logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 04:33

Proszę Was o porady jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami z przeszłości. Wciąż w niej tkwię i wyobrażam sobie w myślach czarne scenariusze, jakie mogą wyniknąć z z tych złych doświadczeń. Na początku drugiej klasy liceum miałam swoje pierwsze doświadczenie seksualne, które było wymuszone. Ten okres był dla mnie najgorszy jeśli chodzi o wchodzenie w relacje z chłopakami (zagubienie, niewiedza, brak wyobraźni, naiwność, ogromne pragnienie miłości, słabość, doskwierające poczucie samotności, niska samoocena). Zdążyłam się już zakochać w moim pierwszym "chłopaku", a raczej wyidealizować zanim zaczęły się pojawiać pierwsze sygnały jakim jest zdemoralizowanym człowiekiem. Ale nie chciałam w to uwierzyć, chęć bycia w związku była silniejsza. Naiwnie wierzyłam, że jak będę dla niego "dobra", to będę jego pierwszą wyjątkową dziewczyną przy której zechce się zmienić i po raz pierwszy prawdziwie się zakocha( bo miał już bardzo duży bagaż doświadczeń seksualnych mimo, że był tylko o niespełna 2 lata starszy). Niestety to ja czułam się tą gorszą, więc działo się dosłownie na odwrót-przechodziłam na jego stronę, z lęku przed odrzuceniem. Nie zdawałam sobie sprawy, że ta znajomość była dla mnie aż tak ryzykowna i będzie nieść za sobą takie konsekwencje w psychice(bo tylko przed niechcianą ciążą mnie ostrzegano przez dorosłych, a tego się nie obawiałam). Już na początku naszych spotkań zaczął się temat seksu, co było dla mnie ogromnym szokiem. Nie wyobrażałam sobie, że będę się borykać z takimi problemami w tym wieku. Nie rozumiałam wtedy jeszcze sensu i konsekwencji grzechu cudzołóstwa. Wtedy niedawno dowiedziałam się w ogóle, że seks przedmałżeński jest grzechem, ale nie wiedziałam czemu. Byłam przekonana (wzorując się na filmach), że seks z miłości nie jest niczym złym. Spotkałam się z tym problemem niestety zanim spotkałam ludzi, którzy swoim świadectwem ukazali mi jak dostosowanie się do tego przykazania jest ważne. Dlatego, że nie słyszałam żadnych argumentów za czystością, łatwo było mu mnie przekonywać do swoich "racji". Że niby pary, które żyły w czystości przed ślubem, później się rozwodzą itd. Niestety byłam w tym bardzo osamotniona i nie miałam z kim się moimi obawami podzielić. Widząc w nim starszego chłopaka, bezgranicznie mu ufałam, chociaż sumienie podpowiadało mi co innego. Ale wciąż sobie wmawiałam, że pewnie ma rację, a co ja mogę wiedzieć skoro nikogo nie miałam wcześniej. Zdziwiło mnie, że na początku naszych spotkań zaczął mnie dopytywać o fantazje seksualne, czy oglądałam filmy pornograficzne(teraz już rozumiem, że chciał się upewnić do jakiego stopnia może mną zmanipulować, abym spełniła jego seksualne eksperymenty). Wtedy miałam bardzo czyste myśli, nigdy mnie nie interesowały "te sprawy", bo czułam się jeszcze dzieckiem. Nie zdając sobie jeszcze wtenczas sprawy z istoty czystości przedmałżeńskiej, marzyłam o pierwszym razie z wielkiej miłości w wieku, kiedy będę gotowa na macierzyństwo, czyli powyżej 20-21 lat, po długim czasie chodzenia ze sobą (min. rok). Oczywiście chciałam, aby to był ktoś na zawsze. Niestety ten chłopak nie uszanował tego. Na początku słuchał moich próśb, ale z czasem co raz mniej panował nad swoim popędem i słowa nie wystarczyły. Wywoził