logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego z nim życia.
Autor: Małgosia (80.125.173.---)
Data:   2009-01-14 18:55

Od kilku tygodni dojrzewam do decyzji o rozstaniu z narzeczonym. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy i dość szybko zdecydowaliśmy się zaręczyć. Teraz myślę, że to było dużo za wcześnie. Kiedy trochę ochłonęłam, zdałam sobie sprawę, że to była niedojrzała decyzja, że chociaż jest mi bardzo bliski i myślę o nim z czułością, chociaż na myśl o rozstaniu serce pęka mi z żalu, to nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego życia, nie potrafię zaakceptować dzielących nas różnic - temperamentu, zainteresowań, podejścia do wiary.
Od kilku tygodni codziennie płaczę, nie mogę jeść, nie umiem się z niczego cieszyć. Bardzo mi żal tego, co mogło być, a czego nie będzie. Na myśl o tym, że już go więcej nie zobaczę, robi mi się w sercu zimno i ciężko. A już całkiem nie mogę sobie wyobrazić, jak mu to powiem. Nie mogę znieść myśli, że on będzie cierpiał, a ja w żaden sposób nie będę go mogła pocieszyć. Że nie będę go mogła jak dawniej przytulić, że będę musiała patrzeć bezsilnie, jak świat mu się wali.
Wiem, że nie ma takiego sposobu, żeby nie zranić deklaracją rozstania. Ale jak to zrobić, żeby zranić jak najmniej? Jak go do tego przygotować? Czy powiedzieć od razu? Czy tłumaczyć, dlaczego? Co powiedzieć wspólnym znajomym, rodzinie?
Jakaś część mnie nie jest gotowa na to rozstanie, jakaś część mnie będzie tego żałować... Jeśli ktoś przeżył rozstanie jako ta druga strona, proszę niech napisze.

 Re: Nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego z nim życia.
Autor: Marzena. (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-01-21 00:07

Małgosiu,
Po pierwsze, daleko już doszliście, bo zaręczyny to milowy krok na drodze do małżeństwa. Czy wcześniej nie widziałaś tych braków, których nie potrafisz zaakceptować u chłopaka?
Po drugie, gratuluję Ci dalekowzroczności. Jeżeli nie wyobrażasz sobie życia bez narzeczonego, ale jeszcze bardziej nie wyobrażasz sobie życia z nim, to najrozsądniejszą decyzją jest Twoja decyzja.
"Jeśli ktoś przeżył rozstanie jako ta druga strona"
To zależy, która dla Ciebie jest pierwsza, a która druga. :))
W moim związku, to chłopak zakończył znajomość. Po prostu mi powiedział. W kawiarni. W moim przypadku było to do przewidzenia, a i tak bardzo przeżyłam ten fakt. Musisz więc liczyć się z tym, że to będzie bolało - i Ciebie, i jego.
Podobno trafność niektórych decyzji widzi się i docenia po latach. U mnie 'te lata' jeszcze nie minęły.
Jednak zanim podejmiesz decyzję i zrobisz jakiś krok, zadaj sobie pytanie: czy Ty go naprawdę nie kochasz? Czasem jest tak, że wartość danej osoby widzi się, gdy ona jest już nieosiągalna, a jak się ma ją przysobie to przeszkadzają najdrobniejsze uchybienia. Kiedyś ksiądz mi powiedział, upraszczając sprawę: wybierając jakąś osobę, wybierasz pewien zestaw cech dobrych i zestaw cech złych. Każda osoba ma oba zestawy i chcąc być z kimś trzeba je oba poznać i pokochać. Wtedy życie staje się znośne. Może nawet więcej niż znośne :)

 Re: Nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego z nim życia.
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2009-01-21 15:19

