logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: wietrząca_piwnice (---.chello.pl)
Data:   2007-08-28 23:29

Nawiązując do wątku: "Bóg po rozwodzie - gdzie szukać pomocy?" chciałabym podzielić sie swoimi przemyśleniami w tym temacie z Marceliną, która go założyła.

Wiesz, są pewne kościelne rozwiązania niektórych kwestii, z którymi ciężko mi sie jest pogodzić. Nakaz życia w samotności po rozwodzie jest dla mnie cały czas niezrozumiały - zwłaszcza jeśli Ty sama wcale nie sprzeniewierzałaś sie małżeństwu, tzn. kochałaś, starałaś się i mimo to sie nie udało. Łatwo sie mówi, że przed ślubem jest dużo czasu na zastanowienie się, na przyjrzenie sie partnerowi, ale jasnowidzami nie jesteśmy. Kościół tak to urządził, że padłaś niejako ofiarą własnej religii. Co Ci da należenie do duszpasterstwa czy uzyskanie odpowiedzi na jakieś pytania, skoro i tak jesteś skazana na wygnanie z łona Kościoła.
Na szczęście to nie to samo co wygnanie przez Boga. Nie wierzę w Boga - Zgrywusa, który nie wiedzieć czemu nakazywałby Ci życie w nieszczęściu. Do szczęścia zostaliśmy powołani i choć nie musi to oznaczać ciągłego kroczenia po wiosennych łąkach, to jednak trwanie w nieszczęściu bez przerwy sie z tym kłóci. Nie wierze, że Bóg to tak urządził. A jeśli tak jest, to chyba nie potrafię wierzyć w takiego Boga. I nie chcę. Jakby nie było - samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła. Może Bóg zerka na to przychylniejszym okiem :) On w końcu nie patrzy tylko na to, co zrobiliśmy, liczy sie dla niego również to dlaczego tak sie stało :) Ale na co sie zda, to co Ci napisałam, skoro do Komunii i tak pójść nie możesz, bo przecież ja Ci pozwolenia nie udzielę - a nawet jeśli, to nic ci po nim :)

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: J (---.hsd1.nj.comcast.net)
Data:   2007-08-29 00:32

Łk 16,18
Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.

Mk 10, 2-12
Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: "Co wam nakazał Mojżesz?" Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!"
W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo".

Mt 5, 31-32
Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.

Mt 19, 3-9
Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo".

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Marek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 02:02

Droga "wietrząca piwnice".
1. Nierozerwalność małżeństwa jest explicite zawarta w Ewangelii (Mt 19,5-6, Mk 10,9) i Jezus dopuszcza uznanie małżeństwa za nieważne jedynie kiedy jest ono od początku niegodne (nieważne) tj. jest samo w sobie nierządem (porneia) - przykładem może być "małżeństwo" kazirodcze.
Co więcej, Ewangelia podkreśla że związek z kim innym jest cudzołóstwem.
Nie wiem czemu swoje własne osądy moralne wynosisz ponad Słowo Boże.
2. Ciężko byłoby tu opisać w dwu słowach wszystkie powody dla których małżeństwo jest nierozerwalne (zresztą tu nie miejsce na dyskusje, od tego jest specjalne forum), ale podam Ci pewien trop: Biblia mówi że:
" I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem.
A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela."(Mt 19,5-6)
Są JEDNYM CIAŁEM - i nie dotyczy to jedynie seksu, nie jest też figurą retoryczną.
Dlatego zawsze mówię narzeczonym, którzy przychodzą do poradni przedmałżeńskiej, że po ludzku małżeństwo jest szaleństwem - nasz ślub jest "niewzajemny" - to znaczy mamy go obowiązek dotrzymać nawet jeśli druga strona mu się sprzeniewierzy. To wymaga olbrzymiego zaufania do współmałżonka - no, ale w końcu aby przyjąć kogoś do wspólnoty w moim ciele chyba muszę mu ufać.
I mówię coś jeszcze - nie ma opcji "jak się nie uda".
Pozdrawiam i życzę większej rozwagi w formułowaniu przemyśleń - bowiem najgorsze co Ci się może przytrafić to jeśli kogoś przekonasz - taki czyn Biblia nazywa "zgorszeniem"
Jezus tak to określił:
" Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie."(Łk 17,1-2)

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 02:11

Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła? A kto ci tak powiedział? Bo jeśli o mnie chodzi - wiem to z Pisma Świętego:
"Powiedział im: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. [Mk 10.11-12]
"Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo. [Łk 16.18]
".... I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo." (Mt 19,9)

