logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Majewski
Media a religia – czwarte kuszenie Chrystusa?
Kwartalnik Homo Dei
 


Internetowe strony i witryny zawierają niebotyczną ilość tekstów, gazet, czasopism, artykułów i rozpraw naukowych, książek i manuskryptów, które można czytać na ekranie komputera lub na papierze, po skorzystaniu z drukarki. Oczywiście, zdecydowana większość tych internetowych tekstów oferuje rozrywkę i zabawę, ale przecież znajdują się tam całe (wielkie i mniejsze) biblioteki świętych pism religii, wielkich ich postaci, jak choćby ojców Kościoła (w oryginale i w przekładach), dokumentów Kościołów (np. znakomita strona Watykanu z papieskimi dokumentami w kilku językach), artykułów, rozpraw i dzieł teologicznych czy mediologicznych (również, a jakże, medialno-religijnych ikonoklastów!). Skrzętnie i obficie sięgałem do tekstów internetowych przy pisaniu niniejszego artykułu (zob. przypisy).
 
Medialna atrakcyjność religii?
 
Tezy o naturalnej – de iure – przeciwstawności czy wrogości mediów elektronicznych do religii nie da się – jak sądzę – obronić. Tym niemniej w praktyce – de facto – media te bardzo często są opozycyjne wobec religii, przeciwstawne jej, a nawet wrogie. W mediach wiele dziś treści przeciwnych religii, prezentujących ją jednostronnie, ośmieszających, szydzących z tego, co w niej najświętsze, czy po prostu ukazujących ją w krzywym zwierciadle. To jednak, że taka sytuacja nie jest generowana naturą mediów, uzasadnia nadzieję na lepsze czasy dla religii w mediach audiowizualnych, chociaż „najlepsze” to one chyba nigdy nie będą. Pociąg mediów do rozrywki – sensacyjności, skandali czy konfliktów, a tych w religii (ściślej: we wspólnotach religijnych, ale dla uproszczenia będę się posługiwał określeniem „religia”) nie brakuje – w praktyce wydaje się nieusuwalny.
 
W tym też miejscu dochodzimy do pierwszej – z zaledwie kilku, o których wspomnę – lekcji, jaka dla religii wynika z tej sytuacji: jeśli nie ma nadziei na pełne przezwyciężenie napięcia między mediami a religią, to jednak religia może próbować osłabiać to napięcie. Najważniejsze, by ludzi wierzący potrafili minimalizować w swoim życiu to, co jest żywiołem mediów: skandale, konflikty, a ostatecznie zło. Im mniej w życiu ludzi religii zła, tym mniej złych religijnych newsów w mediach. Zasadniczo odpowiedzialność za złe newsy o religii lokuje się po stronie ludzi religii, nie zaś mediów.
 
Oczywiste jest jednak, że zła nie da się w pełni usunąć z religii. Chcemy czy nie, złe newsy o religii nie znikną z mediów. Religia jednak może osłabiać ich destrukcyjną wymowę. Medialna atrakcyjność religijnych skandali czy konfliktów wiąże się z faktem jakże częstego otaczania ich przez ludzi religii swoistą aurą tajemniczości: np. publiczne przemilczanie, tuszowanie, zakrywanie, chowanie głowy w piasek, udawanie, że nic złego się nie dzieje, wykrętne tłumaczenia itp. Tego rodzaju tajemniczość jest tylko wodą na medialny młyn. Religia musi nauczyć się, odważnej i szczerej, medialnej (tj. zgodnej z zasadami funkcjonowania mediów) prezentacji zła, jakie się w niej zdarza. To sposób na minimalizowanie złych religijnych i społecznych skutków tego zła. Chcemy czy nie, publiczna prezentacja utożsamia się dzisiaj z prezentacją w mediach, a to znaczy, że religia potrzebuje religijnych ludzi mediów, takich, którzy pracują z mediami i w mediach nie z przypadku, ale z powołania (!), wspartego jak najbardziej profesjonalnym przygotowaniem.
 
Religia potrzebuje ludzi mediów, którzy ją reprezentują, rzecz jasna, nie tylko do przedstawiania i tłumaczenia w mediach skandali czy konfliktów w religii, ale również i przede wszystkim do przedstawiania i tłumaczenia dobra, jakie jest obecne i wydarza się w religii. Religia oferuje ludziom ogromne pokłady dobra, nieskończenie wielkie i głębokie, bo zakorzenione w nieskończonym dobru samego Boga: sens życia, nadzieję, wspólnotę, pomoc i oparcie w cierpieniu, głęboką radość i świętowanie w „szarej” codzienności, klucz do fundamentalnych egzystencjalnych pytań, obecność Boga i Jego „dotyk” (łaska), autentyczną i najgłębszą tajemniczość, godność, moce do (dobrego) przemieniania świata… Czy można wyobrazić sobie rzeczy większe w ludzkim życiu? Ale jak medialnie mówić i pisać o dobru religijnym, jak dobro to pokazywać, by przyciągało, pociągało, skłaniało i przekonywało do siebie? Ostatecznie: co robić w mediach, by dobro to było dla ludzi – nie waham się napisać – atrakcyjne? W tym miejscu mogę sobie wyobrazić reakcję (oburzenie?) przynajmniej części Czytelniczek i Czytelników: religia i atrakcja? – przecież to sprzeczność! Trzeba jednak pamiętać, że słowo „atrakcyjny” pochodzi od łacińskiego attraho – ad + traho – co oznacza właśnie: pociągać, przyciągać, skłaniać, przekonywać.
 
Jezus w Ewangelii Jana mówi: Ja, gdy z ziemi zostanę podniesiony, wszystkich przyciągnę do siebie – w wersji łacińskiej (Wulgata): Ego si exaltatus fuero a terra omnia traham ad me ipsum (12,32). Gdy w tej samej Ewangelii Jezus, po zmartwychwstaniu, wskazał uczniom, gdzie mają łowić ryby (czyli – taka jest wymowa tego opowiadania – doprowadzać ludzi do wiary), bo nic nie złowili, to jak czytamy: Zarzucili sieć i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć [łac. trahere]. […] Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc [łac. trahentes] za sobą sieć z rybami. […] Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb […]”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął [łac. traxit (od traho)] na brzeg sieć pełną wielkich ryb (21,36.8.10). Czy zatem to, co robią i głoszą uczniowie i uczennice Chrystusa, nie powinno być atrakcyjne, „pociągające”, „przyciągające”, „przekonujące”, „skłaniające” do wiary? Czy atrakcyjność nie da się pogodzić z religią?
 
By znaleźć właściwe odpowiedzi na postawione wcześniej pytania, nieodzowna jest (techniczna, technologiczna itp.) znajomość mediów, ich możliwości, specyfiki, sposobów działania, „blasków i cieni”, natury. Fakt, że natura mediów wciąż się zmienia, nie ułatwia religii zadania – dlatego też nie da się znaleźć jednej ostatecznej i wszechogarniającej odpowiedzi. To zadanie „na zawsze” dla religii. Jakiekolwiek okażą się jednak te odpowiedzi, nie będą one wystarczające, jeśli zabraknie im wymiaru teologicznego, a więc właściwego dla religii. Religia potrzebuje teologii mediów! Z tym jednak nie jest najlepiej. Wyobrażenie o sytuacji w tej dziedzinie można sobie wyrobić – przynajmniej w jakiejś mierze – zaglądając do internetu.
 
strona: 1 2 3 4 5 6