logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jaka jest różnica między mszami gregoriańskimi, a wieczystymi?
Autor: tomek (---.zax.pl)
Data:   2007-04-17 14:40

jak w temacie

 Re: Jaka je różnica między mszami gregorińskimi, a wieczystymi?
Autor: moderator (71.239.56.---)
Data:   2007-04-17 15:00

Gregoriańskie - 30 mszy świętych odprawianych codziennie przez 30 dni w intencji jednej osoby zmarłej.

Msza do Dworu Niebieskiego - 30 mszy świętych odprawianych codziennie przez 30 dni w intencji jednej osoby żyjącej.

Wieczysta - odprawiana codziennie (dopóki istnieje kościół czy zakon, który tę intencję przyjął; nie wszystkie mają to prawo). Jest to intencja zbiorowa, tzn. w jednej mszy odprawiane są codziennie wszystkie intencje ofiarowane jako wieczyste.

 Re: Jaka je różnica między mszami gregorińskimi, a wieczystymi?
Autor: Magda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-18 22:00

Co to jest "Dwór Niebieski"?

 Re: Jaka je różnica między mszami gregorińskimi, a wieczystymi?
Autor: Calina (---.mis.prserv.net)
Data:   2007-04-18 23:24

Skąd się "wzięły" te msze do Dworu Niebieskiego? Czy można zamówić za siebie samych? ;)

---------

1. Genezy nie znam.
2. Można.
moderator

 Re: Jaka je różnica między mszami gregorińskimi, a wieczystymi?
Autor: Wiesława (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-20 11:58

Czy msze gregoriańskie można zamawiać kiedy od śmierci upłynęło kilka lat?

------------

Można
moderator

 Re: Jaka je różnica między mszami gregorińskimi, a wieczystymi?
Autor: moderator (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-09-02 10:37

Trzydzieści Mszy świętych, odprawianych nieprzerwanie przez trzydzieści kolejnych dni za jedną osobę zmarłą nazywamy Mszami gregoriańskimi.
Początek tej pobożnej praktyki sięga czasów św. Grzegorza I Św. Grzegorz I Wielki (był papieżem w latach 590-604). W 'Dialogach' opowiada ten święty i wielki papież z własnego doświadczenia następującą historię.
W klasztorze św. Andrzeja w Rzymie znaleziono u ciężko chorego zakonnika Justyna trzy złote dukaty, które on bez pozwolenia (co było przeciwne regule i ślubowi ubóstwa) u siebie przechowywał. Św. Grzegorz, wówczas będący opatem tego klasztoru, aby choremu dać poznać ciężkość przewinienia, a zarazem chcąc pokazać odstraszający przykład współbraciom zakonnym, zakazał wszystkim odwiedzać Justyna.
Gdy tedy zakonnik ów czuł się bliskim śmierci i chciał się polecić braciom w modlitwie dziwił się, że do niego nie przychodzą. Wówczas jego rodzony brat Kopiozus, także zakonnik, powiedział mu, dlaczego. Ogromny żal okazał Justus za swój grzech i w wielkiej pokucie serca życie ziemskie zakończył, po odprawieniu dobrej spowiedzi i przyjęciu świętych sakramentów. Pochowany został jednak nie na cmentarzu, a owe trzy dukaty wrzucono do jego grobu. Kara ta znana była zmarłemu i stała się pobudką do szczerego żalu. Pozostałych zakonników pobudziła do odnowienia się w gorliwości w zachowaniu ślubów. Każdy z nich, co tylko uważał za niepotrzebne, odnosił do przełożonego, a nawet potrzebnych rzeczy chętnie się pozbywali.

Dalej św. Grzegorz wspomina: 'Gdy po śmierci Justyna upłynęło dni trzydzieści, począłem litować się nad zmarłym bratem, a rozważając jego straszne męki czyśćcowe, wezwałem Precioza, przełożonego klasztoru i smutny rzekłem: Długo już brat nasz męczy się w ogniu: powinniśmy mu litość okazać i co możemy dopomóc, aby był wybawiony. Idź więc i przestrzegaj, aby od dnia dzisiejszego przez dni trzydzieści, bez przerwy, Msze święte były za niego ofiarowane'.
On też zaraz odszedł i rozkazu usłuchał. Gdyśmy zaś czym innym byli zajęci, i dni mijających nie rachowali, tenże brat zmarły nocy pewnej pokazał się w widzeniu bratu swemu Kopiozowi. Ten ujrzawszy go zapytał: 'Cóż bracie, jak się masz?' Na to tenże odpowiedział: 'Dotąd źle się miałem, lecz już teraz mam się dobrze, ponieważ dzisiaj do wspólnoty z Bogiem przyjęty zostałem'. Kopiozus za dnia braciom to oznajmił. Zakonnicy uważnie obliczyli dni - okazało się właśnie, że to właśnie w tym dniu odprawiono za niego trzydziestą Mszę świętą.

'Dialogi' św. Grzegorza były bardzo popularne w wiekach średnich w klasztorach, więc i ta opisana pobożna praktyka rozpowszechniła się. Uważano za wielką pomoc dla zmarłych odprawienie bez przerwy trzydziestu Mszy świętych, zwanych odtąd Mszami św. Grzegorza lub gregoriańskimi. Papież Benedykt XIV nazwał tę praktykę 'nader dawną i pobożną praktyką'.
Tak więc na tę praktykę pobożną zapatruje się Kościół, taka jest jego nauka. Wiara w skuteczność Mszy świętych gregoriańskich przechowała się do dnia dzisiejszego w Kościele. Kongregacja Soboru w 1967 r. wyjaśniła, że Msze św. gregoriańskie zachowują te owoce wstawiennicze, jakie przyznała im praktyka Kościoła i pobożność wiernych.

To powinno nas skłonić do korzystania z niej. Jak mądry gospodarz myśli o zimie i zabezpiecza się przed nią, tak pobożny i mądry chrześcijanin myśli o szczęśliwej wieczności i wszystkimi sposobami ją sobie zapewnia.
W jaki sposób można spełnić tę praktykę? Jeżeli ktoś ma drogich zmarłych, np. krewnych, przyjaciół, znajomych, którym pragnie dopomóc i z czyśćca ich wybawić, zwłaszcza jeżeli za ich życia był powodem do niewierności Bogu, uczestnikiem ich grzechów - niech stara się w miarę swych możliwości śpieszyć im z pomocą, także poprzez Msze św. gregoriańskie.
Msze św. gregoriańskie nie mogą być odprawiane za osoby żyjące. Za osoby żyjące odprawia się Msze do Dworu Niebieskiego - trzydzieści Mszy św. świętych, odprawianych nieprzerwanie przez trzydzieści kolejnych dni za jedną osobę żyjącą.
Przypominamy wartość ofiarowanych Mszy św. za siebie i za bliskie osoby żyjące. To najlepszy prezent i dar serca, jaki możemy ofiarować dla drugiej osoby. Czasem bywa, że nie bardzo potrafimy sformułować swoją intencję. Ale przecież Pan Bóg doskonale wie, czego nam potrzeba. Kiedy zamawiamy intencję Mszy św. możemy podać ogólną intencję, np.:

- dziękczynna za otrzymane łaski
- dziękczynno-błagalna o dalsze zdrowie i błogosławieństwo Boże
- dziękczynna w rocznicę
- o uzdrowienie z ciężkiej choroby
- o szczęśliwą operację i zdrowie
- o nawrócenie i przemianę życia
- przebłagalna o darowanie win
- o szczęśliwą śmierć
- o zdrowie i pokój w rodzinie
- o nawrócenie i dobrą spowiedź
- o pomoc w nauce, o dary Ducha Świętego, o zdanie egzaminu
- o szczęśliwe rozwiązanie i zdrowie dla matki i dziecka
- o wyzwolenie z nałogów
- o rozwiązanie trudnej sprawy
- o szczęśliwą podróż
- w intencji Bogu wiadomej


Msza święta jest uobecnieniem Ofiary Krzyża spełnionej przez Pana Jezusa na Kalwarii. Jak ta Ofiara była nieskończoną w skutkach, tak nieskończoną w swych mocach jest tej Ofiary uobecnienie, to jest każda Eucharystia.
Kapłan spełniający ofiarę Mszy św. jest tylko narzędziem Zbawiciela i w Jego imieniu ją spełnia. Toteż w chwili najważniejszej Mszy św., podczas konsekracji mówi słowami samego Zbawiciela: 'To jest Ciało moje... To jest Krew moja za was wydana. To czyńcie na moją pamiątkę'.