To nie jest ustalenie Kościoła, ale Jezusa, Boga. To "oddalenie" to właśnie jest rozwód. Wersety te wyraźnie mówią, że nie można tworzyć nowego związku małżeńskiego, będąc po rozwodzie, albo z kimś, kto jest po rozwodzie. Kościół tylko tę prawdę-nakaz nam przekazuje.
Oczywiście, dla człowieka niewierzącego nie ma znaczenia kto to powiedział. Ale dla katolika ma wielkie znaczenie. Bo stanął przed dramatycznym wyborem: czy kocha Boga na tyle, żeby żyć według Jego nauki. To jest próba wiary. Łatwo jest mówić, że jestem wierząca, praktykująca, jeśli największym problemem jest pójście do kościoła w niedzielę. Tymczasem wiara to wybór na całe życie, wybór sposobu na życie. Wybierasz Boga, który cię stworzył, który po naszym grzechu umierał na krzyżu za nasze grzechy. A po mojej śmierci chce mi dać życie wieczne, wieczne szczęście. Nikt mnie do niczego nie zmusza. Bóg przecież mówi: jeśli chcesz. Ja Go mogę odrzucić, gdy chcę.

Wybór, rozumiesz? Jeśli nie chcę być z Bogiem, odchodzę, wchodzę w nowy związek (cywilny). Wybór. Wybrałaś? To nie płacz, że ci źle bez Boga. Gdzie tu logika? To nie Bóg cię odrzucił, tylko ty Go odrzuciłaś.

Piszesz: "skoro i tak jesteś skazana na wygnanie z łona Kościoła"
A kto ci tak powiedział? Gdzie to napisane? Kościół nie wygania grzeszników. Ludzie, którzy żyją bez ślubu kościelnego nie są wyłączeni z Kościoła. Są jedynie grzesznikami, którzy aż do uporządkowania swojego życia nie mogą przyjmować sakramentów, bo nie zostanie im udzielone rozgrzeszenie. I tu przecież jest też decyzja człowieka: musisz postanowić poprawę, żałować za grzechy. Ale w Kościele cały czas jesteś. Kosciół właśnie proponuje spotkania, rekolekcje dla związków niesakramentalnych - chce tych ludzi przygarnąć, chce im pomóc.
Ty to lekceważysz, bo może Bóg nie jest dla ciebie tak ważny. Ale dla innych ludzi jest. Człowiek często odrzuca Boga, bo wydaje mu się że tak potrafi żyć. Ale trudno nam żyć bez Boga, gdy Go naprawdę spotkamy. To dlatego pojawiają się pytania jak u Marceliny. Tęsknota za Bogiem. Kiedyś wydawało się komuś, że nie potrafi żyć bez człowieka. Bo uczucie do człowieka jest nam bliższe, bardziej znajome. Potem się nie umie żyć bez Boga. Bo okazuje się, że ta miłość jest głębiej w sercu. Nie od razu odczytana, ale mocniejsza.

Piszesz: "czemu nakazywałby Ci życie w nieszczęściu. Do szczęścia zostaliśmy powołani".
Ten człowiek miał dać Marcelinie szczęście - no to dlaczego tego szczęścia brakuje? Ty proponujesz szczęście - ale tylko na chwilkę. Marcelina dała się złapać na lep szczęścia. I co? I cierpi. Widzisz, jak to ze szczęściem bywa?
Tak. Człowiek jest powołany do szczęścia, ale innego. Nie takiego na chwilę. Człowiek jest powołany do świętości, która będzie wiecznym szczęściem. Piszesz: "trwanie w nieszczęściu bez przerwy sie z tym kłóci. Nie wierze, że Bóg to tak urządził". Nie urządził. Samotność kiedyś się kończy. Nawet jeśli jest nieszczęściem (bo ilość rozwodów wskazuje że to małżeństwo według ludzi jest często większym nieszczęściem niż samotność), jeśli będzie nieszczęściem, to tylko do smierci, a "bez przerwy" będzie właśnie wieczne szczęście.
I znów. Do niewierzącego to nie trafi. Ale ja wierzę w Boga i zycie wieczne. Dla mnie wybór Boga ma sens.

Piszesz: "Ale na co sie zda, to co Ci napisałam, skoro do Komunii i tak pójść nie możesz". I nawet to niekoniecznie jest prawdą. Owszem, skoro odrzucasz Boga, to jak mozna Go przyjąć? To sprzeczność sama w sobie. Ale pytanie: jeśli już zrozumiałaś co to jest tęsknota za Bogiem, jak to boli, to może po tym złym wyborze, wybierzesz teraz po raz drugi - już dobrze? Duszpasterstwa żyjących w związkach niesakramentalnych przygotowują ludzi do powrotu do Boga. To są bardzo trudne sprawy. No bo jak teraz odejść od ojca dwójki moich dzieci? To po ludzku to samo co odejście od męża. No i ze względu na dzieci, to faktycznie prawie to samo. Ale znów: Kosciół przecież daje możliwość wyboru - i to wcale nie takiego okrutnego. Nie zabiera ojca dzieciom. Proponuje na przykład trwanie w czystości. Życie w tym niesakramentalnym związku jak brat i siostra. Ludzie podejmują często takie rozwiązanie. Z radościa wracają do Boga. Pozostaje wspólnota majątkowa, wspólny stół - ale nie wspólne łoże. To przecież jest dobre wyjście dla tych, którzy cierpieli bez Boga. Mogą znów przystępować do komunii świętej.
Oczywiście te sprawy załatwia się w konfesjonale, nie na forum pomocy. Ale trzeba wiedzieć o możliwościach.

A popatrz na to wszystko z innej strony. Małżeństwo jest nierozerwalne, bo tak chce Bóg. W zasadzie powinno to oznaczać, że aż do śmierci żyjecie pod jednym dachem. A czasem, niestety, staje się to piekłem. I popatrz: możesz odejść. Kosciół pozwala odejść, dla twojego dobra i dla dobra twoich dzieci. Pozwala zamieszkać osobno i znów nauczyc sie być szczęśliwym. Nie potępia się ludzi po rozwodzie. Mogą przystępować do komunii.

Ale Kościół nie ma mocy zmienić Bożego zalecenia. Związek nierozerwalny. Aż do śmierci. Osobno z różnych względów - tak. Ale do końca życia małżeństwem.
Chyba że. Trzeba to przypomnieć. Chyba żeby okazało się, że tak naprawdę to ślub był nieważny, że go po prostu nie było. Że chociaż się powiedziało "tak", to było to pod przymusem. Albo się zostało oszukanym. Albo z innego powodu.
Ale to inny temat.

Pewnie nie na wszystkie wątpliwości odpowiedziałam, ale przemyśl chociaż te.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: marcin (213.236.92.---)
Data:   2007-08-29 11:03

Jezus wyraźnie mówił o nierozerwalności małżeństwa, Kościół jedynie stosuje się do Jego słów. Cudzołóstwem jest zawarcie ponownego małżeństwa po rozwodzie lub poślubienie osoby rozwiedzionej. Przysięga małżeńska obowiązuje do końca życia, bez względu na to czy "kochałaś, starałaś się i mimo to sie nie udało".
Piszesz o padaniu ofiarą własnej religii. A czy ktoś kogoś zmusza do zawierania ślubu kościelnego? Jeżeli chcesz zawrzeć sakrament małżeństwa to traktuj go poważnie. Bóg z pewnością nie jest zgrywusem, chce naszego szczęścia ale ma wobec nas pewne wymagania i nie można usprawiedliwiać grzechu tym, że Bóg nas kocha. Przeciwstawianie Boga Kościołowi to nieporozumienie. Bóg założył Kościół i dał mu prawo związywania i rozwiązywania, a Kościół nie zezwoli na ponowne małżeństwa osób rozwiedzionych. Bóg na tę kwestię nie zerka przychylniejszym okiem lecz, powiedziałbym - okiem Kościoła.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-08-29 15:03

Argumenty Biblijne przytoczyli inni, więc się nie będę powtarzał. Oczywiście możesz zanegować Pismo Święte jako Słowo Boga. Nie jesteś też ofiarą własnej religii (przynależność do Kościoła katolickiego jest jak najbardziej dobrowolna). Nie słyszałem, by Kościół skazywał kogoś na banicję. Owszem, ta dobrowolna przynależnośc wiąże się z określonymi regułami, tak jak każda przynależność (Chcesz jeździć samochodem? Są reguły, nikt Cie nie zmusza do jazdy, ani bycia w Kościele), ale ta "ofiara" jest dobrowolna. Sportowiec ćwiczy latami by uzyskać wynik. Ty nie chcesz ćwiczyć, a chcesz mieć wyniki? Hokus pokus? Masz rację, że Bóg patrzy na nas inaczej, ale patrzy, więc raczej nie dyktuj Mu JAK ma patrzeć. I wyposaża nas na drogę tutaj w łaskę sakramentów, nie jesteśmy jasnowidzami, ale i nie jesteśmy bezbronni. Możemy z niej korzystać, lub nie. Szczęście, co to jest to szczęście? Czy szczęściem nazwiesz potępienie wieczne? Wolałbym już umrzeć, zanim zapracuję na to potępienie, choćby kosztem "szczęścia" tu. Nikt nie obiecał nam życia łatwego i na skróty.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: agu (---.toya.net.pl)
Data:   2007-08-29 15:17

Biblijnie samotność po rozwodzie to konieczność. Tak też jest w Kościele katolickim. W ustaleniach Kościoła prawosławnego jest taka możliwość, żeby w tej samotności nie żyć, tzn. jest możliwe błogosławieństwo małżeństwa niesakramentalnego. Tyle ustaleń Kościoła. Tak więc jest cokolwiek odwrotnie.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Magda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 15:45

Moja historia małżeńska zaczęła się bardzo wcześnie. Wyszłam za mąż w wieku 19 lat za człowieka z zaburzeniami psychicznymi. Nie wiedziałam o tym przed ślubem. Kilka razy omal mnie nie zabił. Wytrwałam 15 lat, właśnie w imię niesienia krzyża i wypełniania woli Bożej.
Wiem, ze mogłabym uniewąznić ten związek, ale nie mam na to sił. Zbyt wiele strachu i upokorzeń, za nic nie chcę wracać do tego co przeszłam, odpowiadać na pytania itp.
Jestem po ślubie cywilnym, tworzymy zgodną rodzinę z moim nowym niesakramentalnym mężem. Kocha mnie i moją córkę, jest dla niej ojcem stokroć lepszym niż ten biologiczny. Gdzie jest ten grzech? Co jest złego w tym jak żyję?
Nie jest sztuką oceniać innych przy pomocy cytatów z Ewangelii. Nieludzkie jest radzenie komuś kto w wieku 19 lat związał się z psychopatą aby do końca życia pozostał sam.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 16:43

Magda, Magda. Co jest nieludzkie? Radzenie komuś? A kto ci na tym forum radzi, byś pozostała do końca życia sama? Jeśli jest tak jak piszesz, mogłaś już dawno uzyskać "papiery", że ślub jest nieważny. Jesteś zbyt poraniona, więc nie nazwę tego po imieniu, tego co robisz. Jeśli nie chcesz unieważnić ślubu i wolisz żyć w grzechu - twój wybór. Tylko nie mów Magda, że coś jest nieludzkie. To ty krzywdzisz bardzo cywilnego męża i dzieci, bo w twoim domu z twojej winy zabrakło Boga.
Jestem zbyt surowa? Rzadko pisze tak ostro, bardzo rzadko. Ale jeśli ktoś swoje zaniedbanie, niechęć, lenistwo czy jak tam to nazwać chce usprawiedliwić taką opinią - która może niektórym namieszać w głowie - to tutaj trzeba głośno krzyczeć. W tamtym małżeństwie działa ci się krzywda, to fakt. Ale teraz na własne życzenie krzywdzisz siebie i rodzinę. Nikt cię nie zmusi do uporządkowania swojego życia. Ty wybierasz. Widać Bóg nie jest dla ciebie tak ważny. Nikt o to nie będzie miał do ciebie pretensji - masz prawo nawet zupełnie nie wierzyć. Tylko nie oskarżaj bezpodstawnie nikogo. Ani ludzi, ani Kościoła, ani Boga.

Zakładam oczywiście, że to co piszesz jest prawdą - że przed ślubem mąż był chory i o tym nie wiedziałaś.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: ks. Marian (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 18:27

A oprócz permanentnego trwania w grzechu, jest jeszcze jedna sprawa. W Kościele albo przyjmujemy całą naukę albo nic. Nie można powiedzieć: niech ksiądz mnie rogrzeszy z tych trzech grechów, a z tego czwartego nie. Albo z wszystkich, albo z żadnego. Nie można powiedzieć: ja chcę żyć ze swoim partnerem/partnerka bez Sakramentu Małżeństwa, ale chcę przyjmować Sakrament Pokuty i Eucharystii. Tak nie można! Albo wszystkie, albo żaden. To jest nieraz trudne. Jezus nikomu nie obiecał łatwego życia: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje." (Łk. 9,23)

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Marek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 18:56

Magdo,
istotą związku małzeńskiego jest jego wyłączność bez względu na to co się przydarzy współmałżonkowi (nawet jeśli będzie to choroba psychiczna).
Twój list pokazuje że po prostu chcesz się usunąc od odpowiedzialności pod różnymi pretekstami - a to stanu psychicznego małżonka, a to swojego młodego wieku przy zawieraniu związku małżeńskiego (swoją drogą, ciekawe czy przyjęłabyś podobną argumentację gdyby np. osoba 19-letnia pożyczyła od Ciebie pieniądze po czym je przepuściła - czy też nie domagałabyś się zwrotu w litości nad jej młodym wiekiem?)

Dziś jesteś w sytuacji klinczu - jest nowa rodzina. Co robić dalej? nie wiem.
Może życie wspólne, ale w czystości?
pozdrawiam
Marek

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Magda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 19:03

Droga Bogumiło,
Rodzina mojego byłego małżonka zataiła fakt organicznych uszkodzeń mózgu nabytych przez niego w dzieciństwie po zapaleniu opon mózgowych. Zmiany tego typu skutkuja niekontrolowaną agresją. Wiem, ze zrobilam wszystko aby to małżeństwo przetrwało. Czy w to wierzysz, lub nie, to Twoja sprawa. O tym, czego byłam świadoma, czy nie, wie tylko Bóg i tego akurat żadne "papiery" nie zmienią.
Nauka Kościoła nie jest niezmienna. Zmienilo sie nauczanie w kwestii zmarłych, a nieochrzczonych dzieci, także w kwestii postu w piątki. Moze kiedys, wzorem innych chrześciańskich kościołow, KK zacznie traktować rozwodników bardziej życzliwie.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: marta-maria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 19:51

Jean Vanier - Rekolekcje adwentowe 2002
http://katolik.pl/index1.php?st=rozne&id_r=47&id=579&rodzaj=rekolekcje

"Samarytanka jest dla mnie najbardziej poranioną kobietą w Ewangelii;
należy do wzgardzonego ludu,
a wewnątrz tego ludu sama jest zepchnięta na margines
i wzgardzona."
/.../
"sytuacja, w której się znalazła, nie pozwala jej na spotkania z innymi kobietami oraz przebywanie w miejscach kultu.
Jest to kobieta poraniona,
odrzucona przez miejscowych, pobożnych ludzi,
Sama także uważa się za odrzuconą przez Boga."
/.../
"Jezus pokazuje nam, jak powinniśmy traktować ubogich,
nie z wyżyn naszej władzy czy wielkoduszności,
ale z samej głębi naszego ubóstwa,
naszego zmęczenia,
tego, że ich potrzebujemy"
/.../
"Jezus zawiera przymierze z tą kobietą przy studni
i właśnie jej, najmniejszej i najbardziej wzgardzonej,
objawia, że jest Mesjaszem.
Nikomu innemu tego nie powiedział"

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: katarzyn (---.eranet.pl)
Data:   2007-08-29 21:54

Magdo, życzę Ci z całego serca, abyś znalazła siły i odwagę zmierzenia się ze swoją przeszłością i rozpoczęła proces o uznanie twojego małżeństwa za nieważnie zawarte - tym bardziej, że są ku temu poważne powody. Nie bój się rozdrapywania ran - czasami żeby rana dobrze się zagoiła trzeba ją otworzyć i oczyścić - chociaż jest to bolesne.
Naprawdę warto, uwierz w to.
Ostatnio w mojej rodzinie miało miejsce bardzo zaskakujące wydarzenie. Mój wujek i ciocia rozwiedli się po sześćdziesiatce. To był dla wszystkich szok. Ich miłość była tak niezwykła, czekali na siebie siedem lat, on we Francji, ona w Polsce. On uciekł z Polski, jej nie chcieli wypuścić z kraju. W końcu niezwykły ślub (cywilny) w czasach komuny. Zamieszkali we Francji, wychowali dzieci i co się stało? Do niego "wróciły" nierozwiązane sprawy jego pierwszego małżeństwa kościelnego, tak samo bolesnego i upokarzającego jak Twoje.
Wcześniej mimo to, że mogli nie chcieli wracać do starych, bolesnych spraw z przeszłości. Uważali, że skoro w sumieniu uważają tamto małżeństwo za niebyłe - to nie trzeba przeprowadzać sprawy kościelnej. I to od czego uciekali przez ponad 30 lat, wróciło doprowadzając do ciężkiego kryzysu psychicznego, emocjonalnego i w efekcie do rozwodu.
Pozdrawiam Cię z modlitwą o odwagę i siły. Z Bogiem wszystko jest łatwiejsze.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: anetamaria (---.pl)
Data:   2007-08-29 22:48

Magdo, nie przecze, spotkało Cię cierpienie w życiu. Wydaje mi się jednak, że twoje rozumowanie jest takie: spedziłam z męzem 15 lat, wiele przeszłam a teraz należy mi sie świety spokój. Starasz sie usprawiedliwiać swoje postępowanie.
Te cytaty z Biblii ukazują wolę bożą, a nie spełnianie jej jest wlaśnie grzechem. Rozumiem, ze jesteś zraniona, ale postepowanie wbrew pzykazaniom nie przyniesie Ci pokoju serca. Nie mogę pojąć dlaczego nie chcesz wystąpić o uznanie za nieważnie zawartego zwiazku małżeńskiego - masz ku temu podstawy. Pisałaś, że jest to dla Ciebie bolesne, ale nie ma przecież łatwego szczęścia. Osiagniesz je tylko, gdy będziesz żyła w zgodzie z Bogiem. Musisz podjąć wysiłek, a On ci pomoże.
Chciałam jeszcze zwrocić uwagę na to, że żyjąc w związku niesakramentalnym, nie tylko wyrzadzasz krzywdę sobie, ale też swojemu partnerowi i dzieciom.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-29 23:11

Mylisz się, Magdo, co do rzekomej "zmienności" nauk Kościoła. Nauka Kościoła to nic innego jak nauka Chrystusa, a chyba nie sądzisz, że ta się zmienia? Podane przez Ciebie przykłady zmian są zupełnie chybione: w kwestii zmarłych nieochrzczonych dzieci Kościół nigdy nie zajmował oficjalnego stanowiska, a kwestia istnienia "limbus puerorum" (bo to zapewne masz na myśli) była tylko opinią teologiczną. Natomiast post w piątki należy z kolei do sfery dyscypliny, a ta może się zmieniać w zależności od warunków. Natomiast problem nierozerwalności małżeństwa - jak mogłaś przeczytać powyżej - wielokrotnie była podkreślana przez Chrystusa i nie możesz się tu spodziewać zmian. Mylisz się w jeszcze jednej ważnej rzeczy - Kościół (czyli ja też) bardzo życzliwie traktuje rozwodników i z całą troską stara się im dopomóc w zbawieniu. Także przez wyraźne przypominanie, że jeśli żyją w grzechu, to tak jak i "nierozwodnicy" sami sobie zamykają drogę do nieba.
Dlatego też szczerze Ci radzę, Magdo, nie szukaj sobie teraz usprawiedliwień na to, żeby nic nie robić ze swoim życiem, tylko rusz tyłek i zadbaj wreszcie o swoje życie duchowe i szczęście własnej rodziny.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: J (---.hsd1.nj.comcast.net)
Data:   2007-08-30 01:01

Magda, naprawdę współczuję Ci. Nie próbuje Cię osądzać. Od tego jest Bóg i przed Nim kiedyś odpowiesz. Spójrz tylko na swój brak logiki. Latami tkwiłaś w chorym związku: udrękach i poniżaniu. Kościół ci tego nie nakazywał. Miałaś inne wyjścia: separację lub proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Nie skorzystałaś z żadnego. Znajdowałaś siły, żeby wytrwać. Teraz choć twierdzisz, że druga możliwość wciąż stoi przed tobą otworem, odrzucasz ją, zasłaniając się brakiem sił. Domagasz się natomiast, żeby Kościół zmienił swoją naukę.
Magda, rozumiem, że jesteś poraniona. Ale ten swój ból musisz przerobić w mądry sposób. Inaczej cały czas będzie się za tobą ciągnął. Paniczne uciekanie od wspomnień nic Ci nie da. Zrzucanie winy za twoje cierpienie na Kościół też Ci nie pomoże.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-30 01:51

Piszesz Magdo
"Wiem, ze zrobilam wszystko aby to małżeństwo przetrwało. Czy w to wierzysz, lub nie, to Twoja sprawa. O tym, czego byłam świadoma, czy nie, wie tylko Bóg i tego akurat żadne "papiery" nie zmienią."

Ależ ja nie poddałam w wątpliwość tego, co uczyniłaś dla swojego pierwszego małżeństwa. Dlaczego miałabym nie wierzyć? Ja pisałam, że nie zrobiłaś nic dla swojego drugiego "małżeństwa". Świadomie wybrałaś grzech, trwanie w grzechu wiele lat - mając możliwości wnioskować o orzeczenie nieważności ślubu. To wygląda tak samo, jakbyś pisała, że umierasz z głodu, będąc zdrowa, mając pieniądze - tyle, że nie chce ci się iść do sklepu po chleb. Kto się nad tobą będzie litował? W takiej sytuacji śmieszne jest mówienie o złych piekarzach, handlarzach, cenie chleba. To przez nich umierasz z głodu? Nie. Umierasz z głodu na własne życzenie. Bo ci się nie chce wyjść z domu po chleb. Nie chce ci się. Wolisz umierać. Twój wybór. Tylko się nie skarż, że umierasz.
Czy ty to Magda rozumiesz? Czego chcesz od Kościoła? Żeby biskup przyszedł do ciebie, przeprosił za męża i poprosił ciebie o podpisanie papierów?
Jeśli nie chcesz iść na studia, to nie idź na studia - ale nie skarż się nam, że ich nie jesteś magistrem. Rozumiesz? To twój wybór. To nie Kościół skazał cie na coś. Ty się skazałaś.

Ja wiem, że to by bolało. A Jezusa nie bolało? A umarł na krzyżu, bo cię kocha. Czy ty jeszcze Go kochasz? To weź ten krzyż, żeby znów być z Nim.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2007-08-30 04:10

Droga Magdo,
“Nie jest sztuką oceniać innych przy pomocy cytatów z Ewangelii. Nieludzkie jest radzenie komuś kto w wieku 19 lat związał się z psychopatą aby do końca życia pozostał sam… Moze kiedys, WZOREM INNYCH CHRZEŚCIAŃSKICH KOŚCIOŁOW, KK zacznie traktować rozwodników bardziej życzliwie.”

J8, ‘Kobieta cudzołożna*
1 Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, 2 ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. 3 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: 4 «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. 5 W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować*. A Ty co mówisz?» 6 Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć*. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. 7 A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. 10 Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11 A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - IDŹ, A OD TEJ CHWILI JUŻ NIE GRZESZ!».’

Przyp.: 8,1-11 Urywek ten, na pewno natchniony i kanoniczny, początkowo nie należał do Ewangelii św. Jana, gdyż brak go w najstarszych rkp. Styl zaś jego i temat wskazywałby na św. ŁUKASZA. (Sw. Łukasz zas uchodzi za ewangeliste ukazujacego Boga Milosiernego. Moj dopisek)

8,5 Por. Kpł 20,10; Pwt 22,22nn.
8,6 Prawo rzymskie nie karało śmiercią cudzołóstwa. Zob. też J 18,31.
8,5 Por. Kpł 20,10; Pwt 22,22nn.
8,6 Prawo rzymskie nie karało śmiercią cudzołóstwa. Zob. też J 18,31.

Dzis podczas Mszy sw. P. Jezus mowi tak:
Mt 24, ‘42 Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. 43 A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. 44 Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn
Człowieczy przyjdzie. 45 Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby na czas rozdał jej żywność? 46 Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. 47 Zaprawdę, powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. 48 Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: "Mój pan się ociąga", 49 i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, 50 to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. 51 Każe go ćwiartować i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.’

Szukajac, listu papieza Benedykta XVI, ze tylko Kosciol katolicki moze nazywac sie pelni Kosciolem napotkalem sie na:
Poprzedni Pentecostal – Zielonoswiatkowiec wyszczegolnia zadziwiajce uzdrowienia i cuda Eucharystyczne
http://www.spiritdaily.org/Life%20in%20Christ/ricestory.htm
Pierwsza historia. *non-denominational* pastor, który był Protestantem przez 33 lata i teraz zamienił na katolicyzm mówi, ze doświadcza Eucharysticzne cuda w dodatku do zadziwiaajcych cudow uzdrowien. Kiedy jego pierwsza żona umarła ożenił się z katolicka kobieta, i to ewentualnie doprowadził do jego przemiany nawrocenia -- i kontynuacji znakomitych wydarzeń. Tamci przy jego *Pentecostal* kościele nie przyjmowali jego żony, i tak (więc) on opuszczał i towarzyszac zaczynał wyjątkowo uczęszczac w katolickiej Mszy sw. Po trzech miesiącach po podaniu się do dymisji w swoim kościele, zaczynał odczuwać brak, że nie mógł otrzymywać Komunii, i tak on zaczynał podróż do katolicyzmu. Wciąż, Rice nie był przekonywany że Komunia była rzeczywiście faktyczne Ciałem i Krwia Chrystusa. On widzial to jak symbol. W tym czasie, myślal o biblijnym urywku, że musimy jeść Jego Ciało i pic Jego Krew. A także 1 Koryntians 11:23-33, gdzie Jezus mowi"to jest Moim Ciałem, to jest Moją Krwią."… "Pan zaczynał dzialac, trafilo się to kiedy katolicki ksiądz konsekruje. Kiedy zapytał dlaczego protestancki minister nie mógłby robić to samo, on odpowiedzail, ze to bylo mu dane i tylko ksiądz może robić tak. Dlatego, że ksiądz jest w apostoliskiej linii. "To jest dlatego że ksiądz jest w tej sukcesji, która ma władze modlić się nad chlebem i winem," mówi dr Rice. "Kiedy Martin Luther był ekskomunikowany w 1520, on złamał apostolska linie. Każda Protestancka denomnacja/nazwa jest rozbiciem od rozbijanego rozbicia. I one cały trzon jest od Lutra."…
Rice widzi, ze Kosciol katolicki jest “spiacym gigantem". 'Im duzej jestem katolikiem im wiecej studiuje, tymmwiecej jestem absolutnie przekonany, ze KK jest wspanialy', mowi poprzedni protestant. KK zawsze byl Kosciolem apostolskim i za takiego powinnismy go uwazac… Jesliby ludzie rozumieli czym KK rzeczywiscie jest nie opuszczaliby go, szukajc zielenszej trawy. Ludzie opuszczaja KK i ida do protestanckiego, poniewaz szukaja czegos, czego nie dostaja u siebie. Powinni studiowac Pismo sw. i swoj KKK. Jesli studiowaliby to i odkryliby co to znaczy wierzyc, nie szukaliby wtedy zielenszej trawy. I jesli protestanccy bracia i siostry znaliby prawde o KK nie byliby protestantami.
Jurek

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: tess (87.105.15.---)
Data:   2007-08-30 12:06

nic nie piszesz o swoim "drugim męzu" a może on już jest związany sakramentem z inną? I problem nie jest tylko po Twojej stronie?

