logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak rozumieć zadośćuczynienie?
Autor: Basiek (---.215.202.138-internet.zabrze.debacom.pl)
Data:   2014-12-17 12:23

Jednym z warunków sakramentu pojednania jest zadośćuczynienie Bogu i ludziom. Jak to rozumieć? Jak można zadośćuczynić Bogu? A jak ludziom, bo przecież jest wiele grzechów, których nie da się odwrócić.

 Re: Jak rozumieć zadośćuczynienie?
Autor: btw (109.206.193.---)
Data:   2014-12-17 15:12

Dziś słuchałam x. Pawlukiewicza i on powiedział, że nie jesteśmy w stanie przeprosić Boga za nasze grzechy, ani za nie nawet przeprosić. Ale Jezus przeprasza. Chyba zatem należy powierzyć się Jezusowi bez reszty, On na pewno ma jakiś pomysł na to jak można być użytecznym w dziele zbawienia. Co do ludzi, to pewnie w jakiś sposób wyrównać szkody-nawet modlitwą, gdy już inaczej nie można.

 Re: Jak rozumieć zadośćuczynienie?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-12-17 23:41

Obowiązek zadośćuczynienia nie oznacza całkowitego wynagrodzenia za grzech, bo nie jest to możliwe. Oznacza zrobienie tego co powinnam, ewentualnie tego co jest w mojej mocy.

Bogu za wszystkie nasze grzechy wynagrodził swą męką i śmiercią na krzyżu Jego Syn. Nikt inny z nas nie mógł i nie będzie mógł tego zrobić. Jesteśmy na to za mali. Ale Bóg przyjął ofiarę Jezusa i wszyscy możemy korzystać z łask Odkupienia. Dzieje się to podczas chrztu i spowiedzi. Podczas spowiedzi otrzymujemy pokutę, która jest symbolicznym zadośćuczynieniem Bogu. Mając świadomość, że za nasze grzechy Jezus umierał na krzyżu, możemy naszą pokutę związać z krzyżem Jezusa, a wtedy nie będzie to jedynie zwykła modlitwa (lub czyn), bo będzie miała wartość (moc) śmierci Jezusa. To dlatego takie ważne jest, byśmy tę pokutę odprawiali solidnie, gorliwie, z miłością. Czasem nam się wydaje, że to nie ma znaczenia, sami sobie możemy zadać pokutę większą. Możemy. Ale dziesięć moich własnych litanii nie ma łączności z sakramentem, nie ma więc tej mocy Odkupienia z win. A jedna zdrowaśka, jeśli kapłan ją zadał za pokutę, odmówiona posłusznie tak, jak zostało nakazane, czerpie moc z Tamtej Chwili. Trochę można to porównać do chleba i ryby (takie nic), które miłość Jezusa rozmnożyła i starczyło dla wszystkich. Może do zwykłego kamyka (takie nic), który jednak otrzymaliśmy od kogoś, kogo bardzo kochamy, a przez to stał się dla nas klejnotem. Jeśli swoją sakramentalną pokutę zanurzamy w śmierci Jezusa, to Bóg otrzymuje od nas coś niezwykle cennego i godnego Boga - śmierć Jezusa za nasze grzechy. Nasza pokuta, jeśli jest wykonana w miłości do Boga, ma wartość niezmierzoną. Zbyt często ją marnujemy.

"Zadośćuczynienie, które spłacamy za nasze grzechy, nie jest do tego stopnia "nasze", by nie było dokonane dzięki Jezusowi Chrystusowi. Sami z siebie nic bowiem nie możemy uczynić, ale "wszystko możemy w Tym, który nas umacnia" (Flp 4, 13). W ten sposób człowiek niczego nie ma, z czego mógłby się chlubić, lecz cała nasza "chluba" jest w Chrystusie... w którym czynimy zadośćuczynienie, "wydając owoce godne nawrócenia" (Łk 3, 8), mające moc z Niego, przez Niego ofiarowane Ojcu i dzięki Niemu przyjęte przez Ojca". (Sobór Trydencki: DS 1691).

Oczywiście zawsze możemy dać Bogu więcej niż kapłan nakazuje. Zadośćuczynieniem może być każdy nasz dobry czyn, każda modlitwa, każda ofiara, post, jałmużna. Całe dobre życie.

Druga sprawa to zadośćuczynienie bliźniemu. To już jest w naszej gestii, choć oczywiście nie każdy grzech da się naprawić. Można oddać, przeprosić, pomóc, ale to nie jest nigdy wyrównanie do końca. Ale znów: gdy wierzymy w Boga i Bogu, to wiemy, że nasze prawdziwe nawrócenie jest zanurzeniem się w Bogu, który przede wszystkim jest miłosierny. To czego my nie jesteśmy w stanie naprawić, może naprawić Bóg. Teraz lub w przyszłości. Pozostaje nam prosić Go o to, modlić się za ludzi, których skrzywdziliśmy, a od dziś czynić jak najwięcej dobra.
Kiedy dziecko stłucze szybę piłką - nie jest w stanie za to zapłacić, bo nie ma swoich pieniędzy. Płaci za to ojciec, choć oczywiście wiąże się to z jakimiś przykrościami, czyli środkami wychowawczymi wobec dziecka. Jeśli za nasze grzechy Boga przepraszamy naprawdę, to wierzymy, że Pan Bóg za tę rozbitą szybę"zapłaci". Ale musimy dać z siebie tyle, ile możemy. Na ile dzisiaj nas stać. Możemy napisać do Mikołaja, żeby w tym roku nie przynosił prezentu, za tę szybę ;)))) Przed Bogiem nie wszystko musi być matematycznie zgodne, nie musi być nawet wobec tej samej osoby. Czasem czynimy zło wobec kogoś, kogo nigdy w życiu więcej nie spotkamy. Ale codziennie mamy możliwość ofiarowania odpustu zupełnego za kogoś zmarłego. Bóg sobie z matematyką poradzi.

 Re: Jak rozumieć zadośćuczynienie?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-12-18 10:01

Bogumiła jak zwykle wymiata :-) ale chciałabym uzupełnić ten temat obietnicami, jakie Pan Jezus związał z kultem Swojej męki:
http://www.apostol.republika.pl/m1p1.html (i wszystkie linki w nawigacji po lewej)

Z powyższego wynika (a są to obietnice dane przez Jezusa różnym katolickim mistykom), że z ofiarą Chrystusa można wiązać nie tylko pokutę, ale każdą modlitwę, każdy wysiłek i każde cierpienie, które dzięki temu nabierają szczególnej wartości wynagradzającej.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: