Ja nie cierpię odmawiać różaniec. Od razu zasypiam, od razu wszystko mnie boli, swędzi, drapie. Myśli mi uciekają. Tak jest od samego początku. Nigdy nie lubiłam różańca (z tego, co sobie przypominam). Gdy jestem na nabożeństwie różańcowym kolana mi odpadają - a na jakiejś adoracji mogę być w postawie klęczącej o wiele dłużej. Co dziennie odmawiam przynajmniej dziesiątkę różańca - nawet na niej nie potrafię się skupić.
Co mogę zrobić, poradźcie. Może ze mną jest coś nie tak... słyszałam, że różaniec jest wspaniałą bronią przed zakusami szatana. Więc może powinnam się udać do egzorcysty??
Pomóżcie. Proszę..