Autor: Andrzej (---.30-87-b.business.telecomitalia.)
Data: 2006-11-03 23:55
Wbrew pozorom to ważny temat. Od czasu kiedy w liturgii słowo przestało tak bardzo się liczyć, czyli od kiedy ludzie powszechnie przestali rozumieć łacinę, stopniowo przestano zwracać uwagę na akustyczny aspekt architektury kościołów. Coraz ważniejszy stawał się wystrój. Słowo nie musiało już być słyszalne, rozumiane. Mimo liturgicznej odnowy SVII, ktora nie tylko polegała na wprowadzeniu języków narodowych, ale i na reformie lekcjonarza i ogólniej na dowartościowaniu słowa, w naszych kościołach ciagle nie zwraca się uwagi na słyszalność tego Słowa. Zaczynając od mikrofonów i sytemów nagłaśniajacych, które są beznadziejnej jakości, kończąc na projektach architeków, które nie biorą pod uwagę, że kościół będzie służył do celebracji, w której bradzo ważne jest słowo. Nie mówimy o jakim byle jakim słowie, ale o Słowie Bożym. I jeżeli Ciało i Krew Naszego Pana wkładamy w złote naczynia to Jego słowo powinno być przekazywane chociażby przez mikrofony Senhiessera, nie? Chyba, że nie wierzymy że Chrystus jest też obecny w Swoim słowie?
|
|