'Jedna i ta sama jest Hostia i jeden i ten sam ofiarujący przez ręce kapłanów, który się niegdyś na krzyżu ofiarował, z tą tylko różnicą, że sposób ofiarowania jest inny' (Sobór Trydencki).
Tam ofiara była krwawa, tzn. połączona z przelaniem krwi, bo wtedy Zbawiciel był człowiekiem śmiertelnym, podlegającym śmierci. Zaś Msza św. jest ofiarą bezkrwawą, bo dziś Chrystus jest już zmartwychwstały, w chwale, dlatego nie może cierpieć i umierać.
Już przy pierwszej ofierze, cały rodzaj ludzki został odkupiony; jak ów łotr na krzyżu, który całe życie pogrążony był w grzechach i zbrodniach. Gdy jednak skorzystał z Najświętszej Ofiary, stał się usprawiedliwionym, świętym. Tak i dziś od naszej żywej wiary i dobrego usposobienia zależą wszystkie skarby nieskończone ofiary Eucharystii.

Msza św. jest największym darem, jaki zostawił nam Zbawiciel. On sam ofiaruje się za swoich wyznawców. Spełnia się pamiątka Wieczernika, uobecnia ofiara Jezusa Chrystusa, śmierci i zmartwychwstania. Kapłan w imieniu Chrystusa modli się za lud, ofiaruje intencje polecone mu przez wiernych, a nasz pełny udział we Mszy św. jest wtedy, gdy przyjmujemy Pana Jezusa w Komunii św. A jeżeli stan naszej duszy nie pozwala na to – przyjmujemy Go duchowo.

Rodzi się jednak pytanie, czy rozumiemy potrzebę udziału we Mszy św. wraz z przyjmowaniem Komunii św.? Czy szukamy Bożej pomocy, duchowego wsparcia poprzez ofiarowanie Mszy świętych, czy tylko liczymy na własne siły?
Tu dusze się nawracają; tu dzieją się mistyczne przemiany wewnętrzne. Podczas Mszy św. niejeden porzuca okazję do grzechu lub ochotnie bierze na siebie krzyż życia codziennego. Tu nabiera się miłości bliźniego i miłosierdzia dla drugich! Dlatego święci stwierdzali: 'Wydeptana ścieżka do kościoła to wydeptana droga do nieba'. Dlatego źli i przewrotni pragną, aby 'trawą zarosły drogi do kościoła', bo dobrze wiedzą, że dopóki kto we Mszy św. pobożnie uczestniczy, ten jeszcze nie należy do królestwa ciemności i błędu. I choć jest jeszcze na złej drodze – to jednak łatwo może stać się Dobrym Łotrem, tzn. nawróconym i nawet świętym! A więc dla całego Kościoła, dla kapłanów i wiernych Ofiara Mszy świętej jest 'głębią miłości i dobroci Bożej' – jak mówił św. Franciszek Salezy.

Kościół zachęca nas także do szczególnego rozważenia i uczczenia tajemnicy Najświętszego Sakramentu. Ojciec święty Jan Paweł II napisał w encyklice: 'Eucharystia to wielka tajemnica. Tajemnica, którą trzeba przede wszystkim dobrze celebrować. Trzeba, aby Msza św. zajmowała centralne miejsce w życiu chrześcijan i aby każda wspólnota dokładała wszelkich starań dla jej uroczystego sprawowania. W szczególności trzeba pielęgnować, zarówno podczas celebrowania Mszy św., jak i w kulcie eucharystycznym poza Mszą św. żywą świadomość obecności Chrystusa. W adoracji eucharystycznej poza Mszą św. pozostajemy długo na klęczkach przed Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii, wynagradzając naszą wiarą i miłością zaniedbania, zapomnienie, a nawet zniewagi, jakich nasz Zbawiciel doznaje w tylu miejscach na świecie'. Dalej papież podkreśla, że: przyjęcie Eucharystii jest wejściem w głęboką komunię z Jezusem jeden Chleb eucharystyczny czyni nas jednym ciałem w każdej Mszy św. jesteśmy wzywani, by zmierzyć się z ideałem komunii, który księga Dziejów Apostolskich przedstawia jako wzór dla Kościoła wszystkich czasów dzielenia się nie tylko dobrami duchowymi, ale również dobrami materialnymi.

 Jakie są Msze za zmarłych?
Autor: Leszek (80.85.225.---)
Data:   2018-12-07 09:28

Jakie są jeszcze inne Msze za zmarłych np. w siódmym dniu po śmierci?

 Re: Jakie są Msze za zmarłych?
Autor: moderator (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2021-01-31 16:10

Msze święte gregoriańskie i wieczyste
Henryk Bejda

* * *

Ofiary za zmarłych milsze są Bogu od ofiar za żyjących; ci pierwsi bowiem są w daleko większej potrzebie, nie mogąc pomóc samym sobie, co jest w mocy żyjących.
św. Tomasz z Akwinu

Święta Matka Kościół, wyrażając jak największą troskę o zmarłych (...) postanawia, że tymże zmarłym przychodzi się z pomocą w sposób najdoskonalszy przez każdą Ofiarę Mszy Świętej.
Ojciec Święty Paweł VI

Nie podlega żadnej wątpliwości, że zmarłym przez ofiarę Mszy Świętej pomoc przynieść można; ona sprawia, że Pan Bóg z nimi postępuje bardziej miłosiernie, aniżeli przez grzechy swoje zasłużyli.
św. Augustyn z Hippony

Wspomagać dusze czyśćcowe to urzeczywistniać najdoskonalsze z dzieł miłosierdzia, a raczej dawać wyraz, w sposób najdoskonalszy, wszystkim dziełom miłosierdzia razem wziętym; to odwiedzanie chorych; to pojenie spragnionych widoku Boga; to karmienie głodnych, uwalnianie więźniów, przyodziewanie nagich, zapewnianie nieszczęsnym wygnańcom miejsca w Niebieskim Jeruzalem; to pocieszanie strapionych i pouczanie nieświadomych – mówiąc krótko, łączenie w jedno wszystkich dzieł miłosierdzia.
św. Franciszek Salezy

GRZECH JUSTUSA
Rzym, VI wiek po Chrystusie. Jednym z najwybitniejszych Rzymian był w owym czasie Grzegorz, potomek możnych, co więcej, pobożnych rzymskich patrycjuszy – senatora Gordiana Anicjusza i jego żony Sylwii. Jego prapradziadkiem był papież Feliks III, a z rodem spokrewniony był także papież Agapit. Zdolny i bogaty młodzieniec zdobył wszechstronne wykształcenie. Piastując różne stanowiska cywilne, doszedł do funkcji prefekta, czyli namiestnika Rzymu. Zjednał sobie lud dobrocią, prawością i łagodnością. Nie taką jednak świecką ścieżkę kariery wyznaczył mu Bóg. Po czterech latach rządów w Wiecznym Mieście Grzegorz poczuł bowiem powołanie do życia zakonnego. W dniu śmierci swojego ojca porzucił świeckie honory i wstąpił do zakonu benedyktynów. Nikt się tego po nim nie spodziewał. Co więcej, Grzegorz nie tylko przekształcił własny rzymski dom na Mons Caelius w klasztor, ale korzystając z ogromnego majątku, w swoich dobrach na Sycylii założył sześć innych klasztorów. Resztę dóbr rozdał ubogim i udał się do swojego rzymskiego klasztoru, aby się modlić i pościć.

Wykształcony, pochodzący ze znamienitego rodu mnich szybko zwrócił na siebie uwagę papieży. Benedykt I mianował go jednym z siedmiu diakonów regionalnych, a jego następca, Pelagiusz II, wysłał go do Konstantynopola (będącego w owym czasie centrum życia politycznego ówczesnego świata) jako swojego apokryzjariusza – legata na dworze cesarza Tyberiusza I Konstantyna. W stolicy cesarstwa wschodniorzymskiego Grzegorz spędził siedem lat. Po powrocie do Rzymu Pelagiusz II uczynił go swoim doradcą i osobistym sekretarzem.

* * *

Od 583 roku 43-letni Grzegorz pełnił rolę opata klasztoru św. Andrzeja w Rzymie. Rządził mądrze i sprawiedliwie. Niestety, był jednak bardzo chorowity. Pielęgnował go wtedy i usługiwał mu biegły w sztuce lekarskiej mnich Justus. Tak się stało, że i on pewnego dnia zachorował. Z dnia na dzień stan jego zdrowia ulegał pogorszeniu, w oczy zajrzała mu śmierć. Zajmował się nim wówczas jego rodzony brat Kopiosus, który zarabiał na życie jako lekarz.

Justus, mając świadomość, że już niedługo rozstanie się z tym światem, zdradził Kopiosusowi swój od dawna skrywany sekret. Miał bowiem schowane przed innymi trzy złote monety. Ukrył je w jednym z lekarstw. Swoją drogą, nawet gdyby Justus nikomu o tym nie powiedział, i tak nie byłby w stanie tego faktu ukryć. Bracia, starannie szukając, przejrzeli bowiem wszystkie leki chorego i znaleźli monety.

Posiadając i ukrywając monety, Justus dopuścił się wielkiego przewinienia. Pogwałcił ślub ubóstwa, naruszając regułę zakonną. Jej autor – św. Benedykt z Nursji – pisał w niej wyraźnie: „Tę zwłaszcza wadę należy w klasztorze wykorzenić: Niech się nikt nie ośmiela cokolwiek dawać lub przyjmować bez pozwolenia opata ani czegokolwiek posiadać na własność, choćby najmniejszej rzeczy ani książki, ani tabliczek do pisania, ani rylca, niczego w ogóle. Mnisi nie mają przecież prawa rozporządzać samodzielnie nawet własnym ciałem i własną wolą, a wszystkiego, co niezbędne, oczekują od ojca klasztoru. Każdemu tylko to posiadać wolno, co mu opat sam dał lub na co mu pozwolił. Wszystko dla wszystkich powinno być wspólne i niechaj nikt niczego nie nazywa swoim ani za swoje nie uważa. Gdyby się okazało, że ktoś przywiązał się do tej szkaradnej wady, należy takiego brata raz i drugi upomnieć. Jeśli się zaś nie poprawi, podlega karze”[1].

* * *

Wieść o naruszeniu reguły przez Justusa dotarła do Grzegorza. Bardzo się nią zasmucił. Nie mógł spokojnie znieść takiego zła u brata, który żył w ich wspólnocie. Musiał jakoś zareagować. Ale jak? Na upomnienie „raz i drugi” nie było już czasu. W uszach brzmiały mu też pewnie inne słowa: „Niech nie przemilcza grzechów błądzących, lecz w miarę swych możliwości wyrywa je z korzeniami, gdy tylko zaczną się pokazywać, pomny na śmierć Helego, kapłana z Silo”[2].

Ciążyła na nim wielka odpowiedzialność – miał „rządzić duszami i służyć wielu w dążeniu do naprawy obyczajów”. Benedykt pisał jasno, cytując słowa z Księgi Przysłów: „Uderz syna twego rózgą, a uwolnisz duszę jego od śmierci” (Prz 23,14). Jak wyrwać zło z korzeniami, jak „uderzyć” umierającego współbrata? Co powinienem zrobić, żeby nie tylko oczyścić go z grzechu, ale także dać przykład pozostałym? – dumał Grzegorz. Długo się nad tym zastanawiał i w końcu podjął decyzję. Wezwał Precjosa, przeora klasztoru, i powiedział mu: „Idź! Niech żaden z braci nie zbliża się do umierającego, niech on nie usłyszy od żadnego z nich słowa pociechy. Gdyby w chwili śmierci domagał się obecności braci, niech brat rodzony powie mu, że z powodu monet, które schował w tajemnicy, wszyscy bracia są mu niechętni. A to po to, aby przynajmniej w chwili śmierci dusza jego zaznała gorzkiej skruchy i została oczyszczona z popełnionego grzechu”[3].

* * *

Grzegorz skazał Justusa na umieranie w samotności. To była kara za to, że chcąc mieć coś na własność, naruszył dobro całej wspólnoty, odwrócił się od niej. Ale to nie było jeszcze wszystko. Konsekwencje swego czynu Justus musiał ponieść nawet po swej śmierci. Grzegorz zarządził bowiem: „Gdy już umrze, niech nie będzie pochowany na cmentarzu braci. Wykopcie gdziekolwiek otwór w gnojowisku, wrzućcie go tam, a na niego rzućcie te trzy złote monety, które zostawił. Wszyscy też zawołajcie: «Pieniądze twoje niech idą z tobą na zatracenie». Po czym przykryjcie go ziemią”[4].

Czym przy wydawaniu tego polecenia kierował się Grzegorz? Tak sam to wyjaśnił: „Chciałem jednocześnie osiągnąć dwa cele: pomóc umierającemu i żyjącym braciom. Jemu – żeby gorycz umierania ułatwiła mu odpuszczenie grzechów, im natomiast – żeby to surowe potępienie uchroniło ich przed podobnym upadkiem”[5].

* * *

Kara była niezwykle surowa. Czy proporcjonalna do winy? Raczej tak, choć dzisiaj być może nieco łagodniej potraktowano by Justusa. Żaden z mnichów, a nawet jego rodzony brat, nie oponował jednak, nie stanął w jego obronie i nie prosił o litość dla umierającego, kwestionując tym samym niezwykle surową karę nałożoną przez Grzegorza. Dlaczego? Czyniąc tak, każdy zakonnik sam naruszyłby bowiem regułę zakonną. Święty Benedykt pisał jasno i zrozumiale, bez cienia wątpliwości: „Trzeba się bardzo wystrzegać, aby w klasztorze z żadnego powodu jeden mnich nie ośmielał się bronić drugiego ani też występować w roli jego opiekuna, nawet wówczas, gdyby łączyło ich jakieś bliskie pokrewieństwo. Niechaj nikt nie waży się robić tego w jakikolwiek sposób, bo takie postępowanie łatwo może stać się przyczyną poważnego zgorszenia. Gdyby więc ktoś przekroczył ten zakaz, powinien być surowo ukarany”[6].

Nie chcąc stać się przyczyną zgorszenia ani zostać surowo ukaranymi, mnisi bez szemrania i z całą skrupulatnością spełnili polecenie Grzegorza: „Gdy ten brat był bliski śmierci i z niepokojem chciał się polecić braciom, nikt nie raczył zbliżyć się do niego ani z nim rozmawiać. Jego rodzony brat wytłumaczył mu, dlaczego wszyscy mieli go w nienawiści”[7].

Justusa musiało to zaboleć. Każdy umierający chciałby mieć przy swoim łożu bliskich sobie ludzi, chciałby odchodzić trzymany za rękę, czuć duchową łączność z osobami, którym na nim zależy. Nie ma się zatem co dziwić, że Justus zaczął gwałtownie rozpaczać i żałować popełnionego grzechu. Czarę goryczy musiał wypić jednak do dna. Nie było dlań zmiłowania. Pogrążony w smutku i żalu wyzionął ducha. Oczywiście po jego śmierci bez szemrania wykonano również drugą część zalecenia Grzegorza – ciało zmarłego, wraz ze znalezionymi monetami, zakopano w gnojowisku.

* * *

Bracia ciężko to przeżyli. Dla nich też była to niezła próba i nauka. Zmarły był przecież jednym z nich. Zżyli się z nim i traktowali go jako „swojego”. A tymczasem za coś takiego – za trzy głupie monety – zamiast pochować go z należnymi zakonnikowi honorami, musieli obejść się z nim jak z jakimś nikomu niepotrzebnym śmieciem. Nic dziwnego, że wielu z nich zaczęło się bać, że mogliby mieć w swojej celi coś, za co spotkałby ich taki sam los jak Justusa. Zaczęli znosić do Grzegorza różne rzeczy. Wszystkie okazały się bezwartościowe. Nie było wśród nich pieniędzy, drogocennych w owym czasie książek, rylców ani tabliczek do pisania. Reguła zakonna nie zabraniała posiadania rzeczy całkowicie bezwartościowych, ale mnisi woleli dmuchać na zimne.

* * *

Co się stało ze zmarłym? Grzegorz i pozostali benedyktyni z jego wspólnoty nie mieli najmniejszych wątpliwości: trafił do czyśćca.

[1] Św. Benedykt z Nursji, Reguła. Żywot. Komentarz, nakładem opactwa benedyktynów tynieckich, Tyniec 1979, str. 43-44.

[2] Tamże, str. 17.

[3] Św. Grzegorz I Wielki, Dialogi, Wydawnictwo oo. Benedyktynów „Tyniec”, Kraków-Tyniec 2007, str. 370.

[4] Tamże.

[5] Tamże, str. 369-370.

[6] Św. Benedykt z Nursji, dz. cyt., str. 72.

[7] Św. Grzegorz Wielki, dz. cyt., str. 370.


--------------

Msze święte wieczyste i gregoriańskie można zamawiać:

Salwatorianie
ul. Siostry Faustyny 17
30-608 Kraków

Pytania - dotyczące intencji mszalnych - można wysyłać na faustyna(tu wstaw małpkę)sds.pl
lub dzwoniąc 12-268-8130, pn-pt w godz. 9-15.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: