logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Patrycja (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-08-30 23:55

Witam. Nie potrafie powiedziec czemu pisze wlasnie tutaj, ale nie mam po prostu komu o tym powiedziec. Mam 21 lat i 9 moesieczna coreczke, nie mam zadnych dochodow i z braku pieniedzy zaczelam brac chwilowki, teraz nazbieralo sie tego dosc duzo, nie mam z czego tego splacic, bo musze tez utrzymywac corke, ciezko mi z tym, ufam Panu, ale moje mysli caly czas kraza w okol tego, mojego przyjaciela ksiedza przeniesli na inna parafie, jest teraz daleko, wiec kontakt sie urywa. Nie wiem co mam robic, bo w tym momencie jeszcze odsedki nie rosna, ale lada chwila to nastapi. Z mojej wlasnej glupoty, teraz mam zszarpane nerwy, mam dla kogo sie starac, ale nie mam pojecia jak z tego wybrnac, nie mam mozliwosci isc do pracy, bo nie mam skim zostawic corki. Moze ktos z Was podesle mi jakis pomysl, jakies rozwiazanie, a najbardziej prosze Was o modlitwe ! Powiezam wszystko Panu, ale musze tez jakos z tego wybrnac.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Marta (---.29.114.109.threembb.co.uk)
Data:   2013-09-04 02:03

Czy dostajesz alimenty od ojca dziecka, zasiłki z opieki społecznej? Wszystkie jakie tylko się da? Nie znam się na polskich zasiłkach/rentach itd, ale chyba trzeba się za tym trochę nachodzić, żeby dostać i upewnić się 100 razy, że dostajesz wszystkie zasiłki, do jakich masz prawo.
Do pracy chyba trzeba będzie iść. Córeczkę można zostawić albo pod opieką rodziny, a jeśli to nie wchodzi w grę, to w jakimś żłobku (co pewnie jest drogie i nie ma miejsc) lub poszukać kogoś, może inna młoda mama zgodziła by się zająć też Twoim dzieckiem za drobną opłatą. Ewentualnie Ty możesz zająć się innymi dziećmi, podczas gdy ich rodzice są w pracy i z tego mieć dochód. Wywieś ogłoszenia.
Chwilówki to rzeczywiście zły pomysł. Sprawdź z banku, czy nie dadzą Ci kredytu konsolidacyjnego, z długim okresem spłaty, to lepiej wyjdzie, niż odsetki na chwilówkach.
Ogólny poradnik, całkiem dobry:
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,11015179,Jak_wydostac_sie_z_dlugow_.html
Powodzenia

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Patrycja (---.galatea.pl)
Data:   2013-09-04 09:07

Alimenty dostaje, zasilki itp, lacznie tego wszystkiego jest 700 zl niestety to maks jaki moglam otrzymac, ale wszystko idzie na oplaty i corke. Kredyt konsolidacyjny, raczej nie wchodzi w gre, bo nie mam zadnych udukomentowanych dochodow, corki nie mam z kim zostawic, a aby ja oplacic mnie nie stac. Probowalam szukac pracy jako opiekunka, ale ludzie w momencie gdy sie dowiaduja ze mam wlasne dziecko, nie chca.... nie wiem juz co mam robic. Noce nieprzespane i mysli wokol tego

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: toja (193.242.212.---)
Data:   2013-09-04 09:19

Spłać to jak najszybciej chociażby za pomocą innego kredytu ale zaciągniętego już w normalnym banku. Firma udzielająca pożyczek na zasadzie "chwilówek" nie jest wiarygodna, obecnie w Polsce toczy się wiele spraw sądowych przeciw tej firmie. Do pracy musisz iść a dziecko zostawić pod opieką niani lub sama zostań taką nianią, wtedy pod opieką będziesz miała i swoje dziecko.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-04 11:18

Nie wiem jaką pomoc uzyskiwałaś od tego przyjaciela-księdza, ale może w parafii nadal jest taka możliwość? Działają w parafiach sekcje charytatywne, działa na pewno w pobliżu Caritas. To nie zależy od jednego księdza. Ciuszki dziecięce na pewno udałoby się zdobyć za darmo, bo ludzie wyrzucają, tylko ktoś musiałby dać ogłoszenie. Żłobek mimo kosztów się opłaca, ale trzeba mieć jakąś pracę (widoki na pracę). Bo z tego wynika, że dotychczas nie pracowałaś i nie masz zwykłych stałych zasiłków?

Podejmę temat alimentów. Dziecko MA ojca. Nie dla siebie, ale dla dziecka musisz sądownie załatwić sprawę alimentów, jeśli ojciec nie daje dobrowolnie. Nie kieruj się tutaj żadnym wstydem, ani tak zwanym honorem. To jest obowiązek ojca i nie ma dyskusji. Jeśli ojciec też nie ma ani grosza, to po sądowym załatwieniu sprawy możesz (chyba?) korzystać z funduszu alimentacyjnego, może ktoś tutaj zna szczegóły, warunki. Nie wolno Ci się zadłużać na wysokie odsetki, gdy ojciec dziecka żyje. Każda pomoc jest dobra, ale alimenty dają jakiś grosz systematycznie, a o to chodzi, żeby było na chleb.
Rozumiem, że masz mieszkanie, internet. Rozejrzyj się, czy nie masz czegoś do sprzedania lub czy z czegoś nie możesz zrezygnować (oszczędności), zamiast brać chwilówki, które mogą się skończyć rezygnacją ze wszystkiego. Skoro mieszkasz sama - czy nie możesz wynająć komuś pokoju (to zależy od miejsca zamieszkania).

Na pewno jesteś teraz w takim stanie psychicznym, że trudno Ci szukać, myśleć, dbać o swoje interesy. Ale jeśli naprawdę nie masz żadnej rodziny ani przyjaciółki, to pytaj w pomocy społecznej nie tylko o pieniądze, ale i o radę.
Może i tutaj podaj rejon z którego pochodzisz, miasto zamieszkania lub jakieś pobliskie - może akurat ktoś poda ważny adres ośrodka pomocy, Caritasu, inne możliwości. Trzeba wychodzić do ludzi, rozmawiać. Czasem inni nie mają pieniędzy, żeby się podzielić, ale mają rzeczy, które im zbywają i chętnie dadzą, ale muszą wiedzieć, że komuś to jest potrzebne.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-09-04 16:07

Po pierwsze: NIE BRAĆ CHWILÓWEK!

Po drugie: gdzie jest ojciec dziecka? Same alimenty to nie wszystko. Nie może zająć się dzieckiem gdy Pani idzie do pracy?

Po trzecie: szukać jakiegoś w miarę stałego źrodła dochodów, to oznacza, że trzeba postarać się o opiekę nad dzieckiem. Moja znajoma umówiła się z kierowniczką przedszkola, że bedzie w nim sprzątać wieczorami a za to ma możliwość zostawiania tam dziecka.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-09-04 16:39

Może sprzątanie na popołudnia albo opieka nad starszą osobą? Być może nawet mogłabyś córkę brać ze sobą.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-04 20:23

Moze jakas mama na wychowawczym zgodzilaby sie na usługę wymienną? Tzn. ona pilnuje Twojego dziecka, kiedy Ty idziesz do pracy, a Ty wieczorem i w weekendy zajmiesz sie dwojka, zeby ona mogla odpoczac albo cos zrobic w domu?
Albo moze znajdziesz w okolicy jakas samotna starsza osobe z nienajgorszym jeszcze zdrowiem, ktora zajelaby sie dzieckiem w zamian za pomoc w domu? Jesli nie mozesz liczyc na bacie dziecka, to moze da się taką babcię "adoptować"? Rozwieś ogłoszenia w okolicy, popytaj w parafii, może księża znają kogoś, kto ma dużo czasu i czuje się bardzo samotny?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-04 21:19

A moze poszukaj pracy, do ktorej moglabys zabrac dziecko? Np. sprzatanie - dziecko wsadzasz w chuste na plecy i najprawdopodobniej kolysane Twoimi krokami zasnie. Zapytaj na forach chustowych - moze dziewczyny pozycza Ci taka chuste (skoro pozyczaja za darmo chusty w obieg do testow...)? Daj konkurencyjna stawke, to moze ludzie przymkna oko, ze przychodzisz z dzieckiem? A w chuscie spia maluchy jak zabite.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Coya (---.ksi-system.net)
Data:   2013-09-04 23:54

Zainteresuj się chrześcijańskim spojrzeniem na zarządzanie finansami. Polecam materiały Fundacji Crown. I nie mów, że nie masz czym zarządzać, bo im mniej się ma, tym dokładniej trzeba tym zarządzać, żeby się nie rozeszło :)

Jeśli chodzi o zarobki, to może spróbuj coś robić (rzeczy na szydełku/drutach, kartki okolicznościowe, biżuterię itp.) i sprzedawać to np. na Allegro? Oczywiście do tego trzeba założyć działalność gospodarczą, ale to naprawdę nie jest takie trudne, a przez pierwsze dwa lata opłaty (ZUS, ubezpieczenie zdrowotne) nie są wysokie.

Na pocieszenie - ja zaczynałam dorosłe życie z poziomu minus 50 tysięcy (które musiałam zdobyć w ciągu miesiąca, jeszcze przed ukończeniem studiów, bo groziła mi i mojej niepełnosprawnej mamie eksmisja w takie miejsce, ze byłby to w praktyce wyrok śmierci dla niej z powodu niemożliwości dotarcia do lekarza). Jestem kilka lat starsza od Ciebie i jeszcze nie wyszłam na zero, ale po kilku latach ciężkiej pracy za grosze i permanentnego stresu udało mi się znaleźć pracę, która pozwala mi powoli spłacać zobowiązania i zapewnić mojej mamie opiekę, jakiej potrzebuje. Skoro mnie się udało, to Tobie też może się udać, tylko się nie zniechęcaj! :)

Jeszcze jedno - Twoje wykształcenie. Podnoś swoje kwalifikacje - darmowe szkoły policealne, kursy itp, dowiedz się jak najwięcej o pisaniu CV i rozmowach kwalifikacyjnych (w necie jest mnóstwo materiałów na ten temat), żebyś przez swoje nieprzygotowanie nie straciła szansy na pracę :)

Skontaktuj się również z Urzędem Pracy - może w ten sposób uda się załatwić jakiś kurs czy szkolenie, a potem staż czy stałą pracę.

Powodzenia!
Pamiętaj - dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! :)

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-05 09:34

Kredyt? Działalność gospodarcza? Ludzie, czyście się wczoraj urodzili? Toja, kto jej da kredyt, jak nie ma dochodów? Chcecie ja w jeszcze wieksze dlugi wpedzic? Dzialalnosc, zeby miala szanse powodzenia, otwiera sie po ladnych paru latach pracy dla kogos. Bez wykształcenia, bez doswiadczenia, bez znajomosci branzy i przepisow / prawnika + ksiegowego szansa, ze sie uda, jest znikoma. Łatwiej 6 w totka trafić. Rynek jest bezwględny i zajęty przez graczy, ktory na tym zeby zjedli. Dzialalnosc to na dzien dobry 400 zl ZUSu, czyli ponad polowa jej budzetu, toz to czyste szaleństwo! Ile musialaby tego sprzedac, zeby zarobic na ZUS i jeszcze sie utrzymac? Zeby oplacic ksiegowego, musialaby nie jesc. A jak cos zrobi sama i zrobi to zle, to kto kary finansowe za nia do skarbowki zaplaci? Ty, Coya?

Patrycjo, masz szanse wygrzebac sie z problemow, ale malymi kroczkami. Zadnej dzialalnosci gospodarczej w Twojej sytuacji.

A co z dziadkami dziecka - z obu stron?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Patrycja (---.galatea.pl)
Data:   2013-09-05 21:05

Izo, dziadkowie nadal pracują, więc nie mogę na nich liczyć, pomoc finansowa nie wchodzi w grę, odkąd nie jestem z ojcem córy to i cała rodzina się odwróciła. Moja mama tz nie jest w stanie mi pomóc finansowo, sama ma problemy. Na pewno nie chce pakować się w żadne kredyty, bądź działalności gospodarcze, na to trzeba mieć wkład finansowy i dobry pomysł na biznes. Ja teraz nie mam już nawet na chleb dla siebie, cieszę się że mam wszystko dla córki, na początku miesiąca robie zakupy na cały miesiąc dla niej i w sumie robiąc jeszcze małe opłaty, nic mi nie zostaje. Z komputera korzystam u koleżanki, bo internet wyłączyli.. Wpakowałam się w niezłe bagno.. I nie wiem jak się z niego wykopać, mam dla kogo to robić.. ale nie mam już sił..

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-05 22:21

Bylas na pomocnych emamach? Moze tam napisz, dziewczyny organizuja pomoc dla mam w trudnej sytuacji. Jesli dostaniesz rzeczy dla dziecka, to bedziesz miala pieniadze, zeby kupic cos dla siebie.

A Twoi dziadkowie mogliby sie zajac dzieckiem, kiedy bedziesz w pracy?

Jesli ojciec dziecka jest splukany, to o alimenty mozna pozwac jego rodzicow, wiesz o tym? Jesli z wszystkimi zasilkami masz 700 zl, to strasznie malo alimentow placi. Moze rozważ pozwanie jego rodziców? Przecież same pieluchy dla dziecka to koszt ze 200 zl/mc, a gdzie ubrania, jedzenie, leki itp?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Maggy (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-09-05 22:46

Coya, wiem, że chciałaś dobrze, ale widać, że chyba trochę mało wiesz o założeniu i prowadzeniu własnej działalności gospodarczej. Dziewczyna ma oprócz długów i dochodów wystarczających ma dziecko, które wymaga nieustającej opieki. Dziecko, długi i brak kasy, a Ty Coya doradzasz założenie własnej działalności?;) A możesz napisać jak można to zrobić nie mając nawet dla siebie na chleb? Proponuję trochę bardziej realistycznie spojrzeć na sytuację piszących na tym forum i tyle.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Maggy (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-09-05 23:24

Patrycja, a tak na pocieszenie to powiem Ci, żebyś się nie bała, bo nie jesteś sama. Martwić się będziesz i to jest jak najbardziej naturalne w Twojej sytuacji, ale wyjdziesz z niej. Wyjdziesz choć pewnie łatwo nie będzie i podejrzewam, że będziesz musiała trochę poczekać i dużo wykrzesać z siebie siły, żeby wyjść na prostą. Oczywiście bez pomocy ludzi nie dasz rady, ale właśnie po to nam Bóg dał siebie, żeby sobie wzajemnie pomóc zwłaszcza wtedy, kiedy czy to z własnych złych wyborów, czy z wyborów innych wpadamy w tarapaty. Tylko szukaj pomocy gdzie się da. Pukaj w każde tzw. przysłowiowe drzwi, a otworzą się w końcu jakieś. Wiem to na sto procent. Bóg jest z Tobą, Patrycjo. Dziecko z głodu nie umrze i Ty też. Tylko teraz już zacznij mądrze wybierać, ok ? Wiesz już, że branie chwilówek nie jest rozsądne, więc już tego nie rób. A jak faktycznie nie będziesz miała na chleb, to autentycznie pukaj wszędzie (rodzina, znajomi, ośrodki pomocy, parafie) i chleb się znajdzie. To tak na dobry początek, a z czasem ktoś pewnie nie tylko da chleb, ale też zaproponuje jakąś pracę, ofiaruje pomoc dłuższą w perspektywie czasowej niż zjedzenie tej kromki chleba. Bóg jest blisko.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Coya (---.ksi-system.net)
Data:   2013-09-05 23:28

"Dzialalnosc, zeby miala szanse powodzenia, otwiera sie po ladnych paru latach pracy dla kogos. Bez wykształcenia, bez doswiadczenia, bez znajomosci branzy i przepisow / prawnika + ksiegowego szansa, ze sie uda, jest znikoma. Łatwiej 6 w totka trafić. Rynek jest bezwględny i zajęty przez graczy, ktory na tym zeby zjedli. Dzialalnosc to na dzien dobry 400 zl ZUSu, czyli ponad polowa jej budzetu, toz to czyste szaleństwo! Ile musialaby tego sprzedac, zeby zarobic na ZUS i jeszcze sie utrzymac? Zeby oplacic ksiegowego, musialaby nie jesc. A jak cos zrobi sama i zrobi to zle, to kto kary finansowe za nia do skarbowki zaplaci? Ty, Coya? "

Poczułam się wywołana do odpowiedzi, więc odpowiadam. I nie, nie urodziłam wczoraj, a mimo, że jeszcze nie skończyłam 30, wiem, co to znaczy skrajna bieda (np. pół roku - to chłodniejsze - bez prądu, gazu i ciepłej wody w mieszkaniu) i ile trzeba samozaparcia, siły, pomysłowości i otwartego umysłu, żeby z niej wyjść, bo sama przechodzę tę drogę.

Po pierwsze - nikt nikomu nic nie każe. Patrycja prosiła o pomysły i to jest jeden z pomysłów. Czy z niego skorzysta to już jej decyzja.

Nigdzie nie jest napisane, że trzeba najpierw u kogoś pracować, żeby założyć firmę. Nigdzie nie jest napisane, że od razu zarabia się duże/przyzwoite pieniądze. Nigdzie nie jest napisane, że "na swoim" pracuje się mniej, niż u kogoś.

Rynek jest bezwzględny dla każdego - bez względu na to, czy pracuje u kogoś czy na własny rachunek.

Ja nie miałam żadnej osoby wśród znajomych czy rodziny, która prowadziłaby własną firmę. Wszystkiego uczyłam się sama, od zera. I miałam na to ok. miesiąca, bo gdybym nie założyła działalności gospodarczej, nie miałabym żadnego ubezpieczenia, czyli np nie mogłabym chodzić do lekarza. Umiejętności, których musiałam się nauczyć, żeby przeżyć - gdybym nie zarobiła pieniędzy, nie miałabym co jeść, brutalnie proste - pozwoliły mi później znaleźć pracę w międzynarodowej firmie. Nie miałam żadnego wsparcia od rodziny czy znajomych, a mój wkład finansowy na początek działalności wynosił 0zł. Nie wiedziałam, że są specjalne programy (m.in. unijne), dzięki którym można dostać spore pieniądze (kilkadziesiąt tysięcy) na działalność, tylko wniosek trzeba złożyć ZANIM się tę działalność założy. Skoro ja (i wiele innych osób) dało radę, to dlaczego zakładać od razu, że kto inny (a tym wypadku Patrycja) nie da rady?

Księgowość jednoosobowej działalności gospodarczej jest dziecinnie prosta. Poza tym jest mnóstwo darmowych kursów/szkół policealnych z tej specjalności. Skoro tyle osób się tego nauczyło, to dlaczego zakładasz, że Patrycja nie da rady, jeśli tylko zechce?

Jeśli chodzi o ZUS, to owszem, całość preferencyjnych stawek to 414, 85zł. Tylko że nie płaci się tej sumy "na dzień dobry". Składkę za lipiec płaci się do 10 sierpnia, więc jest ponad miesiąc, żeby te pieniądze zdobyć. Poza tym dużo rzeczy codziennego użytku można wpisać w koszty firmy, np. bilet miesięczny.

Prowadzenie własnej działalności gospodarczej (dopóki nie zatrudnia się innych) wcale nie jest trudniejsze niż znalezienie i utrzymanie pracy u kogoś. Inne, ale wcale nie gorsze. Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia. No i najważniejsze - firmę można w każdej chwili zawiesić lub zamknąć.


Patrycjo! Jak sama napisałaś, masz dla kogo się wykopać z problemów. Tym kimś jesteś TY, a dopiero potem Twoja córka, choć oczywiście jest ona teraz od Ciebie całkowicie zależna i Twoim obowiązkiem jest się nią opiekować.

Nie wiem, skąd pochodzisz, ale jeśli jest tam jakiekolwiek duszpasterstwo młodzieży (szczególnie akademickie), to myślę, że warto porozmawiać z osobą odpowiedzialną za taka wspólnotę. Studenci mogliby w ramach wolontariatu zaopiekować się Twoją córką, kiedy Ty będziesz się uczyć/pracować. Nie pisałaś nic o swoim wykształceniu, a to sprawa kluczowa - nie wolno Ci tego zaniedbać. Żeby zarabiać, trzeba coś umieć. Cokolwiek, co mogłoby się przydać innym. I warto mieć na to papiery.

Wiem, że nie jest Ci łatwo. Jeśli w moich wypowiedziach nie wyczułaś "głaskania po główce", to dlatego, że oprócz głaskania potrzebujesz porządnego "kopa", żeby uwierzyć w to, że możesz wyjść na prostą. Bo możesz. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jak to zrobisz, to już Twoja osobista decyzja. Wcale nie twierdzę, że działalność gospodarcza jest dla Ciebie. Po prostu to jedna z możliwości, której nie masz prawa odrzucić nie przemyślawszy tego wcześniej. Masz wszystkie umiejętności i możliwości, żeby zapewnić sobie i swojej córce godne życie. Tylko zapomnij o zdaniach w stylu "nie dam rady" czy "to niemożliwe". Co najwyżej po głębokim zastanowieniu możesz dojść do wniosku że "to się nie opłaca" :)

Polecam też pisanie pamiętnika, gdzie będziesz mogła wylać wszystkie swoje żale i niepokoje. Dziwnym trafem, kiedy się je napisze, stają się jakieś takie mniejsze... :) Oczywiście nie zapominaj o najważniejszym, czyli o Bogu i stałym z Nim kontakcie, czyli modlitwie. Porozmawiaj z Nim jak Mojżesz w Namiocie Spotkania na pustyni - twarzą w twarz, jak z przyjacielem. Posłuchaj, jaki On ma pomysł dla Was. Bo na pewno jakiś ma.

Powtórzę jeszcze raz - jesteś w stanie wyjść na prostą i zapewnić sobie i swoje córce godne życie. A skoro możesz, to dlaczego by tego nie zrobić? :)

Powodzenia!

Only I can change my life. No one can do it for me.
Tylko ja mogę zmienić moje życie. Nikt nie zrobi tego za mnie.
Caroll Burnett

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Coya (---.ksi-system.net)
Data:   2013-09-05 23:34

@ Maggy

Mam nadzieję, że będziesz miała siłę przeczytać mój drugi post. A potem - jeśli będziesz nadal chciała - możesz myśleć, że to, co piszę jest nierealistyczne. Moje życie czasem mi się takie wydaje, a pisałam tylko i wyłącznie z własnego doświadczenia.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Marta (---.31.72.42.threembb.co.uk)
Data:   2013-09-06 01:20

Jeśli cała rodzina się odwróciła, to może dom samotnej matki? Teraz sama mieszkasz/wynajmujesz?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: I. (---.10.11.univie.teleweb.at)
Data:   2013-09-06 11:41

Jakiej wysokości są Twoje długi?
Co robiłaś zanim pojawiło się dziecko?
Mieszkasz sama, masz własne mieszkanie, czy wynajmujesz? W dużym, czy w małym mieście?
Czy rodzina wie o Twoich długach?
Moim zdaniem przede wszystkim powinnaś próbować pojednać się z rodziną, swoją i ojca męża. Nawet jeśli to dla Ciebie jest bardzo trudne, powinnaś przyznać im się do swojej sytuacji i pokornie i delikatnie prosić o pomoc. Jeśli to nic nie da, nie obrażaj się - zostaw otwarte drzwi do pojednania. Wtedy powinnaś szukać domu samotnej matki. Sama tego nie rozwiążesz. Nawet jeśli dobrzy ludzie spłacą Twoje długi, to bez zmiany Twojego życja za chwilę znów będzie Ci brakować pieniędzy.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: no i co (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-06 18:24

Mam taki luźny pomysł, ale nie wiem na ile realistyczny, więc go nie krytykujcie. Zależy ile masz tego długu, jeżeli jest to kwota "niewielka" np. 5 tys., można by pochodzić i poprosić kogoś, żeby cię zatrudnił i zapłacił tę kwotę na początku a ty później np. przez 5 miesięcy to odrobisz, ale będziesz musiała chodzić i prosić mówiąc wprost jaka jest sytuacja. Pewnie większość ci odmówi, ale może znajdzie się jeden. Może to być jakaś praca z zakwaterowaniem, np. opieka nad osobą starszą, może w jakimś gospodarstwie agroturystycznym, taką pracę można wyrobić razem z dzieckiem, są osoby które opiekują się chorymi rodzicami i mają małe dzieci i dają radę, są też tacy co prowadzą gospodarstwa i mają również dzieci i też muszą sobie dać radę. Nie ma innego wyjścia jak wziąć się do roboty.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-06 20:27

Tak sobie jeszcze mysle, ze szukajac pracy jako niania nie mow, ze to Twoje dziecko. Ludzie pewnie boja sie, ze bedziesz swoje faworyzowala, a ich bedzie plakac w kacie. Wiem, ze niektore mamy skladaja sie na koszt jednej niani. Moze reklamuj sie bardziej jako niania "wspoldzielona", czyli za pol normalnej stawki? Skad jestes?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Marta (---.41.229.151.threembb.co.uk)
Data:   2013-09-07 02:53

A propos sprzedaży rękodzieła na allegro. Przecież nie w każdym przypadku trzeba zakładać działalność gospodarczą. W regulaminie powinno być napisane ile przedmiotów można sprzedać w ciągu miesiąca, żeby jeszcze sprzedawać jako osoba prywatna. Nie wiem, czy to dotyczy ilości czy wartości sprzedanych przedmiotów.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-07 08:26

Jesli juz rekodzielo, to lepiej odezwac sie do sprzedawcy, ktory ma duzo komentarzy pozytywnych i widac, ze duzo sprzedaje, i zaproponowac mu podwykonawstwo pod jego marka na umowe o dzielo. Moze ktos bedzie zainteresowany, ale trzeba sie nastawic na obmailowanie wszystkich.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-07 15:39

Może daj ogłoszenie, nawet wystarczy rozwiesić kartki po prostu w okolicy, że opiekujesz się dziećmi u siebie w domu, o ile mieszkasz nie na odludziu.

Znam mamę, która była w domu z 1-2 swoich dzieci i 2-3 dzieci przychodziły do opieki, czasem na kilka godzin, czasem na cały dzień, w tym mój syn, nieraz w weekendy też, ciężko z taką gromadką, ale z tego da się utrzymać.

Później jak szukałam dla drugiego dziecka takiej formy opieki, to nie było chętnych.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2013-09-07 16:05

Pytałaś o państwowy żłobek? A w nim dofinansowanie wyżywienia z MOPS? Wtedy szkoła ze stypendium/praca?
Alimenty od ojca lub dziadków?

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: kredka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-09-07 16:38

Marta, można sprzedawać swoje rzeczy jeśli miało się je 6 miesięcy. Rękodzieło to rzeczy nowe. I jeśli człowiek robi to stale, to jest to działalność gospodarcza. Myślałam, żeby kiedyś rękodziełem się zająć, ale wyliczyłam, że mi się to nie opłaca. Trzeba dużo wytwarzać i sprzedawać, żeby na ZUS zarobić.

Patrycjo, piszesz, że nie masz żadnych dochodów, a za chwilę, że 700 zł. To się zdecyduj i pisz prawdę, jak ktoś ma chcieć Ci pomóc.

 Re: Wielkie klopoty finansowe.
Autor: Patrycja (---.galatea.pl)
Data:   2013-09-10 19:09

Na wstępie napiszę że przepraszam bardzo że tak długo nie pisałam, ale brak internetu mi to uniemożliwił.

Kredka- owszem, pisałam że nie mam dochodów, ale takich za które mogę ja się utrzymać, oraz spłacać długi ja od kilkunastu dni żyje na samych chlebie.. Napisałam, że cieszę się że mam wszystko dla córki, czyli skądś muszę to mieć, dostaje alimenty od ojca dziecka w wysokości 400 zł (tyle ustanowił sąd) oraz pomoc z MOPS gdzie łącznie jest tego ok 300 zł, w moim mieście nie działa on zbyt dobrze. Chodziłam, prosiłam i nic.

Mieszkam z rodzicami w domku jednorodzinnym, który podzieliliśmy na dwa mieszkania, tata mi powiedział że nie ma możliwości, aby mi pomagać, są to ludzie nie wierzący, mama zaczęła zauważać że jest coś nie tak i wyciągnęła do mnie rękę, ale finansowo nie może mi pomóc, pomaga mi na tyle że nie płace nic za mieszkanie.

Teraz mam dobre wieści, znalazłam prace, na produkcji, będę pracować tylko na noce, moja mama się zgodziła by zostawać z córką, będzie z nią spać, a ja niestety do spania będę miała tylko weekendy, oraz gdy córa będzie spała w dzień, będę choć trochę odsypiać.. No ale powiem, że chyba na to sobie zasłużyłam, teraz muszę pocierpieć, żeby wyjść na prostą..

Długu mam obecnie koło 3 tyś, teraz gdy mam prace muszę i wierzę że z tego wyjdę, tylko że wypłata dopiero za miesiąc, a ja teraz potrzebuje jakieś 1 tyś zł, aby choć zapobiec wzrostowi odsetek, a niestety nikt nie może mi pożyczyć takich pieniędzy, ale teraz jest już światełko, a mam nadzieje że znajdzie się ktoś kto będzie mógł mi pożyczyć te pieniądze.

Teraz, jeśli pozwolicie chce wam opowiedzieć pokrótce moje świadectwo, wiem że to nie jest dobry wątek, ale chce właśnie z Wami się nim podzielić.


Wychowywałam się w rodzinie teoretycznie katolickiej "idziemy do kościoła, bo trzeba" "Komunia, bo trzeba", nikt mnie nie ciągnął w stronę Boga, był On dla mnie obcy.. Podstawówka, jakoś przeleciała, ale gdy poszłam do gimnazjum, tam się zaczęło.. W 1 klasie zaczęłam palić papierosy, nie wracać do domu na czas i przestałam się uczyć, do 3 klasy gim tak się ciągnęło lecz coraz gorzej, w wieku 15 lat zaczęłam jeździć na dyskoteki, starsi znajomi, więc trzeba było jakoś się wkupić w towarzystwo, zaczęłam z nimi pić, oraz z czasem brać narkotyki.. Jakoś udało mi się przeskoczyć do Technikum, przez pierwsze 4 miesiące chodziłam do szkoły często naćpana, uzależniłam się od amfetaminy miałam wtedy niecałe 17 lat, brałam rano, wieczorem, kiedy miałam (a miałam prawie zawsze, bo kolega mi po prostu dawał) nikt nie zauważył, aż w szkole pojawił się ksiądz, który uczył nas religii. Ja jako zbuntowana nastolatka, po przejściach (bo wtedy uważałam, że jestem bardzo pokrzywdzona przez życie, że je już tak bardzo doświadczyłam) zawsze dogadywałam księdzu na lekcjach, ale on miał co takiego w sobie, był tak zawzięty, nie odpuścił mi, zaczęłam zostawać po lekcjach, rozmawiać, najpierw o pierdołach, później po trochu się zwierzać, wtedy postała u mnie w parafii wspólnota oazowa, prowadzona przez tego to księdza, zapraszał mnie nie raz, a że był to piątek, odmawiałam.. Znajomi byli ważniejsi, aż w końcu, pewnego piątku gdy nie miałam co robić z koleżanką poszłyśmy na spotkanie, ona mnie namówiła, była tam tylko raz, a ja już zostałam, w ten sposób zaczęła się moja przyjaźń z Panem Bogiem, były to bardzo owocne dwa lata, na rekolekcjach wakacyjnych okazało się że jestem zniewolona, walczyłam z tym, jeździłam do egzorcysty, aby pozbyć się tego zła, mój przyjaciel ksiądz po 2 latach posługi w mojej parafii powiedział, że przez dwa lata nie zrobił nic, ale gdy pomyśli, wie że Pan Bóg przysłał go właśnie do mnie. Gdy miałam 19 lat poznałam ojca mojego dziecka i wszystko zaprzepaściłam, nie skończyłam szkoły, zaszłam w ciąże i choć mam wspaniałą córkę, to teraz dopiero zrozumiałam co tak naprawdę straciłam, bo teraz jest bardzo ciężko odbudować tę miłość...

Po przez to świadectwo chce wam uświadomić dwie sprawy ! Zły wchodzi do naszego życia przez najmniejsze szczeliny, jeśli nie będziemy ich zabliźniać, on ciągnie nas na samo dno, a musimy pamiętać że to Bóg zawsze wygrywa. Drugą sprawą jest że Boga nie da się obejść. Jest taka piękna piosenka " W końcu stajesz tak Boże, że nie sposób Cię obejść, stajesz tak, że trzeba spojrzeć Ci w twarz"

Dziękuje Wam z całego serca za pomysły, pomoc i wsparcie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: