logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 15:43

Droga Anno,
wiadomo, że żadnej konkretnej odpowiedzi nie można dać, to musi być wasza decyzja. Ale skoro pytasz, to sobie tak "pogdybam". Właśnie na temat "zawierzenie a odpowiedzialność".

Najpierw jak rozumiem odpowiedzialność.

Jeśli jestem w trudnej sytuacji finansowej, to nie powinna PLANOWAĆ kolejnego dziecka. To powinien dyktować rozum. Odpowiedzialność oznacza dla mnie podejmowanie decyzji takich, żebym mogła własnymi siłami dać sobie z tym radę.
"rób tak jakby wszystko zależało od ciebie". Jezus pochwala roztropność:
"Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek
zaczął budować, a nie zdołał wykończyć». Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć
tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. (Łk 14, 28-32)
Uważam że w moje PLANY nie powinnam wliczać ofiarności innych, łącznie z rodzicami. Skoro MOJE plany, to i MOJE możliwości. I nie tylko finansowe.

Teraz pytania. Co to trudna sytuacja. Jeśli wypłaty nie starcza do pierwszego, brak możliwości podjęcia pracy przez ciebie i brak własnego mieszkania - to jest trudna sytuacja. To się może zmienić na lepsze. Ale może też na gorsze. Więc nie wiem, czy są podstawy do PLANOWANIA gromadki dzieci. Nie zawsze się ma co się chce.
Są jeszcze inne pytania. Czy pragnienie tej gromadki jest dobre, to znaczy czy dojrzałe? Chcę mieć te dzieci, bo odczuwam to jak moje powołanie? Czy może jest to beztroskie pragnienie "bo dzieci są takie fajne" (przesadziłam specjalnie, dla kontrastu). Dalej: jak bardzo chore masz to dziecko? Czy to uleczalne? Czy będzie się pogłębiać? Ile czasu będzie wymagało za kilka lat? Czy potrafisz zająć się nim naprawdę, mając jeszcze kilkoro dzieci? Czy będzie wymagało i ile drogich lekarstw? Ono już jest i to trzeba wiedzieć. Dalej: niby rodzicom nic do tego, bo to wasza rodzina. Ale w tej sytuacji nie całkiem. Jesteście w ich domu. Czy mają swój pokój? Czy nie są schorowani i potrzebujący więcej spokoju? pomocy? pieniędzy na lekarstwa? Co to znaczy cios w serce? Czy to ich egoizm, czy może psychicznie nie potrafią wytrzymać jakiejś sytuacji? Czy gromadka dzieci nie będzie wiązać się z ciągłymi awanturami z rodzicami, co trudno będzie nazwać odpowiednimi warunkami do wychowywania? Jest też i taka możliwość: czy chęć posiadania "gromadki" nie wiąże się przypadkiem z brakiem chęci do podjęcia trudu rozpoznawania dni płodnych i niepłodnych? Czyli lenistwem. To tylko pozornie chęć wychowywania wielu dzieci nie może mieć nic wspólnego z lenistwem. Rzadko kiedy lenistwo jest totalne. Zazwyczaj dotyczy jakichś konkretnych sfer życia, dla każdego co innego jest trudne czy nudne. Mogę być w jednej dziedzinie pracowita, w innej leniwa. Pytania takie można mnożyć.

A teraz zaufanie Bogu.

Zaufanie Bogu na pewno nie polega na robieniu wszystkiego, co ja sama chcę, wierząc, że Bóg mi w tym pomoże. Zaufania nie można nadużywać, bo to się już wtedy nie nazywa zaufanie ale może nawet zuchwałość. Przypomina nam o tym Pismo święte: "tedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: "Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień". Odrzekł mu Jezus: "Ale jest napisane także: "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego". (Mt 4,5-7). Na pewno Jezusowi nie można zarzucić braku zaufania do Ojca.
Więc taka postawa "Bóg dał, Bóg wykarmi" - jeśli nie ma w tym odpowiedzialności, rozsądku - nie musi wcale być zaufaniem. Może być głupotą.
Dla mnie zaufanie Bogu, to przede wszystkim wewnętrzny spokój na wszystko, co się wydarzy. Działać rozsądnie, ale być otwartym na działanie Boże, które może być inne, niż nasz rozsądek. Nie rzucać się w dół z narożnika świątyni, ale nie rozpaczać, nie bać się, jeśli ktoś mnie zepchnie :)).

Co wy zrobicie, to oczywiście wasza wola. Zastanawiam się, co ja bym zrobiła na waszym miejscu. Po przemyśleniu powyższych pytań o odpowiedzialności, bez względu na odpowiedzi, przede wszystkim natychmiast zajęłabym się NPR. I nie dlatego, żeby przypadkiem nie pojawiło się trzecie dziecko, nie ze strachem. To się może przydać dużo później, przy kolejnym dziecku, z różnych powodów. Wiedzieć w teorii to właściwie nie wiedzieć. Trzeba spróbować praktykować. Nim się tego nauczycie, to w sam raz jeszcze i trzecie dziecko się urodzi :)). Moja koleżanka śmieje się, że czwarte dziecko urodziła tylko dzięki NPR :)). Bo jej się wydawało, że po miesiącu już dobrze wie.
Tu właśnie jest miejsce na zaufanie Bogu. Robię to, co uważam za rozsądne, ale jestem otwarta na przyjęcie nowego życia. Jak Bóg będzie chciał rzeczywiście, żebyś przede wszystkim była matką, to będziesz. Powie ci to wyraźnie. A poznawanie funkcjonowania własnego ciała też jest piękne, to Bóg nas tak stworzył. Gdyby chciał - nie byłoby dni niepłodnych. Po coś to jest.
Te trud poznawania przyniesie też spokój, że się Bogu nie narzuca swoich planów.

Zaufanie Bogu to przyjęcie Jego woli, nie swojej. Przyjęcie w spokoju Jego woli, choćby wszystko wydawało się naprzekór wam. Jeśli odpowiedzialność mówiła nam: nie czas na dzieci, to trzeba żyć zgodnie z tym i NIE PLANOWAĆ. Ale na spokojnie. Bez strachu, bez nerwów, bez paniki. Natomiast jeśli pojawi się już nowe życie - to właśnie bez strachu, bez nerwów, bez paniki, przyjąć je. Wtedy jest czas na zaufanie Bogu. Wtedy trzeba umieć być mocnym, choćby dla rodziców to był cios w serce, choćby trzeba było rodzinę poprosić o pomoc, choćby mąż stracił pracę, choćby dsziecko było coraz bardziej chore. Wtedy wszystkie przeszkody stają się nieważne, bo jest nowe życie. Przyjęcie które JUŻ rozpoczęło się w tobie nigdy nie będzie brakiem odpowiedzialności.
I tu trzeba pamiętać inne słowa Pisma świętego: "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?" (Mt 6,25-26)

 Tematy Autor  Data
 Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Anna 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Michał 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy marta-maria 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy justyna 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Tomasz 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy ks. Marian 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Ewa 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Kasia 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Dziadek_Muminka 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Bogumiła 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Elżbieta 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Tomasz 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy andy pandy 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Małgorzata 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Calina 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Bogumiła 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Lili 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy andy pandy 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy Dorota 
  Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci? nowy agu 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: