przypominać taką "dyskusję" .Nie wiem czy Bogu chciało by się tak po prostu o czymś pogadać.Bo przecież nie jestem kimś niesamowicie mądrym..są inni mądrzejsi no i Bóg ma już takie osoby wiedzące więcej niż ja.No a przede wszystkim jest Bogiem więc chyba rozmowa o tym co stworzył i co teraz się dzieje chyba będzie "nudna" dla Niego.
Możliwe, że jest na świecie ktoś kto w przyszłości będzie potrzebował mojej pomocy...przyjacielskiego wsparcia.Może już jest tylko należy czekać na ten odpowiedni moment gdy nasze drogi się zejdą. . Jeszcze raz dziękuję pani "malutka" za odpowiedź i pomoc w obraniu kierunku.Ta nadzieja ,która we mnie zaczynała gasnąć otrzymała teraz więcej światła.Choć pewnie przede mną jeszcze długa droga i nie jeden wstrząs. A korzystając z okazji ,że jest już 24.12 to chciałbym złożyć pani życzenia tradycyjnie zdrowia ,pomyślności i takich tam.Ale przede wszystkim , że jeśli pani ma jakieś zmartwienia ..coś panią trapi czy też traci nadzieję to , żeby Bóg i Jezus działając w Trójcy Świętej dali pani więcej światła w duszy i aby to światło nadal utrzymywali..Nie wiem czy jest takie coś czym pani się teraz martwi ale bez względu na to życzę aby Bóg utrzymywał to światło albo dawał go więcej może bezpośrednio a może przez jakąś inną osobę. . Mam nadzieję , że niczym nie uraziłem.

Kończąc swojego posta przy okazji chciałbym wszystkim złożyć życzenia forumowiczom ,czytającym,gościom no i moderacji. Boże błogosław wszystkim!

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-24 19:05

Dziękuję Ci Azariaszu za piękne życzenia :) Niczym mnie nie uraziłeś. Tobie również przesyłam w ten Wigilijny wieczór życzenia, abyś odkrył swoją wartość i aby Bóg był zawsze w Twoim sercu. Życzę Ci też spokoju i radości.
A co do Twoich słów, to rozumiem Cię, jak piszesz o poczuciu swojej wartości. Myślę, że Bogu nie będzie przeszkadzać, jeśli będziesz chciał z Nim "pogadać", dla Niego liczy się chyba szczerość. Mam nadzieję, że z czasem odnajdziesz to, czego szukasz, swoją wartość, że Twoje rozmyślania przyniosą korzyść i spotkasz na swojej drodze dobrych ludzi.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2015-12-25 22:38

Szczęść Boże

Wiem , że co prawda temat można uznać za zamknięty bo rady ,które mi tu dano są bardzo dobre.Wiem także , że przede mną długa i kręta droga z przeszkodami i niejedna walka. Ale głupio bym się czuł nie dziękując pani jeszcze raz za rady i dziękuję za życzenia. Zwłaszcza , że wigilia niestety nie zaczęła się u mnie w tej ciepłej atmosferze a z powodu pewnych zdarzeń w bardzo nerwowej atmosferze .Przez co zamiast cieszyć się że Jezus przyszedł na świat aby stać się człowiekiem to byłem rozgniewany na wszystkich wkoło.I tak jakoś nie czułem się szczęśliwie...dopiero potem jakoś mi te złość minęła.A później zajrzałem tu na forum i zobaczyłem życzenia od pani.Chciałbym obiecać pani modlitwę ale wolę tego nie robić bo ostatnio jestem jakiś rozkojarzony.Jednak gdy tylko wreszcie uporam z tym moim rozkojarzeniem pomodlę się za panią.Mam taka nadzieję.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-12-26 16:10

Dziękuję. :) Też się pomodlę za Ciebie.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-12-28 16:30

Może psycholog pomoże ci dostrzec swoją wartość i spojrzec inaczej na siebie. I moze wowczas spojrzysz takze na sprawy wiary inaczej.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2015-12-29 20:09

Szczęść Boże.