mnie na jakieś pola, ja z myślą, że pójdziemy na romantyczny spacer, a on, że dostanie to co chce albo do domu, gdy nikogo nie było- ja z myślą, że obejrzymy jakiś film, a on wiadomo. Naruszał moją intymność bez mojej zgody, czasami używając siły, co raz bardziej był nachalny. Ja niestety bałam się być bardzo stanowcza. Wmawiałam sobie, że jak się rozstaniemy to nikogo już nie będę miała, że już się więcej nie zakocham, dlatego wierzyłam w lepsze jutro, kopiąc sobie jednocześnie co raz głębszy dół. Nie chciałam się poddawać, chciałam dać sobie szansę na miłość, nie wierząc że zasługuję na lepsze traktowanie. Oczywiście nasze rozmowy dotyczyły głownie seksu, wyparłam się moich ideałów dając sobie wmówić, że jestem niedojrzała i naiwna. Pozwalał sobie na co raz więcej, a ja bałam się sprzeciwić. Chciałam odejść, ale przez relację seksualną, która zaczęła się b. wcześnie w tym związku nie było to dla mnie łatwe. Od dawna przestałam czuć się dziewicą, więc to wszystko zaczęło się przeistaczać w relację podporządkowania się jemu i mojego pokornego znoszenia tego wszystkiego. Przymuszając mnie do co raz bardziej obrzydliwych i zboczonych praktyk seksualnych(wtedy nie do końca jeszcze zdawałam sobie z tego sprawy, dla własnej wygody, aby samą siebie oszukać wmawiałam sobie, że większość tak robi, tylko, ze ja po prostu do tego nie dojrzałam), pod pretekstem, że jeśli chcemy być szczęśliwi, to musimy się dopasować seksualnie, bo to jest b. ważne, w pewnym momencie było mi już wszystko jedno i zdecydowałam się z nim na pierwszy raz, z nadzieją, że jak się mu oddam całkowicie to to doceni. Miał co raz większe wymagania, ja jako 17-latka już się w tym wszystkim pogubiłam. Byłam bliska obłędu. Nie umiałam odejść i jednocześnie dręczyły mnie koszmary, że biorę z nim ślub. Myślałam, że go kocham, lecz to nie była miłość. Teraz z perspektywy czasu widzę, że to był lęk przed samotnością i przekonanie, że lepiej być w takim związku niż być samemu. Bardzo tego potrzebowałam dla podbudowania własnej wartości, nie zdając sobie sprawy, że to pogłębi jeszcze bardziej w przyszłości moje problemy z samoakceptacją. Później zaczął nalegać na trójkąty. Czułam się jak w koszmarze. Całe szczęście nie dałam się przekonać do tego. Chociaż nie wiadomo jak długo wytrzymałabym tę presję. Do tej pory dziękuję Bogu, że mnie przed tym uchronił. Bo niedługo po mojej odmowie rzucił mnie, oficjalnie z powodu braku czasu, uczył się do matury- dostał się na medycynę. Od tego czasu nie utrzymujemy kontaktu, ale modlę się, żeby jako przyszły lekarz stał się dobrym człowiekiem, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. Całe szczęście tylko tyle, że nie poświęciłam mu zbyt wiele czasu, bo z moim ówczesnym poczuciem wartości i słabej wierze, tkwiłabym w tym jak najdłużej się da. Ale to i tak było o jeden raz za dużo, aby zrypać mi psychikę. Byłam zbyt duma, aby samą przed sobą się przyznać do takiej porażki. Po tym związku (nie mając innych wzorców, a swoje wyobrażenia jakie sumienie mi podpowiadało zaczęłam uważać za naiwne i niemożliwe do zrealizowania w życiu-przynajmniej dla mnie) miałam bardzo zniekształcony obraz miłości, opierający się głównie na sferze seksualności (podświadomie). Jak patrzyłam się na pary w parkach lub w innych romantycznych miejscach, zapatrzone i zakochane w sobie, jak zniekształcałam ten piękny obraz obrzydliwymi zachowaniami w łóżku, będąc pewną, że tak wszyscy robią, nawet moi rodzice. Bardzo rozpaczałam po rozstaniu, to wszystko było dla mnie bardzo emocjonalne. W dość krótkim czasie weszłam w podobną relację, podświadomie opierając się na moim pierwszym związku, jako, że zaspokojenie seksualne miało być najlepszym dowodem miłości. Nie wiedziałam jak wydostać się z tego bagna. Nie chciałam być znowu wykorzystana, ale byłam przekonana, że ten schemat w moim życiu musi się już zawsze powtarzać, że jak już wybrałam grzeszną drogę, to ona jest bez wyjścia. W ogóle nie myślałam o sobie, lecz tylko o "sprawiedliwości" dla innych. I ten związek bardziej mnie boli, bo choć również chciał się ze mną kochać, to był na tyle wrażliwy, że uszanowałby moje zdanie i na pewno do niczego by mnie nie przymuszał. Znacznie dłużej byliśmy w czystym związku. Bardzo szybko przywiązałam się do niego emocjonalnie, był dla mnie bardzo dobry w porównaniu do pierwszego chłopaka. Ten piękny związek popsuły zbliżenia, które również miały miejsce po jakimś czasie. Myśląc, że taka jest idealna recepta na związek w tym świecie. Nie doszło do stosunku, lecz również poniżałam się dla niego, myśląć, że jestem mu to winna, nie widząc już jak się upadlam. Nie uwolniłam się jeszcze od tego zgorszenia, po prosty trwałam w przekonaniu, że to wszytsko musi być obrzydliwe i mechaniczne, zero uduchowienia, jak to sobie wyobrażałam, będąc czystą. Nie rozumiejąc, że przez takie alternatywy również mu się oddaję, tak samo jakbym z nim współżyła. Po tym związku czuję do siebie większy wstręt. Ten związek również nie przetrwał. Poźniej od 18 do 20 roku życia nie miałam nikogo. Z czasem uświadamiałam sobie to wszystko co mnie do tej pory spotkało, lecz nie było czasu na rozliczenie się z tym. Przestałam o tym myśleć i żyłam swoim życiem. Lecz teraz nastał dla mnie punkt kulminacyjny tego wszystkiego(mam 21 lat) i ten stan trwa ponad pół roku. Bardzo cierpię, wciąż to analizuję i zadręczam się złymi myślami, co przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Codziennie modlę się o uzdrowienie. Przepuszczam życie przez palce. Kiedyś byłam wesoła dziewczyną z marzeniami i celami w życiu do których dążyłam za wszelką cenę, a teraz czuję, że na nic dobrego nie zasługuję, że ja już jestem wrakiem czlowieka, w którego nie warto już inwestować, wegetuję. Nie mogę się pozbyć tego paskudnego poczucia bezwartościowości. Jak wrócić do życia? Zadręczam się wyrzutami sumienia, ze nie doceniałam tego co mi pan Bóg ofiarował, jak skrzywdziłam moją rodzinę, choć nie do końca świadomie, siebie, tych chłopaków. Myślę, że nie zasługuję już na prestiżową pracę, dom, małżeństwo. Czuję się przegrana. Dawno się wyspowiadałam, a ja wciąż czuję się brudna i nic nie warta. Mam bardzo wartościowych przyjaciół, niektórzy więdzą co mi się przytrafiło, lecz zamartwiam się, czy niektórzy wciąż byliby dla mnie życzliwi, gdyby wiedzieli o tym wszytskim lub czy rodzice wciąż by mnie kochali. Czasami nie czuje się godna z kimś przyjaźnić. Uważam, że to wstyd zadawać się ze mną. Chcę wybaczyć sobie i innym, pragnę wrócić do zycia, pokochać siebie na nowo i już się tym nie zamartwiać, tylko jak??? Żyję w przekonaniu, że te doświadczenia determinują całą moją przyszłość.

Przez to, że wtedy wszystko robiłam wbrew sobie, teraz porównuję się do wyuzdanych, wulgarnych dziewczyn, prostytutek, bo ci chłopcy są dla mnie w tej chwili obcymi ludźmi, nie chcę mieć z nimi żadnego kontaktu. Generalnie jestem uważana za porządną i wrażliwą dziewczynę i to mnie dręczy. Uważam , że przez przeszłość nie zasługuję na taką opinię. Nagle dopadły mnie lęki, że o wszystkich szczegółach wie spora ilość ludzi, że to w przyszłości bardzo mi zaszkodzi i zadręczam się wyrzutami jak oszpeciłam swoją rodzinę... Tracę nadzieję, że ten stan minie. Moja samoocena spadła do takiego stopnia, że nie czuję się godna określenia mnie jako dziewczyny, panny, damy. Czuję się nikim... Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Jak się od tego uwolnić? Pragnę być żoną i matką, lecz nie czuję się tego godna.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Łucja (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-27 14:36

Jakbym czytała o sobie :((((
choć może z małym wyjątkiem - nigdy nie doszło u mnie do współżycia. Natomiast historia życia, odrzucenia mnie w domu sprawiła, że pomimo wielu pięknych pragnień w dzieciństwie, stoczyłam się na samo dno pornografii i innych rzeczy :((((

Nie wiem, dlaczego słowa Boga o przebaczeniu dla mnie to wciąż za mało i ta Miłość, która jest największa nie wystarcza - przecież pragnę być żoną i mamą, kochać i być kochana czystą miłością, a jednak wciąż mam dla siebie tylko pogardę, niszczę siebie, uszkadzam swoje ciało, nie umiem przestać myśleć i żyć śmiercią :(((

Przyjęłam sakrament chorych, prosiłam o modlitwę wstawienniczą, którą otrzymałam, brałam leki przeciwdepresyjne, chodziłam wiele lat na terapię i nie wiem, co w ogóle jeszcze mogłabym zrobić, żeby w ogóle chcieć żyć :((((( nie chcę żyć, nie chcę nawet chcieć chcieć żyć :(((

Odnoszę wręcz wrażenie, że z każdą taką formą pomocy, ja coraz bardziej odmawiałam życia:((((
Czasem sobie myślę, że pośród tych wielu form pomocy, profesjonalnych technik, mądrych słów, nie doświadczyłam jednego - nikt od urodzenia (pewnie poza zmianą pieluch i karmieniem) nie dotknął mnie, nie przytulił :(((((
A chciałabym tylko jednego - żebym mogła choć raz w życiu doświadczyć objęcia, przytulenia, przygarnięcia czystego, pozostać w tym przytuleniu i odejść sama z niego :((((((( Tylko tyle i aż tyle :(((((

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Śliwka (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-27 14:43

Moniko,
Czystość Bóg może dać na nowo. Poczytaj:
www.rcs.org.pl
Jeszcze będzie dobrze :)

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 15:10

Śliwka - czytałam, ale to dało mi niestety tylko chwilowe ukojenie. Przygnębienie wciąż do mnie wraca, nie umiem nad tym zapanować, pierwszy raz nie radzę sobie ze sobą.

Łucja - bardzo Ci współczuję, cieszę się, że mnie rozumiesz... Mam nadzieję, że to minie szybciej niż myślimy... Płakać mi się chcę jak patrzę na koleżanki, które realizują swoje plany i żyją pełnią życia. Też tak chcę, ale czuję się bezsilna... Nie chcę się poddawać.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 16:43

Moniko, gdybym nie przeczytała wpisu Łucji, poradziłabym Ci terapię i nadal zreszta radzę, tyle, ze jak widać problem może być zbyt głęboko w Tobie. Nie mam słów na tak destrukcyjną, egoistyczną postawę, jaka miał twój pierwszy chłopak. Niech Bóg ma w opiece jego pacjentów, o ile oczywiście do tego dojdzie. Dobrze, ze na razie jesteś sama, podejmij terapię, i pamiętaj, ze bycie chrzescijaninem pozwala nam zacząc wszystko od poczatku w kazdym momencie. Jezusowe "Idź i nie grzesz więcej" zmywa z nas wszystko, co było, a otwiera nowe życie, takie jak sobie wymarzysz. Dlaczego masz czuć się niegodna czegokolwiek w życiu - jesli Bóg Ci wybaczył, to ogromną arogancją jest to wybaczenie podważać i nie wybaczać sobie. Tak nie wolno, to działania szatana, który chce, zebyś ciągle się obwiniała i grzebała w przeszłośći. Jesli Cię znów takie myślenie, złe samopoczucie, obwinianie sie , poczucie niegodności dopadnie - poproś o ochronę Krwi Chrystusowej albo odmów egzorcyzm- znajdziesz nawet na stronie katolika, i powinno przejść. A żeby uleczyć wspomnienia - spróbuj tej terapii.

