Autor: Marta (---.20-2.cable.virginm.net)
Data: 2016-11-22 15:22
Melanio, współczuję Ci tej sytuacji w pracy.
Fakt jest faktem, że takie praktyki są dość powszechne. Pytanie, jak postąpić w Twojej konkretnej sytuacji. Wiele też zależy od różnych szczegółów, np. jak często musisz myć to mięso? Jeśli zdarzyło się kilka razy, a ogólnie nie jest najgorzej z jakością mięsa w tym sklepie, to trochę inna sprawa, niż jakby właściciel celowo zawsze przywoził nieświeże mięso przeznaczone do fabryki karmy dla psów i kazał Wam odświeżać.
Ja bym Ci radziła zamiast iść na konfrontację z pracodawcą, spróbować z nimi przedyskutować jak można uniknąć takich praktyk? Możesz nawet wspomnieć, że klienci pytają, czy mięso jest świeże – to znaczy mają podejrzenia, że nie jest. Powiedz mu wyraźnie, że traci przez to klientów i pomyśl, czy da się to jakoś inaczej rozwiązać? Jak widać, że macie dużo mięsa, które pewnie nie zejdzie, to może można zamrozić i sprzedawać mrożone? Nie wiem, czy są jakieś przepisy w tej kwestii. Oczywiste, że rozmrażać i sprzedawać jako świeże nie wolno.
Może pomóż pracodawcy w obliczeniach ile mięsa zamówić, jak to zorganizować, żeby mieć możliwość dokupienia świeżego mięsa w hurtowni jak będzie brakować, powiedz, że lepiej powiedzieć klientowi, że nie ma mięsa, i że dostawa będzie za kilka godzin lub na drugi dzień. Może nawet baner reklamowy przywiesić „u nas zawsze świeże mięso” i rzeczywiście sprzedawać tylko świeże mięso? Jak ludzie się przyzwyczają, że u Was jest naprawdę dobre, świeże mięso, to nawet będziecie mieli więcej klientów, którym się będzie chciało jechać na drugi koniec miasteczka po dobre mięso. U moich rodziców w miasteczku jest rzeźnik, który w swoim sklepie sprzedaje własne wyroby. Sprzedaje wedle własnego uznania, jak mu pasuje z ubojem, ale cale miasto wie, w jaki dzień tygodnia jest dostawa kiełbasy takiej a takiej, czy tam szynki i sporo schodzi w ten dzień, bo jest po prostu dobre i świeże. W pozostałe dni tygodnia jest inna kiełbasa czy tam mięso nieprzetworzone, nie orientuję się dokładnie, a szynki nie ma, bo poszła cała już dzień wcześniej. W Twoim przypadku, to może uzgodnij z pracodawcą, czy można przywiesić na drzwiach kartkę „świeże mięso z dzisiejszej dostawy” – myślę, że ludzie kupią nawet jak nie planowali kupować mięsa w ten dzień. Kartkę zdjąć na drugi dzień oczywiście, no chyba, że będzie nowa dostawa.
Co do nieświeżego mięsa – wiem, że wygląda obleśnie itd, ale w większości przypadków obróbka termiczna zabija bakterie i takie mięso jest jadalne. Może nie najsmaczniejsze, ale trujące nie jest. Te ścinki na bigos – myślę, że niektórzy starsi ludzie nie mają za wiele pieniędzy i jak kupują te ścinki w niższej cenie (bo przecież tego nie sprzedajecie po cenie regularnej chyba? nikt by nie kupił), to dlatego, że ich nie stać na kupienie porządnej kiełbasy w kawałku. W ich przypadku jest wybór: kupić takie ścinki i mieć ten bigos czy mieć samą kapustę na obiad? Bigos się przecież długo gotuje i bakterie tam wyginą. A i skąd wiesz, że to na bigos, a nie dla psa ludzie kupują? Więc nie wiem, czy to takie proste: wywalić podstarzałe mięso, a że dziadki nie będą miały ani kawałka mięsa przez długie miesiące, to przecież nie mój problem.
Z anonimem do Sanepidu to zły pomysł. Po pierwsze, Ewangelia mówi o upominaniu winowajcy w cztery oczy zanim się poleci na skargę (Mt 18, 15-17). Po drugie, myślicie, że Sanepid nie ma nic do roboty, tylko latać do każdego anonima? Tak, jasne, bo te anonimy to są wysyłane przez zatroskanych klientów lub ekspedientki z konfliktem sumienia, a nigdy przez złośliwą konkurencję. Po trzecie, co, jeśli szef się wyprze i powie, że Melania myła mięso (bo myła), a on nie wiedział? To się może źle dla niej skończyć. Jak już do Sanepidu, to tylko podpisany list, ale nie radzę bez uprzednich prób polepszenia sytuacji we własnym zakresie.
Co do rozgrzeszenia – dostaniesz, bo nie robisz tego przecież z własnej woli, tylko jesteś zmuszona. Żeby grzech był ciężki, musi być świadomość grzechu, nieprzymuszona wola popełnienia tego grzechu i grzech musi dotyczyć poważnej materii. A Ty tu nie masz wolnej woli. Postanowienie poprawy: dobrze robisz, jeśli mówisz klientom prawdę, wtedy kiedy możesz. Postanowienie poprawy nie zawsze znaczy stuprocentowe zerwanie z grzechem, bo to nie zawsze jest wykonalne tak od razu. Lepiej po kroku wychodzić z grzesznej sytuacji – to też jest poprawa przecież?
Melania, jestem za tym, żebyś ruszyła głową i znalazła jakieś rozwiązanie tej sytuacji, albo chociaż poprawę sytuacji. Wszyscy w miasteczku, wliczając w to szefa, skorzystają, jeśli będziesz w stanie coś zmienić w tym sklepie na lepsze. Innej pracy też możesz poszukać, jak znajdziesz, to dziękuj Bogu i zwiewaj z tego sklepu, ale być może właśnie Bóg Ci dał ten sklep jako zadanie i dzięki Tobie ma się tam coś zmienić na lepsze.
Teksty, które mi przychodzą na myśl:
'Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie' Mt 10,16
'Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj'. Rz 12,21
Trzymaj się :)
|
|