logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: patrcja (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2016-05-18 22:54

Przyjaznie sie od 20 lat z kims kto zaczal miec problemy. Na poczatku wydawalo mi sie ze przesadzam i zle oceniam sytuacje. On jest donrym czlowiekiem ale wpadl w uzaleznienie od pracy ktora stala sie calym jego zyciem. Jest wlascicielem duzej firmy. Kupil wiele domow. Nie ma rodziny. Skonczyl 40 lat. Zaczal miewac depresje, bezsens zycia, brak zycia emocjonalnego itp. Zaczal sie do mnie zle odnosic, i przypisywac mi jakies dziwne historie i klamstwa. Zrobil ze mnie wroga do innych ludzi. Sytuacja zaczela byc powazna. To sa juz zaburzenia emocjonalne. Przykro mi bo musze go unikac. Przestalismy rozmawiac. Chodzilismy razem do kosciola i modilsmy sie razem. Moj przyjaciel ma powazne problemy psychiczne. Jego wpolpracownicy tez je dostrzegli. On rozmawial z ksiedzem szukajac pomocy na swoja depresje ale nie sadze ze zdaje sobie sprawy ze swoich innych zaburzen. Nie wiem jak ja mam zaregowac na cala ta sytuacje. Mamy wspolne sprawy ktore musimy rozwiazac. On mi nawet zabrania wejscia do swojego domu, i spiskuje przeciwko mnie. W jaki sposob ja mam z nim rozmawiac i czy powinnam wytlumaczyc ze jego zachowanie jma zaburzenia psychiczne? Z milosci do bliznego nie chce go odrzucac bo widze ze on potrzebuje pomocy i milosci

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-05-19 06:18

Znajdź kogoś, kto jest dla niego ważna osobą - i biznesowo, i życiowo. Ktoś taki może mu uświadomić jego stan. To musi być ktoś, od kogo jest w jakiś sposób zależny. Ty nie uświadomisz mu niczego, bo nie będzie cię słuchał. Musi pójść na terapię. Poza tym nie jesteś specjalistą - psychologiem i przemawia przez ciebie zranienie - był twoim przyjacielem, a nie jest. Możesz mieć subiektywne spojrzenie na sprawę. Tylko psycholog czy psychiatra po dłuższym, a nie jednorazowym kontakcie może stwierdzić, czy on ma zaburzenia emocjonalne. Depresja nie powoduje urojeń, a o nich chyba piszesz. Nie diagnozuj go, bo on równie dobrze może tak oceniać ciebie. Zasadniczo powoduje tobą chyba troska o owe wspólne sprawy, które musicie rozwiązać, ale przypisywanie komuś zaburzeń psychicznych to nie tędy droga. On potrzebuje pomocy i miłości, ale nie chce jej najwyraźniej od ciebie i ważne jest też uświadomienie sobie własnych intencji, bo ubieranie jej w miłość bliźniego na siłę może ci tylko przysporzyć kolejnych kłopotów.
Każdy w tych czasach ma pewnie jakieś zaburzenia emocjonalne mniejsze lub większe - życie niesie wiele nieoczekiwanych sytuacji. Ważne, żeby je oceniał specjalista, a nie zraniona miłość własna.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Matto (87.246.199.---)
Data:   2016-05-19 10:38

Patrycjo, człowiek, którego nam tu opisałaś, na tą chwilę potrzebuje od Ciebie modlitwy, zaś ze strony specjalisty (psychologa lub psychiatry) pomocy bardziej ukierunkowanej na jego problem. Bez tego rodzaju wsparcia się tu nie obędzie.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-19 13:07

A dlaczego ten pan, w tym wieku nie ma żony? Przecież to najprostsza droga do wszelakich zaburzeń.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-19 23:47

On potrzebuje miłości czy Ty nadal liczysz na miłość z jego strony? Ile razy już słyszałaś na forum, żeby łączące Was sprawy definitywnie rozwiązać i dać sobie z tym człowiekiem spokój?

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Darek (---.play-internet.pl)
Data:   2016-05-20 08:10

n_ - to też droga do zaburzeń. Poza tym nie wolno traktować żony czy rodziny jako terapii. Od tego są lekarze. To podstawy psychologii.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-20 15:17

Drogi Darku, gdybyś długotrwale był osobą samotną pragnącą rodziny to wiedziałbyś jak bardzo taka długo istniejąca sytuacja źle wpływa na codzienne życie. Ja tylko przypuszczam, że w tym akurat wypadku własna rodzina rozwiązałaby problemy tego pana. Tymczasem mamy tu przypadek przyjaciółki - pomocnicy, która oferuje ni to pomoc, ni to miłość, ni to związek i w sumie myślę jeszcze bardziej gmatwa sytuację tego pana. Jasne psycholog na krótką metę poprawi stan tego pana, ale jeżeli jego pragnieniem jest rodzina i pan tej sytuacji nie zmieni w ciągu kilku najbliższych lat, to po prostu oszaleje, i żaden psycholog mu już nie pomoże.
A tacy starsi panowie chcą niestety się wiązać z młodymi kobietami, na swoją równolatkę taki pan nie spojrzy, a młode dziewczyny niekoniecznie chcą mieć cokolwiek wspólnego z adoratorami po 40-tce kiedy mogą być w związku z atrakcyjnym rówieśnikiem.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Hanna (85.234.253.---)
Data:   2016-05-20 15:49

Matko i córko, przerażają mnie rady i konstatacje typu: jesli ktoś bardzo pragnie rodziny i jej nie załozy, to nikt mu juz nie pomoże i oszaleje.
Kto ma prawo do "pomocy" w postaci takich sądów? bardzo czegoś chcesz, nie osiagniesz, to oszalejesz? To stracisz cale swoje zycie i rozum? Dlaczego to manm być pewnik? Ludzie, trochę odpowiedzialności. Kolejny dowód na to, że korzystanie forum bywa niebezpieczne. Wracajcie do realu.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-20 17:00

"Tymczasem mamy tu przypadek przyjaciółki - pomocnicy, która oferuje ni to pomoc, ni to miłość, ni to związek i w sumie myślę jeszcze bardziej gmatwa sytuację tego pana".

Tutaj mamy przypadek kobiety, która przed laty ubiła z tym mężczyzną pewien interes, niezwykle dla niego ważny. I mimo że była wielokrotnie przez niego źle traktowana, zabiegała (nadal zabiega?) o jego względy i dążyła do zawarcia z nim sakramentalnego małżeństwa.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-20 17:30

J tego to ja nie wiem. Nie śledzę forum tak daleko. W sumie trudno mi cokolwiek radzić jak się nie znam sytuacji. Napisałam co uważam za słuszne, ale skoro jest tak jak ty piszesz to zupełnie inaczej sytuacja wygląda i na nic moje spostrzeżenia.

Hanno nie rozumiem twojego bulwersu. Konstatuję jedynie, że jeżeli w istocie jest tak, że ktoś chce rodziny, to czas na jej założenie jest ograniczony. Może ten pan i nie zwariuje, tego nie wiem, ale większe prawdopodobieństwo,że samotność go zniszczy. Ludzie z rodziną tego nie zrozumieją. Każdy radzi tu najlepiej jak umie i doszukiwanie się czegoś innego jest po prostu niefajne.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: ruslana (195.117.121.---)
Data:   2016-05-20 18:10

n_ mam wrażenie, że twoje pragnienie posiadania rodziny stało się dla ciebie bożkiem i dopóki tego nie zmienisz, to Bóg nie da ci męża, bo się w nim zatracisz. Dlaczego twierdzisz, że rodzina rozwiązałaby problemy tego pana? Może jeszcze bardziej by je pogłębiła. Dlaczego uważasz, że człowiek samotny musi być nieszczęśliwy i musi skończyć w psychiatryku? Ja osobiście uważam, że człowiek może być szczęśliwy na każdej drodze życia, o ile chce zostać świętym. Bo świętość=szczęście.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-05-20 18:49

Do n
Bulwersuje mnie podawanie jako pewnik, bez zastrzeżeń, nawet bez sygnalu "może" - bo tak było w poscie, który mnie poruszył, że nikt nie pomoże, jesli ów pan rodziny nei ząłoży - czeka go niechybne szaleństwo.. To szkodliwe wnioski, moim zdaniem, z góry skazujące na przegraną, nieszczęście. I opinii nie zmieniam.
Bo? Bo pewne rzeczy w psychice można poukladać, przepracować, przemodlić, wyleczyć itp. Można także dojrzeć. Coś w sobie z Bożą i ludzką pomocą przebudować, można też pogodzić się z niektórymi niepowodzeniami. Znam samotne szczęśliwe osoby, ktore chcialy zalożyć rodzinę, ale życie ułożyło się inaczej. W tym ponadsiedemdziesięcioletnie.

Uwaga na wszelki wypadek: nie bylam, nie jestem i nie będę mężatką, więc ewentualne i tylko ewentualne dopasowywanie do mnie zdania "Ludzie z rodziną tego nie zrozumieją" jest bezzasadne.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-20 18:54

Rusłana moje pragnienie posiadania rodziny jest dla mnie ciężarem póki co. Zostawiłam tę sprawę Bogu, bo dla mnie jest to już zbyt bolesna i niemożliwa do udźwignięcia sprawa. Każdy uśmiech obcego niemowlaka rani, każde samotne wyjście do kościoła w niedzielę kiedy dookoła rodziny- muszę odwracać głowę, każda nowa zmarszczka przypomina o nieubłaganym upływie czasu.
Nie chcę tu roztrząsać mojej sytuacji- napisałam tyle, bo pytałaś, więc odpowiadam.
Nie wiem czy rodzina rozwiązałaby problemy tego pana, bo go nie znam. Przypuszczam, że tak mogłoby być. Każdy człowiek nosi w sobie potrzebę bycia kochanym i obdzielania miłością innych. Potrafię sobie wyobrazić jak puste i samotne jest życie tego człowieka, który ma tylko pracę. Musi być strasznie nieszczęśliwy i zagubiony.Taki stan trwa już dość długo skoro pan jest po 40-ce. Albo był długo sam, albo w grzesznych związkach, nie sądzę by zdrowy dorosły mężczyzna był w dzisiejszych czasach skłonny dożyć swoich lat w czystości i samotności. Rodzina zaspokoiła by potrzeby emocjonalne tego pana, miałby bliskich, miałby dla kogo żyć i o kogo się troszczyć, z kim spędzać święta, poranki, z kim gotować obiady i wychowywać dzieci. To ważne. Przeraża mnie brak zrozumienia u niektórych ludzi.
Ale jak mówiłam nie znam tego pana, przypuszczam tylko, jak każdy tutaj.
Nie wydaje mi się żeby świętość była w tej chwili celem pana, o którym dyskutujemy. Świętość to ogromny heriozm, o ile jestem w stanie sobie wyobrazić samotna kobietę poświęcającą swoje życie Bogu, to nijak nie widzę w tej roli zagubionego psychicznie biznesmena.
Rusłana nie uważam,że człowiek samotny musi być nieszczęśliwy, nie musi, ale musi być pogodzony z tą swoją samotnością, musi zaakceptować taką drogę.
Ja nie akceptuję. A w tej chwili mam do wyboru albo chłopaków, którzy "żyją jak wszyscy", albo starszych namolnych panów grubo po 40-ce, albo samotność. Wybieram najmniejsze zło, ale Bóg codziennie widzi jak cierpię. Pasje, hobby, spotkania ze znajomymi, wycieczki nie zapełnią pustki braku rodziny. Pytanie tylko jak długo można tak żyć, jak długo można wytrzymać ten stan sztucznego zapełniania braku bliskich?

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-20 19:04

Hanno cieszę się, że pogodziłaś się ze swoim staropanieństwem. Wiem,że istnieją tacy ludzie i rozumiem też, że życie różnie się różnym ludziom układa.
Można przebudować pewne sprawy, ale nie każdy jest na tyle dojrzały i na tyle silny, by pogodzić się z całkowitą zmianą scenariusza życia. Rodzina to dla mnie po Bogu najwyższa wartość, ja również zdania nie zmienię.
Nie raz się już przekonałam, że reakcje użytkowników na tym forum potrafią być zupełnie nieadekwatne co do treści czyjejś wypowiedzi, ale każdy reaguje inaczej.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-05-20 20:24

Rodzina niewątpliwie jest wielką wartością i tego oczywiście nie kwestionuję.
Pod zdaniem n_ "Każdy człowiek nosi w sobie potrzebę bycia kochanym i obdzielania miłością innych" też się podpisuję, jeśli pozwoli.

Do n_ i już chyba ostatni raz - ależ nie uważam się za starą pannę zgodnie ze stereotypami (chociaż tak to wygląda w oczach np. Twoich) i nie musiałam się godzić z niewyjsciem za mąż jak z czymś uciążliwie smutnym, tragicznym. To nie musi być tak. Być może los innych ludzi, np. tego pana, a i los mój mierzony bywa jedyną miarą. Miarą tych, którzy wpadają w rozpacz albo nie (bardzo) umieją się pogodzić, a i wróżone bywa im niechybne i nieuleczalne szaleństwo z powodu samotności, o czym wcześniej pisałaś. Świat jest bogatszy. Na szczęście cudownie bogatszy.
Tak jak pisze Ruslana - można być samotnym szczęśliwym. Osobiście jestem szczęśliwą osobą żyjącą tak z wyboru, z przyjętego powołania, które podarował mi Pan Bóg (sama bym na to nigdy nie wpadła, nie wymyśliła, nie wymarzyła i nie wybrała)... A Kościoł potwierdził wybór. Ale to inna historia.

Panu zaś, którego smutny los jest podstawowym tematem tego wątku, potrzeba pomocy. Nie, nie żony jako antidotum na wszystko. Pomocy w poukładaniu wartości, sensów, motywacji, zaangażowań. Pomocy mądrej i zdystansowanej, profesjonalnej. Pani Patrycja sama tego nie powinna robić, wszystko wskazuje na to, że nie da rady..

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-20 21:16

Hanno twoje życie nie moja sprawa. Cieszę się, że ty się cieszysz.
Oczywiście, że panu potrzeba pomocy skoro sam sobie nie radzi. Tylko,że na tej całej terapii może wyjść na jaw, że właśnie rodziny i żony potrzebuje najbardziej.
Piszesz, że panu potrzeba:
"pomocy w poukładaniu wartości, sensów, motywacji, zaangażowań"
A czy rodzina nie układa wartości, nie ustanawia sensów, nie stwarza motywacji i zaangażowań? Właśnie to robi w głównej mierze. Nie chcę się kłócić. Na tym forum jest po prostu fanklub chodzenia do psychologa. Niemal w każdym poście radzi się komuś wizytę u psychologa. Ok, zgodzę się, w tym wypadku pan powinien zaliczyć chociaż kilka wizyt, żeby dowiedzieć się co się z nim dzieje i co dalej.
Wydaje mi się jednak, że rodzina poukładała by jego wartości tak jak trzeba.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: 777 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-05-20 23:18

n_ moim zdaniem do założenia rodziny trzeba dojrzeć. Pan, o którym pisze Patrycja raczej chyba nie dojrzał. W rodzinie trzeba podjąć odpowiedzialność, a nie szukać tylko oparcia, zakładając ją.
Wydaje mi się, że założycielka wątku raczej niewiele może pomóc temu panu, bo jest zbyt blisko. Raczej powinien zająć się nim specjalista.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-20 23:44

"Nie śledzę forum tak daleko. W sumie trudno mi cokolwiek radzić jak się nie znam sytuacji".

n_, niemożliwe jest, żeby wszyscy forowicze pamiętali każdego piszącego na forum wraz z jego problemami. To, co jest możliwe, to współpraca z tymi, którzy więcej kojarzą.
Wydaje mi się, że łatwiej jest zapamiętać człowieka, jeśli staramy się poświęcić czas i uwagę jego problemom, wyjść naprzeciw jego potrzebom, bez sprowadzania rozmów do omawiania własnych.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-21 00:24

"Z milosci do bliznego nie chce go odrzucac bo widze ze on potrzebuje pomocy i milosci"

Dlaczego przez tyle lat tak bardzo siebie krzywdzisz? Dlaczego nie potrafisz przyjąć (już nie mówię "zrozumieć", ale przyjąć), że on Twojej miłości po prostu nie chce? Dlaczego uczepiłaś się bezsensownego marzenia o nim, skoro on - teraz już bez żadnego skrępowania - odrzuca Ciebie? Przestań to także nazywać przyjaźnią, bo to z przyjaźnią już nic nie ma wspólnego. Może te 20 lat temu, ale nie teraz. Inna rzecz, że gdybyś mnie przez tyle lat molestowała, to ja bym też zamknęła przed Tobą drzwi domu. Ja też bym wpadła w depresję, nie wiedząc co mam z Twoją miłością zrobić.
Doszukujesz się u niego jakiejś choroby psychicznej, ale ja się coraz bardziej zastanawiam nad Twoim stanem psychicznym. Ubzdurałaś sobie coś wiele lat temu i zupełnie nie dociera do Ciebie, że nigdy nie będziecie razem. Okłamujesz siebie, że jesteście w jakiś sposób razem i międlisz to w kółko.

"Mamy wspolne sprawy ktore musimy rozwiazac." Nie wierzę, żebyście tego nie mogli już dawno rozwiązać. Ty po prostu tego nie chcesz. To jest jedyna sprawa, która Was jakoś łączy, a Ty chcesz, żeby coś was łączyło. Choćby to, jeśli już nie da się nic więcej. Dzięki tej sprawie Ty ciągle masz podstawy, żeby go szukać, rozmawiać, nachodzić w domu czy pracy. Wiesz dobrze, że jak już tę sprawę załatwicie, to nigdy więcej go nie zobaczysz i nie usłyszysz. Ty się tego uczepiłaś, bo to Twoja jedyna nadzieja. Niszczysz siebie dziewczyno, a przy okazji też jego. Piszesz, że on nie ma rodziny. Dobrze wiesz, że nie może założyć rodziny (w sensie: małżeństwo + dzieci), dopóki Ty nie dasz mu wolności. Nie bardzo też wierzę, żebyś martwiła się tym, że nie ma rodziny, raczej ciągle Cie martwi, że nadal nie chce być Twoim mężem, prawda?

"Sytuacja zaczela byc powazna. To sa juz zaburzenia emocjonalne."
Sytuacja już dawno zaczęła być poważna, ale to Ty ciągle tego nie zauważasz. Przede wszystkim to Twoja sytuacja jest poważna. A jeśli chodzi o zaburzenia emocjonalne, to i ja zaczynam je mieć, kiedy kolejny raz zakładasz nowy wątek na ten sam temat, a nie bierzesz zupełnie pod uwagę naszych odpowiedzi.

"Nie wiem jak ja mam zaregowac na cala ta sytuacje."
Dać mu wreszcie święty spokój. Dorosły człowiek ma prawo żyć po swojemu. A Ty marnujesz życie i sobie i jemu. I jeszcze nazywasz to miłością bliźniego. Popełniliście, mówiąc delikatnie, życiowy błąd. Trudno, nie cofniesz tego. Ale trzeba to wreszcie naprawić. Zrozum wreszcie, że Ty mu w niczym nie pomagasz, tylko właśnie uniemożliwiasz mu normalne życie. Niszcząc przy okazji i swoje życie. Czy kiedykolwiek to do Ciebie dotrze?

A teraz w sprawie "leczącego małżeństwa" - choć w tym wątku ten temat na dzień dzisiejszy nie ma w ogóle sensu, to skoro pojawiła się dyskusja...
Do n_
"Wydaje mi się jednak, że rodzina poukładała by jego wartości tak jak trzeba."
Wielu ludziom też się tak wydaje: ludzie poranieni, z różnymi odchyłami, z tysiącem problemów emocjonalnych myślą, że wystarczy wyjść za mąż/ożenić się, a wszystkie ich problemy się rozwiążą. Że patrzenie sobie w oczy i lulanie dzieci załatwi wszystko, uzupełni braki miłości, wyleczy. A w takich rodzinach najczęściej rodzą się potem dzieci, które mają przechlapane już na starcie. W takich rodzinach dzieci są poranione, bo rodzice ciągle oczekują, żeby w małżeństwie siebie samego wyleczyć, a nie, żeby siebie dawać innym. Jeżeli ludzie zakładają rodzinę, a wcześniej nie uporządkują swojego życia emocjonalnego, to będą tylko krzywdzić. "Fanklub chodzenia do psychologa" jak to nazywasz - propozycja psychologa/psychiatry to najmądrzejsze co możemy zrobić w sytuacji, gdy widzimy, że coś jest nie tak, ale albo nie wiemy co, albo nie wiemy jak pomóc. Wymyślanie pomocy, gdy się na tym nie znamy, może przynieść więcej krzywdy niż pożytku. A na pewno propozycja psychologa, jest to słuszne wskazanie, że NAJPIERW trzeba uporządkować siebie, własne emocje i zranienia, zanim się założy rodzinę. Inaczej przyniesiemy komuś ból i zniszczenie, a nie miłość.

Ale ta uwaga - jak już wspomniałam - nie jest w temacie "tego pana". Po tak wielu założonych tu wątkach autorki - mam poważne wątpliwości czy ocena Patrycji dotycząca jej DAWNEGO przyjaciela jest obiektywna, dlatego na temat "tego pana" nie będę pisać. Podobnie jak mam wątpliwości, czy Patrycja chce "wspólne sprawy" rozwiązać definitywnie, czy raczej cieszy się, że je ma. Równie dobrze wątek mógł być założony dlatego, że Patrycja czuje się przerażona, że jej "przyjaciel" coraz bardziej wymyka jej się z rąk.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-05-21 05:19

N_, jestem zbulwersowana twoimi twierdzeniami jakoby brak życia seksualnego doprowadzał ludzi do szaleństwa. A co z kapłanami i siostrami zakonnymi, z członkami Instytutów świeckich i dziewicami konsekrowanymi?
Żeby ci przybliżyć, o co mi chodzi, zacytuję fragment Sacramentum Caritatis Benedykta XVI:

Eucharystia i kapłański celibat

24. Ojcowie synodalni zechcieli podkreślić, że kapłaństwo służebne wymaga pełnego upodobnienia się do Chrystusa poprzez Święcenia. Szanując odmienną praktykę i tradycję wschodnią, trzeba potwierdzić głęboki sens kapłańskiego celibatu, który słusznie jest uważany za nieoceniony skarb, co potwierdza również wschodnia praktyka dokonywania wyboru biskupów tylko spośród tych, którzy żyją w celibacie, i okazywanie wielkiego szacunku wobec wyboru celibatu, jakiego dokonują liczni prezbiterzy. Bowiem w tym wyborze kapłana znajduje się szczególny wyraz oddania, które upodabnia do Chrystusa, oraz wyłączny dar z siebie dla Królestwa Bożego[75]. Fakt, że sam Chrystus, wieczny Kapłan, przeżył swoją misję aż do ofiary krzyża w stanie dziewiczym stanowi pewny punkt odniesienia dla zrozumienia sensu tradycji Kościoła łacińskiego w tej sprawie. Ponadto, nie wystarcza rozumienie celibatu kapłańskiego na sposób wyłącznie funkcjonalny. W rzeczywistości wyraża on szczególne upodobnienie stylu życia kapłana do samego Chrystusa. Taki wybór jest przede wszystkim oblubieńczy; jest utożsamieniem się z sercem Chrystusa Oblubieńca, który daje życie za swą Oblubienicę-Kościół. Nawiązując do wielkiej tradycji kościelnej, do Soboru Watykańskiego II [76] oraz do papieży, mych poprzedników[77], potwierdzam piękno oraz znaczenie życia kapłańskiego przeżytego w celibacie jako wyrazisty znak całkowitego i wyłącznego oddania Chrystusowi, Kościołowi oraz Królestwu Bożemu, i dlatego potwierdzam obowiązywanie celibatu w tradycji łacińskiej. Kapłański celibat przeżyty w sposób dojrzały, z radością i oddaniem jest ogromnym błogosławieństwem dla Kościoła i również dla całego społeczeństwa.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-21 14:14

No może masz rację Bogumiło. Sytuacja jest o wiele bardziej złożona niż to nakreśliła założycielka wątku. Wycofuję wobec tego swoje rady, bo nijak się to ma do rzeczywistości toksycznej 20 letniej relacji. Niech już lepiej pan pójdzie do psychologa, a autorka da mu spokój i sama też poszuka pomocy.

J zaznaczyłam na wstępie odpowiedzi do Rusłany, że nie interesuje mnie roztrząsanie mojego życia, Rusłana pytała więc odpowiedziałam. Nie lubię wywlekać swoich problemów i nie jest mi miło, że jestem w takiej sytuacji w jakiej jestem, więc sama z siebie bym o tym nie pisała. Proszę o nie poruszanie już tego tematu, bo jest mi zwyczajnie przykro.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Ј (173.174.120.---)
Data:   2016-05-21 20:50

n_, poruszanie drażliwego dla Ciebie tematu nie bierze się znikąd. Mimo że nie lubisz wywlekać swoich swoich problemów, to jednak je wywlekasz. Bardziej lub mniej wyraźnie. Możliwe, że nie w pełni zdajesz sobie z tego sprawę. Na przykład w tym wątku już pierwsza Twoja odpowiedź wskazywała na Twój problem i wręcz prowokowała do podjęcia tematu, którego chciałabyś unikać. A kiedyś, chyba nawet nie tak dawno, sama założyłaś wątek, który wprost zachęcał forowiczów do wypowiadania się.
Skoro pośrednio lub bezpośrednio upubliczniasz swoje problemy, więc nie licz za bardzo na to, że bez zmian z Twojej strony nikt nie będzie do nich nawiązywał.

Przypuszczam, że Twoje problemy tak bardzo Ci doskwierają, że trudno jest Ci odsunąć je na bok, kiedy czytasz cudze wpisy. Interpretujesz wypowiedzi, (podświadomie?) koncentrując się na własnym bólu, a nie na próbie zrozumienia, co inny człowiek chciał przekazać. Może więc warto podjąć wysiłek, żeby to zmienić?

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-05-21 22:52

J dziękuję za troskę, ale prosiłam o nie zaczepianie już tego tematu.
Idąc za twoją sugestią dam sobie spokój z wypowiadaniem się na forum na dłuższy czas.

 Re: Nie chce go odrzucac bo on potrzebuje milosci.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-21 23:45

n_, ale ja poruszyłam inny temat :) I wcale nie sugerowałam, żebyś się nie wypowiadała na forum.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: