logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Spowiedź po 7 latach.
Autor: Lena (---.ip.jarsat.pl)
Data:   2012-12-07 08:14

Piszę bo nie mogę poradzić sobie z tym co mnie spotkało dziś rano na rekolekcjach. Poszłam do spowiedzi po 7 latach, choć pragnęłam jej już dawno, ale nie byłam na nią gotowa. Poszłam, więc dziś bo poczułam, że ma być to dziś. Przygotowałam się bardzo dobrze, bo starałam się zrobić rzetelnie rachunek sumienia, spisałam sobie grzechy na kartce, bo wiem, że tak można...chciałam naprawdę zacząć od początku. Niestety na roratach było zupełnie ciemno i w ogóle nie mogłam odczytać tego co napisałam. Ponieważ pamiętałam w większości co napisałam to postanowiłam mówić od siebie. Stwierdziłam, że Pan Bóg tak chce. Po wypowiedzeniu wszystkich grzechów...ksiądz bardzo podniósł głos i prawie na mnie krzyczał, że jak mogę w pierwszy piątek miesiąca przychodzić po 7 latach. Ja chciałam już dawno, ale dopiero wczoraj poczułam, że dziś przyjdę. W kolejce miałam wrażenie, że wszyscy wszystko słyszeli, patrzyli na mnie, obserwowali mnie,..potem jak poszłam do komunii, to inny ksiądz tak dziwnie na mnie patrzył. Czułam, że cały kościół słyszał to co mówił ten ksiądz. Naprawdę szłam do spowiedzi pełna wiary, że od tego dnia zmieni się moje życie. Że spowiedź, to tylko początek. Czuję się okropnie...co mam uczynić?

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: AsiaBB (---.30.18.56.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-12-07 09:06

Ksiądz w konfesjonale zachował się niewłaściwie, bo to nie jemu oceniać, po ilu latach przychodzisz do spowiedzi, tym bardziej nie wolno mu podnosić głosu (może za to zdecydowanie potępić jakiś konkretny grzech). Jeśli wiesz, jak się nazywa, to możesz jego zachowanie zgłosić jego przełożonym.
Co do reszty - to, że ludzie dziwnie na ciebie patrzyli, czy inny ksiądz to być może efekt twojego urazu z konfesjonału - jak ktoś nas czymś zawstydzi, to potem może się wydawać, że wszyscy o tym wiedzą, wszyscy na nas patrzą i nie rozmawiają o niczym innym, a w rzeczywistości wcale tak nie jest. A jeśli nawet ktoś usłyszał podniesiony głos księdza i potem na ciebie popatrzył, to raczej szybko zapomni. Ty też spróbuj zapomnieć, jeszcze różnych ludzi w życiu spotkasz, a ksiądz też nie ma wypisane na czole "święty".
Do spowiedzi, najlepiej wybierz czas, kiedy nie ma kolejek, wyznaj swoje grzechy - jeśli otrzymałaś rozgrzeszenie to od ostatniej spowiedzi, a jeśli nie to jeszcze raz. I opowiedz o poprzedniej spowiedzi, o tym, co cie uraziło, jak się teraz czujesz.
Spowiedź to nie tylko odpuszczenie win, to także uzdrowienie, jakie daje Bóg ze zła, jakie my uczyniliśmy, ale także jakie inni uczynili nam.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-07 09:19

