Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2017-10-10 23:47
N, jesteś chory z nienawiści do Boga.
Czy według Ciebie osoby dobre, prawe czy - jak napisałeś - święte są wolne od chorób, od złych wydarzeń, od śmierci? W ludzkim odczuciu nie ma dobrego wieku na zakończenie życia doczesnego.
"...kto mnie wtedy doprowadził do tak głębokiej wiary"
Głęboka wiara oparta na Słowie Bożym mówi:
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą" (J 5,24-25).
Twoja zona, o której piszesz, że nigdy nie spotkałeś nikogo tak głęboko wierzącego odchodziła z życia doczesnego do życia wiecznego. To ona prowadziła Cię do wiary, nie niszcz tego owocu, czcij pamięć o żonie trwając w tym co miało dla niej tak wielką wartość.
"To jest skandaliczne..."
Niesłusznie atakujesz, Ina nie napisała, że Twoja żona mogła wpaść w zło tylko, że być może została przed czymś uchroniona. To mogła być choroba czy inne trudy życia.
"Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał" (Ps 139, 16).
"Naczytali się katechizmu i są diabelsko przemądrzali."
A dlaczego diabelsko przemądrzali? Naczytali się nie tylko katechizmu, ale i Słowa Bożego. W Piśmie Świętym śmierć, która dotyka człowieka trwającego w bliskości z Bogiem, nie jawi się jako zło, a wręcz przeciwnie:
"lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego
ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9).
"A ja byłem facetem przed którym ludzie we wspólnocie charyzmatycznej klękali, żeby ich uzdrawiał (oczywiście nie swoją czarną magią tylko charyzmatami Ducha Św.). Chrystus zawsze ma idealną wymówkę, że przecież jest przybity do Krzyża. Co nie zmienia faktu, że Bóg Ojciec nie jest przybity do Krzyża"
Ludzie, klękając przed Tobą, uprawiali bałwochwalstwo, a Ty popadasz w pychę.
Czy Twoim zdaniem Chrystus dla kaprysu dał się przybić do krzyża? Wymówka Chrystusa - błędna teza.
Jako kiedyś głęboko wierzącemu zapewne znana jest Ci istota Męki Pańskiej, Istota Boga w Trójcy Jedynego.
Możesz iść do psychologa katolickiego, wystarczy wpisać - psycholog katolicki, znajdziesz w wielu miastach.
Chyba już bardziej nie można Ci rozwalić psychiki, szukaj pomocy. Alternatywą a może pierwszym krokiem może być kapłan - kierownik duchowy, który naprostuje Twoje widzenie wiary.
Możesz Boga nienawidzić, nie ma przymusu miłości, ale co pozostanie z Twojego życia duchowego? Pusta dziura wypełniona amerykańskimi dolarami? Każdy ma prawo do swoich własnych wyborów, jeżeli ten wyjazd ma być ucieczką przed bolesnymi wspomnieniami. Ale to złudna ucieczka, bo Twoja dusza nadal pozostanie chora, czy tu czy tam.
Jesteś wdowcem i powtórne małżeństwo nie jest grzechem, ale dopóki nie uleczysz swoich bolesnych wspomnień, nie wiąż się małżeństwem z inną kobietą, bo ją skrzywdzisz swoją przeszłością.
Możesz też wybrać inną drogę:
"Synu, wylewaj łzy nad zmarłym
i jako bardzo cierpiący zacznij lament,
według tego, co mu przystoi, pochowaj ciało
i nie lekceważ jego pogrzebu!
Płacz gorzko i z przejęciem uderzaj się w piersi,
zarządź żałobę odpowiednio do jego godności,
dzień jeden lub dwa, dla uniknięcia potwarzy,
potem już daj się pocieszyć w smutku!
Ze smutku bowiem śmierć następuje:
smutek serca łamie siłę.
Tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek,
bo życie udręczone - przekleństwem dla serca.
Nie oddawaj smutkowi swego serca,
odsuń go, pomnąc na swój koniec.
Nie zapominaj, że nie ma on powrotu,
tamtemu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz.
"Pamiętaj o moim losie, który będzie też twoim:
mnie wczoraj, tobie dzisiaj".
Gdy spoczął zmarły, niech spocznie i pamięć o nim,
pociesz się po nim, skoro już wyszedł duch jego" (Syr 38, 16-23).
|
|