Autor: B. (---.184.130.2.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2017-09-08 23:33
Na przykładzie. Zjesz w piątek mięso będąc katolikiem, to będziesz miał poczucie winy, postąpisz wbrew sumieniu, bo w Polsce w piątki katolik mięsa nie je.
Apostołowie byli żydami. Od wieków żydów obowiązywało Prawo mojżeszowe, które szereg zwierząt uznawało za nieczyste. Obowiązywał ZAKAZ jedzenia zwierząt nieczystych. Jeżeli zaciągnęli nieczystość nieświadomie, a potem uświadomili to sobie, byli zobowiązani złożyć ofiarę zadośćuczynienia - samicę z małego bydła, owcę lub kozę na ofiarę przebłagalną. A kapłan dokonywał przebłagania za jego grzech.Jeżeli ktoś był tak ubogi, że nie mógł przynieść owcy, to jako ofiarę zadośćuczynienia, miał obowiązek złożyć dwie synogarlice albo dwa młode gołębie dla Boga, jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną (por. Kpł 5,1-7). Takich przepisów było więcej (np. Kpł 7,18-21). Żydzi byli niesłychanie wyczuleni na pojęcia czyste - nieczyste. I nagle tak wyczulony Żyd widzi, że Piotr zajada ze smakiem np. wieprzowinę. Sumienie takiego Żyda burzy się: Piotr przekracza Prawo Pańskie! A więc grzeszy!
Tymczasem Piotrowi Bóg objawił, że można już jeść wszystko, bo wszystko już Bóg oczyścił: "(7) Usłyszałem też głos, który mówił do mnie: " Zabijaj, Piotrze, i jedz! " (8) Odpowiedziałem: "O nie, Panie, bo nigdy nie wziąłem do ust niczego skażonego lub nieczystego". (9) Ale głos z nieba odezwał się po raz drugi: (10) "Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił". Powtórzyło się to trzy razy i wszystko zostało wzięte znowu do nieba." Dz 11,7-10 (także Dz 10,9-16).
A więc Piotr mógł już jeść wieprzowinę, ale ze względu na tych, których sumienie to jeszcze wzburzało, raczej w takiej sytuacji nie powinien jeść wieprzowiny. Powoli, gdy nauka Piotra rozszerzała się, i inni ochrzczeni żydzi ze spokojem zaczynali jeść zwierzęta dotąd uznawane za nieczyste.
Podobne dylematy sumienia opisane są w 1 Kor 8,1-4 (tu chodzi o mięso ofiarowane bożkom, których w rzeczywistości przecież nie ma).
Spróbuj teraz przeczytać ponownie fragment, który przytoczyłeś, biorąc pod uwagę powyższe aspekty.
Wklejam Ci jeszcze komentarz praktyczny z Biblii Poznańskiej dotyczący tego fragmentu.
Pozdrawiam :)
13–14. Przestrogi przed dawaniem komuś sposobności do zgorszenia powtarzają się w parenezie Chrystusa stosunkowo najczęściej. Niepoślednie miejsce zajmują one również w pouczeniach moralnych św. Pawła. Troska o to, by nie być dla kogoś powodem do zgorszenia, powinna odgrywać ważną rolę we wzajemnych stosunkach „mocnych” i „słabych”. Już poprzednio oświadczył Paweł, że ważne jest nie to, czy i co oraz kiedy ktoś będzie jadł lub pił, lecz by wszyscy wszystko czynili z myślą o Panu. Teraz dorzuca jeszcze małe uzupełnienie: Czyniąc wszystko ze spokojem sumienia, należy pamiętać o tym, by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia. Dochodzi tu do głosu lekko zawoalowana intencja pouczenia „mocnych”, by podczas wspólnych posiłków zrezygnowali ze spożywania pokarmów, które w przekonaniu „słabych” uchodzą za nieczyste, gdyż w przeciwnym razie będą tych ostatnich narażać na zgorszenie, a może nawet doprowadzą ich do postępowania sprzecznego z ich sumieniem. Byłoby to wyraźnym grzechem, choć wiadomo, że nie ma pokarmów samoistnie nieczystych.
15. Troska o unikanie sposobności do dawania zgorszenia jest pewną formą miłości bliźniego, wyrazem starania o to, żeby nie skazić jego duszy. Wezwanie do praktyki tak pojmowanej miłości jest umotywowane w sposób ze wszech miar godny uwagi. Oto mamy zabiegać o dobro duszy innego człowieka, ponieważ została ona odkupiona za cenę śmierci Jezusa. Mówiąc inaczej, będziemy zabiegali o duchowe dobro bliźnich, bo pragniemy przez to okazać największy szacunek zbawczej śmierci Chrystusa, bo nie chcemy, aby nawet jedna kropla Jego krwi została przelana na próżno.
16–17. Dobro, o którym tu mowa – to prawdopodobnie wartości związane z praktyką wolności chrześcijańskiej. Gdyby się z owej wolności korzystało w sposób bezwzględny, nie zważając wcale na słabość i niezrozumienie u innych, to właśnie ta wolność, będąc sama w sobie dobrem, stałaby się sposobnością do bluźnierstwa i innych wykroczeń przeciw Bogu. Sens tego wiersza zmieniłby się cokolwiek, gdyby zamiast posiadane przez was dobro – czytać za niektórymi rękopisami: „dobro nasze”, byłaby to aluzja do teologii oraz innych wartości duchowych chrześcijaństwa wystawionych na drwiny niewierzących, którzy byliby świadkami niezgody i rozłamów wśród chrześcijan. Rzecz byłaby tym bardziej gorsząca i godna wyszydzenia, że chodziłoby o sprawy tak błahe, jak jedzenie i picie. Nie one przecież stanowią istotę królestwa Bożego. Wspomniane tu trzy dobra nadprzyrodzone: sprawiedliwość, pokój i radość jako elementy konstytutywne królestwa Bożego, każą się domyślać, że królestwo owo nie ma charakteru eschatologicznego, że nie należy do nieokreślonej bliżej przyszłości, lecz już teraz znajduje się na ziemi, co więcej – w sercach ludzkich, jeśli tylko gości tam sprawiedliwość, pokój i radość. Sprawiedliwość sprowadza na ziemię pokój, a owocem pokoju jest prawdziwa radość.
18–23. Troska o sprawiedliwość i o pokój sprawi, że nasze życie będzie miłe nie tylko Bogu, lecz także ludziom. Warto więc zabiegać o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu. Motywacja, z jaką mamy tu do czynienia: odwołanie się do tego, co się podoba Bogu, należy do rzędu bardziej wzniosłych i sprowadza się ostatecznie do miłości Boga. Nie wolno czynić niczego – choćby chodziło o rzecz samą w sobie dobrą – co by raziło lub osłabiało brata. Należy iść zawsze za głosem sumienia – o ile, rzecz jasna, jest ono niezawodne i zdecydowane – gdyż każdy czyn niezgodny z wewnętrznym przekonaniem jest grzechem. Jest to elementarna zasada moralna, która bez żadnych modyfikacji obowiązuje po dzień dzisiejszy.
|
|