Za tę radę też dziękuję. Już kiedyś moja przyjaciółka sugerowała mi bym poszedł do psychologa. Jednak problem polega na tym, że jestem osobą duszącą wszystko w sobie. Więc skoro nawet przed bliskimi się nie otwieram w pełni to co dopiero przed psychologiem, który jest obcy. Nawet napisanie czegoś na forum jako anonimowa osoba pod pseudonimem to też walka z samym sobą czy zwierzyć się czy nie.
Jednakże i tak dziękuję serdecznie za radę.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-12-29 21:30

Nic na siłe, do psychologa musisz sam chcieć isc zeby sobie pomóc. Wtedy ponoc efekty są znacznie lepsze niz z pójscia z musu. A on jest od tego żeby pomagać i leczyć w sferze psychiki.
Kazdy po cos jest stworzony przez Boga, choc moze wydawac się, że tak nie jest przez różne zdarzenia. Stworzył do przebywania z Nim w wieczności. I trzeba starać się robić wszystko na ziemi by tam dotrzeć.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2015-12-29 22:22

"Więc skoro nawet przed bliskimi się nie otwieram w pełni to co dopiero przed psychologiem, który jest obcy".
Ta obcość może być właśnie ułatwieniem. Psycholog prędzej czy później (na Twoje życzenie) zniknie z Twojego życia. A bliscy nie ;)))

"Nawet napisanie czegoś na forum jako anonimowa osoba pod pseudonimem to też walka z samym sobą czy zwierzyć się czy nie".
Jeśli byłeś przez pewien czas czytelnikiem forum a potem zdecydowałeś się tutaj zwierzyć, to gratuluję odwagi ;)) I myślę, że skoro to przeżyłeś, to zwierzeń przed psychologiem tym bardziej nie powinieneś się obawiać :)

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2015-12-30 01:27

Wprawdzie napisałam o otwieraniu się przed psychologiem, ale wcale nie jestem przekonana, że taka specjalistyczna pomoc jest Ci koniecznie potrzebna. Wydaje mi się, że możesz znaleźć dla siebie wskazówki w książce "Wartość człowieka" autorstwa ks. Krzysztofa Grzywocza (klik). Polecam tę lekturę, nawet gdybyś się na psychologa zdecydował.

 Re: Nie umiem dostrzec własnej wartości.
Autor: Azariasz (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2015-12-31 01:51

Cóż.Możliwe , że faktycznie w sprawie poczucia własnej wartości nie potrzebuję psychologa.Już sam odzew tutaj oraz zwykła rozmowa z przyjaciółką sprawia , że zacząłem przestać wątpić w swoją wartość.Gdy przyjaciółka mówiła mi o psychologu to wtedy jednak nie chodziło o samo poczucie własnej wartości.Wtedy rozważałem samobójstwo.Nie że miałem myśli samobójcze albo że próbowałem ...tylko je rozważałem.W sumie na jedno wyjdzie że to były jakby myśli samobójcze.Ale to jest raczej na inny temat więc nie będę tego kontynuować.

Jeszcze chciałbym podzielić się tutaj czymś co mnie zadziwia.Wspomniałem już na początku wątku , że gdy w kościele zadałem Bogu pytanie czy mnie potrzebuje a jeśli tak to żeby dał znak. Znak wydaje mi się , że otrzymałem. Nie wiem czy to faktycznie znak czy przypadek.Ale po tym gdy już napisałem tu na forum ...prawdę powiedziawszy z góry założyłem , że nikt mi tu nie odpowie.Myliłem się.Ale po tym jak w kościele po spowiedzi powiedziałem Bogu że czuję się jak jakiś "błąd" w tym wszystkim co stworzył to zacząłem trafiać na tematy mówiące o ludzkiej wartości i o tym , że każdy jest potrzebny.Czy to na kazaniu czy też budząc się rano i włączając TV gdzie emitowany był program o tym "po co istniejemy?" .Zawsze dziwią mnie takie "zbiegi okoliczności"Zastanawiam się wtedy czy to Bóg czy to tylko losowe zdarzenia.

Niemniej jednak dziękuję za kolejne rady i słowa otuchy.Niech Bóg wam błogosławi

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: