Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-19 10:25
"odmawianie samego egzorcyzmu przez osoby świeckie, nawet prywatnie, jest przez KRK zakazane".
Musisz odróżnić zakaz dla zakazu od zakazu dla dobra człowieka. To nie jest tak, że Kościół zakazuje wymawiać takich czy innych słów modlitewnych. To jest sprawa o wiele poważniejsza. Kościół - tylko i wyłącznie dla naszego dobra - zakazuje nam rozmowy/kontaktu z szatanem. Egzorcyzmy najczęściej (zawsze?) są skierowane do szatana, aby go wyrzucić z człowieka. A szatan to nie jest takie miłe kudłate stworzonko z ogonem. To jest ogromna inteligencja i moc. Oczywiście, że mniejsza od Bożej, ale dla człowieka jednak ogromna. Wprawdzie z szatanem każdy ma do czynienia, bo każdy grzech jest dogadywaniem się z nim przeciw Bogu. To są jednak najczęściej bardzo drobne rozgrywki i w takich sytuacjach możemy spokojnie powiedzieć szatanowi "idź precz", nawet jeśli grzech już się stał. Szatan na co dzień aż tak nas nie gnębi, często zwalamy na niego więcej winy niż trzeba, bo sami się w taki sposób czujemy czyściejsi. Grzech to jednak jest nasza decyzja, a nie szatana.
Egzorcyzmy natomiast, to jest oficjalna walka z szatanem. Szatan wtedy formuje wojsko i atakuje. Dla normalnego, przeciętnego, nieprzygotowanego człowieka jest to zabójcze. Opętanie człowieka to coś zupełnie innego niż pokusa, by zajrzeć dziewczynie pod dekolt. Całe piekło staje przeciw tobie. Dlatego egzorcyzmy zakazane są nie tylko dla świeckich, ale także dla nieprzygotowanych kapłanów. Jeśli ktoś jest zniewolony przez szatana, to walkę z nim (szatanem) może podjąć tylko prawdziwe wojsko Kościoła, a nie zwykły Kowalski. Zwykły Kowalski walczy z szatanem przy zwykłych pokusach i grzechach. Nie o to więc chodzi, że jakieś zdanie modlitewne Kościołowi nie pasuje. Każde zdanie skierowane do Boga w modlitwie jest dobre, nawet jeśli człowiekowi coś się w słowach pokićka. Kościół zakazuje egzorcyzmów, bo one są bardziej skierowane do szatana (aby się wyniósł). Wzywanie szatana to straszne niebezpieczeństwo, musi więc być wtedy ogromnie mocne zaplecze modlitewne. Prywatny człowiek go nie ma. A jak mu się wydaje, że ma, to znaczy, że jest bardzo bardzo zarozumiały, a wtedy szatan jest górą.
Piszesz o ubogiej ilości modlitw. Wygląda na to, że cię trochę nużą tradycyjne formy. To nie jest nic złego. Ale czy o to chodzi, aby było zapisane 1200 litanii, zamiast obecnych 393? (cyfry oczywiście zmyślone). Doskonale czuję to zdanie, że potrzebujesz się modlić różnie "w zależności od osobistej sytuacji". Oczywiście nie mówię, że czuję go TAK SAMO jak ty. Ale dla mnie też jest to bardzo ważne. Tylko czy w "takiej-jakiejś" sytuacji będziesz miał czas i cierpliwość odszukać pasującej ci modlitwy spośród pół miliona modlitw zatwierdzonych przez Kościół? Nie wierzę. W szczególnych sytuacjach pozostają właśnie swoje własne słowa i te formułki, które "przyjdą" do nas. Nie da się ustalić modlitw na każdą okoliczność, bo dla każdego z nas te okoliczności są inne.
Piszesz, że "jedyną zmianą modlitwy różańcowej było dodanie tajemnic światła".
Kiedy jednak czytam twój pierwszy list, "twój" sposób odmawiania koronki, wydaje mi się, że jest on bardzo bliski modlitwie różańcowej odmawianiem metodą "z dopowiedzeniami". To bardzo stary zwyczaj, bardzo często stosowany w niektórych wspólnotach, a przypomniany przez Jana Pawła II w liście "Rosarium Virginis Mariae" pkt. 33:
"...Już Paweł VI przypomniał w Adhortacji Marialis cultus praktykowany w pewnych regionach zwyczaj, by podkreślać imię Chrystusa, dodając do niego refren (tak zwane « dopowiedzenia ») nawiązujący do rozważanej tajemnicy. Jest to zwyczaj godny pochwały, zwłaszcza przy publicznym odmawianiu różańca. Wyraża on dobrze wiarę chrystologiczną, odnoszącą się do różnych momentów życia Odkupiciela. Jest to wyznanie wiary, a równocześnie pomoc w medytacji, która pozwala przyswajać i przeżywać misterium Chrystusa, wnaturalny sposób związane z odmawianiem « Zdrowaś Maryjo ».
Przy takiej formie nie ma dwóch takich samych modlitw różańcowych, bo to ty je układasz. Chyba że jakieś słowa są szczególnie ważne i chcesz je ciągle powtarzać. Znasz tę metodę? Odmawiasz różaniec tak jak zawsze. Ale gdy zaczynają się "zdrowaśki", po słowach "Owoc żywota Twojego, Jezus", mówisz swoje własne słowa (dopowiedzenie), które mogą także nawiązywać do twojej aktualnej sytuacji zewnętrznej lub wewnętrznej. Np. skorzystam z twoich modlitw i twoich problemów:
Owoc żywota Twojego, Jezus...
- który uczy mnie pokory i łagodności
- który przebacza mi moje winy
- którego proszę o pomoc w walce z pychą
- którego Matka modli się za mnie i ze mną
- który dał nam Ciebie Maryjo, abyśmy mogli wołać o pomoc w potrzebie
- którego Duch uczy mnie prawdziwej modlitwy
- do którego mogę wołać samym sercem, gdy nie umiem odnaleźć słów na modlitwie
- który założył Kościół, abyśmy mieli duchową pomoc i czuli się bezpiecznie
- który poprzez Kościół uczy mnie odróżniać dobro od zła
- do którego mogę zawsze przyjść ze swoimi kłopotami i pytaniami itd.
Oczywiście można być bliżej samej Tajemnicy, którą rozważam (np. którego urodziłaś w zimnej szopie, jaką często są nasze serca), ale w modlitwie osobistej nie ma żadnych obowiązków. Oprócz tego, że obowiązkiem jest sama modlitwa.
To nie znaczy, że uważam twój sposób modlitwy za gorszy czy niedoskonały. Chciałam tylko przypomnieć, że także tradycyjne modlitwy Kościoła można sobie urozmaicić, przybliżyć, wpleść w nie własne problemy, własne życie. A wtedy taka modlitwa za każdym razem jest inna, jeśli tylko chcemy włożyć pewien wysiłek.
Prosiłeś o "ewentualnie podanie jakiś swoich doświadczeń", a ja lubię ten sposób odmawiania różańca, szczególnie gdy mam problemy ze skupieniem i "nie wychodzi mi" równoczesne odmawianie i rozważanie tajemnic.
|
|