Łucjo, tak piękne, pełne światła masz imię, a tyle ciemności w Tobie. Bardzo Ci wspólczuję, chciałabym powiedzieć Dziecko i przytulić. Kiedy mnie brak takiej zwykłej ludzkiej bliskości i w samotności sobie popłakuję, proszę Jezusa, aby mnie przytulił. Nie wiem , jak to się dzieje, ale zawsze jest trochę lepiej, lżej, cieplej.
Dziewczyny, zostawcie tę złą przeszłość za sobą, ona minęła i nie wróci. Dziś i jutro zależy od Was - i jeśli sobie na to pozwolicie - będa wspaniałe. Tym, co skrzywdzili trzeba wybaczyć i starać się nie wspominać więcej. A w to miejsce tworzyć najpierw w myślach, sercu, a potem w rzeczywistości swoje wymarzone życie. Jesli Twoje serce Cie oskarża, to pamiętaj, ze 'Bóg jest większy od Twojego serca i zna wszystko' (1 J 3,20)
Z Panem Bogiem

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Łucja (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-27 17:01

Moniko i Joanno dziękuję Wam za zrozumienie.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 17:03

Joanno, nie tylko postawa chłopaka zawiniła, a także i moja. To mnie najbardziej, boli, bo najgorzej jest wybaczyć sobie samemu. Mam urojenia, że konsekwencje będą się ciągnęły za mną do końca życia. Np. że zostanę nauczycielką, ktoś się o tym dowie, zostanę zwolniona i tym samym moja reputacja ulegnie w gruzach. Tak, wiem to działanie szatana, i zdaję sobie sprawę, że to jest śmieszne to co sobie wyobrażam, ale nie dla mnie. Dziękuję za post.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Paweł (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-01-27 18:19

Witam Moniko :) - piękne imię :)

Postaram się napisać jak najkrócej i jak najrzetelniej. Zacznę od prostego: Chwała Bogu, że zaczęłaś drogę nawrócenia. Chwała Bogu, że zaczęłaś myśleć, widzieć, odczuwać tak jak Bóg dał, no i mieć wstręt do grzesznych czynów. Ale broń Boże nie daj sobie wmówić wstrętu do samej siebie. To podszepty szatana. Wyspowiadałaś się ze swojej grzesznej przeszłości, przeszłaś modlitwę wstawienniczą, ale kilka pytań dam, na które sobie odpowiedz. To są pomocnicze pytania :-)

Czy przebaczyłaś sobie te grzechy? Bo z tego co widzę to nie za bardzo-serdecznie zachęcam do Koronki do Miłosierdzia Bożego oraz poczytanie o tym właśnie miłosierdziu. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy słabi, upadamy i trzeba przepraszać za to Boga.

Czy przebaczyłaś ludziom którzy ciebie skrzywdzili?

Czy modlisz się codziennie Różańcem i modlitwą do św. Michała Archanioła?

Czy czytasz Pismo Święte?

Czy regularnie chodzisz do kościoła i przynajmniej raz w miesiącu korzystasz z sakramentu pokuty?

Wyspowiadane grzechy to jedno, teraz właśnie trzeba uleczyć rany spowodowane przez te grzechy. Czyli częstsze uczestniczenie we Mszy Świętej niż tylko Niedziela i Święta nakazane. Polecam bardzo mocno wykłady Roberta Tekieli o zagrożeniach duchowych (można legalnie posłuchać/pooglądać na youtube). Tam są wymienione te zagrożenia, być może weszłaś nieświadomie w któreś z nich. Z szatanem walczymy wszyscy codziennie, bez wyjątku. Czy słyszałaś coś o modlitwie o uzdrowienie drzewa genealogicznego? Ci chłopcy coś ci dali, brakowało tobie akceptacji samej siebie. Bardzo serdecznie polecam jakiegoś kierownika duchowego-doświadczonego. Oczywiście, jeśli byś chciała napisać do mnie na maila to śmiało. Polecam również lekturę „Uzdrawianie ludzkich zranień - poprzez pięć etapów przebaczenia - Matthew Linn SJ, Dennis Linn. Znakomita lektura :-)

Aha, dodam, że bądź cierpliwa dla siebie i wyrozumiała :-) Pokochaj siebie taką jaką jesteś :-)
Niech Cię Bóg błogosławi i strzeże.
P.S. napisałbym więcej, ale jeśli tylko Ty zechcesz, pozdrawiam :-)

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 18:58

Oczywiście, że chcę :) Bardzo dziękuję za pomocnicze pytania. Spróbuję te rady wprowadzić w życie.
I proszę Was o szczerą odpowiedź na moje pytanie: czy nie uważacie, że to co robię i jak się czuję jest wynikiem egocentryzmu oraz użalania się nad sobą? Czasami mam takie wrażenie...

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:05

Moniko, Łucjo,

w chrzescijanstwie godnosc i honor kobiety nie sa zlokalizowane miedzy jej nogami. Dziewictwo jest piekne, ale nie jest wartoscia najwyzsza. Istnieja wieksze od niego: np. miłość i pokora, a zalu za grzechy Wam nie brakuje. Przeczytajcie Biblię pod tym kątem. Ile tam mowy o ciele (w tym dziewictwie), a ile o sercu? Czystość to znacznie szersze pojecie niż brak doświadczeń seksualnych. Tak rozumianą czystość zawsze można odzyskać. Przeczytajcie "Dzienniczek" s. Faustyny. "Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku nie było już wskrzeszenia, i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu. Cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni" (Dz. 1448). Odmawiajcie Koronkę do Miłosierdzia Bożego.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:21

Moniko, bardzo ci współczuję bolesnych doświadczeń z pierwszym chłopakiem i poddawania się złu, które wywarło tak negatywny wpływ na Twoje życie i psychikę. Zło zawsze nas niszczy, niezależnie czego dotyczy. Powinnaś wybaczyć sobie sama, bo najbardziej skrzywdziłaś siebie samą, pozwalając się krzywdzić, czego konsekwencje odczuwasz teraz. Bóg Ci wybaczył popełnione zło, więc Ty też sobie wybacz i nie wracaj już do takiego życia. Zawsze możesz zacząć wszystko od nowa. Twój post jest bardzo szczery i cieszę się, że zrozumiałaś, że tamto życie było złe i teraz żyjesz inaczej. Powinnaś porozmawiać z psychologiem, jak uwolnić się od tych wspomnień, lęków odnośnie twojej przeszłości i aby pomógł Ci on zaakceptować siebie, odbudować na nowo swoją wartość. Możesz prosić też Boga o uwolnienie od tych wspomnień, uleczenie Ciebie i wybaczenie sobie samej błędów, które popełniłaś. Zasługujesz na szczęście, na obecność przyjaciół, pomimo Twojej przeszłości. Nikt nie ma prawa Ciebie osądzać, Ty też tego nie rób i najpierw wybacz sobie sama.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:22

Moniko, widać, że sama tworzysz i podtrzymujesz szkodliwe poczucie winy. Masz świadomość, ze tak jest, ale z jakiegoś powodu wolisz w nim trwać. To, w jaki sposób i o czym myślimy jest naszym wyborem. Nie wiem, czy masz świadomosć dość nieciekawej prawdy o naszej psychice, ze jeśli mamy w sobie konflikt na poziomie świadomości i podświadomosci, to niestety zawsze wygra podświadomość. To oznacza, ze sama torpedujesz swoje własne życie. Zdajesz sobie sprawe, ze są to podszepty szatana, bzdurne urojenia - żeby coś miało Ci zaszkodzić w karierze np nauczyciela, musiałyby to być filmy pornograficzne, nagie zdjecia w sieci, molestowanie ucznia lub jawny zwiazek homoseksualny. Na pewno nie są to ekscesy licealistki, cokolwiek pod tym się kryje. Twoje życie intymne jest Twoją własnością, zwłaszcza byłe i zakończone. Nie potrafię zrozumiec, do czego jest Ci potrzebne takie zaniżanie własnej wartości. Na poziomie psychicznym naprawdę powinna pomóc terapia, jest wiele technik pozwalających na zmianę szkodliwych, destrukcyjnych przekonań. Na poziomie duchowym widzę 2 drogi. Jeśli Twoje poczucie winy koniecznie domaga się kary, to niech nie będzie nią Twoje zmarnowane życie. Wymyśl coś innego, np za pokutę odmawiaj codziennie Koronkę do Miłosierdzia Bożego przez tyle lat, ile Twoim zdaniem żyłaś w grzechu w intencji przebaczenia - sobie, rodzicom, partnerom. Lub lepiej, dopóki nie poczujesz się uwolniona od psychicznych obciążeń przeszłości. Ręczę, ze stanie sie to szybciej niż myślisz.Po drugie - postaraj się poznać Pana Boga - przeczytaj Biblię od deski do deski - zajmuje to ok 1 roku. Po tym nie powinnaś mieć już więcej takich stanów, bo zrozumiesz, ze człowiek jest grzeszny z natury, a Bóg i tak go kocha. I tylko Bóg jest doskonały. W codziennym życiu jak najdalej trzymaj się od wspomnień siłą woli i decyzją, że chcesz to trujące myślenie zmienić. Bo dziś mówisz, ze chcesz wyzdrowieć zażywając kolejną dawkę arszeniku.
Życzę Ci dużo swiatła i miłości Bożej.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:23

Iza,

Tu nie chodzi o to co jest pomiędzy nogami, lecz raczej boli nas bardziej to poniżenie na tle seksualnym. Naprawdę obrzydliwe sceny są przyssane do mojego mózgu, ciężko jest o tym nie myśleć. Nie wiem, ale w tym związku byłam jakaś otumaniona, nie myślałam trzeźwo... nie wiem co się wtedy ze mną działo... Wydawało mi się, że jestem asertywną dziewczyną. Miałam okazję brać narkotyki, pić alkohol jako nieletnia, lecz umiałam się przeciwstawić... Wiem, że czystość to głównie stan umysłu i ducha... Bardzo dziękuję Ci za post.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:29

Łucjo, potrzebujesz miłości. Zacznij od miłości do siebie, nie niszcz swojego życia, bo jesteś Kimś ważnym. Poszukaj tej miłości u innych ludzi. Gdy jest mi ciężko, czasem chce mi się płakać, to robię tak jak Joanna. Proszę, aby Jezus przytulił mnie do swojego serca i to pomaga. Tobie też to polecam. Poproś Go też o chęć do życia, siłę i uwolnienie od tych destrukcyjnych myśli i czynów.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-27 19:56

Moniko, boli i ma prawo bolec, bo zrobiono Ci wielką krzywdę. Pragnęłaś miłości, chciałaś być rozumiana i adorowana. Chciałaś ujrzec w jego oczach zachwyt; ale taki zachwyt, ktory pociaga za soba szacunek i delikatność, a nie żądzę. A on wykorzystał swoja przewage, Twoje lęki i pragnienia (wpisane w nature kobiety, przeczytaj "Urzekającą") do zaspokojenia swoich najnizszych instynktow. Byloby dziwne, gdyby nie bolało. Oddaj ten ból Bogu, On ma moc go przemienić i przekształcić w dobro. W tych doświadczeniach - mimo całej ich okropności - dostrzegam jedną pozytywną konsekwencję. Nie będziesz oceniała kobiet, które doświadczyły tego samego, a nie ma grzechu gorszego niż pycha. Może te doświadczenia pozwolą Ci kiedyś nieść pomoc osobom zranionym w ten sam sposób?

Co do obrzydliwych scen, to mogą byc one naturalną konsekwencją, na którą pomoże upływ czasu. Wspomnienia z czasem bledna. Raz w zyciu poszlam do kina na horror. Przez miesiąc musialam spac przy zapalonym swietle :-) Z czasem przeszło. Ale może być i tak, że te wspomnienia to jątrzenie szatana, żebyś zwątpiła w łaskę i miłosierdzie Boga. Żebyś nie uwierzyła obietnicy Jezusa, że jesteś dziedziczką Królestwa, którego nie otrzymuje się za samodzielnie osiągniętą doskonałość, ale przyjmuje jako dar. Jesteś królewną, dzieckiem Króla Królów, a ta godność została Ci nadana niezależnie od Twoich grzechów. Nigdy o tym nie zapominaj.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Łucja (---.play-internet.pl)
Data:   2013-01-28 09:13

Moniko, właśnie trafiłam na taką konferencję o.Adama Szustaka, dominikanina:
http://vimeo.com/58310532,
Pozdrawiam

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: paty (---.myslenice.net.pl)
Data:   2013-01-28 10:12

Witaj,
Myślę, ze wiele osób się pogubiło w podobny sposób. Teraz znasz jeden z głównych powodów dla którego nie warto pakować się w związek bez małżeństwa, uprawiać pozamałżeńskiego seksu. O pracy nauczycielki zapomnij, ale nie ze względu na to, ze jesteś taka "brudna" lecz ze względu na specyfikę pracy. W szkole trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, być bez kompleksów i mieć bogatego męża. Praca nauczyciela jest cieżka, nudna i nisko płata, rodzice i dzieci obecnie tylko krytykują nauczycieli i doszukują się w nim samych wad. Polska szkoła jest już daleko za murzynami. W tym środowisku Twoje rany z przeszłości się jeszcze pogłębią, jeśli chcesz wybrać pracę z ludźmi to zdecydowanie bardziej polecam zawód psychologa, psychoterapeuty. Jest tysiąc innych ciekawszych zawodów od pracy nauczyciela, uwierz. ponadto w tym zawodzie trzeba mieć chyba struny głosowe śpiewaka. Mnie po 2 godz. mówienia boli gardło i nic nie dam rady z siebie wykrztusić. Zapomnij o tym zawodzie, zniszczysz sobie nerwy.

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: jola (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-28 20:18

Moniko
Chyba PAWEŁ najtrafniej - oczywiście szacunek dla wszystkich wypowiedzi - ocenił i dał Ci rady, które na pewno pomogą POTWIERDZAM SPRAWDZIŁAM WIEM.
Na początek RÓŻANIEC ogromna pozytywna piękna relacja z Matką Najświętszą - Mateczka Moniko Ci pomoże, Ona Cię poprowadzi. Jola

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-29 05:56

Paty, nauczyciel to powołanie, a nie zawód. Nie napiszę nic więcej, gdyż w takim tonie jak Ty o szkole musiałabym napisać o nieudolnych nauczycielach. Przepracowałam w tym zawodzie 14 lat i odeszłam rzeczywiście z powodów zdrowotnych, ale takich owoców swojej pracy nie zobaczyłam już później nigdzie.
Moje pracujace nadal koleżanki - starsze od Ciebie oczywiscie, pracują z tymi paskudnymi dziećmi i nie narzekają. Jeśli ta praca aż tak Ci nie odpowiada zmień ją jak najszybciej, bo robisz krzywdę sobie i dzieciom. Ale nie odradzaj jej nikomu innemu, bo jednak niektórzy do tej profesji bardziej się nadaja. A bogaty maż zawsze się przyda :)

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-01-29 12:59

Wszystkie takie cierpienia proponuję oddać Bogu w intencji np. kobiet zmuszanych do prostytucji.
Bardzo współczuję Wam sytuacji i Was rozumiem. Czułam się podobnie, chociaż przed moim mężem całowałam się z tylko dwoma chłopakami, a i tak czułam się jak szmata. No ale stało się. Dzisiaj jestem żoną i matką, a jednym z największych moich lęków jest to, że moje dzieci kiedyś też takie błędy popełnią. Dziękuję Bogu, że tak szybko poznałam mojego męża i nie stoczyłam się bardziej - zróbcie to samo.
Powtórzę za Izą, bo w 100% się z nią zgadzam: W tych doświadczeniach - mimo całej ich okropności - dostrzegam jedną pozytywną konsekwencję. Nie będziesz oceniała kobiet, które doświadczyły tego samego, a nie ma grzechu gorszego niż pycha. Może te doświadczenia pozwolą Ci kiedyś nieść pomoc osobom zranionym w ten sam sposób?

 Re: Jak uporać się z natrętnymi wspomnieniami?
Autor: J (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-01-31 23:13

Moniko, w dodatku do innych serdecznych rad, udzielonych na forum, chciałbym zasugerować przeczytanie i "przemodlenie" książeczki o. Roberta DeGrandisa SSJ "Modlitwa przebaczenia" - o przebaczeniu sobie i innym.
W każdym razie - zaufaj nieskończonej miłości i miłosierdziu Boga.

Zapewniam o modlitwie

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: