logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Łachim (---.man.bydgoszcz.pl)
Data:   2005-05-10 23:04

Czy istnieje możliwość odtrącenia, zignorowania przez Kościół osoby niewierzącej? Pytam się tak, bowiem obawiam się, że mogę stracić wkrótce wiarę na dobre.
Obecnie miewam bardzo często aż za często wątpliwości w istnienie STWÓRCY. I tak to jest od kilku miesięcy. Nie chcę do tego dopuszczać i w miarę możliwości staram się coś ze sobą zrobić jak i ze swoją wiarą, ażeby jej nie stracić. A co najgorsze boję się, że po jej utracie- odpukać w niemalowane drzewo- nie będę mógł, nawet mimo wielu starań, odzyskać jej.
Jakie mam podjąć kroki, ażeby nie dopuścić do powyższej sytuacji. Dokąd mam się udać i prosić o pomoc?
Boję się, że nawet księża nie będą mogli mi w pełni zaoferować pomocy.
Niejeden kapłan powiadał mi, iż nieustanna modlitwa może zdziałać wiele albo, że odmawiając modły otrzymamy wiele łask od Boga. Dobrze. Ale jak ja mam modlić się skoro tak często czuję w trakcie jej odmawiania, że jest to dialog monologiczny. Czuję czasami bardzo, że moje prośby odmawiam na próżno.
Dla mnie całkowita utrata wiary będzie oznaczać ponowne narodzenie się w mojej duszy złego, a to oznacza moje posłuszeństwo wobec niego, mogą pojawić się wobec tego ponownie myśli samobójcze. Tak zawsze jest ze mną, kiedy tylko odwracam się od Pana Boga, ale jeszcze wówczas, kiedy podejmowałem się powyższysz kroków, wierzyłem w Trójcą Przenajświętrzą.
Zawsze pragnęłem i nadal pragnę głęboko wierzyć w Niego,

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Calina (---.tnt7.chi15.da.uu.net)
Data:   2005-05-11 02:25

Pomyśl: kto cię tak w tym upewnia, że stracisz wiarę, że się modlisz "na próżno"?
Jeśli piszesz, że: >>Zawsze pragnęłem i nadal pragnę głęboko wierzyć w Niego<<, to to poszło już w przestworza i jest usłyszane. Bóg miłością jest i daje nam zawsze więcej niż nawet pomyślimy. Oczywiście tylko On zna ciebie i jaką drogą prowadzić. Ja nie znam twoich tarapatów, ale czytając twój post, wyczuwam, że zły duch bardzo się stara, abyś mu nie uszedł. Zachęcam cię do jak najczęstszej adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam nie potrzeba wielu słów...

Do Matki Vogl, świątobliwie zmarłej Bawarki, powiedział Jezus: "O ile ci czas pozwoli, staraj się spądzać chwile przed tabernakulum, gdzie Ja, Więzień miłości, siedzę na tronie. Duszę, która Mnie często odwiedza w moim więzieniu, UWOLNIĘ OD NIEWOLI SZATANA". ( z broszurki "Odwiedzajmy Jezusa w tabernakulum" )

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-05-11 03:28

Rzeczywiście masz ogromy problem z wiarą. Świadczą o tym choćby zabobony, którym się otwarcie oddajesz, w obronie swojej wiary: <<w miarę możliwości staram się coś ze sobą zrobić jak i ze swoją wiarą, ażeby jej nie stracić. A co najgorsze boję się, że po jej utracie- odpukać w niemalowane drzewo- nie będę mógł, nawet mimo wielu starań, odzyskać jej.>>, a nie tędy droga.
Na początek proponuję zerwać kategorycznie z wszelkiego typu: 'niemalowanymi drzewami', 'trzynastkami', 'pechami', 'kominiarzami', 'okularnikami', czarnymi kotami', tudziez jeszcze innymi zabobonami, których teraz akurat nie pomnę. (Może Michał pomoże? - pytam zupełnie jak przed wielu laty pewien towarzysz ze Śląska, ostrzyżony na jeża, pytał społeczeństwo Wybrzeża :))
Kościół nikogo nie odtrąca. Bo jest On świety świetością Boga, który i nam zadał tę świetość. Spokojnie możesz mi zaufać. Mam w tym doswiadczenie. Też kiedyś nierozważnie utraciłam wiarę, ale Dobry Bóg, mimo, iż Go się zaparłam, kiedy przyszła na to pora przywołał mnie spowrotem. I całe moje życie powierzyłam Bogu. On jest u mnie na pierwszym miejscu.
Zastanów się dobrze nad tym, co jest powodem tego, ze ostatnio miewasz: << bardzo często aż za często wątpliwości w istnienie STWÓRCY. I tak to jest od kilku miesięcy.>>? Moze tu odkryjesz sedno Twojej odchodzącej wiary?
No i te Twoje lęki. Dzis w czasie rekolekcji usłyszałam, że ojcem wszelkiego lęku o siebie, o to co się ze mną stanie, jest szatan. I całkowicie sie z tym zgadzam. Dziecko Boze niczego sie nie leka, chociaż napełnione jest własciwie pojetym i przyjętym Darem bojaźni Bożej. Niedlugo Zesłanie Ducha Świętego. Spróbuj, może w Twojej parafii, albo gdzieś w pobliżu będzie nocne czuwanie? Dołącz do nich, daj się porwać Bożej miłości i przestań zamartwiać się tym, co nie jest warte Twego zamartwiania. Oczyść swoją duszę u kratek konfesjonału. Porozmawiaj ze spowiednikiem o trapiacych Cię wątpliwościach. Pomoże Ci z pewnością, a nie odrzuci. A jakby nawet nakrzyczł na Ciebie, to przyjmij te krzyki, jako wyraz jego troski o Ciebie. No i na koniec módl się. Proś Jezusa swoimi słowami, by zechciał w Tobie modlić się do Ojca i Maryję by upraszała łaske nawrócenia dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Michał (195.245.84.---)
Data:   2005-05-11 12:21

Sądzę że Bognie, gdy napisała że „może Michał pomoże”, chodziło o autora wątku, a ściślej – o jego prawdziwe Ja (przecież Łachim to odwrócony Michał). Ale skoro ja też mam tak na imię to może ze dwa słowa dorzucę. Otóż nie chcę Cię w niczym pouczać, bo sam jestem słaby i grzeszny, ale czytając Twój post przypomniałem sobie od razu św. Jana: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało MIĘDZY NAMI” [duże litery ode mnie]. To dobrze że się modlisz, ale pamiętaj że Boga nie znajdziesz „w kościółku” póki go nie znajdziesz w drugim człowieku. Na pewno masz kogoś bliskiego, komu mógłbyś się poświęcić bardziej niż dotychczas, a nawet jak nie masz – to poszukaj. On na pewno gdzieś jest i czeka na Ciebie. Może sąsiad, może jakiś krewny, którego dawno nie odwiedziłeś? No sam nie wiem. Pozdrawiam z modlitwą.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-05-11 17:36

Specjalnie dla BOGNY!
Aktywizm, altruizm, anarchizm, antropocentryzm, antysemityzm, artysta, astrologia, autorytet, bałwochwalstwo, behiawioryzm (temu z upodobaniem oddawała się moja wychowawczyni z Lenina), bełkot (temu też i nie tylko ona), demokracja, dialektyka, dialog, dusza, dziennikarz, egoizm, egzystencja, egzystencjalne zagadnienia, ekonomizm, elita, etyka, filozofia (chrześcijańska, nowożytna, syntetyczna), guru, hawelizm, hermeneutyka, historiozofia, humanizm, idealizm, ideologia, intelektulakista, intuicja, irracjonalizm, kapitalizm, kara, klasa, kobieta, kolektywizm, konwencjonalizm, literat, logika, logistyka, lud, ludzkość, magia, marksizm, materializm (również dialektyczny), metafizyka, miłość, mistyka, mit, młodzież, nacjonalizm, nauka, nieśmiertelność, numerologia, Odrodzenie, Oświecenie, pacyfizm, państwo, patriotyzm, pewność, postęp, pozytywizm, prawda względna,proletariat, psychoanaliza, psychologizm, racjonalizm, rasizm, reinkarnacja, relatywizm, religia, rewolucja, rozum, równość, sceptycyzm, scholastyka, scjentyzm, sekty, socjalizm, solipsyzm, spirytyzm, społeczeństwo, sprawdzalność, sprzeczność, śmierć, światopogląd, tajemnica, teoria a praktyka, teoria poznania, tolerancja, totalitaryzm, urzędnik, utopia, wartość, wiara, wolność, zabobon, zło, zwierzęta.
A Ty którym się oddajesz?
P.S.1
Wiem, że wybrzeże, to Wybrzeże i dla Was Gdańsk, Gdynia, Sopot, bez różnicy, ale tow. Gierek był z Sosnowca we Francji, a na jeża, to raczej tow. Dycymber (to ten co mu w 80-tym portki spuścili i ...po tym już się nie pozbierał)
P.S.2
Zanim mi zrobisz awanturę, to nie moja lista, tylko najwybitniejszego polskiego filozofa, o. I.M. Bocheńskiego.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-05-11 17:52

W tym przypadku, prosiłam o pomoc Michała Zabrzańca :), bo on pamieta tego towarzysza ostrzyżonego "na jeża", a poza tym zawsze znajdzie w zakamarkach swojego świeżego umysłu odpowiednie słowa. Michał to ciepłe ukłony do Ciebie za zrozumienie mnie i tolerancję dla mojej nadwrażliwości :). A założyciel tego wątku raczej nie pamięta czasów, o których napisałam. Pozdrawiam, szczęść Boże.
Ps. Aha, w międzyczasie przypomniały mi sie jeszcze dwa zabobony: 'plucie przez lewe ramię' (przyznam, że całkiem nie wiem o co w tym chodzi?), 'na psa urok', a o resztę poproszę Michała od pary z Oleńką.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-05-11 18:09

No i tym Twoim P.S. 2 z o. I.M. Bocheńskim w roli głównej, z szacunku dla Maestro Filozofii, złamałeś mi 'pióro'. Koniec. Kropka, nic wiecej nie napiszę.
Ps. Nie oddaje się, tylko wierzę w niesmiertelność duszy. Z resztą nie śmiem polemizować. Pozdrawiam, szczęść Boże.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Patrycja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-05-11 23:02

Dodam... :) Jeżeli chodzi o propagowanie zabobonów, to mistrzami są... przewodnicy po zabytkach. Na przykład na Wawelu - za radą przewodnika można przytulić się do ściany, od której nabiera się mocy... Jest tam, według przewodnika, jakiś kanał, czakram, czy coś takiego. Przytulają się do tej ściany całe wycieczki, a także pielgrzymki... Niesamowite.
Inny przykład rozpowszechnianych tam 'czarów': "gdy dotkniemy Dzwonu Zygmunta prawą ręka zagwarantuje to nam pomyślność. Jeśli dziewczyna zrobi to lewa ręką w ciągu roku wyjdzie za mąż"...

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-05-12 02:24

Do Patrycji:
A kobieta stanu wolnego? Czy też może, tak z tą lewą ręką do Dzwonu się pchać? ;) Czy tylko dla dziewczyn zarezerwowane? Bo moze wreszcie dam sie skusić na te zabobony. Apropos to mi sie jeszcze przypomniało, niestety, i tu na Forum od czasu, do czasu, nawet całkiem serio pojawiajace się 'trzymanie kciuków', zamiast obietnica i dotrzymanie jej - modlitwy w intencji zdania egzaminów, załatwienia jakiejś ważnej sprawy, jakby Pana Boga nie było. A przecież to Bóg wszystko może, a nie człowiek.
Do Michała:
A czy Ty, naprawdę jesteś pewien, że wszystko na tej liście jest zabobonem?
Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Patrycja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-05-12 07:28

Hm, „kto wierzy w gusła, temu głowa uschła”. Ale wiem Bogno, że żartujesz :)

A tak na poważnie, to Pan Bóg nazywa gusła "obrzydliwością", drogi Łachimie:

„(...) Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by (...) uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały WRÓŻBITÓW i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój” (Pwt. 18,9-18,14)
Na kogo ludzie liczą, jaką siłę (ducha) pytają czytając horoskop, idąc do wróżki, stawiając pasjansa, tarota, kręcąc wahadełkiem, odpukując, ściskając kciuki, lejąc wosk, itd., skoro Bóg zabrania takich rzeczy?
Drobiazgi? A jabłko, które zjadł Adam nie było drobiazgiem?
Skoro ktoś miałby nam pomagać, jeżeli odpukujemy, to kto, skoro Pan Bóg nazywa takie praktyki obrzydliwością? Ktoś, kto zbuntował się przeciw Bogu. A tego znamy wszyscy... Pomagaj nam, Maryjo.

To tyle, jeśli chodzi o gusła, w zasadzie dla jasności sprawy, przypadkowo zahaczyłeś o ważny temat.

A jeżeli chodzi o główny sens Twojego pytania. Sam widzisz, Drogi Łachimie. Jeżeli odchodzisz od Boga, pojawiają się złe myśli. A zatem jak jesteś przy Bogu, to skąd masz ten pokój ducha, dlaczego wtedy niedobre myśli znikają? Ten spokój daje właśnie Bóg. Tak, jak to przekazał w Piśmie Świętym: „22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie (...)” Gal 5:22-23

Niektórzy ludzie do umocnienia wiary potrzebują znaku, cudu. Pan Jezus powiedział „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”, ale także czynił cuda, znaki (przywracał wzrok, słuch, sprawność sparaliżowanym, itd). Dziś też są cuda, dla takich osób, które czasami nie radzą sobie z wiarą, chociaż bardzo chcą, tak jak Ty. Zajrzyj więc może na stronę http://www.adonai.pl/index.php?id=cuda/n2.htm
Jest tam opisany do dziś trwający cud - świeżutkie ciało słynnej Bernadety Soubirous, która zmarła w 1878 roku, a które w ogóle nie uległo rozkładowi.
Jeżeli modlisz się o wiarę, to Pan Bóg Ciebie nie opuści.
Serdecznie pozdrawiam.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-05-12 11:04

Weźmy np. Kobietę. "Wokół kobiety powstały dwa zabobony. Jeden z nich polega na tym, że uważa się ją za człowieka niższego rodzaju, czasem nawet (tak podobno w Koranie) za istotę pozbawioną duszy. Drugi zabobon, przeciwny pierwszemu, uważa kobietę po prostu za mężczyznę i chciałby ja jak najbardziej do niego upodobnić." Wiem, że ten zabobon interesuje Cię najbardziej (Kobiety!), dlatego go przytoczyłem, daruj, że bez przytaczania arcyciekawego wywodu.

Może jeszcze o Zabobonie "(...) można odróżnić dwa rodzaje zabobonów, względne i bezwzględne. Zabobonem względnym jest wierzenie sprzeczne z wyznawanym przez nas światopoglądem (...). Zabobonem bezwzględnym natomiast jest twierdzenie oczywiście nieprawdziwe, to jest bądź bezsensowne, bądź sprzeczne z faktami, prawami logiki, względnie przyjętymi zasadami wnioskowania(...)"
Reszta do samodzielnego doczytania.

 Re: Jak nie dopuscic do utraty wiary?
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-05-13 15:19

Moja prywatna lista zabobonów?
Ano coś by się znalazło, zwłaszcza ostatnio. Np. ludzie nie kierujący się jakąkolwiek znajomością tematu okrzyknęli Ratzingera najpierw panzerkardynałem, potem panzerpapieżem. Czyste zabobony. Teraz uaktywniają się rozmaite Dewermany, czy jak im tam itp., które przekonawszy się, że Benedykt XVI nie ma zamiast głowy wieżyczki z haubicą 120 mm oświadczają, że będziemy mieli rozwody, zniesienie celibatu, Komunię dla związków niesakramentalnych itd. (unieważnienie małżeństwa (nie podoba mi się) TO NIE JEST ROZWÓD, praktyka celibatu w KK jest różna i to nie jest podstawowy problem, podstawowym problemem jest WIERNOŚĆ, tej nie uzyskuje się przez rozluźnienie norm moralnych i nie przypominam sobie takich wypowiedzi Ratzingera, Komunia pod określonymi warunkami JEST MOŻLIWA, nie leży w kompetencjach Kościoła znoszenie przykazań Bożych (zniesienie grzechu). Zabobon niejedno ma imię, niekoniecznie jest to zielony ludzik z Marsa, w którego wierzyła pewna p. doktor (w coś trzeba wierzyć - kolejny zabobon, wierzyć tak, ale nie w coś).
Szatan jest nudny! (To empiria, nie zabobon, nawet jego ataki są mało pomysłowe, myślę, że potwierdzą to wszyscy, którzy ich doświadczają)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: