logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Mateusz (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-12-10 11:31

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Trudno jest mi napisać o tak poważnej kwestii w formie pytania na forum ale trudno mi też samemu dać radę i potrzebuję od Was bracia i siostry jakiegoś światła.

Mając 19 lat i żyjąc w ogólnym zaniedbaniu wiary byłem w związku z dziewczyną, w którym pojawiła się ciąża. Stało się wówczas to co dziś jest moim największym krzyżem, a mianowicie nie zapobiegłem pomysłowi aborcji. Wiem, że to brzmi kuriozalnie ale wówczas nie miałem świadomości jak wielki skok w świat zła i bólu dokonujemy. Był pomysł, no to cóż, ok, dobrze pojadę z Tobą. Tak się stało.

Związek wkrótce potem się rozpadł, każde z nas poszło w swoją stronę. Kilka lat później nie dając sobie rady z ogólnym bałaganem emocjonalnym i zagubieniem (nie myślałem jeszcze wówczas o aborcji, przeżywałem inne trudne emocje) trafiłem do mądrego psychologa, który w finale terapii przygotował mnie do decyzji o spowiedzi. To był początek trudnej drogi nawrócenia i porządkowania mojego życia. Spotkałem się w seminarium z ojcem duchownym. Bardzo długo rozmawialismy, wyspowiadałem się jak czytam dziś w swoim pamiętniku z tamtego okresu "ze wszystkich świadomych mi grzechów". Na ówczas chciałem jedynie ucieć od problemu lęków i zagubienia.

Lata później prowadząc już świadome życie duchowe, dbając na bieżąco o sakramenty pojednania i Eucharystii, będąc po lekturze encykliki Evangelium Vitae, książek ojca Józefa Augustyna 'Ojcostwo' czy 'Integracja seksualna' dotarł do mnie z pełną świadomością ogrom zła, jakiego wówczas dopuścliśmy się my rodzice. Ugodziliśmy w samo sedno życia, w największy cud, jakim Bóg obdarza człowieka. Ta myśl powaliła mnie na kolana i przeżywałem oczywiste załamanie poczuciem potwornej winy potwornej zbrodni. Dopiero świadomość, że mogę ten wielki grzech przekuć w życie i miłość darując siebie samego - swoją pracę by innym dzieciom pomagać dała mi siłę by wstać. Zamówiłem mszę, dałem memu dziecku imię. Dziś żyję pełną świadomością jakie miejscie ma seksulaność w życiu małżeństwa, jak genialnie Bóg stworzył ten dar - dać małżeństwu narzędzie wyrażania bliskości i jednocześnie przekazać życie jako również wyraz tej jedności.

W czym jest problem? Od niedawna jestem już małżonkiem a moja żona jest w stanie błogosławionym. Wstąpiłem w ten związek z pełną świadomością Bożego planu co do małżeństwa i jest ono dla mnie następnym krokiem na drodze ku Bogu, szansą na życie takie jakie Jemu się podoba. Przyszła jednakże myśl, która wywołuje ogromny niepokój i nie umiem sam sobie wytłumaczyć.
Zupełnie przypadkowo przeczytałem w sieci o automatycznej ekskomunice latae sententiae gdy osoba dopuszcza się aborcji.
Zacząłem gorączkowo starać się sobie przypomnieć czy w tej spowiedzi kilkanaście lat temu na pewno powiedziałem o tym grzechu? Była to spowiedź po tak długim okresie tak wielkiego nieładu że boję się, iż mogłem tego nie powiedzieć. Nie umiem sobie żadnego obrazu ani słowa przywołać. To co jest dla mnie nową Bożą rośliną - moje małżeństwo może być nieważne sakramentalnie - ta myśl mnie oblewa potem. Dręczą mnie teraz pytania:

1. Czytam, że grzech pominięty (pomimo szczerości) jest odpuszczony i że trzeba go wyznać przy następnej spowiedzi. Czy dotyczy to również grzechu pociągającego za sobą ekskomunikę?

2. Czy nie jest wymagany jakiś rytuał formalnego zdjęcia ekskomuniki? Nic takiego nie kojarzę a czytam w sieci, że najpierw trzeba ją zdjąć by dopiero potem rozgrzeszyć. Czy to zdjęcie może się odbyć po prostu w formie tradycyjnej spowiedzi?

3. Teraz również męczę się myślą, czy ów ojciec duchowny (było to seminarium przy archikatedrze) miał dyspensę by takie grzechy rozgrzeszać.

Pomóżcie mi proszę przestać się tym zadręczać. Wiem, że szatan uwielbia takie sytuacje i gdy poczuje krew niepewności nie daje za wygraną. Czy mój sakrament sprzed kilku lat jest ważny gdybym wówczas kilkanaście lat temu nie wypowiedział tego grzechu na spowiedzi?

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data:   2013-12-10 13:22

Skończy się twoja udręka, jeśli pójdziesz do spowiedzi i wyjaśnisz tę sprawę.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: xc (---.banetele-cust.com)
Data:   2013-12-10 13:29

Myślę, że tego typu kwestie powinien Pan rozwiązać w ciszy konfesjonału. Internet nie jest odpowiednim miejscem. Z różnych przyczyn.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-10 14:26

Po kolei.

Jeśli ten grzech wypowiedziałeś, a ksiądz udzielił rozgrzeszenie, to na pewno miał do tego prawo. Więc nie ma problemu "czy ów ojciec duchowny (było to seminarium przy archikatedrze) miał dyspensę by takie grzechy rozgrzeszać". Każdy kapłan wie jakie grzechy może "rozgrzeszać". Powiedziałby, że nie może.

Nie chodzi o żaden rytuał zdejmowania ekskomuniki tylko o prawo do jej zdejmowania. Dzieje się to podczas spowiedzi. Więc jeśli nie działo się wtedy nic szczególnego i nie było fajerwerków, to nie znaczy, że grzech nie został odpuszczony.

Problem więc faktycznie w tym, czy o tym powiedziałeś. Z jednej strony nie chce mi się wierzyć, że o takim grzechu mógłbyś zapomnieć. Z drugiej strony - faktycznie, jeśli grzechów ciężkich miałeś cały worek, a jeszcze nie dotarło do końca co to jest aborcja, to mogło się to przydarzyć. Problem oczywiście nie leży w zwykłym rozgrzeszeniu, bo nie zataiłeś nic świadomie, nie oszukiwałeś w konfesjonale. Nawrócenie było szczere i widać z Twojego listu, że tu nie zabrakło tego co najważniejsze.

Rozumiem, że ewentualną nieważność małżeństwa upatrujesz nie w samym grzechu (bo ten grzech nie jest przeszkodą do ślubu), ale w tym, że człowiek ekskomunikowany nie ma prawa do innych sakramentów bez zdjęcia ekskomuniki.
I niestety miałbyś rację, gdyby to było świadome.

Mateusz, to jest tak bardzo poważna sprawa, że najlepiej iść do konfesjonału - ale do księdza, który ma możliwość zdjęcia ekskomuniki, czyli będzie znał warunki - i zapytania o ten jeden grzech i okoliczności. Mam ochotę oczywiście powiedzieć, że niemożliwe, żeby po prawdziwym nawróceniu ciągnęło się za Tobą coś tak poważnego nierozwiązanego (trwałbyś cały czas w grzechu? nie można chyba nieświadomie tak bardzo namieszać). Ale to jest za poważne, żeby tu opierać się na czyimś "wydaje mi się". Choć oczywiście nasze "wydaje mi się" może nadać kierunek Twoim staraniom.

Samo małżeństwo katolickie jest zawarte nieważnie (czyli jest uznane za niezawarte) dopiero po orzeczeniu sądu kościelnego, nic się złego nie dzieje, że jesteście razem. Małżeństwo można UWAŻNIĆ, gdyby była potrzeba, a nie występowalibyście o orzeczenie nieważności. Wielkim problemem mogłoby być to, czy żona wie o aborcji i czy wiedząc, wyszłaby za Ciebie. Prawników w kurii trzeba by wtedy spytać, czy jest obowiązek oficjalnego uważniania małżeństwa, czy niekoniecznie, jeśli tego nie kwestionujecie.

Natomiast ja bym jednak zaczęła od zupełnie czegoś innego, ale to musi być rozmowa ze specjalistą (m.in. zakony franciszkanów, dominikanów oraz spowiednik w katedrze czy rekolekcjonista zdejmują ekskomunikę, to powinni wiedzieć).
Podstawowe pytanie brzmi: czy naprawdę byłeś objęty ekskomuniką. Po pierwsze - na ile decyzja dziewczyny zależała od Ciebie (czy było to naprawdę namawianie, zmuszanie, faktyczna pomoc, bo piszesz oględnie "no to cóż, ok, dobrze pojadę z Tobą"). Czy gdybyś się sprzeciwił dziecko by żyło, czy rodzice i tak by ją zmusili. To pierwsza ścieżka myślenia. Nie chcę umniejszać winy mężczyzny i zwalać wszystkiego na kobietę, ale chodzi o prawdę.
Druga - ważniejsza - dotyczy Twojej świadomości w tamtym okresie. Wprawdzie ekskomuniki za aborcję nikt nie musi ogłaszać, ona jest przez samo zaistnienie grzechu. Ale to nie jest takie jednoznaczne. Kodeks Prawa Kanonicznego podaje sytuacje, w których kara nie może być nałożona lub jest lżejsza.

Kan. 1323 - "Nie podlega żadnej karze, kto w chwili przekraczania ustawy lub nakazu (...)" : trudno mówić o niepoczytalności, przymusie lub zupełnej niewiedzy, że to grzech. Byłeś dorosły i w naszych warunkach każdy wie, że to grzech, bo nie było to przed 30 laty i wcześniej, kiedy jeszcze się sprawy nie nagłaśniało.
Ale bardziej myślę o następnym kanonie:

"Kan. 1324 -
§ 1. Sprawca przekroczenia nie jest wolny od kary, lecz kara przewidziana ustawą lub nakazem powinna być złagodzona lub zastąpiona pokutą, jeśli przestępstwo zostało popełnione (...)
§ 3. W okolicznościach, o których mowa w § 1, przestępca nie jest związany karą wiążącą mocą samego prawa."

O jakie sytuacje chodzi? Oczywiście odpada niepoczytalność, małoletność, przymus. Ale jest taki punkt:
"9° przez tego, kto bez winy nie wiedział, że do ustawy lub nakazu została dołączona kara;"

Z Twojego listu wynika, że o ekskomunice za aborcję dowiedziałeś się dopiero niedawno (i to Cię ścięło z nóg). Niektórzy prawnicy ten punkt interpretują tak, że jeśli o tym nie wiedziałeś (naprawdę, a nie przez denną głupotę i lekceważenie), to ekskomunika nie jest nałożona. Byłeś bardzo młody, ale nie wiem w jakim środowisku "chowany". Czy miałeś możliwość wiedzieć o ekskomunice za aborsję, tylko lekceważyłeś takie informacje, czy w Twoim środowisku mało prawdopodobne było o tym wiedzieć.
I od tego zaczęłabym rozmowę w konfesjonale, albo z prawnikiem w kurii. Czy była ekskomunika. Twoje słowa mogą o tym świadczyć, że nie: "ale wówczas nie miałem świadomości jak wielki skok w świat zła i bólu dokonujemy". Mógł być "tylko" grzech ciężki.

Uwaga: ja nie mówię, że w Twojej sytuacji nie było ekskomuniki. O tym nikt ani na forum, ani w zwykłej rozmowie Ci nie powie. To są zbyt poważne sprawy. Podaję tylko kierunek rozmowy. Bo gdyby specjalista ocenił, że ekskomuniki w tej sytuacji nie było, to wszystko pozostałe samo się rozwiązuje. Jeśli jednak oceni, że była, to wtedy trzeba rozmawiać o ważności czy nieważności pozostałych przyjętych w tym okresie sakramentów. Tutaj trzeba cały czas podkreślać przyjęcie ich w dobrej wierze. Wszystko co potem było robiłeś w dobrej wierze. Nie wydaje mi się, żeby można było popełnić prawdziwe zło moralne w takiej sytuacji. Ale jeszcze raz mówię: chcę Cię trochę uspokoić, ale nie traktuj tego jako pewnej odpowiedzi, tylko jako wskazówkę do rozmowy.

Zapisz sobie te wszystkie niejasności i nie bój się po kolei o wszystko zapytać. Przygotuj się do tej rozmowy. Tylko wtedy uspokoisz sumienie, albo dowiesz się jak to wyprostować.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-10 15:07

Przyszła jednakże myśl, która wywołuje ogromny niepokój i nie umiem sam sobie wytłumaczyć" - To może być zły duch, który ci podsuwa myśli o twojej przeszłości. Radziłabym ci więcej zaufać Panu Jezusowi Miłosiernemu i Jemu oddać całkowicie i bez reszty swoją przeszłość. Najlepiej jest to zrobić przed Najświętszym Sakramentem. Mówię to z własnego doświadczenia. Przebaczenie sobie i innym wszystkich krzywd, które zraniły twoje serce przynosi pokój. Wszystkie niepewności dotyczące grzechów trzeba wyjaśnić w konfesjonale.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Jan (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2013-12-10 16:25

Co ciebie powstrzymuje przed wizytą u dominikanów czy franciszkanów? lub ew. u wyznaczonego spowiednika w katedrze? Po co się zadręczać skoro mozna to zostawić w spowiedzi u księdza, który moze to rozgrzeszyć jeśli byłaby potrzeba (i ew. pokierować dalej)?

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: zbigniew (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-12-11 00:03

Zachować maksymalny spokój, sprawę dokładnie i ufnie przedstawić przy Spowiedzi św., zawierzyć Bogu wszystko, co przeszłe, obecne i przyszłe. On jest źródłem szczęścia, a nie cokolwiek innego. On jest nieskończenie dobry i życzliwy. On jest łaskawy i miłosierny.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Mateusz (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-12-11 10:20

Nie wiem jak Wam dziękować za słowa otuchy i tyle dobrej woli by mi pomóc. To co napisała Bogusia również znalazłem w KPK i punkt 1323 .2 na chwilę mnie uspokoił. Jest w nim mowa o niezawinionej ignorancji, która karę ekskomuniki wyklucza. Ale nie chcę sam się usprawiedliwiać. Dziewczyna przed małżeństwem wiedziała o mym grzechu. Dziwię się teraz jak sobie o tym myślę, że wówczas gdy jej o tym opowiadałem nie miałem wątpliwości co do bycia rozgrzeszonym.. Może to rzeczywiście nękanie złego ducha.

Myślę dużo o tym co napisaliście o zostawieniu przeszłości, oddaniu się Miłosierdziu Bożemu, o dobrej woli, w której przyjmowałem sakramenty jeśli rzeczywiście nie powiedziałem o tym grzechu..

Dochodzę do tego samego wniosku, że konieczna będzie rozmowa i rzeczywiście to problem zbyt ważki by oczekiwać od Was rozstrzygnięć tu na forum. Umówiłem się już z ojcem duchownym w seminarium. Niestety poprzedni odszedł już z tej funkcji i nie ma z nim kontaktu. Proszę Was o modlitwę i napiszę jak potoczyła się sprawa.

Z Bogiem.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-11 17:48

Mateusz, wszystko będzie dobrze :). Mnie tylko zastanowiło to samo, co teraz zauwazyłeś. Pytanie, czy w czasie spisywania protokołu przedślubnego ksiądz cię nie pytał o takie przeszkody, jak współudział w aborcji? Narzeczona wiedziała, więc nie było sprawy zatajenia. Mogło to być jednak wtedy wyjaśnione i uniknąłbyś obecnych niepokojów. Ale teraz sam widzisz, że nawet poważne sprawy mogą być jakoś pominięte.. W całym zdarzeniu trzeba doszukiwać się łaski, większego dobra. Nawet to, że tu na forum opisałeś swoje przeżycia jest budującym świadectwem dla innych.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Mateusz (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-12-12 11:29

Dokładnie Calina jest jak piszesz - czułem, że powinienem o tym napisać. Poza samym szukaniem pomocy powinienem dzielić się takim świadectwem, kogoś może ono odwieść od zła, którego my staliśmy się zakładnikami.

Ksiądz nas nie pytał bo wiedział jak gorliwie żyję wiarą. Często się u niego spowiadałem, regularnie widział mnie na mszach, zawsze zaangażowany byłem w życie parafii stąd pewnie nie przyszło mu do głowy, że coś mogłoby stać na przeszkodzie. Pociesza mnie myśl, że narzeczona wiedziała o wszystkim przed ślubem.

Tak sobie myślę, że cała istota sprawy to relacja my-Bóg. Jeśli tu nie ma fałszu z naszej strony ale swą wolę kierujemy ku Bogu, jesteśmy wobec Niego uczciwi (tak przystępowałem do sakramentu małżeństwa) to Ojciec nas nie ekskomunikuje ze swego Kościoła. Nie jest przecież jakimś księgowym ale liczy się dla Niego nasza wola. Tak jedynie myślę.

Jutro ranę jadę do seminarium. Z Bogiem.

 Re: Ekskomunika, pominięty grzech, małżeństwo.
Autor: Mateusz (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-12-25 10:27

Gdyby ktoś kiedyś czytał trafił na ten wątek i był w podobnej sytuacji. Reasumując moje spotkanie z ojcem duchownym.

Niech wie, że to co jest sednem spowiedzi i Bożego przebaczenia to szczerość naszej intencji, czystość naszej woli, oddanie serca Bogu w czasie aktu pokuty. Boże miłosierdzie jest jak rozgrzana patelnia, na którą pada kropla grzechu. Bóg nie jest księgowym czy automatem. Jeśli natomiast grzech zatajasz ś w i a d o m i e to zamykasz ranę przed uleczeniem i sam nie pozwalasz na pojednanie.

Dziękuję Wam za wsparcie, z Bogiem

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: