Autor: J. (---.gniezno.sdi.tpnet.pl)
Data: 2003-05-11 23:39
Mój dylemat wiąże się z tzw. związkami niesakramentalnymi. Mianowicie od pewnego czasu zauważam, że Kościół otacza te związki swoją opieką, by nie powiedzieć czułością. Nie gorszy mnie to, ale trochę dziwi. Przecież w co najmniej 80 % związki te powstały na gruzach innego związku burząc rodziny, pozostawiąjąc morze łez, często żonę i dzieci bez środków do życia itd.itd. W tym samym czasie nie słyszę, by Kościół otaczał taką samą opieką matki samotne i dzieci z opuszczonych przez ojców rodzin (nie mylić z pomocą charytatywną tym grupom). Również sama nazwa par zyjących w grzechu jako "związek niesakramentalny" jest nie do przyjęcia.Dla mnie okreslenie "związek niesakramentalny" to jest jak np. "dobrotliwy rak" lub "kochający inaczej". Niby to samo, ale brzmi sympatyczniej.
|
|