Jeśli chodzi o treść "pouczenia", to ksiądz oczywiście miał rację. W pierwsze piątki chodzi się do spowiedzi "pierwszopiątkowej", comiesięcznej, kiedy tych grzechów się nie nazbierało jeszcze dużo. Gdybyś wcześniej trafiła na forum pomocy, to niedawno był bardzo podobny wątek, kiedy kapłan nie wyspowiadał kogoś po kilku latach, bo nie miał czasu. Dłuższe sprawy załatwia się wtedy, kiedy inni nie czekają w kolejce. Pamiętaj o tym w przyszłości, że lepiej w ogóle w pierwsze piątki nie chodzić do spowiedzi. O ile jednak "treść pouczenia" była w porządku, to oczywiście "melodia" nie. Choć myślę, że czujesz to dużo gorzej niż było naprawdę. To nam się wydaje, że wszyscy na nas patrzą i mają powód. Prawdopodobnie (jeśli faktycznie ksiądz głośno mówił) słyszały to trzy najbliższe osoby i one Ciebie widziały. Jeśli słuchać było dalej, to i tak ludzie Ciebie nie widzieli i potem "na kościele" nie wiedzieli, że o Ciebie chodzi. To Ty czułaś się bardzo głupio, a wtedy zawsze nam się wydaje, że "wszyscy wiedzą". A jeśli ludzie z kolejki rzeczywiście "źle patrzyli na Ciebie" to bądź pewna, że tylko ze złością, że tak długo muszą czekać na swoją spowiedź. Zapewne każdy z nich spieszył się do szkoły/pracy, a miał nadzieję do spowiedzi iść. Pewnie parę osób wyszło z kolejki i poszło do swoich obowiązków bez spowiedzi. To z kolei będzie dla nich przykrość i też muszą z tym żyć. Może pójdą wieczór do spowiedzi, a może nie pójdą, bo mają inne obowiązki. Tak już jest, że inni nam sprawiają przykrość, a my komuś - niekoniecznie świadomie. Rozumiesz? Swoją przykrość przyjmij jako zadośćuczynienie za grzechy i już nie wracaj do tego. Bo bądźmy szczerzy: Bóg czekał na Ciebie siedem lat, gdybyś Ty zaczekała aż nie będzie takiej kolejki, to nic by Ci się nie stało, prawda? (Jeśli tutaj powiesz: ale ja musiałam potem iść do pracy, to teraz lepiej zrozumiesz ludzi w kolejce :))

"Naprawdę szłam do spowiedzi pełna wiary, że od tego dnia zmieni się moje życie". I tak właśnie jest. Zmieniłaś już swoje życie, zaczęłaś wszystko od początku, bo przed Bogiem tak właśnie jest - początek nowego życia. Oczywiście stare grzechy będą długo jeszcze gdzieś za Tobą chodzić, same grzechy, albo konsekwencje, ale jeśli tylko będziesz chciała, to się uda.

Pytasz co masz uczynić. Żyć dobrze. Uczucia miną. Spowiedź była dobra, w sensie sakramentu. Nieprzeczytane grzechy nie mają znaczenia dla tej spowiedzi. Jeśli były tam grzechy ciężkie, to powiedz je przy najbliższej spowiedzi (ale zaznacz wyraźnie, że nie wypowiedziałaś ich poprzednio, bo uciekły z pamięci). Już jest wszystko dobrze. Ksiądz mógł podnieść głos, bo sam był czymś zdenerwowany, może chciał wcześniej wyjść z konfesjonału, żeby rozdawać komunię, spotkać proboszcza, może był umówiony w konfesjonale z kimś, dla kogo jest kierownikiem duchowym i nie zdążył go wyspowiadać (w I piątek? chyba nie). Może potrzebował się wysikać. A może był zbyt zaspany, żeby pięknie przyjąć wracającą zbłąkaną owieczkę i sam na siebie się wściekał, a to zawsze wychodzi na wierzch. Znajdź jakiekolwiek usprawiedliwienie. Bądź miłosierna, przecież właśnie dzisiaj Jezus okazał Ci tak wielkie miłosierdzie: przebaczył wszystkie grzechy. Pamiętaj, że powtarzasz: "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Może ksiądz trochę Ci zazdrościł, że się właśnie nawróciłaś, a on też powinien się nawrócić, a ciągle odkłada to na później.
Pomódl się za niego, bo teraz - aż do pierwszego grzechu - jesteś święta, czysta, i Twoja modlitwa dużo może. Może Bóg postawił jego na Twojej drodze, abyś jemu pomogła. Pomódl się za niego i już tę sprawę zostaw. Teraz zaczęłaś nowe życie i to jest najważniejsze. Uczucia naprawdę mijają.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-07 09:31

Gratuluję ci przystąpienia do spowiedzi i nawrócenia. Pytasz, co masz uczynić, więc powiem ci: otwórz się na Miłosierdzie Pana Jezusa, który dał ci łaskę odpuszczenia grzechów. Wprawdzie przemilczałaś ten fakt w swoim poscie, ale skoro napisałaś, że przystąpiłaś do Komunii świętej, to z pewnością je otrzymałaś. Skup się na tym. Reszta nie jest istotna wobec Miłości Pana Boga do ciebie.
Myślę, że tylko tak ci się wydawało, że inni słyszeli, co mówiłaś i patrzyli na ciebie. Pan Jezus już jest w twoim sercu i działa. Być może dlatego podsunął ci tego spowiednika, krzyczącego na penitentów, abyś modliła się za niego. Potraktuj to jako swoje szczególne zadanie, wyróżnienie od Niego.
Przestrzegam cię też przed słuchaniem głosów potępienia spowiednika, które tu się na pewno podniosą. Na szczęście on jest tylko narzędziem w ręku Pana Boga, który mu dał władzę odpuszczania grzechów. Proponuję tak o nim myśleć i modlić się za tego konkretnego, jak i innych kapłanów.
Takie odczucie bywa w sytuacjach, kiedy czujemy się niepewnie, wstydzimy się tego, co robimy. Ten lęk i wstyd może być efektem działania złego ducha, który przecież nie chce, żebyś była szczęśliwa i prowadzi walkę o twoją duszę. Ciesz się swoją piękną, czystą duszą i staraj się odpowiadać Panu Jezusowi na Jego miłość, jaką cię obdarzył. Pierwszy piątek jest dobrym czasem na spowiedź, bo wtedy wspominamy w Kościele Najświętsze Serce Jezusa. Ty dodatkowo poszłaś na nabożeństwo do Matki Bożej, czyli Roraty, więc Oba te Serca: Jezusa i Maryi Niepokalanej wzięłaś za swoich świadków spowiedzi. Módl się o otwarcie swojego serca dla Słowa, które stało się Ciałem (por. "A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" J 1, 14), a co będziemy niedługo wspominać w Kościele w Uroczystość Narodzenia Pańskiego. Adwent jest okresem przygotowania do tego Święta.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Dagmara (---.serv-net.pl)
Data:   2012-12-07 09:33

No może rzeczywiści należało bardziej dogodny termin spowiedzi wybrać... Nie dziwię się, że spowiednik się zdenerwował - no bo jak mógł ci coś sensownego, ważnego powiedzieć podczas rorat, rano, kiedy jest dużo ludzi i chętnych do spowiedzi. Po 7 latach nie można odbyć spowiedzi w 5 minut i nie możesz oczekiwać, że szybka spowiedź mogłaby zmienić znacząco twoje życie.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2012-12-07 10:08

Czasami kapłani, jak to kiedyś ktoś napisał, zachowują się wobec nas, naszych dusz i serc jak słoń w składzie porcelany. Ten kapłan nie powinien się tak zachować i to jest jasna sprawa jak słońce, jak dla mnie. Już nie będę się rozpisywać na temat konfesjonałów gdzie ma miejsce chyba najbardziej intymny sakrament, a tymczasem z tyłu, z boku, pięć czy dwa metry stoją ludzie. Gdzie tu miejsce na nasze najbardziej intymne reakcje jak płacz na przykład? Ale na szczęście i Kościół idzie w dobrą stronę bo dostrzegł, że coś jest nie tak w tym i już w niektórych parafiach widziałam konfesjonały - takie "szafy" zamykane. I dobrze, moim zdaniem.
A co do istoty sprawy. Masz prawo się tak czuć jeśli tak się stało. Masz prawo do tych uczuć żalu, gniewu, niepokoju, wstydu. Też pewnie tak bym się czuła. Trzeba to jakoś przeżyć w sobie ale też musisz iść krok na przód. Przeżyj w sobie te uczucia ale nie zapominaj o najważniejszym. Pomimo tych trudnych okoliczności pojednałaś się z Bogiem. Wróciłaś i na tym się skup. Szatan Cię będzie zniechęcał w sercu słowami "A widzisz? Po co ci to było? Miałaś spokój, a tak to masz to co masz". A no właśnie, co tak naprawdę masz? Co masz? Jesteś w stanie łaski uświęcającej, masz w sobie Życie, masz Boga, który żyje i weszłaś na drogę, która prowadzi do Nieba. Zło Ci tego nie powie. Zatrzyma Cię tylko na Twoich uczuciach i ominie celowo istotę sprawy. Byle tylko byś dalej nie próbowała, nie ryzykowała kosztem utraty prawdziwego życia i szansy na życie wieczne. Nie daj się zwieźć tej ułudzie. Rozważ sobie jeszcze raz to co się dokonało w Twoim sercu poprzez ten Sakrament, poczytaj na ten temat i z całego serca Bogu podziękuj, że jesteś w tym miejscu gdzie jesteś. A za tego kapłana i za innych kapłanów spowiedników módl się o miłość, wrażliwość, światło Ducha Świętego. I tak może jeszcze jedno słowo o tym kapłanie. No, faktycznie, siedem lat to jednak nie miesiąc życia bez łaski uświęcającej więc rozumiem, że kapłan widział PO LUDZKU tu potrzebę trochę innych warunków zewnętrzynych spowiedzi świętej i w tym go jakoś rozumiem ale uważam, że forma wyrażenia tego przez niego była nie na miejscu o ile było tak jak piszesz.. Ale też z drugiej strony jeśli Bóg Cię tam przysłał o tej porze i w tym dniu to tak wychodzi jakby ten kapłan oburzył się na samego Pana Boga, oburzył się na Jego wolę? Widać, że myślenie "po ludzku" nie wystarczy. No, nie wiem, nie wiem. Ale wiem jedno na pewno. Uciesz się z całego serca, że wróciłaś, że Cię Bóg odnalazł i że wielką ucztę zorganizowano w Niebie z tego powodu ;) I nie siadaj na laurach ;) Jeszcze długa droga przed Tobą ale ważne, że jesteś na tej właściwej. Chwała Panu.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: kuba (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-07 10:48

www.youtube.com/watch?v=V0pH5WiBwEQ
krótki wywód ks. Pawlukiewicza
Podejmując się czegoś musisz się liczyć z okolicznościami, np. nieporozumienie itd. To normalne sprawy. Wiesz jak działa szatan? Między innymi zniechęcając Cie wlasnie przekonanien "no po Co Ci to było? Po CO sie rwałas do spowiedzi?"
DOSTANIESZ po głowie, pokłócisz sie. Dlatego ufaj Panu Bogu.
Pozdrawiam

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-07 11:46

Ksiądz nie powinien się tak zachować. Ale jest też tylko człowiekiem i sam też się spowiada.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: M. (---.play-internet.pl)
Data:   2012-12-07 12:56

Witaj,

Najważniejsze że się wyspowiadałaś że po tylu latach powróciłaś do Boga i Jesteś w stanie łaski uświęcającej możesz przyjmować Komunię Świętą. To wielki dar i łaska.
Nieprzyjemne uczucia okoliczności spowiedzi wkrótce minął i przyjdzie radość z powrotu do Boga. Też na początku miałem kilka "nie fajnych" doświadczeń podczas sakramentu pokuty czasem bolało ale to mijało. Dzięki doświadczeniom człowiek się uczy dobrej spowiedzi. Bo o łaskę dobrej spowiedzi trzeba się modlić trzeba się modlić o światło Ducha Świętego dla kapłana który będzie nas spowiadał.
następnym razem będzie już tylko lepiej ;) Nie rezygnuj z tego sakramentu poprzez przykre doświadczenia. Możesz się pomodlić za tego kapłana o dary Ducha Świętego. Może on potrzebuje modlitwy?
Postaraj się zapomnieć o "oprawie" spowiedzi pomyśl o tym że powróciłaś do Boga po tylu latach a Bóg przyjął Cie z otwartymi ramionami,przeczytaj sobie Przypowieść o Synu Marnotrawnym (Łk 15, 11-32 ) i w miejsce powracającego syna wstaw Swoją osobę tak Bóg się cieszy z twojego powrotu do Niego :)

Pozdrawiam, z Panem Bogiem.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: A-Mail (---.grudziadz.mm.pl)
Data:   2012-12-07 14:08

Powiem tak: pomódl się za tego kapłana Aby zrozumiał że popełnił błąd i że gdy człowiek przychodzi do spowiedzi po tylu latach to czy to byłoby na rekolekcjach, czy w I piątek poświęcił takiemu odpowiednią ilość czasu. Powinien też przyjąć z radością bo kolejna osoba otwiera się na działanie Łaski Bożej.
Więc módl się za niego. I WYBACZ mu.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Lena (---.ip.jarsat.pl)
Data:   2012-12-08 15:18

mam wielki uraz do księdza, który mnie spowiadał. pomimo, że mu wybaczyłam i się pomodliłam za niego. nie potrafię też chodzić do tego kościoła. Postanowiłam chodzić w inne miejsce. Nie chcę zaniedbywać mszy św. ale ból chyba już zawsze będzie.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Ata (---.181.58.192.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-12-09 10:47

Jeśli ktoś po długim czasie trafił do spowiedzi, nawet w pierwszy piątek, to ksiądz mógł taką osobę "przekierować" na inny dzień i zachęcić by przyszła ponownie.

W mojej historii też była kilkuletnia przerwa w spowiedzi i trafiłam na księdza choleryka. Po pierwszym zdaniu, wykrzyczanym przez niego na cały kościół w związku z tą nieobecnością, miałam ochotę odejść. Potem pokrzykiwał dalej. Ale moje zaskoczenie było tak wielkie, że zostałam. Całość spowiedzi ok. trwała 3-5 minut. Ludzie stojący w tym wielkim kościele w kolejce do spowiedzi patrzyli na mnie jak na super złoczyńcę, a ja purpurowa uciekłam z kościoła... Ale pomyślałam, że to właśnie idealny sposób na mnie, aby mnie zniechęcić... Potem poszłam do spowiedzi generalnej i wtedy minęła wszelka niechęć do spowiedzi. Mało tego spowiadam się inaczej, z radością. A na wszelki wypadek zawsze modlę się o dobrego spowiednika dla mnie ;))))

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: maryla (---.dsl.bell.ca)
Data:   2012-12-09 10:54

Lena, jesli masz taki charakterek jak ja to cie rozumiem. Po takim potraktowaniu, pomimo ze minelo juz jest ponad 20 lat, panicznie boje sie konfesjonalu, obojetnie co na temat spowiednika mowia inni. Dobrze ze masz mozliwosc zmiany parafii, czasami to na dobre wyjdzie tobie. Co do jednak podniesionego glosu i tego ze wszyscy patrzyli to prawdobodobnie ci sie wydaje zwlaszcza ksiadz ktory dawal ci komunie. Wiem jak to boli sprobuj wybaczyc ksiedzu to bylby dopiero z twojej strony heroizm, ofiaruj swoj bol Jezusowi przy najblizszej Mszy sw.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Lena (---.ip.jarsat.pl)
Data:   2012-12-09 12:47

Czy orientujecie się może gdzie mogłabym odbyć spowiedź generalną w trójmieście? W jaki sposób "zorganizować " taką spowiedź. Zastanawiam się czy tamta spowiedź była ważna. Dostałam rozgrzeszenie, choć ksiądz powiedział, że oddaje to w rozważanie Ducha Świętego. Poszłam do komunii bo przecież jednak dostałam rozgrzeszenie. Już sama nie wiem co mam robić. Bardzo mnie to męczy. Chciałabym wstąpić do jakieś wspólnoty, ale chyba nie ma we mnie tyle odwagi..

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-09 13:27

Bogumilo,

nie rozumiem argumentu o pierwszych piatkach. W pierwszy piatek chodzi o komunie, a nie o spowiedz, wiec tak samo dobrze mozna powiedziec, ze ci, co "zbierają" pierwsze piatki, powinni wczesniej zatroszczyc sie o spowiedz - im na pewno bedzie latwiej, skoro spowiadaja sie regularnie. Tymczasem taka osoba, ktora przychodzi po latach, moze nie wiedziec, ze w ogole istnieje cos takiego jak pierwszy piatek albo nie skojarzyc, ze jest akurat tego dnia. A czas od ostatniej spowiedzi okresla sie na samym jej poczatku, wiec ksiadz mogl zaprosic Lene na indywidualnie wyznaczony termin.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Ata (---.31.46.81.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-12-09 14:52

Na pewno jest wiele miejsc w Trójmieście. Ale ja polecam oo. jezuitów w Gdyni na ul. Tatrzanskiej.
To ośrodek rekolekcyjny i parafia. Poproś o taką spowiedź, albo w kościele, albo na furcie. Za całego serca polecam.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Ewa (---.kwidzyn.mm.pl)
Data:   2012-12-09 17:45

Wydaje mi się,że każdy czas jest dobry na nawrócenie i na spowiedź, a zwłaszcza I-szy piątek miesiąca. Wszystko zależy od kapłana, jak potraktuje penitenta - czy zachęci, czy raczej zniechęci, że ten przyjdzie może znów za 7 lat, albo i wcale. Nie rozumiem tłumaczenia, że I-sze piątki są dla tych, którzy wyznają niedużo grzechów, jak napisała jedna z wcześniejszych osób, tzn,że spowiedź jest krótka i szablonowa. Nic tu chyba nie ma do rzeczy długi okres czasu i waga grzechu. Staram się co miesiąc przystępować do spowiedzi i ostatnio w I-szy piątek, w dodatku podczas rekolekcji kapłan udzielił mi długiej, chyba z 20 minutowej nauki. I możliwe, że ktoś za mną stojący w kolejce był zły, że tyle czasu musi czekać. Ale to przecież spowiednik decyduje. Dlatego Leno nie zniechęcaj się, tylko przed każdą spowiedzią pomódl się do Ducha Świętego za kapłana, który będzie sprawował sakrament pojednania, bo on jest tylko człowiekiem i ma lepsze i gorsze dni. Tak jak każdy z nas.
Życzę Ci wytrwania w łasce uświęcającej.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-10 11:33

"ksiądz powiedział, że oddaje to w rozważanie Ducha Świętego" - To bardzo mądrze powiedział, choć pewnie trochę inaczej to brzmiało, niż napisałaś :) Nie zadręczaj się wspomnieniami tego, co należy do przeszłości. Oddaj krzywdy, który zraniły twoje serce Panu Jezusowi Miłosiernemu. Spróbuj nie myśleć ciągle o tym, nie nakręcać się w swoim żalu do spowiednika.
Spowiedź generalną rzeczywiście najlepiej jest odbyć po umówieniu się z kapłanem zakonnym (w klasztorach jest przecież więcej księży niż kapłanów diecezjalnych w parafiach). W Gdańsku polecam dominikanów: http://www.gdansk.dominikanie.pl/spowiedz.html

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: 123 (---.play-internet.pl)
Data:   2012-12-11 13:57

Kochana Leno:-) ciesze sie, ze zaczelas nowe zycie:-) Mysle, ze wiele radosci sprawlas w niebie:-)
Co do ksiedza, to smutne.
Zreszta mowi sie o tym coraz glosniej, nawet ukuto termin tzw. Zranienie w konfesjonale. Wielu z nas to spotkalo. Nie powinno sie zdarzac.
Ale nie przejmuj sie i nie zrazaj:-) trwaj w tym co postanowilas spokojnie:-) Bog jedt dobry, leczy nasze rany.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2012-12-11 16:59

Leno, jeśli wypełniłaś wszystkie warunki sakramentu pojednania, to spowiedź była ważna, mimo że nie przebiegła według Twojego scenariusza. Gdyby celem spowiedzi generalnej, do której chcesz teraz przystąpić, było tylko zatarcie złych wrażeń po ostatniej, to Ci ją odradzam. Nie ucz się powtarzać spowiedzi aż osiągniesz dobre samopoczucie. Ucz się wiary w Boże Miłosierdzie i radości z tego, że do Boga powróciłaś.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: Emka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-13 22:28

Wiesz? mysle, ze to szatan sie wkurzył, ze tyle lat mu sie udało Ciebie trzymac z dala od Pana Boga i zesłał takie przerozniste niemiłe spojrzenia, odczucia itd. i wcale mu to nie przeszkadzało robic tego w kosciele. Ciesz sie, ze przyszło swiatło z gory i zrzuciłas ciezar grzechow, ze postanowiłas poprawe. Od tamtego piatku zaczynasz zycie po tej własciwej stronie =) i tak trzymaj kobitko.

 Re: Spowiedź po 7 latach.
Autor: miki (---.9-3.cable.virginmedia.com)
Data:   2013-02-18 20:08

U mnie to bylo po 20 latach. Dwudziestu. Uwazam, ze to najlepsza decyzja w moim zyciu.

 Re: Spowiedź po 4 latach.
Autor: pytam (80.82.156.---)
Data:   2017-01-10 15:59

Z pewnoscia chce isc do spowiedzi i chodzic do kosciola na msze swieta.
/.../

To dobry pomysl :)
Kiedy idziesz?
moderator

 Re: Spowiedź po 4 latach.
Autor: Kasik (78.10.150.---)
Data:   2019-04-20 00:59

Mnie też to zabiedlugo czeka. Ostatnio spowiadalam się 7 lat temu. I choć bardzo chciałam zrobić to już wcześniej to nigdy nie starczyło mi odwagi i determinacji. Zabiedlugo wychodzę za mąż i będę musiała iść i dobrze. Jednej strony nie mogę się już doczekać cieszy mnie to bardzo bo to motywacja w końcu do nawrócenia a z drugiej strony to ogarnia mnie paniczny lęk przed spowiedzią święta. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego bo od razu mam miękkie kolana. Dodam jeszcze że mieszkam z moim narzeczonym od 3 lat więc te pierwsze 4 lata to było moje zwyczajne zaniedbanie a kolejne 3 były bez sensu by isc bo przecież nie dostałabym rozgrzeszenia bo mieszkamy razem. I tak zrobiło się prawie 7 lat. Gdy jednak zaczęliśmy planowac ślub to wszystko się zmieniło teraz to już praktycznie zamiast żyć i cieszyć się tym ślubem to panicznie boję się że muszę iść się wyspowiadać i choć bardzo bardzo chce to jednak myśl o spowiedzi spędza mi sen z powiek. Wiem że Pan Bóg jest miłosierny i wybaczy mi wszystko i uzdrowi mnie że wszystkiego a jednak się boję . Dlaczego tak jest bo obawiam się czy natrafię na odpowiedniego kaplana.

-------

Napisała Pani do 6-letniego wątku. Nikt tutaj nie zajrzy.
Najkrócej - grzech (jakikolwiek) nie jest głównym powodem przystępowania do sakramentu pojednania. Głównym powodem jest spotkanie z miłosierdziem Bożym, a nie grzech. Więcej na mojej stronie https://www.spowiedz.pl/index1.html
moderator

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: