Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-10-10 09:30
Mariko, wprawdzie nie byłam w sytuacji, kiedy kapłan nie udziela rozgrzeszenia, ale jestem na 100% pewna, że nie można tego po prostu nie usłyszeć, nie zauważyć. Odmowa rozgrzeszenia jest tak trudną chwilą także dla kapłana, że musi być na ten temat jakaś rozmowa, dopytanie się o żal za grzechy lub postanowienie poprawy, musi być wytłumaczenie dlaczego tego rozgrzeszenia nie ma. Nie wierzę, żebyś tego nie zapamiętała. Przecież na pewno pojawiają się wtedy mocne uczucia żalu (?), złości (?), do księdza, do siebie, do ludzi "przez których" (albo z którymi) grzeszyłaś, jakaś reakcja emocjonalna, która odciska piętno w pamięci. To naprawdę nie może być tak, że gdy kapłan wymawia jakieś formułki, a ty na moment przestałaś uważać, to nie wiesz, czy rozgrzeszenie dostałaś czy nie. Modlitwy wtedy nie są takie same. Ksiądz Cię wyraźnie poinformuje co musisz zmienić, żeby rozgrzeszenie otrzymać. Raz krócej, raz dłużej, ale nie będziesz mieć wątpliwości.
A z bieżącej sytuacji. Z listu odnoszę wrażenie, że nie planowałaś tego "załatwić" przy kolejnej normalnej spowiedzi, tylko z tą sprawą poszłaś oddzielnie. Szkoda, bo gdybyś do tego wróciła właśnie podczas zwyczajnej spowiedzi, nie miałabyś dalej wątpliwości. Nie byłoby też niepotrzebnych komentarzy księży, bo wypowiedziany grzech już by był wypowiedziany. Ale trudno. Przyjrzyjmy się temu co było, żeby Cię uspokoić.
Pierwszy ksiądz, co to "nie będzie jeszcze raz tego robił". Nie piszesz, czy rozmowa była tylko o potrzebie powtórnej spowiedzi, czy wypowiedziałaś już swój grzech (ten zasadniczy, za który mogłabyś nie uzyskać rozgrzeszenia). Jeśli powiedziałaś tylko tyle, co tutaj na forum, no to on kierował się doświadczeniem spowiednika, i miał rację, ale Ty faktycznie dalej mogłaś nie być pewna.
Ale drugi kapłan, mimo iż także nie widział potrzeby, jednak Cię wyspowiadał. Czyli poznał Twój grzech. I powiedział, że rozgrzeszenia udziela. I tutaj już nie powinnaś mieć żadnych wątpliwości, pomimo jego niepotrzebnego komentarza. Słowa, że to "bez sensu" dotyczyły tego, że druga spowiedź w jego ocenie nie była potrzebna. Albo ten grzech w ogóle nie kwalifikował się do nieudzielenia rozgrzeszenia, albo ocenił, że wtedy naprawdę żałowałaś i wszystko było OK. Teraz już się uspokój, gbo wszystko załatwiłaś najlepiej jak się dało. Nie ma już żadnej potrzeby do tego wracać. Nawet gdyby wtedy było coś źle, to teraz już wszystko jest w porządku.
A przy okazji jedno pytanie. Czy to pierwszy taki Twój problem (takie wątpliwości) po spowiedzi? Czy już Ci się zdarzało martwić, że czegoś nie powiedziałaś wystarczająco wyraźnie, że nie wszystko powiedziałaś, nie tymi słowami co trzeba? Chodzi mi o to, czy to był rzeczywisty problem dotyczący konkretnego grzechu, czy może masz sumienie skrupulatne, co jest bardzo męczące, ale wtedy trzeba spowiednikom bardziej ufać niż sobie. Jeśli któryś kapłan w konfesjonale już Ci tak powiedział, to wtedy trzeba siebie próbować zmienić. Jeśli natomiast jest to pierwsza taka sytuacja, a kiedyś by się powtórzyła, to radziłabym powiedzieć o tym nie podczas specjalnej spowiedzi "na jeden grzech", tylko przy kolejnej, gdy mówisz także o innych (bieżących) grzechach. Wtedy - jakkolwiek ksiądz oceni poprzedni grzech - udzieli rozgrzeszenia aktualnego i nie usłyszysz komentarzy, że coś jest bez sensu.
|
|