logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: BT (27 lat) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-28 22:37

Ponieważ nie odkryłam dotychczas swojego powołania życiowego, tzn. stanu jaki Pan Bóg proponuje mnie jako ten "mój" na całe życie, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tak już pozostanie do końca życia, że pozostaje mi jedynie odkrywać te krótkie, codzienne powołania na tu i teraz, co też nie przychodzi łatwo.
Zawsze marzył mi się udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy, ale nigdy nie odważyłam się na to. W tym roku ktoś z dalszej rodziny bardzo mnie na taką pielgrzymkę namawia. No i teraz tak: nie mogę powiedzieć, że zupełnie brakuje mi przeżyć duchowych, ale doświadczam ich w niewystarczających ilościach, chciałabym więcej ;) Na pewno piesza pielgrzymka je zapewnia, wiem, bo zdarzało mnie się iść w kilkunastokilometrowych "jednodniówkach". Żyję w przekonaniu, że przynajmniej raz w życiu powinno się wziąć udział w takiej kilkusetkilometrowej pielgrzymce, że jest to forma najpiękniejszych, najwznioślejszych przeżyć. Noszę w sobie przekonanie, że pielgrzymka - i codzienny dostęp do sakramentów, i swego rodzaju rekolekcje, i wysiłek ofiarowany Bogu, i poczucie wspólnoty z „mocnymi wiarą” ludźmi, itd., - jest najskuteczniejszym sposobem na umocnienie swojej wiary, sił do życia, na jakieś "dookreślenie się". Tak bardzo marzy mi się udział w takiej pielgrzymce, że w wyobrażeniach o niej nastawiam się na nie wiadomo jak piękne, wielkie przeżycia, jakby sama pielgrzymka była jakimś apogeum życia chrześcijańskiego, a to z kolei jest niewłaściwe. Chyba doszło do tego, że myślę sobie, że moje życie, jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, będzie jakieś gorsze, mniej wartościowe, niż wtedy jeśli na nią pójdę. Że taka pielgrzymka to jedyny sposób na prawdziwe, silne pogłębienie życia duchowego. Że jeśli nie pójdę, nie spotkam Pana Boga tak w pełni. Że jeśli nie pójdę, nie odkryję swojego powołania, nie odnajdę tak w pełni sensu życia.
Problem w tym, że na pielgrzymkę na pewno i tak nie pójdę. Po pierwsze cierpię nie na jakąś chorobę, ale na pewne dolegliwości, które na kilkunastokilometrowe pielgrzymki jeszcze pozwalają, ale na kilkudniowe (9 dni) nie pozwoliłyby, chyba, że będę liczyć na cud, a raczej cuda w każdym dniu pielgrzymki. Po drugie moja kondycja jest w złym stanie (moja praca to praca biurowa, do której dojeżdżam). Po trzecie mogę w ogóle nie dostać urlopu na czas pielgrzymki.
Tak bardzo chciałabym iść, ale nie mogę. Udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy traktuję chyba jak swego rodzaju ostatnią deskę ratunku w rozeznaniu powołania, niestety taką, która dostępna jest tylko dla innych a której ja złapać nie mogę – w końcu trzeba być rozważnym i liczyć się ze swoimi możliwościami. Pomóżcie, proszę, jakoś odpowiednio się do tego ustosunkować. Pomóżcie mi, proszę, pogodzić się z własnymi ograniczeniami :)

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-29 08:37

Pielgrzymka to w dalszym ciagu zbiór grzeszników, wiesz? Nie przypisuj jej wiekszego znaczenia niz moze ona miec. Ja bylam raz, ok. 10 lat temu (nie na "tutejszej") i zaluje - przez czynnik ludzki, ktory bynajmniej nie byl mocny wiara, najogolniej rzecz ujmujac. Cieszylam sie, ze skrecilam noge po upadku ze schodow i mialam pretekst, by wrocic do domu. Ciesze sie, ze przez te "pielgrzymke" nie stracilam wiary. Poza skandalicznym zachowaniem pewnych osób (i nie chodzi tu o zadne wybryki obyczajowe) pamiętam jeszcze 30-minutowe przerwy co 10 km, które starczały tylko na dwie rzeczy z trzech koniecznych (jedzenie, siusiu, odpoczynek). Później (w sanitarce, którą jechałam po skręceniu nogi) dowiedziałam się, że przystanków było zaplanowanych znacznie więcej - co 5 km - ale kasowało je dwóch księży tuż po święceniach, którzy całą pielgrzymkę jechali sobie samochodem. Zmęczenie i frustracja były zbyt wielkie, żeby myśleć o czymkolwiek. Być może istnieją lepiej zorganizowane pielgrzymki, ale ja się sparzyłam i na żadną więcej nie pójdę. Jedz na stacjonarne rekolekcje.