Kiedys przeczytałam zdanko mówiące, że nie warto wychodzić za mąż za kogoś, z kim nie chciałoby się zestarzeć. Kiedy zaczynamy wspólne zycie zakochani, to potem pozostaną nam te chwile jako wspomnienia i potwierdzenie, że zawarcie małżeństwa nie było pomyłką. Nie znam pary, ktora w czasie długich nieraz lat wspólnego życia nie potrzebowałaby takich wspomnień. One dają siłę do przetrwania różnych kryzysów, które prędzej czy później nadejdą.
Jesli dobrze odczytujesz swoje wątpliwości, to moim zdaniem decyzja o rozstaniu jest słuszna.
Jak powiedzieć? To zależy od jego temperamentu, od obietnic składanych sobie itd.
Ja powiedziałabym po prostu, bez wymyslania różnych metafor i drobiazgowego tłumaczenia, ktore tylko zaciemnia sprawę. I im prędzej to zrobisz, tym lepiej.
To normalne, że masz wyrzuty sumienia, bo jednak cos was połączyło. Jednak budowanie związku na litości, jest nieporozumieniem i jest też nieuczciwością.
Myślę jednak, że nie powinnaś w tej rozmowie składać na nim nawet części winy, nawet jesli to byłoby obiektywne. Ponieważ to Ty zrywasz z nim, to skoncentruj się na wyjasnieniu swoich pobudek. Najbardziej bolą wykręty, kombinowanie i przeciąganie sprawy i obwinianie kogoś za własne błędy.
To trudna sytuacja, bo wyraz jego twarzy z będziesz pamiętać bardzo, bardzo długo. A niestey nie można o takich sprawach powiedzieć przez telefon lub mailowo.
A rodzinie i znajomym mówi się prawdę bez wdawania się w szczegóły.
Piszesz, że żal ci tego, co mogłoby być, lecz nie będzie. Ależ to mogloby być tylko wtedy, gdyby on był inny, tak? Więc w sumie nie mogłoby, bo on jest jaki jest. Nie ma czego żalować. A poza tym zerwanie narzeczeństwa nie oznacza zerwania kontaków. Naprawdę można się potem dalej przyjaźnić. I naprawdę też lepiej postarać się o utzrymanie później tej znajomości, bo wyrzuty sumienia mimo braku winy potrafią narobić zamieszania w emocjach.

 Re: Nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego z nim życia.
Autor: Marta (78.144.250.---)
Data:   2009-01-21 20:59

A musisz od razu zrywac? Bo widze, ze jestes w goracej wodzie kapana i najpierw hurrraaa, zareczyny, a teraz jednakowoz nagle chcesz zrywac. To, ze nie wyobrazasz sobie z nim wspolnego zycia, to niekoniecznie swiadczy o tym, ze to niemozliwe. Czy w ogole wyobrazasz sobie wspolne z kims zycie? Moze porozmawiaj z nim o tym, jak on sobie wyobraza Wasze wspolne zycie? Moze zareczyn nie zrywaj, ale slub odloz na pozniej, zeby zyskac na czasie. I przemysl naprawde swoja decyzje, w te czy we w te.

 Re: Nie potrafię wyobrazić sobie wspólnego z nim życia.
Autor: Niki (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2009-01-22 19:22

Mysle podobnie jak Marta. Czy musisz od razu zrywac, skoro serce na sama mysl o tej ewentualnosci peka Ci z zalu? Jestes w sytuacji, ze nie mozesz zyc z nim, ale rowniez nie - bez niego, owszem, to skomplikowany uczuciowo uklad.
Z Twojej wypowiedzi wynika jednak, ze on (bardzo) wiele dla Ciebie znaczy. Nie wiem, po ile macie lat, jezeli jestescie bardzo mlodzi, to mysle, ze mozliwy jest u obojga z Was dalszy rozwoj waszej osobowosci, ksztaltowanie charakterow. Jezeli bedziecie razem - to bedziecie oddzialywac na siebie wzajemnie, wzajemnie wplywac na swoja ewolucje, a jezeli kochacie sie - a mysle, ze tak wlasnie jest - to na pewno kazde z Was zechce sie przystosowac niejako do pewnych wymagan tej drugiej strony, troche "nagiac" swoje zainteresowania, czy cechy charakteru, nad ktorymi przeciez mozna troche popracowac.
Moim zdaniem: przede wszystkim powinnas szczerze i otwarcie rozmawiac z Twoim narzeczonym, wlasnie o tych problemach. Powiedz mu to wszystko, co nam tu napisalas. Ze Ci bardzo na nim zalezy, ze nie wyobrazasz sobie zycia bez niego, ze uwazasz, ze jest wspanialym czlowiekiem (o tym nie zapomnij, najlepiej na poczatku rozmowy), ze czujesz sie z nim szczesliwa. ALE - nie potrafisz zaakceptowac jego... (i tu calkiem spokojnie, rzeczowo wymien wszystkie problematyczne sprawy waszej znajomosci). I zobaczysz, jak on zareaguje. Byc moze, on nie zdaje sobie w ogole sprawy z tego, ze taki problem dla Ciebie w ogole istnieje, a jezeli Cie kocha, to moze znajdzie jakies rozsadne rozwiazanie.
Wszystkiego dobrego.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: