Autor: małgorzata (5.134.64.---)
Data: 2013-05-14 18:17
Oskarze,
Wydaje mi się, że wszystko, co czynimy bez miłości, a więc i gniew, i kłotnie, i obmowy, i osądzanie, i itp - są grzechem przeciwko miłości bliźniego, nawet wowczas, gdy nie działamy z premedytacją, z pełną świadomością. Mozna by nawet powiedzieć, że to nie my działamy, ale nasze emocje. Myślę, że tu jest 'pies pogrzebany'. Może tego kolegę postawił Pan na Twojej drodze, żeby Ci pokazać, iż pora rozpocząć pracę nad swoimi emocjami. To Ty musisz nimi kierować, nie one Tobą. Jak nad nimi panować? Znajdziesz odpowiedzi na to pytanie w wielu poradnikach z zakresu psychologii, w rozmowie z psychologiem, z osobami, ktore już tę sztukę opanowały. To długa i mozolna praca, ale niesłychanie fascynująca. Zapewniam Cię o tym, bo także sie tego uczę. Nie robię jednak tego sama, ale z Panem Jezusem. Początkowo, kiedy nie zdawałam sobie sprawy z przyczyny, czyli z tego, że daję się ponosić emocjom, w czasie Sakramentu Pojednania stale powtarzałam ten grzech przeciw miłości. Początkowo bardzo regularnie, aż mój spowiednik się zirytował, że ciągle ten grzech wyznaję - "Zrób coś z tym" powiedzial. Jeszcze przez jakiś czas nie wiedziałam co mam zrobić, ale Pan Jezus poprzez konsekwentną skruchę przy spowiedzi stopniowo ten problem ode mnie oddalał. Stawałam się coraz bardziej czujna, coraz częściej pojawiała się we mnie świadomość, że przy moim mężu-choleryku to ja muszę być szefową swoich emocji i kiedy on wybuchal prosiłam 'Panie Jezu, badź ze mną'. Zwycięstw było coraz więcej. Rozpoczęłam swoje własne studiowanie praw emocji i coraz bardziej zaczęłam rozumieć nie tylko siebie, ale także mojego kochanego choleryka a póżniej i innych ludzi. Z tekstów Ewangelii uczyłam się podpatrując Pana Jezusa, jak On się w takich stresujących chwilach zachowywał - To Najlepszy Nauczyciel.
Oddawaj ten problem Panu Jezusowi i zostań Panem swoich emocji. Zyczę Ci tego z całego serca.
|
|