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2013-07-29 11:03

Ale kręcisz. Zmień swoje nastawienie. Chcesz to idź, nie to nie. Jak pójdziesz i nie będziesz miała siły iść, to Cię podwiozą - albo to raz kogoś podwozili? A z takim Twoim podejściem... niby chcę, ale jednak nie, a może ktoś mnie wyręczy, przyglądnij się swojemu postępowaniu.

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: wiesniara (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-29 11:22

W Piśmie świętym są liczne przykłady, że przed powołaniem nie da się uciec, można, ale nie wychodzi, np. Jonasz, Mojżesz. Jeżeli wyrażasz chęć odnalezienia swojego powołania, to spokojnie czekaj na to co ci Bóg podpowie. Pielgrzymka może ale nie musi być rozwiązaniem, a jeżeli nie będzie, to się rozczarujesz bardziej. Po prostu kochaj naprawdę tych ludzi, których spotykasz na co dzień. Ważniejsze od pielgrzymek, modlitw jest to, czy potrafisz kochać.

"Nawet jeśli po ludzku rzecz biorąc się pomylimy, to nie musimy się zbytnio martwić. Kiedyś nie będziemy sądzeni, z tego jaką drogę żeśmy wybrali, ale czyśmy idąc tą drogą kochali. Nie zaśmiecaj nieba pytaniami „Panie jakie jest moje powołanie”, kochaj naprawdę, a kochając znajdziesz je." - Carlo Caretto

"Że jeśli nie pójdę, nie spotkam Pana Boga tak w pełni. Że jeśli nie pójdę, nie odkryję swojego powołania, nie odnajdę tak w pełni sensu życia."
Boga można spotkać w drugim człowieku: "Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".(Mt 25, 31 - 46).
A sensem życia jest miłość:
"Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym." (1Kor, 13, 1-13)

Takie jest oto twoje powołanie.

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: KrystynkaK (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-07-29 11:37

Kiedyś kapłan podczas rozmowy na moje "chciałabym" powiedział: "Chciałabyś czy chcesz?".

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: tamburynek (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-07-29 11:42

Nigdy nie byłam na pieszej pielgrzymce i już teraz sie nie wybiorę, chyba że wyzdrowieję.
Nie jest to jedyny sposób, bez przesady. Boga można spotkać nie tylko na pielgrzymce. Możesz jechać na stacjonarne dłuższe rekolekcje albo chociaż weekend. Niektóre mogą też być niezłym wysiłkiem. Dla mnie ignacjańskie są wyczerpujące fizycznie.

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2013-07-29 12:54

Na tytułowe - to nieprawda.
Nie należy nastawiać się, że coś, co z jakichś powodów jest nam niedostępne to absolutny cud i w ogóle. Można przez to przegapić coś, co dzieje się tu i teraz.

Pielgrzymka jest przeżyciem specyficznym. Może być pełna duchowych przeżyć, a może być pełna przeżyć zupełnie przyziemnych (moja została zdominowana została przez zapalenie spojówek, kłopoty z kostką u nogi i konfliktem z księdzem przewodnikiem).
Osobiście powiedziałabym, że pielgrzymka jest czasem, w którym mocno doświadcza się swojej fizyczności - wszystko boli, mycie się i "inne sprawy" załatwia się w warunkach dość niekomfortowych, śpi się w różnych dziwnych miejscach, je się rzeczy, których być może nie jadłoby się nigdzie indziej.
To potrafi mocno zdominować duchowe przeżycia.
Byłam na takiej dwa razy i nauczyłam się szybko składać i rozkładać namiot, wyszukiwać krzaki zapewniające odrobinę intymności podczas codziennego mycia się, przyzwyczaiłam się do spania na nierównym podłożu i tak dalej. Natomiast jeśli chodzi o duchowe przeżycia to podobne miewam na wycieczkach w górach - a te z kolei sprawiają mi większą frajdę niż wędrówka w tłumie ludzi. Więc - nie idealizowałabym pielgrzymki. To duże przeżycie, ale nie każdemu musi odpowiadać. I nie dla każdego musi być dobre.

Z drugiej strony - jeśli chcesz, jeśli naprawdę chcesz, a nie jest to tylko takie "wymyśliłam sobie coś i cierpię" to wszystko można jakoś zorganizować. Może nie iść od razu na całość, tylko na dwa dni, a w następnym roku spróbować dłużej, może umówić się z kimś, kto ma czas i samochód, ze w razie czego po Ciebie przyjedzie (ja tak się zawsze z tatą umawiałam - że jakbym już nie mogła wytrzymać, to po mnie przyjedzie) - nie wiem z jakiego miasta jesteś, ale 9 dni sugeruje jakieś około 300 km do Częstochowy. To jest trasa, którą spokojnie można samochodem zrobić jednego dnia tam i z powrotem.

Natomiast - jeśli - pomijając względy zdrowotne (bo to może wszystko zmieniać) masz 27 lat i Twoja kondycja (sama kondycja - nie zdrowie) uniemożliwia Ci maszerowanie ok 30 km dziennie po płaskim terenie, to osobiście bym nad tą kondycją popracowała jak najszybciej. Bo później będzie już tylko gorzej, a lepiej na starość być bardziej sprawnym, niż mniej.
Nie mówiąc już o tym, ze uprawianie sportu też może być okazją do rozeznania powołania.
Swojego ukochanego poznałam na wycieczce w górach, która nie miała nic wspólnego z żadnymi rekolekcjami ani niczym, a w niedzielę na Mszę trzeba się było wybierać jakoś upiornie wcześnie, bo takiego punktu programu organizatorzy nie przewidzieli.
Ruszenie się z miejsca często daje zaskakujące rezultaty. Tylko albo albo - albo się próbuje coś zrobić - pokonać przeszkody, wymyślić jak ominąć trudności, albo dojść do wniosku - nie dam rady, więc to nie to, co Pan przewidział dla mnie. I wtedy trzeba zająć się czymś innym, a nie wzdychać za niemożliwym.

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-29 20:11

Nie wiem czy piesza pielgrzymka to jest miejsce najwznioślejszych przeżyć, ja chodzę w celach towarzyskich, a przy okazji ten trud ofiaruję w jakiejś intencji, ale przeżyć duchowych doznaję gdzie indziej :-) Na pielgrzymce bardzo ciężko o takie przeżycia, za to możesz liczyć na: zmęczenie, niedobór snu, upał, deszcz, asfaltówkę, bąble na stopach, marzenia by się umyć, spanie na twardej podłodze (a jak będziesz mieć nadmuchiwany materac to pewnie będzie skrzypiał i mocni wiarą towarzysze sprawią że wylądujesz pod gwiazdami, byle by nie lało ;-)
Co do rozeznawania powołania to zawsze jest szansa by na takiej pielgrzymce kogoś nowego poznać, ale nie liczyłabym na nagłe oświecenie w temacie co mam robić w życiu... Warto zastanowić się nad tym co napisała KrystynkaK.
Ale... jak się chce to można wszystko :-)

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: PKM (---.opera-mini.net)
Data:   2013-07-30 16:57

Pielgrzymka nie jest apogeum zycia chrzescijanskiego, a spotkac na niej mozna przerozne osoby, niekoniecznie chodzace swietosci. Zdecydowanie za duzo sobie nawyobrazalas (bez urazy, tak jest).

Doszlo do tego, ze "ograniczasz" Boga i rozeznanie powolania do pojscia na pielgrzymke. Poza tym popelniasz blad podstawowy - skupiasz sie na "doznaniach" i "przezyciach". Z tych powodow pielgrzymka moze okazac sie duzym rozczarowaniem oraz oslabieniem wiary, jesli na nia pojdziesz i nie spelni Twoich oczekiwan. Pamietaj o tym, by nie ustawiac swojego myslenia w ten sposob.

Rozumiem, ze jestes osoba regularnie modlaca sie, zyjaca w stanie laski uswiecajacej i przystepujaca do Komunii, a w tym wszystkim jest miejsce na odosobnienie i sluchanie glosu Boga?

Pamietaj, ze pielgrzymka nie jest dla kazdego. Czy powinnas sie wybrac - nie wiem. Zawsze mozesz sprobowac i najwyzej zrezygnowac w trakcie, to nie wstyd. Taki marsz jest przede wszystkim wyzwaniem dla organizmu i psychiki (poranne wstawanie, problem z kapiela, toaleta, bolace nogi, pecherze na stopach, odwodnienie, dosc patrzenia na asfalt itp.). Prawda jest, ze Bog obdarza laskami swoimi i wspomaga, ale wyruszajac, nie mozna byc pewnym, co Cie spotka.

Wydaje mi sie, ze pielgrzymka nie musi dac Ci odpowiedzi na pytanie o powolanie. Musisz sie z tym liczyc. Moze za daleko szukasz swojego powolania, moze ono jest tuz obok, ale nie zwracasz na to uwagi? Poza tym nie licz na jakies spektakularne objawienie Ci powolania. Jesli kompletnie nie masz pojecia co to ma byc, staraj sie zyc jak najlepiej po katolicku w tym co masz. Pan Bog bedzie Ci blogoslawil.

Poza tym sa rozne formy 'przezyc' duchowych. Moze lepsze beda jakies rekolekcje (np. u Jezuitow)? Zachecam tez praktykowania adoracji Najswietszego Sakramentu.

PAMIETAJ, ZEBY ZACHOWAC OTWARTOSC NA TO CO NAS SPOTYKA NA MODLITWIE NIEZALEZNIE OD NASZYCH OCZEKIWAN.
I zawsze ufac.

Niech Ci Bog blogoslawi i strzeze

 Re: Jeśli nie pójdę na pielgrzymkę, nie odkryję powołania.
Autor: BT (27 lat) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-30 22:18

Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi. Dzięki nim nie będę tak strasznie ubolewać, że nie poszłam. Nadal bardzo chcę iść, ale pogodziłam się z tym, że jeszcze nie w tym roku.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: