Autor: B. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2007-12-09 21:34
Św. Józef bardzo poważnie potraktował opiekę nad Maryją. Nie opuszczał Jej ani na krok (a Ona nie opuszczała Jego). Przypuszczam, że na spis ludności zarządzony przez cezara nie poszli "absolutnie wszyscy", mimo że pewnie groziły kary za niepójście. Na pewno nie poszły kobiety po porodzie, sparaliżowani, bez nóg, itd. Maryja była w 9 miesiącu ciąży, mogła powiedzieć: - 'Nie dam rady, mogę poronić w drodze.' Wtedy nie było taksówek ani nawet PKS-u, nie było też asfaltu. Maryja trzęsła się "na osiołku". Dlaczego Józef nie powiedział "zostań, sam nas zapiszę a Ciebie będę próbował usprawiedliwić". Bo wiedział, że skoro opiekę nad Dziecięciem i Jego Matką powierzył Mu sam Bóg, to, jak potrafi, musi ich chronić n i e u s t a n n i e.
I tak było. Był z Maryją do porodu, biegał, szukał rozpaczliwie wolnego pokoju, ale w Betlejem były t ł u m y przybyłe na spis. Można to prawdopodobnie porównać do tłumów w czasie papieskiej pielgrzymki na częstochowskich błoniach. Nie było tam jednak pogotowia ani telefonów, nie było bazy hotelowej (mała mieścina z jedną gospodą), Józef i Maryja podróżowali powoli i ostrożnie z uwagi na zaawansowaną ciążę Maryi, przybyli więc po wszystkich, gdy już nie było możliwości nigdzie wetknąć przysłowiowej szpilki. W gospodzie było tylko kilka pokoi, w okolicznych domach też zapchane, akcja porodowa rozpoczęta. Józef musiał podjąć decyzję, szukać i prosić dalej, ryzykując że Dziecko urodzi się na ulicy, czy też zgodzić się na pierwsze napotkane jakiekolwiek zacisze, uporządkować je, podczas gdy Maryja już rodzi, pobiec po ciepłą wodę, itd.
Stajenka miała wszystkie zalety zaciszności w tym zatłoczonym miasteczku, było tam luźno, miejsce zapewniało zachowanie prywatności. A dodatkowo - symbolicznie ubogo. Bóg przyszedł na świat nie w pałacu, nie - otoczony służbą i położnymi, ale w ubogiej rodzinie i w ubogim pomieszczeniu. Józef i Maryja pokładali całkowitą ufność w Bogu. I mała, szara stajnia, w której Dzieciątko położono w żłobie, na sianie, nagle stała się centrum wszechświata, rozświetlonym i pełnym Aniołów oddających Bogu chwałę w towarzystwie zwykłych pasterzy.
Potem po czterdziestu dniach poszli do Jerozolimy, cały czas Józef z Maryją. "A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim" Łk 2,39-40.
W Nazarecie odszukali Rodzinę Trzej Mędrcy, którzy oddali hołd Dziecięciu i złożyli dary. Można powiedzieć, że Bóg zadbał o środki materialne na pierwszy okres tułaczki (złoto od Mędrców na pewno bardzo się przydało na wynajmowanie noclegów i zakup żywności w podróży i potem w Egipcie. Józef miał też za co kupić narzędzia, żeby rozpocząć pracę w Egipcie). W Nazarecie Józef dostał od Boga wiadomość, że trzeba natychmiast uciekać za granicę, bo Herod szuka Dziecięcia i będzie zabijać małe dzieci. Wprawdzie Herod zabijał dzieci w Betlejem, ale za moment szukałby i w Nazarecie. Jakakolwiek wiadomość o cudzie związanym z Dziecięciem, która dotarłaby do Heroda, groziła Dziecięciu śmiercią. I co robi Józef? Czy boi się zostawić dom, narzędzia, warsztat i w jednej chwili spakować się i przemykać się bocznymi drogami do Egiptu? Nie, nie zastananawiał się ani chwili. Myślę, że rodziny, które dostawały od niemieckiego i radzieckiego okupanta 15 minut na spakowanie się przed wywózką na Sybir w czasie II wojny światowej, były w nieco podobnej sytuacji czasowej. Czy Józef skarżył się, że to tułaczka? Nie. Czy upraszał Boga o specjalne przywileje? Nie.
Gdy wrócili z Egiptu do Izraela "Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy" Łk 2,41.
Widzimy Józefa razem z Maryją, gdy cały dzień szukała zaginionego dwunastoletniego Syna, Józef był z Maryją, gdy cały dzień wracała do Jerozolimy tam szukać Jezusa. Był przy Maryi, kiedy znalazła Syna w świątyni, podtrzymał Ją zapewne, gdy osłabła ze szczęścia, gdy zobaczyła Syna całego i zdrowego, w dodatku otoczonego podziwem uczonych. Józef czały czas wiernie trwał przy Rodzinie. Dziś też są tacy mężczyźni, ale wielu jednak nie potrafi przyjąć takiej roli głowy i opiekuna Rodziny. Józef nie chodził do gospody na piwo, nie kazał Maryi iść do pracy (wtedy kobiety też pracowały), nie oglądał się za innymi kobietami. Jest wzorem Ojca Rodziny, który opiera się na Bogu. Mężczyźni mają kogo naśladować. Nie ma ani jednej rzeczy, w której Józef "zboczyłby z drogi". Gdyby tak było, byłyby o tym historyczne wzmianki. Ponadto, co bardzo ważne, Józef był cichy, skromny i pokorny wobec Boga. Czy jest to łatwe dla mężczyzny? Pewnie różnie to bywa, ale przynajmniej jest trwały punkt odniesienia. "Nie musisz na siłę walczyć o sukces, możesz żyć zwyvczajnie, jak Józef, i to będzie bardzo dobre spełnienie życiowej roli mężczyzny". Myslę, że wielu mężczyznom może to pomóc odnaleźć się w dobie propagandy "sukcesu", kompleksów i szukania dróg.
|
|