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Magda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-30 19:21

Mój drugi mąż jest kawalerem, z jego strony nie ma żadnych przeszkód.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Maria (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-30 23:27

Samotność po rozwodzie nie jest czymś "zdecydowanie na zawsze". Zawsze można próbować wrócić. Modlić się o poprawę, umożliwiać kontakty z dziećmi, jeżeli są symptomy poprawy - można powtórnie zarejestrować małżeństwo w USC (sakramentalne trwa). Może powiesz "łatwo powiedzieć". Ale chrześcijaństwo jest wyzwaniem. Masz być zimna albo gorąca, masz mówić tak - tak, nie - nie. Masz żyć w prawdzie. Masz przestrzegać Dekalogu, wbrew modom i opiniom. Pan Bóg lubi ludzi dzielnych. To określenie "dzielny" niejednokrotnie przewija się w Piśmie Świętym. Daje to szczęście i pokój ducha - najgłębsze przekonanie o słuszności drogi.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-09-01 08:59

Tak naprawdę poglądy zaprezentowane w tym pytaniu to czysty postmodernizm. Jednak nuki postmodernistów (sprzeczne same w sobie) stoją w całkowitej sprzeczności z nauczaniem Kościoła i prawdami Biblijnymi. W istocie rzeczy stanowią mniej lub bardziej zaowalowaną formę całkowitego odrzucenia Boga. Proszę zrozumieć, ja nie oceniam pytających, ani ich odległości od Królestwa Bożego, tylko odnoszę się do prezentowanej, zapewne zapożyczonej bez głębszej na nią refleksji, wszechobecnej filozofii. Nawet jeśli 99 % ludzi będzie powtarzało to samo kłamstwo (albo półprawdę), to wbrew powszechnym przekonaniom, pozostanie ono kłamstwem. Król nagi, to nagi król.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Kotopodobna (---.ists.pl)
Data:   2008-01-14 18:29

Witajcie, zastanawiam sie, czy "nierozerwalnosc malzenstwa" tyczy sie takze par, ktore mialy TYLKO slub cywilny i po kilku latach sie rozstaly?.... czy w oczach Boga to tez bylo malzenstwo, czy jednak nie?.... bardzo mnie to ciekawi, jestem bowiem w takiej sytuacji i nie wiem co dalej. Czy jeslibym kiedys poznala kogos z kim chcialabym dzielic zycie, moge zawrzec z nim slub koscielny? dodam iz nawrocilam sie juz po rozwodzie i Bog jest dla mnie b.wazny.... wczesniej bylam osoba wlasciwie niewierzaca, a na pewno niepraktykujaca mimo wychowania wg wiary krk. Prosze o odpowiedz kogos kto zna podobne sytuacje, a najlepiej duchownego! :-)

---------------

Jeśli internet, to można się skonsultować z www.kanonista.com
moderator

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Ewa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2009-01-25 23:28

Droga Mario, dziękuję za to, że mogłam przeczytać te cenne słowa, jakie zamieściłaś na portalu katolickim. Jestem bardzo samotna, samotna po rozwodzie. Samotna byłam również w związku (trudnym, toksycznym, wyniszczającym mnie i dzieci). Nie wiem, czy potrafisz sobie wyobrazić zycie z alkoholikiem. Przez 22 lata walczyłam o męża i rodzinę. Przegrałam długą walkę. Poddałam się. Straciłam nadzieję, że moje życie się zmieni. W zeszłym roku podjęłam decyzję o rozwodzie, a zarazem skazałam się na samotność. Z resztą, przecież od zawsze byłam samotna. Po rozwodzie mieszkamy nadal w jednym domu, mamy sądownie ustalony podział mieszkania. Ciężko tak żyć, ale modlę się o to by mąż się nawrócił, by miłość okazała się łaskawą i potężną. Mąż wyrządził mi wiele krzywdy, ale nie czuję nienawisci. Byłabym gotowa przebaczyć, gdyby tylko próbował zmienić swe życie.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Tomek (---.limes.com.pl)
Data:   2010-01-02 20:48

Samotność po rozwodzie to nakaz samego Jezusa, powtórzony przez apostołów: "A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo. Rzekli Mu uczniowie: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić. Lecz On im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane " Mt 19, 9-11.

 Re: Samotność po rozwodzie to ustalenie Kościoła.
Autor: Diana (---.play-internet.pl)
Data:   2016-11-16 00:12


Witam czytając znalazłam to wiem ze forum jest stare ale może będzie ktoś wstanie wytłumaczyć (...)

---
Proszę założyć nowy wątek i doprecyzować swoje pytanie - bez odwoływania się do objawień, których Kościół nie zatwierdził.

z-ca moderatora

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: