Autor: B. (---.96.199.222.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2016-09-25 17:41
Aniu, wyważone i niesłychanie delikatne propozycje Mateusza zmodyfikowałabym nieco - na powiedziane bardziej otwarcie :)
Na przykład Mateusz zaproponował: "W niedzielę zaś zaproponuj spacer połączony z wizytą w kościele i udziałem we Mszy świętej". Raczej odwrotnie - Msza Święta połączona z późniejszym spacerem :) Chodzi o to, żeby priorytety były jasne.
Niepokoisz się o Rodziców: "Codziennie modlę się do Boga aby ich nawrócił i przebaczył. Czy to wystarczy?" Ten niepokój jest zrozumiały, to najbliższe Ci osoby. Myślę, że propozycje rozmawiania "wprost" z Rodzicami o sprawach religijnych są dobre. Tak ważny temat nie powinien być tematem tabu.
Mateusz słusznie podkreśla, aby czynić to w stosownej chwili: "Zaproponuj (kiedy atmosfera jest w miarę rozluźniona - to ważne)". Rodzice mogą nawet początkowo zareagować "daj mi spokój", "nie twoja sprawa", znam taki przypadek. Gdy zapytają w końcu "dlaczego ci tak na tym zależy" będziesz mogła powiedzieć np. "bo chcę, żebyśmy byli razem w niebie, bo Was kocham."
Odwaga taka potrzebna jest szczególnie w sytuacjach bliskiej śmierci (ale nie tylko). Wiele dusz zostało zapewne uratowanych, bo ktoś z miłością, zaproponował ciężko choremu zaproszenie księdza z możliwością sakramentu namaszczenia chorych, a gdy stan chorego to umożliwia, także z sakramentem pojednania. Znam osobiście takie przypadki. Ktoś podpowiedział rodzinie, ktoś z rodziny odważył się, chory wbrew obawom odpowiedział chętnie "tak" na propozycję zaproszenia księdza. Innym razem ojciec kilkakrotnie protestował, aż za kolejnym razem podjął współpracę i ksiądz z sakramentami został zaakceptowany przez niego szczery sercem. Córka po śmierci ojca miała pokój w sercu.
Jako przykład mądrości i skuteczności przychodzi mi na myśl Rozalia Celakówna, pracująca jako pielęgniarka na oddziale chorób wenerycznych. Słyszałam, że żadna chora dzięki niej nie umarła tam bez sakramentu pojednania. A przecież wiele z tych chorych żyło latami bez Boga, wiele z nich zachorowało zarabiając nierządem. A mimo to Rozalia z Bożą pomocą, używając dobrych słów potrafiła skutecznie uratować ich dusze.
Pismo Święte uczy nas: "(...) Obyś był zimny albo gorący! 16 A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust." Ap 3,15-16.
Mądra jest rada "oprócz modlitwy za rodziców polecam również zacząć coś robić.
(...)"
Nie trzeba się dziwić, że podobne rady nieraz mogą być uznane za niestosowne. Tak uczy nas współczesny zsekularyzowany świat, że jest to niestosowne. My jednak, jak ewangeliczny zakwas, mamy przemieniać świat na lepszy :) Zakwasu wkłada się odrobinę, a przemienia się całe ciasto (por. Mt 13,33). Nie lękaj się więc i czyń z miłością (cierpliwie, z miłością!) to co Ci serce podpowie, prosząc Boga o pomoc, dla prawdziwego dobra Waszej Rodziny. Prawdziwym dobrem jest Rodzina oparta na Skale - Chrystusie. Niech Pan Bóg Cię wspiera i dopomaga Ci.
Serdecznie pozdrawiam :)
|
|