Autor: Noelka (---.18-3.cable.virginmedia.com)
Data: 2013-07-28 11:28
Ja też byłam pyskującą nastolatką, pewnie dlatego, że zawsze mi coś kazano i zawsze coś musiałam albo powinnam zrobić dla dobra całego świata lub dobra rodziny. W ogóle musiałam być bezbłędna, wspaniała i dojrzała, jeszcze dodam wdzięczna za to jak to się rodzina poświęca, żebym mogła być na tym padole.
Proponuje popracować nad komunikacją, zacząć od siebie - nie ma czegoś takiego jak głupio-mądry komentarz i wypadałoby, żeby osoba odpowiedzialna za wychowanie nastolatki miała tego świadomość - tu odsyłam do lektury "ABC psychologii komunikacji"; autor: dr Elżbieta Sujak.
A tak ogólnie, to czy Pani zdaje sobie sprawę z tego co to, jeszcze dziecko, przeżywa? Jakie ma problemy w szkole, kto się z niej śmieje, albo czego się wstydzi? Nie radzi Pani sobie? Może czas sięgnąć po jakiś poradnik, z drugiej strony, szacunek rodzi szacunek, warto zastanowić się nad wzorem jaki promuje rodzina; nastolatki i dzieci uczą się obserwując świat, nerwami nic Pani nie załatwi, mogę przewidzieć, że będzie tylko gorzej...
Przeraża mnie Pani wypowiedź - co zrobić z "takim" dzieckiem... może okazać mu więcej miłości, wyrozumiałości? Czy Pani córka wie, że może być sobą? Czy z góry ma narzucone to, kim ma być, a kiedy nie spełnia Pani norm, jest zła i powinna się siebie wstydzić?
Pani wypowiedź daje mi takie wrażenie - oczekiwania wdzięczności od 11 letniej dziewczynki za to, że Pani daje jej opiekę i umożliwia godne, jak przypuszczam, życie. To dobre z Pani strony, ale powinna jej Pani pozwolić dorastać, jest taka książka ks. Pawlukiewicza - nastolatki o rodzicach, rodzice o dzieciach, coś takiego, nie pamiętam dokładnie, warto zweryfikować promowany punkt widzenia, bo na wdzięczność i zrozumienie będzie Pani musiała poczekać jeszcze jakieś 10 lat, a przynajmniej do świadomego usamodzielnienia się córki.
Cóż życzę wytrwałości i powodzenia
|
|