Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2018-08-20 22:29
Szczerze? W głowie mi się takie zachowanie spowiednika nie chce pomieścić. Aż pomyślałam, może niesprawiedliwie, za co przepraszam, że to pytanie - podpucha. Ale to, że przez 30 lat stałych spowiedzi (u kilku kolejnych księży) czegoś takiego nie doświadczyłam, nie znaczy, że się nie zdarza.
Tak, podjęłabym ten temat, gdyby to był mój spowiednik. Powiedziałabym, że się nie potrafię odnaleźć w takiej sytuacji, kompletnie się gubię i chyba jednak też, że w moim odczuciu nie licuje to z sytuacją sakramentu.
Powiedziałabym, widzisz, prawdopodobnie już za pierwszym razem (o ile bym się pozbierała z szoku), choć do przebojowych osób nie należę.
Tu nie ma w moim odczuciu żadnego związku z cierpliwością, pokorą penitenta, narzucaniem mu próby itp.
Przy okazji: wygoda nie jest dla mnie argumentem za wyborem spowiednika. Cóż, nie ma być przede wszystkim wygodnie, ma być wedle Bożej woli i pożytecznie.
Może jestem zbyt radykalna, ale po ewentualnym drugim razie pt. "akcja odebrany telefon w konfesjonale" prawdopodobnie trzeciego by nie było - bo bym zrezygnowała z tej relacji. Może i mówiąc jasno, dlaczego.
|
|