Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2017-02-05 07:08
Wiktorio, przypuszczam że jesteś nastolatką ale liczę na Twoją dojrzałość w kontakcie ze Słowem Bożym bo Słowo powinno stanowić podstawę Twojego wzrastania w wierze.
"Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie" Łk 21,12-19
Osoby wierzące w środowiskach odległych od praktyk religijnych są często postrzegane jak nienormalne. Ale co można uznać za normę w wierze - tylko to co jest pragnieniem duszy każdego wiernego. Nie zrażaj się uwagami, przycinkami, które Cię dosięgają.
Z miłości do Pana Boga i do rodziców pragniesz ich nawrócenia ale wystrzegaj się napastliwości w tym temacie wobec rodziców. Wobec ich krytycznej postawy częste namawianie może wywołać efekt jeszcze większego oporu. Zachęcaj swoim cichym przykładem. Nawracanie powoduje odejście od tego co było dotychczas złe, zmianę zachowań. Jeśli miałaś takie słabości niech Twoja poprawa będzie dla rodziców świadectwem Bożego wpływu na Twoje życie. Nie zaniedbuj swoich obowiązków względem rodziny, godząc częsty udział w Eucharystii by rodzice nie mieli wobec Ciebie zarzutów.
"Jak wytłumaczyć mamie, że nie ma się o co niepokoić? Że moje chodzenie do kościoła nie ma nic wspólnego ze wstąpieniem do zakonu? Tłumaczę jej, że nie ma się o co martwić, że nic złego się nie dzieje"
Wiktorio, a gdyby Pan Bóg Cię powołał do życia zakonnego to byłby to powód do niepokoju? Spójrz na to w szerszym aspekcie. Może pora by zacząć uświadamiać rodzicom, że dorastasz i pewne decyzje będziesz podejmowała samodzielnie. Wiara to tak bardzo osobiste pragnienie i doświadczenie, że nawet najbardziej kochający rodzice nie powinny ingerować. Może relacje z rodzicami pozwolą Ci spędzić z nimi wieczór na spokojnej rozmowie w oparciu o Pismo Święte. Myślę o wspólnym przeczytaniu 1Listu św. Jana. To list przepełniony miłością. I na MIŁOŚCI niekoniecznie z Pismem Świętym jeśli uznasz, że rodzice nie zechcą słuchać, oparłabym wytłumaczenie rodzicom, że Twoja wiara, praktyki religijne wynikają z miłości do Boga. A jeśli się kogoś kocha to pragnie się jego bliskości. A jak tę bliskość osiągnąć? Uczestnicząc jak najczęściej w Eucharystii, przystępując do Sakramentu Pokuty i Pojednania by być w stanie czystości duszy i móc przyjmować Ciało Pańskie, przez osobistą rozmowę z Bogiem w modlitwie, troskę o przyszłość wieczną swoją i bliskich. Zrób w rozmowie z rodzicami przeniesienie na Wasze relacje. Rodzice Cię kochają, troszczą się o Ciebie więc rozmawiają, pytają, spędzacie wspólny czas więc powiedz, że Ty pragniesz tego samego wobec Pana Boga. Dbaj o to by wiara, w której wzrastasz nie była powierzchowna, oparta na uniesieniach co może być postrzegane przez otoczenie jako przejaw dewocji. Niczyja to sprawa ale może być Ci ciężko wysłuchiwać uwag. Niech Twoja wiara ma przełożenie na codzienne życie, życzliwość.
Żebyś wiedziała na czym się opierać czytaj Słowo Boże, wspierając się komentarzami dla zrozumienia przesłania. Jest wiele konferencji do odsłuchania by pogłębiać wiarę. Jesteś młodziutka, może o. Adam Szustak. Ma specyficzny, luzacki styl. Możesz odtwarzać te nagrania w waszej wspólnej przestrzeni domowej, tak by rodzice słuchali "przy okazji"
Trwaj i ufaj, że Pan Bóg znajdzie drogę do każdej zabłąkanej owcy.
|
|