Autor: Patrycja (---.galatea.pl)
Data: 2013-09-10 19:09
Na wstępie napiszę że przepraszam bardzo że tak długo nie pisałam, ale brak internetu mi to uniemożliwił.
Kredka- owszem, pisałam że nie mam dochodów, ale takich za które mogę ja się utrzymać, oraz spłacać długi ja od kilkunastu dni żyje na samych chlebie.. Napisałam, że cieszę się że mam wszystko dla córki, czyli skądś muszę to mieć, dostaje alimenty od ojca dziecka w wysokości 400 zł (tyle ustanowił sąd) oraz pomoc z MOPS gdzie łącznie jest tego ok 300 zł, w moim mieście nie działa on zbyt dobrze. Chodziłam, prosiłam i nic.
Mieszkam z rodzicami w domku jednorodzinnym, który podzieliliśmy na dwa mieszkania, tata mi powiedział że nie ma możliwości, aby mi pomagać, są to ludzie nie wierzący, mama zaczęła zauważać że jest coś nie tak i wyciągnęła do mnie rękę, ale finansowo nie może mi pomóc, pomaga mi na tyle że nie płace nic za mieszkanie.
Teraz mam dobre wieści, znalazłam prace, na produkcji, będę pracować tylko na noce, moja mama się zgodziła by zostawać z córką, będzie z nią spać, a ja niestety do spania będę miała tylko weekendy, oraz gdy córa będzie spała w dzień, będę choć trochę odsypiać.. No ale powiem, że chyba na to sobie zasłużyłam, teraz muszę pocierpieć, żeby wyjść na prostą..
Długu mam obecnie koło 3 tyś, teraz gdy mam prace muszę i wierzę że z tego wyjdę, tylko że wypłata dopiero za miesiąc, a ja teraz potrzebuje jakieś 1 tyś zł, aby choć zapobiec wzrostowi odsetek, a niestety nikt nie może mi pożyczyć takich pieniędzy, ale teraz jest już światełko, a mam nadzieje że znajdzie się ktoś kto będzie mógł mi pożyczyć te pieniądze.
Teraz, jeśli pozwolicie chce wam opowiedzieć pokrótce moje świadectwo, wiem że to nie jest dobry wątek, ale chce właśnie z Wami się nim podzielić.
Wychowywałam się w rodzinie teoretycznie katolickiej "idziemy do kościoła, bo trzeba" "Komunia, bo trzeba", nikt mnie nie ciągnął w stronę Boga, był On dla mnie obcy.. Podstawówka, jakoś przeleciała, ale gdy poszłam do gimnazjum, tam się zaczęło.. W 1 klasie zaczęłam palić papierosy, nie wracać do domu na czas i przestałam się uczyć, do 3 klasy gim tak się ciągnęło lecz coraz gorzej, w wieku 15 lat zaczęłam jeździć na dyskoteki, starsi znajomi, więc trzeba było jakoś się wkupić w towarzystwo, zaczęłam z nimi pić, oraz z czasem brać narkotyki.. Jakoś udało mi się przeskoczyć do Technikum, przez pierwsze 4 miesiące chodziłam do szkoły często naćpana, uzależniłam się od amfetaminy miałam wtedy niecałe 17 lat, brałam rano, wieczorem, kiedy miałam (a miałam prawie zawsze, bo kolega mi po prostu dawał) nikt nie zauważył, aż w szkole pojawił się ksiądz, który uczył nas religii. Ja jako zbuntowana nastolatka, po przejściach (bo wtedy uważałam, że jestem bardzo pokrzywdzona przez życie, że je już tak bardzo doświadczyłam) zawsze dogadywałam księdzu na lekcjach, ale on miał co takiego w sobie, był tak zawzięty, nie odpuścił mi, zaczęłam zostawać po lekcjach, rozmawiać, najpierw o pierdołach, później po trochu się zwierzać, wtedy postała u mnie w parafii wspólnota oazowa, prowadzona przez tego to księdza, zapraszał mnie nie raz, a że był to piątek, odmawiałam.. Znajomi byli ważniejsi, aż w końcu, pewnego piątku gdy nie miałam co robić z koleżanką poszłyśmy na spotkanie, ona mnie namówiła, była tam tylko raz, a ja już zostałam, w ten sposób zaczęła się moja przyjaźń z Panem Bogiem, były to bardzo owocne dwa lata, na rekolekcjach wakacyjnych okazało się że jestem zniewolona, walczyłam z tym, jeździłam do egzorcysty, aby pozbyć się tego zła, mój przyjaciel ksiądz po 2 latach posługi w mojej parafii powiedział, że przez dwa lata nie zrobił nic, ale gdy pomyśli, wie że Pan Bóg przysłał go właśnie do mnie. Gdy miałam 19 lat poznałam ojca mojego dziecka i wszystko zaprzepaściłam, nie skończyłam szkoły, zaszłam w ciąże i choć mam wspaniałą córkę, to teraz dopiero zrozumiałam co tak naprawdę straciłam, bo teraz jest bardzo ciężko odbudować tę miłość...
Po przez to świadectwo chce wam uświadomić dwie sprawy ! Zły wchodzi do naszego życia przez najmniejsze szczeliny, jeśli nie będziemy ich zabliźniać, on ciągnie nas na samo dno, a musimy pamiętać że to Bóg zawsze wygrywa. Drugą sprawą jest że Boga nie da się obejść. Jest taka piękna piosenka " W końcu stajesz tak Boże, że nie sposób Cię obejść, stajesz tak, że trzeba spojrzeć Ci w twarz"
Dziękuje Wam z całego serca za pomysły, pomoc i wsparcie.
|
|