logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Niewierzący rodzice.
Autor: Kawa (---.pp.com.pl)
Data:   2006-11-05 23:25

Powiem krtóko... Ja jestem wierzącą osobą, głownie dzięki nieżyjącej Babci, która na tyle mnie przygotowała, że p jej śmierci weszłam niemal płynnie do duszpaspetstwa młodzieży, a teraz współprowadzę duszpasterstwo dzieci. Problem tkwi w rodzicach ktorzy są niewwierzący i bardzo często słyszę od nich docinki, typu że żyję w nie realnym świecie, że w prawdziwym życiu nie ma miłości i braterstwa, że w jakaś tam więź z Bogiem nie istnieje i że wogóle to jest śmieszne co ja robię, że lepiej by zaczęła mocno stąpać po ziemi. Rodzice nie rozumieją tego, że Bóg przebacza, że jeśli nie jest się w porządku, bo fakt faktem często w porządku nie jestem, to mimo tego wszystkiego Bog jest miłosierny i wybacza... Co mam robić?

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-11-06 08:24

Modlić się i robić swoje. Uwierz, a zbawiona będziesz Ty i Twój dom. (Dom w Izraelu, to szerokie pojęcie, obejmowało nawet służbę i niewolników)

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Lili (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-06 08:46

Co masz robić? Módl się za rodziców i bądź szczęśliwa, że masz łaskę wiary, która daje Ci szczęście. Pewnie to widzą i te docinki to podświadomy wyraz zazdrości.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data:   2006-11-06 09:04

co robić? W zasadzie chyba nic. Po prostu być chrześcijaninem/chrześcijanką i świecić dobrym przykładem własnym. No i nie zapominać, że przykazanie "czcij ojca twego i matkę twoją" nie ma zakończenia "bo są tacy lub inni". Kochać ich, kochać i robić swoje.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: wanda (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-06 09:54

Fakt, że "mimo tego wszystkiego Bog jest miłosierny i wybacza" nie usprawiedliwia braku wysiłku w tym aby ograniczać obszar tego wszystkiego w czym czujemy, że nie jest się w porządku". A 'chodzenie po ziemi' nie wyklucza ufności w opieke Boża.

O Św. Ignacy - podobno jest autorem sentencji: pracuj jakby wszystko zalezało od Ciebie, a módl się jakby wszystko zależało od Pana Boga.

Twoi rodzice preferuja pierwszą część tego wskazania - mozesz im pokazać, że wiara nie przeszkadza dopełnić życia indywidualistycznie egoistycznego umiejętnością dostrzegania potrzeb społecznych, także ich samych w obrebie najmniejszej społeznosci zwanej rodziną...

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Grzegorz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-06 12:54

Łaska Pana Naszego niech zawsze z Tobą będzie
Czy wiesz, że ludzie, którzy mówią, że są niewierzący są ludźmi najbardziej wierzącymi? Zobacz ty wierzysz w coś, czego tak naprawdę nie znasz,( bo Boga nikt przewiesz się nie zna, my tylko staramy się poznać jego bezgraniczną miłość), nigdy nie widziałaś, a jednak wierzysz w tą wielką miłość. Popatrz teraz na tych, którzy mówią, że nie wierzą, jak oni muszą się namordować żeby uwierzyć w to, że Boga nie ma. Ze jest tylko pustka, że życie to czas, który tylko przemija i nic poza tym. Ty jesteś w o ile lepszej sytuacji, wierzysz, że Jest, że Jest z Tobą nie tylko tu na ziemi, ale jest z tobą aż do skończenia świata. Też spotykam się z ludźmi, którzy mówią, że nie wierzą, staram się im w jakiś sposób pomagać wiem, że jest to trudne, wierzę jednak, że nie ma ludzi nie wierzących,są tylko ludzie, którzy tylko tak mówią, bo może są zranieni przez życie, może kiedyś oczekiwali od Boga pomocy a jej nie dostrzegli, gdy do nich ona przyszła i dlatego są samotni.
Nie poddawaj się, bądź prawdziwym świadkiem wiary, świadcz o niej swoim przykładem a może dostrzegą Miłość, która jest w tobie dzięki Najwyższemu.
Bądź przykładem. Trwaj w wierze i dziękuj Bogu za babcię.
Niech Twoja miłość trwa. Grzegorz

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Hana (---.aster.pl)
Data:   2006-11-06 16:20

Kawo,
ja też byłam w takiej sytuacji. Nie tylko w domu, ale w pracy podśmiewali się ze mnie i padały różne inne epitety. W pierwszym momencie trochę się załamałam i pytałam się jak ty co mam zrobić. Ale właśnie miałam oparcie w Duszpasterstwie, mamy super duszpasterza i po prostu przeczekałam te chwile i zaczęłam się utwierdzać, że dobrze robię i może ze mnie się śmiać cały świat a ja nie zmienię swojego życia. Jeszcze dziś słyszę czasem, że mam odloty - bo np. uważam, że dziecko jest dzieckiem od początku istnienia i jestem przeciw aborcji- usłyszałam, że jestem nienormalna. Ale powiem ci, że teraz inaczej to odbieram, modlę się za nawrócenie tych osób. Sam Jezus powiedział, że On był prześladowany, a co dopiero my:
'Pamietajcie na slowo, które do was powiedzialem: Sluga nie jest wiekszy od swego pana. Jezeli Mnie przesladowali, to i was beda przesladowac. Jezeli moje slowo zachowali, to i wasze beda zachowywac' J 15,20
Dobrze jest mieć oparcie w jakiejś grupie, osobie, której możesz to powiedzieć i usłyszeć jakieś rady (w moim przypadku to był duszpasterz). Rozumiem cię, że to boli, zwłaszcza jeśli słyszysz takie rzeczy od rodziny- no ale cóż.... takie życie. Myślę, że twoje świadectwo wcześniej czy później zacznie ich zmieniać. Jezus działa poprzez nas.
Życzę ci dużo odwagi i cierpliwości.
Pozdrawiam

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Robson (---.cavern.pl)
Data:   2006-11-06 16:24

"Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami." (Mt 5 11-12, BT).

Co robić jak ci sam Jezus błogosławi? Cieszyć się! A co robić, żeby rodzice dali Ci spokój? Wyznaczyć jasne granice typu: ja Wam codziennie nie wytykam waszego ateizmu, więc Wy również się nie czepiajcie mojej wiary. Może to coś da.

Na marginesie: tak głośno krytykuje się osoby wierzące, że próbują innym narzucać wiarę... a o takich takich i innych sytuacjach jakoś jest cicho.
R.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Owieczka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-06 16:59

Droga Kawo,

dobrze Cię rozumiem, bo między wierszami Twojej wypowiedzi widzę swoje własne rozterki i wątpliwości. Kilka lat temu przeszłam przez nie. Powiem, co mi pomogło odnaleźć swoją drogę przez tą trudną sytuację. Choć moi rodzice nadal są daleko od Boga, ja nauczyłam się z tym żyć. Nadal jest nieraz ciężko, ale potrafię przez to przejść. Mam nadzieję, że choć trochę pomogę :)

1. Dziecko nie jest własnością rodziców - o tym usłyszałam już od dwóch mądrych kapłanów. Kochać i szanować rodziców to nie znaczy być daleko od Boga, bo oni by tak woleli!

2. Mądrzy kapłani... właśnie... Ja zaczęłam od długiej rozmowy z mądrym księdzem. Poszukaj w swoim otoczeniu mądrego księdza, któremu będziesz w stanie zaufać i o całej sytuacji dokładniej opowiedzieć. Wiem, to boli - ale może też bardzo pomóc. Dla mnie osobiście bardzo ważne było, bym usłyszała od osoby, do której w kwestiach wiary i moralności mogę mieć pełne zaufanie, że nie robię niczego złego. A także jak powinnam w mojej, konkretnej sytuacji rozumieć IV przykazanie.
Piszesz o duszpasterstwie dzieci, młodzieży - może w którymś z nich jest taki kapłan? Nie wiem gdzie mieszkasz - może gdzieś w pobliżu jest duszpasterstwo akademickie? Doświadczenie uczy, że wielu spośród duszpasterzy akademickich dobrze się do takiej rozmowy nadaje :) A poza tym ma pewne doświadczenie w problemach młodych ludzi.

3. Jeśli nie masz stałego spowiednika, to dobrze byłoby takiego znaleźć. Możliwość porozmawiania z kimś jest ważna, ale stałego spowiednika nie zastąpi. Spowiednik, który zna Twoją sytuację i wynikające z niej problemy, będzie w stanie dużo bardziej Ci pomóc od takiego, któremu przedstawisz ją w 2-3 zdaniach.

4. Wspólnota. W moim przypadku dodatkowo bardzo ważne okazało się bycie we wspólnocie, spotykanie rówieśników, którzy myślą i wierzą podobnie do mnie. To jest w pewnym sensie antidotum na brak wiary rodziców. Łatwiej wtedy uwierzyć, że to nieprawda, że "to nie jest normalne, żeby osoba w Twoim wieku ciągle biegała do kościoła" (to akurat jeden z argumentów mojej mamy)
Na szczęście, moi rodzice chyba się przyzwyczaili - od dłuższego czasu niczego takiego nie usłyszałam, ale nieraz się zastanawiam, czy i kiedy znowu się zacznie... czym mogę ich sprowokować...

5. Modlitwa, modlitwa, i jeszcze raz modlitwa w intencji rodziców - wiem, to bardzo trudna modlitwa, gdy się wciąż "marudzi" Panu Bogu i efektów nie widać. Ale warto, jestem o tym przekonana. A jak już zniechęcenie zaczyna brać górę, warto przypomnieć sobie św. Monikę :)

Życzę wytrwałości.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Grzegorz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 09:58

Niech Pan zawsze będzie z Tobą
Myślę, że powinnaś być szczęśliwa że tak dużo osób jest z tobą i twoimi rodzicami. Módl się i trwaj w wierze. Niech myśl, że Pan jest wszechmocny dodaje ci sił.
Czas kruszy najtwardsze skały.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: maggie (---.lancs.ac.uk)
Data:   2006-11-07 14:30

Dobrze znam to uczucie. U mnie w domu tylko ja chodze do kosciola. Kiedy bylam w przedszkolu siostra uczyla mnie Ojcze Nasz na polecenie mamy, ale dopiero w szkole, na lekcjach religii zaczelam poznawac Boga. Mialam to szczescie, ze spotkalam na swej drodze fantastycznego ksiedza katechete, ktory wiele mnie nauczyl. Chociaz uczyl mnie w podstawowce, nadal mam z nim kontakt (a to juz pare lat minelo...). Zawsze chcialam nalezec do jakiegos duszpasterstwa, zaczelam nawet chodzic na oaze, ale moja mama byla bardzo przeciwna, mowila, ze to pranie mozgu i poddalam sie jej woli, bo wtedy wlasnie zostalysmy same (zmarl moj tata) i nie chcialam ostrego konfliktu. Kiedy na bierzmowianiu zlozylam krucjate o abstynecji od alkoholu, bylam wysmiewana przez rodzine. Ale moja sytuacja sie poprawila. Teraz mama chodzi ze mna do kosciola, ale jak mowi: tylko dla towarzystwa, jak jestem w domu. Nawet jak wyjechalam na studia byla podejrzliwa wobec duszpasterstw, wiec jakos nigdy sie nie zaangazowalam. Jezdzilam do Taize na wakacje, ale po ktorym powrocie mama pomyslala, ze na pewno teraz chce isc do zakonu. Teraz studiuje w UK i tutaj znalazlam swoje miejsce - znakomite duszpasterstwo ekumeniczne. Niezbadane sa plany Pana. A rodzina szanuje wreszcie moja wiare, zostalam chrzestna siostrzenca - dlugo trwalo nim siostra postanowila go jednak ochrzcic. Modle sie za cala rodzine.
Mysle, ze to wlasnie modlitwa jest rozwiazaniem na taka zagmatwana sytuacje. I dawanie swiadectwa wiary - nie glosne obnoszenie sie ze swoja wiara i poboznoscia, ale prawdziwe zycie w Bogu i milosc do innych. Ja w kazdym razie z calych sil probuje.
Pozdrawiam.

 Re: Niewierzący rodzice.
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 14:37

Pokój Tobie
Święta Monika modliła się 17 lat o nawrócenie swojego syna Augustyna, który też został Świętym.
Odwróćmy tą sytuację - módl się za rodziców, a może i oni znajdą się w gronie Świętych
Marcin

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: