logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: Dominika (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2018-07-17 21:19

Pochodzę z rodziny katolickiej, jednak w pewnym momencie życia odwróciłam się od Pana Boga; było to 11 lat temu. W tym czasie popełniałam wiele błędów i grzechów, ale i wyrządziłam wiele krzywd - rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Odrzucając wszelkie zasady i normy nie widziałam w tym nic złego; byłam cyniczna, sarkastyczna, złośliwa, a co za tym idzie, dwulicowa. Skrzywdziłam wiele osób, przede wszystkim słownie... Przestałam się modlić, lekcje religii traktowałam jako możliwość ataktu na "katoli" wytykając hipokryzję.

Jedynie moje "usprawiedliwienie" (choć to nieodpowiednie słowo) to fakt, że praktycznie do 20 roku życia byłam zmuszana do chodzenia do kościoła przez mamę pomimo że wiedziała, że jestem osobą niewierzącą. Sama nawróciła się bardzo rygorystycznie po śmierci babci i od tego czasu zabiegała o, jak to określiła, "Abyśmy wszyscy spotkali się przy stole w Niebie z babcią jak za dawnych czasów”. Na młode dziewczę taki przymus działał jak płachta na byka, a im więcej mnie przymuszano, tym bardziej agresywnie i dosadnie krytykowałam Kościół i podkreślałam swój ateizm. Ale to tylko nawias, nie chcę w żaden sposób zrzucać winy na rodziców. Była we mnie jakaś gorycz, jakiś zgniły owoc, który niszczył mnie od środka.

W pewnym momencie życia coś we mnie pękło. Nie wydarzyła się żadna sytuacja, nie spotkałam niczego nadzwyczajnego… Po prostu obudziłam się z miłością do Pana Boga. Było to jakiś rok temu. Przejrzałam swój charakter, zachowanie „w lustrze” i ujrzałam siebie jako małego, wstrętnego człowieka, który skrzywdził wiele osób. Z początku patrzyłam na to nieufnie, często wypierałam się tego… ale dzisiaj wiem, że z całego serca pragnę nawrócenia. Bardzo chciałabym wyznawać jakieś wartości, żyć skromnie i pokornie… jakaś część mnie tęskni do tej chrześcijańskiej niewinności i ufności. Do miłości Pana Boga jako Ojca. Nie stawiania oporu całemu światu, lecz żyć w miłości i ufności.

Mój problem, czego nienawidzę i gardzę samą siebie za to, jest wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia, przede wszystkim przed przyjaciółmi i rodziną. Nie wiem dlaczego… Gdy ktoś pyta mnie o mój stosunek do religii, zawsze mówię, że jestem agnostykiem, za co siebie nienawidzę. Nie przejdzie mi przez gardło, że wierzę w Boga. Wstydzę się nosić krzyżyk na szyi, modlić się przy innych ludziach, a wchodząc do kościoła siadam tak, aby nikt mnie nie widział… Nie chodzę na Msze św., chociaż z całego serca tego pragnę. W tym całym galimatiasie najbardziej boję się reakcji mamy, która pomimo swojego głębokiego nawrócenia nie dopuszcza jakby tego względem innych po „nieudanej próbie nawrócenia”. Gdy widzi mnie czytającą Pismo św. często słyszę komentarze o „moim staropanieństwie – że to jest już ostateczna oznaka” (mam 25 lat). To mnie bardzo zamyka i klamkuje do tego stopnia, że zaczynam się naśmiewać z „katoli”. Mam później niewyobrażalne wyrzuty sumienia. Boję się również jej reakcji jeżeli popełnię jakiś błąd czy grzech („Co tydzień latasz do kościoła, a jak nikt nie widzi to takie rzeczy robisz!”); staram się jak najbardziej mogę żyć zgodnie z Pismem, ale czasami po prostu nie wychodzi… Słyszę również komentarze, że "latają na majowe/czerwcowe Ci, co mają dużo za uszami!". To mnie tak zamyka w klatce...Zamykam się na kościół, ale jednocześnie bardzo pragnę do niego dołączyć – bez ukrywania się, wstydu, z podniesioną głową.

Jak mogę się przełamać? Czy w ogóle warto z moją postawą? Pan Jezus żadnego z nas się nie wstydzi, a ja Jego tak bardzo… Czy jest dla mnie jakaś szansa? Nie wiem co robić, mam ogromny mętlik w głowie.

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: Aleksandra (185.47.65.---)
Data:   2018-07-17 22:18

Hej, przede wszystkim to świetnie, że czujesz w sobie pragnienie nawrócenia :)
Pamiętam ile czasu zajęło mojemu przyjacielowi (był okultystą) przy znać do tego, że się nawrócił. Wszyscy już wiedzieli, a jemu po prostu jakoś tak głupio było przyznać się do tego.
Rozumiem, bo sama przechodziłam to w wieku 16 lat.
Bóg dodaje siły, jeżeli masz pragnienie życia ewangelią, to spróbuj rozwijać w sobie przekonanie, że to czy nas tu wyśmieją, czy będą szydzić, mówić jakieś komentarze nie ma żadnego znaczenia, bo idziemy dobrą drogą, idziemy za Prawdą :) Wielu ludzi za tę wiarę umiera, my musimy tylko przyznać się do niej przed otoczeniem.

"Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 32-33).

Głupie komentarza na początku możesz kwitować zwykłym "to nie Twoja sprawa" ;)

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: Przemek (---.play-internet.pl)
Data:   2018-07-17 22:38

Czy byłaś u spowiedzi? To jest ten pierwszy krok do nawrócenia, proszę pamiętać, że w konfesjonale jest Pan Jezus, który cię kocha i chce tobie odpuścić grzechy. Zaczniesz po tym "na czysto".

Szukałaś jakiejś wspólnoty w twoim mieście? Albo jeśli się wstydzisz, to może kojarzysz jakichś znajomych, którzy są blisko Kościoła? Może to trochę pomoże?

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-07-18 00:37

Dominiko, pozwól się prowadzić Panu Bogu taką drogą, jaką wybrał dla Ciebie. Ale to pozwolenie musi się opierać na współpracy z Bożą łaską.

"Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić."
To jeden wers J 15,5 pomedytuj nad całą Ewangelią.

Co do relacji z mamą w odniesieniu do Twojego nawracania, to sprawa jest prosta ale wymaga byś pod stopami miała skałę a nie piasek. Tą skałą są Sakramenty Pokuty i Pojednania, Eucharystii oraz cała nauka Chrystusa. Przez sakramenty Jezus Cię umocni. Jak będziesz silniejsza duchem, to będziesz potrafiła postawić granice ingerencji w Twoje sprawy duchowe. Radykalizm mamy czy obecne wyśmiewające uwagi nie są dobrym podejściem, dziwnym u osoby wierzącej ale podejdź z wyrozumiałością.
Trzeba również byś wyszła z nienawiści do siebie samej, z pogardy. Sakramenty w tym Ci pomogą. Każdy z nas błądzi, każdy z nas grzeszy. Ważne, że masz pragnienie Boga żywego, upadki zostawiaj w konfesjonale, w rozmowach duchowych. Tak, jak opowiedziałaś na FPK o tym, że zdarza Ci się jeszcze zaprzeć Boga, tak samo z odwagą wyznaj to Jezusowi w spowiedzi, przeproś.
W Piśmie Świętym są fragmenty gdzie wiara jest zarzewiem konfliktów czy prześladowania wśród najbliższych. Módl się o siłę, wytrwałość w drodze wiary.

"To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat" (J 16, 33)

Dominiko, jeżeli dotychczas nie pogrzebałaś "starego" człowieka poprzez spowiedź, to uczyń to jak najszybciej. Staraj się by przez sakramenty wejść w pełnię jedności z Bogiem. Mam wrażenie, że w drodze nawracania czujesz się bardzo samotna. Nie masz z kim dzielić radości przemiany Twojego serca, ale też nie masz nikogo z kim możesz dzielić niepokoje. Pierwszym krokiem może być stały spowiednik. To zawsze dobry krok a już szczególnie gdy miotają nami wątpliwości, lęki. Kolejnym krokiem może być kierownictwo duchowe. Również bardzo polecam dla uporządkowania sumienia pierwszy tydzień Rekolekcji Ignacjańskich np. tu: https://www.cfd.sds.pl/?d=more,381,126
To co masz w zasięgu każdego dnia od zaraz to Sakrament Pokuty i Pojednania, Msza Święta i Adoracja Najświętszego Sakramentu, gdzie spotykasz żywego Boga, któremu możesz wszystko powierzyć.

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: A2 (---.dynamic-ra-02.vectranet.pl)
Data:   2018-07-18 14:28

Jeśli Twoje postępowanie będzie zależało od opinii innych ludzi, to zawsze będziesz w rozterce. Wierzysz? To idź do Kościoła. Nawrócenie trzeba przekuć na czyn, inaczej się zmarnuje.

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: B. (---.184.132.28.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2018-07-18 23:18

"Jak mogę się przełamać? Czy w ogóle warto z moją postawą? Pan Jezus żadnego z nas się nie wstydzi, a ja Jego tak bardzo… Czy jest dla mnie jakaś szansa? Nie wiem co robić"

Pewna dziewczyna miała podobną historię, też odeszła od Boga. Po kilku latach spotkała koleżankę szkolną, która niedawno rozwiodła się i teraz i ona "popełniała wiele błędów i grzechów". Opowiadała o tym dawnej przyjaciółce "jakby nigdy nic". Przyjaciółka powiedziała podczas tej intymnej rozmowy, że to należałoby zmienić, bo to się Panu Bogu nie podoba. Koleżanka powiedziała "ale przecież mówiłaś, że Boga nie ma"? Przyjaciółka odpowiedziała "a teraz mówię że jest i że powinniśmy żyć według Jego Przykazań". Cytuję z pamięci nie dokładne słowa, ale sens.
Tak to jest. Wielu ludzi ma w historii swojego życia okres niewiary i błędów, np. święty Augustyn. Współcześnie - np. nawrócony Kogut (były narkoman). Jest w tv program "Ocaleni", gdzie wielu daje publicznie świadectwo głębokiego nawrócenia.

Myślę, że jak Twojej Mamie pewnego dnia powiesz "Idę do kościoła, nawracam się" :), to Mama na kolanach będzie Bogu dziękować i wspierać Cię modlitwą.

Serdecznie pozdrawiam. Będzie dobrze :)

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: IAnna (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2018-07-19 12:44

Czasami ktoś w nieznanym towarzystwie pyta, cyt. ostatnio usłyszane pytanie młodej kobiety "Czy jeszcze w kościołach są takie wzruszające modlitwy, jak kiedyś, i tak samo pięknie są śpiewy?". Zadała pytanie, ale nie słuchała zbytnio z uwagą. Dopiero kiedy powiedziałam, że podobnie jak ona zaczęłam tęsknić za Bogiem, po kilku latach niechodzenia do kościoła, zaczęła słuchać i pytać dalej. Po raz kolejny zauważyłam, że warto przyznać się do nawrócenia.

 Re: Wstyd przed przyznaniem się do nawrócenia
Autor: Cecylia (---.184.4.231.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2018-07-19 19:21

Myślę, że nie musisz od razu krzyczeć całemu światu, że wracasz do Domu Pana. Po prostu postępuj tak jak ci mówi sumienie, a ono jest Sanktuarium Boga (oczywiście to nie zagłuszane i spychane w kąt duszy). Po jakimś czasie ludzie sami zauważą Twoją zmianę i wszystkiego się domyślą. Staraj się też zadośćuczynić wszystkim, których skrzywdziłaś. Spowiedź tak, wyznanie grzechów tak, ale to nie wszystko. Trzeba jeszcze naprawić wyrządzoną krzywdę.

Nie miej żalu do mamy, która "zmuszała" Cię do chodzenia do kościoła. Obowiązkiem rodziców jest dbanie nie tylko o byt doczesny dziecka, ale też o jego zbawienie. Ponieważ mama zrozumiała/doświadczyła prawdziwego sensu istnienia człowieka tu na ziemi, dlatego w sposób taki, jaki umiała i potrafiła przekazywała to Tobie. Czy mając do czynienia z osobą biorącą narkotyki, którą kochamy, nie "zmuszamy" jej do leczenia? Więc dlaczego buntujemy się, gdy kochająca nas osoba, widząc naszą drogę ku zatraceniu wiecznemu, chce nas ratować?
Z przynależności do Jezusa bądź dumna, bo przecież to BÓG PRAWDZIWY.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: