logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak wychować dzieci po rozstaniu?
Autor: kasia (---.dab.02.net)
Data:   2016-05-29 02:58

Od czego zacząć? Może od powodów rozstania? Odeszłam od męża w grudniu 2015r, dokładniej po świętach Bożego Narodzenia. To moje drugie tak poważne odejście. Za pierwszym razem, poniżał mnie publicznie przy swoich pracownikach, w między czasie ubliżał mi strasznie. Nie powiem, ze nie byłam mu dłużna bo również oskarżałam go itp. W święta zaczął znów pić sam ze sobą, uderzył mnie przy swoim ojcu, wkładał głowę do sedesu, zdejmował z nóg skarpety i kazał mi wąchać, w nocy gdy spałam z dziećmi oblewał mnie zimnym mlekiem z lodówki, pluł na mnie, rozbierał do naga i kopał... Złożyłam zawiadomienie na policję o znęcaniu nad rodziną, ale sprawę umorzyli. Prawdopodobnie nie było ciągłości w tym co robił. Policjant na początku był za mną, ale później po zeznaniach męża umorzył sprawę, twierdząc ze to co zrobił to jednorazowy incydent. NIe wiem co mówił, ale zawsze mnie oczerniał do wszystkich wokoło. Czułam jak ludzie nie chcą ze mną rozmawiać. Czułam się tam kompletnie odsunięta od wszystkich, z kimkolwiek porozmowiałam to był mój kochanek. Często powtarzał, ze jego znajomi nie lubią mnie bo mnie nie da się lubić. On zeznał że kłamię, że to ja znęcałam się nad nim psychicznie, ze zależy mi na rozwodzie i jego majątku, że zmuszałam go do tego wszystkiego i nawet nie wiem co jeszcze naopowiadał na mój temat. Mamy dwójkę dzieci, 5 lat i 1,5 roku. Trudno mi jest na sercu gdy zabiera nasze dzieci do domu który razem budowaliśmy. W 100% wykończony Mieszka tam sam, a my wynajmujemy małe mieszkanko. Nie godzi się na podział majątku, bo twierdzi ze jeszcze rozmyślę się na sprawie rozwodowej i nie dam mu rozwodu. Przecież to ja chciała rozstania, nie on - tak twierdzi. On nic nie zrobił - tak twierdzi, nawet na policji wszystko umorzyli, bo chciałam go zniszczyć i zabrać wszystko. Tak strasznie się wtedy bałam go, groził mi że mnie zabije itp. Ale wszystko jest na mnie, że ja jestem winna rozpadowi tego małżeństwa, nie on. Nie daje sobie rady już, jak mam z nim teraz wychowywać dziewczynki. Jak to będzie? Jak mam to wszytko udźwignąć? Dla dzieci jest teraz super tatą, kupuje im wszystko, rozpieszcza, mówi że kocha, zaprasza mnie do naszego domu. Ostatnio nawet proponował mi sex, gdy się nie zgodziłam zaczął mówić "Takiej jak ty to nawet kijem bym nie dotknął". To takie trudne wysłuchiwać takich rzeczy.

 Re: Jak wychować dzieci po rozstaniu?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-07 07:10

Witaj, bardzo współczuję Ci tej sytuacji. Mąż niewątpliwie stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną i fizyczną , i bardzo dobrze, że od tego uciekłaś. To świadczy o Twojej dużej odwadze i zdrowym poczuciu wartości. W każdej relacji trzeba umieć postawić granice, a w takiej sytuacji, jak Twoja- małżeństwo, dzieci, wspólny majątek- wymaga to ogromnej siły. Jeżeli córki widziały to, co opisujesz to dałaś im najlepszy sygnał, jaki mogłaś- nikt nie ma prawa bezkarnie poniżać innego człowieka, ani tak się zachowywać. Jest duża szansa, ze będa bardzo ostrożne i same nie staną się w przyszłości ofiarami przemocy.
Jakie widzę tu zagrozenia? Oczywiscie Twoja sytuacja jest obecnie trudna i potrzebujesz wsparcia psychologicznego , terapeutycznego. Takze dlatego, ze musisz być bardzo ostrożna w postępowaniu z dziećmi, gdyż trzeba tu wyważyć z jednej strony dobro (?) kontaktów z ojcem, a z drugiej - manipulowanie nimi i podważanie Twojego autorytetu przez niego. Fachowcy powinni poradzić Ci, jak postępować, jak to tłumaczyć małym jeszcze dzieciom, żeby ta sytuacja nie stała sie niszczącą traumą dla nich. Ty też potrzebujesz wzmocnienia i pokrzepienia. Niezaleznie od Twojej siły, jesteś ofiarą przemocy i widać, ze Twój mąż osiąga swoje cele, nawet jak jest daleko. Na Twoim miejscu pozostawiłabym sprawę rozwodu i podziału, i ograniczyła jakiekolwiek kontakty z tym człowiekiem do czasu przejścia terapii i wzmocnienia. Tu bardzo ważna jest takze modlitwa i wsparcie duchowe oraz innych osób. Nie słuchaj tylko podpowiedzi typu: wróc lub rozwiedź się, odbierz dzieci itp, gdyż to muszą być tylko Twoje samodzielne decyzje, a te podejmiesz, kiedy bedziesz już dobrze stała na własnych nogach. Trzeba działać szybko, bo przeciąganie tej chorej sytuacji będzie szkodziło wszystkim. Może kiedy Ty zaczniesz się zmieniać - do twojego meza tez coś dotrze i sam pójdzie na terapię, moze pojawi sie płaszczyzna porozumienia. Teraz nie zaprzątaj tym głowy, zostaw sprawę otwartą i za wszelką cenę nie dawaj się sprowokować do zadnych działań wobec męza dla własnego spokoju. Z Panem Bogiem.

 Re: Jak wychować dzieci po rozstaniu?
Autor: antonima (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-06-07 16:18

co do tego, że mąż "nie godzi się" na podział majątku - porozum się z prawnikiem i załóż sprawę rozwodową. Jeśli sąd zasądzi podział, to mąż może się "nie zgadzać" ile tylko chce, ale będzie musiał zastosować się do wyroku i tyle. Nie daj się zastraszyć ani zmanipulować.

 Re: Jak wychować dzieci po rozstaniu?
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-06-07 16:58

A jak to możliwe umorzyć sprawę gdy chodzi o takie rzeczy które opisywałaś? Matko jedyna, aż mi się nie chce w to wierzyć...:( Gość znęcał się nad Tobą, a on według prawa karnego jest bezkarny i jakby nigdy nic widuje się z dziećmi i jest wszystko super? Chyba to jakiś matrix jest. Ustawodawca czyli Ci, których kiedyś tam naród wybrał fantastyczne nam prawo skonstruował. Oj, jak musiał się napracować. I chyba sami w nim chrześcijanie byli bo widzę w tym prawie naszym polskim jedno tylko - wielkie miłosierdzie dla oprawców, morderców, psychopatów i tego typu społecznej patologii. Miód, cud, orzeszki. Ręce opadają.

 Re: Jak wychować dzieci po rozstaniu?
Autor: B. (---.96.194.226.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-06-08 21:52

"Jak mam to wszytko udźwignąć?"
Sama nie udźwigniesz.
W Waszej sytuacji separacja wydaje się być koniecznością.
Nie napisałaś, czy Wasze małżeństwo jest sakramentalne?
Jeżeli małżeństwo jest niesakramentalne, to pożycie intymne (są dzieci) oznaczało grzech cudzołóstwa, zatem potrzebne jest albo rozstanie (rozwód) albo ślub sakramentalny. W Waszych realiach w sytuacji związku niesakramentalnego wchodziłby na pewno w rachubę tylko rozwód.

Jeżeli natomiast macie ślub kościelny, to małżeństwo jest nierozerwalne, nawet w sytuacji takiej choroby? braku kultury? męża i kiedyś Twojej. Myślę, że na pewno gorąco żałujesz tego, że "nie byłaś mu dłużna" w ubliżaniu i że już tego nie robisz. To były jakby iskry, które podpaliły las (lub wzmogły podpalanie). Tymczasem gdzie zaczyna się palić, tam potrzebna jest woda, gaszenie. Jesteś bardzo uczciwa, że to napisałaś. Jesteś tylko człowiekiem i jak każdy z nas popełniałaś i będziesz popełniać błędy. Taki jest los każdego z nas. Po to mamy spowiedź, aby podnosić się z naszych upadków i uzyskiwać Boże przebaczenie, aby zaczynać wciąż od nowa, coraz mocniej opierając się o Boga i Jego Przykazania. Jezus jest Skałą, Opoką, sam powiedział żeby na tej Skale budować, bo wtedy żadna burza i wichura nie rozbije domu.
Kasiu, (zakładam, że Wasze małżeństwo jest sakramentalne) sami nie dacie rady. Czas koniecznej tu separacji należałoby przeznaczyć na intensywne działania, mające uzdrowić chorego(?) męża i Ciebie, Was. Piszę "chorego" na zasadzie, jak chory jest alkoholik, który robi rodzinie to co Twój mąż.
Koniecznie zwróć się o radę na stronie Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar: http://sychar.org/
Może po prostu przekopiuj to, co napisałaś tutaj i wklej na tamtejszej stronie. Oddaj Bogu siebie i wszystkie swoje sprawy, oddawaj je codziennie w pacierzu porannym i wieczornym. Bóg chce Ci pomóc, czeka na Twoje prośby. Mimo wszystko, mimo tej bardzo trudnej sytuacji myślę, że będzie dobrze. Serdecznie Ciebie pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: