logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Małgosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 12:40

Co niedziela kościołek, każdy pierwszy piątek miesiąca spowiedź święta. A ja czuję się jakbym wszystkich oszukiwała. Odeszłam daleko od Boga. Uprawiam seks z moim chłopakiem, masturbuję się i ta straszna zazdrość, która nie pozwala mi cieszyć się z sukcesów innych, zatruwa serce i sprawia że w duchu pragn raczej ich nieszczęścia niż szczęścia. Nie jestem dobrą katoliczką, często płaczę i proszę Boga o wybaczenie ale wiem że nigdy nie będę taką jakby chciał. Nie potrafię pomagać innym. Jestem raczej zamknięta w sobie i wszystkie kontakty z ludźmi mnie męczą. A przecież dobry chrześcijanin powinien przede wszystkim nieść pomoc. Co powiem Bogu kiedy kiedyś spyta mnie co dobrego zrobiłam?
Czasem ciężko mi się modlić. Wydaje mi się że Bóg nie ma już ochoty słuchać moich słów ciągłych przeprosin.
Tak mi przykro że jestem jaka jestem. Tak bardzo hciałabym być inna

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 13:31

Pokój Tobie
Prawdziwą tragedią było by gdybyś uważała się za dobrą katoliczkę. Bo jest wielu ludzi, którzy myślą, że są katolikami i trwają w grzechach i jest im z tym dobrze.
Bóg pozwolił Tobie zobaczyć kim tak naprawdę jesteś. Podziękuj Mu za to, że pokazuje Tobie samej prawdę o Tobie. Prawda o Tobie ABSOLUTNIE nie dyskwalifikuje Cię w oczach Boga. Zrozumiałaś już kim jesteś, że nic nie potrafisz, że tak naprawdę to do niczego się nie itp i to jest... punkt wyścia do Twojego prawdziwego nawrócenia. Sytuacja w której jesteś może się okazać wielkim błogosławieństwem, ale to już zależy od Ciebie.
Bóg wysłucha Twoich przeprosin tyle razy ile razy Ty przyjdziesz Go szczerze przeprosić, On nie ograniczył wielkości Swojego miłosierdzia.
Zobacz, Ty już wiesz kim się stałaś, Bóg wiedział to zawsze, a mimo to nigdy, ale to nigdy Cię nie odtrącił, miłuje Cię taką jaką jesteś w tej chwili.
A rada praktyczna: modlitwa, Eucharystia, Spowiedź (tyle razy ile razy upadniesz), musisz w sobie wzbudzić szczere pragnienie zerwania z grzechami (!) i zacząć to pragnienie realizować. Gdy upadniesz - to wstawaj (spowiedź) i walcz dalej.
Myślę, że Bóg nie zapyta Cię ile razy upadłaś, ale zapyta o to czy i jak prowadziłaś walkę.

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 13:45

Gdybym był kapłanem , powiedziałbym , że to najlepsza spowiedź jaką dotad słyszałem .
A skoro już takie słowa padły , to myślę , że Jezus przytula Cię do swego Serca i kocha taką , jaka jesteś , bo jesteś Jego dzieckiem .
On wie , że trudno zapanować nad żądzami ciała , ale też ciągle daje siebie , aby te pożądania opanować .
Modlitwa różańcowa prowadzi do pokoju .
Pozdrawiam:)

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Robson (---.cavern.pl)
Data:   2006-11-07 14:06

Pan Jezus nawet Piotrowi pozwolił zobaczyć, że wcale nie jest tak dobrym Jego uczniem za jakiego się uważa i za jakiego go pewnie uważali inni apostołowie... (Podpowiadam, chodzi o te trzykrotne wyparcie się przed pianiem koguta, np. Mt 26 69-75). Myślę, że gdyby nie to jego doświadczenie, nie miałby potem sił i umiejętności do przewodzenia młodemu Kościołowi.

Zaś w Objawieniu św. Jana (Ap 3:15-16) znajdujemy to, co powiedziano ci już wyżej: najgorsza jest obojętność. W tobie zaś wyraźnie coś wrze i się gotuje.

Trzymaj się,
R.

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Łukasz (---.ingenico.de)
Data:   2006-11-07 19:25

Módl się i miej ufność Panu. Może warto zastosować jakiś post. Te grzechy są bardzo trudne człowiekowi samemu zwalczyć, ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Maria Magdalena nawróciła się i Pan Jezus przebaczyl. Uwierz, że Ty też możesz i życie będzie piękniejsze, wolne. Długa to droga, pełna jeszcze upadków i wyrzeczen, ale Bóg potrafi pisać prosto po krzywych liniach ludzkiego życia. Najlepiej jak będziesz miała dobrego, stałego spowiednika.
pozdrawiam serdecznie

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: as (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 19:35

Marcin ma racje. Bóg walczy o każdego z nas. Nawet w najgorszych sytuacjach, otwiera nam oczy i wyprowadza na prostą. Ufaj Jemu, tylko Jemu.
Wiary i siły,
p.s. pamiętaj, że w kazdym człowieku zyje Jezus - tak podchodz do ludzi a będzie Ci łatwiej.

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-07 21:24

Małgosiu, jedno jest pewne: Bóg NA PEWNO chce cię nadal słuchać, bo cię kocha... A że tobie ciężko się modlić? Tak musi być. Dobrze, że tak jest. To oznacza, że nadal masz wrażliwe serce, które odróżnia dobro od zła. Jeśli wyrządzisz komuś krzywdę, a potem stajesz przed nim i trzeba spojrzeć mu w oczy - cóż dziwnego, że jest ciężko? Ból świadczy, że jest rana. I że trzeba coś z tym zrobić, zanim będzie gorzej...

Trwanie w grzechu zawsze powoduje, że chciałoby się gdzieś uciec, schować. Pamiętasz? To była pierwsza reakcja Adama po grzechu. "Adamie, gdzie jesteś?" "Ukryłem się, bo jestem nagi" (por. Rdz 3,9-10). To grzech odsuwa nas od Boga i ludzi. Czujesz się, jakbyś oszukiwała? Nikt tego nie widzi, nikt o tym nie wie. To ty czujesz się brudna. Dopóki jest w nas wielki bałagan, męczą nas ludzie: i ci, którzy uważają nas za dobrych i ci, którzy uważają, że jesteśmy źli. Pierwsi - bo rozdrapują sumienie, drudzy - bo wiesz, że mówią prawdę, a równocześnie wiesz, że w głębi serca, dopóki jeszcze pragniesz być inna - ty jesteś inna. Męczą nas ludzie zarówno szczęśliwi, jak i nieszczęśliwi. Pierwsi - bo im zazdrościsz szczerego uśmiechu, drudzy - bo sama jesteś nieszczęśliwa i oni o tym ci przypominają. Dopóki własnych ran nie zaleczysz, będziesz ranić innych. Twój grzech dotyka cały Kościół.

Małgosiu, pomyśl, czy naprawdę robisz wszystko, co potrafisz. Nie patrz na to ile razy się nie udało, bo wszyscy jesteśmy słabi. Patrz na to, ile włożyłaś w to wysiłku. Na to, czy się nie poddałaś. Ale popatrz tak naprawdę uczciwie. Bo czasem nam się tylko wydaje, że zrobiliśmy wszystko, by odeprzeć grzech. Św. Paweł upomina każdego z nas:
"Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi". (Hbr 12,4)

Bóg cię dalej kocha. Uwierz w to. Kiedy przestaniesz w to wierzyć - szatan będzie majtał ogonem z radości. Te nasze konkretne grzechy, choćby bardzo ciężkie, są niewielkie, w porównaniu do utraty wiary w miłość Boga. Dopiero wtedy wali się już wszystko...

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-11-07 23:57

No cóż, potrzebujemy więcej takich katolików jak Ty, pod warunkiem, że wytrwasz na tej drodze (nie, nie grzechu - nawrócenia). Kraków. Nie od razu zbudowano. A żeby taką Warszawę spalić, wystarczyły dwa miesiące. „Miej to na uwadze.”

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2006-11-08 01:18

Droga Malgosiu,
"Co powiem Bogu kiedy kiedyś spyta mnie co dobrego zrobiłam?..Tak bardzo chiałabym być inna".
"Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!»."

W watku "Zaczynam sie czuc jak naiwna kobieta."
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=132915&t=132802
pisalem:
Mysle, ze jest zupelnie niewazne jak my ci odpowiemy, chyba ze odpowiemy Ci prawdziwie, bo odpowiedz byla dana 2 tys lat temu i od tego czasu nic/nikt nie moze nic zmienic, jesli tylko chce ci pomoc.
1 Kor, '(17) Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. (18) Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. (19) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?'

Kobieta cudzołożna*
J8, '1 Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, 2 ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. 3 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: 4 «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. 5 W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować*. A Ty co mówisz?» 6 Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć*. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. 7 A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. 10 Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11 A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!».'

W marcu pytala i dziekowala nam za przytoczenie odpowiedzi P. Jezusa.
Co i jak mam powiedziec mężowi? A jak ojcu dziecka?
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=113924&t=113700

'Autor: zdruzgotana (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2006-04-03 17:27
Jeszcze raz wielkie Bóg zapłać, czytam po raz któryś wasze słowa. Trochę się uspokoiłam, z mężem nie rozmawiałam jeszcze - nie dzwonił. Zaczynam myślec o sobie w liczbie mnogiej, dbać o maleństwo i modlić się za nie. Dziękuję szczególnie Tobie - Jurek, jakoś twoje słowa trafiły do mnie.'
Bede sie modlil.
Jurek'

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Marek (---.rodan.pl)
Data:   2006-11-08 12:43

Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.
Rz 7,19-25

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: wiara (---.it-net.pl)
Data:   2006-11-08 16:09

Marek napisałes cos co pasuje idealnie do mnie.... a małgosiu powiem Ci coś, nie Ty jedna masz takie pogmatfane życie jestem w IDENTYCZNEJ sytuacji, mialam pisać podobny wątek... wiecie co tylko ja wiem ze robie źle, ale w tym trwam, ktos kiedys poradził mi żebym modliła sie do Pana aby sprawił, abym chciała chcieć... chciałąchcieć sie zmienić... bo przecież kiedy nie chce sie zmienic to i komunia swieta jest nie dla mnie, bo przecież nie chce sie zminic... nie postanawiam poprawy... mam jeszcze pytanie, czy w moje postanowienie poprawy moze byc w tym kierunku ze postanowie wytrwać jak najdłużej w lasce uswiecajacej?? czy wtedy spowiedź będzie pełna?? bardzo mnie to mimo wszytsko boli że nie mogę przyjmować Pana Jezusa do swego serca....:(

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: marcin (62.233.130.---)
Data:   2006-11-08 19:36

Potrzebne są konkretne decyzje i konkretne czyny. Bez tego będziesz ciągle się szamotała i nie będziesz szczęśliwa. Bez pomocy Boga nic nie zrobisz dlatego modlitwa o pomoc w rozwiązaniu tego problemu jest tu sprawą kluczową. Polecam też związanie się z jakąś wspólnotą, np. z Odnową w Duchu Świętym, to naprawdę ważne żeby nie być samemu.

 Re: Wszyscy myślą że jestem dobrą katoliczką.
Autor: Jan (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-11-09 11:48

Witaj Małgosiu
Cieszę się, że coś zaczynasz ze sobą robić. Zapewne spowodował to ból, który nosisz w sobie. Może zdziwić to co napisałem, że "coś ze sobą robisz". Otóż tak, wydaje mi się, że tym co zrobiłaś, było wyjście na zewnątrz ze swoimi problemami, choćby w ten anonimowy sposób, poprzez forum pomocy. Myślę, że powinnaś "pociągnąć" to dalej znajdując dla siebie kierownika duchowego, doświadczonego, Bożego kapłana. To co zastanowiło mnie, to Twoje słowa: "Jestem raczej zamknięta w sobie i wszystkie kontakty z ludźmi mnie męczą." Chyba tu jest ukryta zagadka Twego problemu. Twoje "niepodobanie się sobie" ze względu na to jaką powinnaś być chrześcijanką, a jaką jesteś (że niby powinnaś pomagać innym), Twoja grzeszna relacja, która jest raczej wykorzystywaniem Twoich problemów przez chłopaka, Twoja nie akceptacja siebie... wszystko to może być Twoją szansą w dojrzewaniu Twego człowieczeństwa, wiary, umiejętności relacji z innymi, ale nie w pojedynkę. Potrzebujesz kogoś, kto Cię poprowadzi. Poszukaj kogoś takiego. Głowa do góry. Świętość jest tym, co nieustannie w nas dojrzewa i jest dziełem Boga w nas, a nie naszym własnym. Żyjesz w czasie, wykorzystaj go i nie patrz, że teraz jesteś nie taka jaką chciałabyś być. Krok po kroku na przód:) ale nie sama... Pozdrawiam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: