logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mąż i jego rodzina.
Autor: Ona (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-05-26 16:38

W sumie nie wiem po co tu piszę ale błądzę i nie umiem sobie dać rady.
Mój mąż pochodzi z rozbitej rodziny. Ma dwóch braci, jego rodzice mieszkają osobno. Ojciec wyprowadził się do obskurnego domu, gdzie żyje jak menel chociaż nie pije. W swoim życiu przepracował niecałe 15 lat. Siedzi, nic nie robi, tylko grubnie. Mieszka w fatalnych warunkach, na własne życzenie, bo jak mieszkał z rodziną to zadłużył mieszkanie i żona kazała mu się wynosić. Swoimi dziećmi się interesuje tylko wtedy jak trzeba go gdzieś zawieźć albo no wyprać mu rzeczy. To tak w wielkim skrócie o nim. Przepraszam za określenia ale chcę dobrze zobrazować sytuację. Matka mojego męża mieszka sama. Nie miała łatwo w życiu, robiła na półtora etatu żeby sama otrzymać rodzinę. Ale dla niej najważniejsze są pieniądze i prezenty. Ma trzech synów, tak każdemu i partnerkom zatruła życie że nikt nie chciał z nią zamieszkać i każdy wolał wpakować się w ogromny kredyt i iść na swoje niż zostać z nią z dużym pięknym mieszkaniu. Mieszka sama, nie ma partnera, a jak szuka to z takimi oczekiwaniami że głowa boli. Jak każdy brał ślub to nikomu nie pomogła w organizacji, non stop tylko miała jakieś roszczenia, wywyższała się, robiła z siebie nie wiadomo jak wielką panią. Nam funduje regularnie akcje typu: po ślubie obraziła się nie wiadomo o co, pół roku się nie odzywała. Ostatnio w Wielkanoc jak zorganizowałam za nią jedne dzień świąt bo ona chorowała, mąż woził ją z jej domu do naszego, chociaż ma auto, wszystko pod nią. To dwa dni później potrafiła zadzwonić i wydrzeć się na syna że jest taki, siaki, że ma ją gdzieś, że nikt jej nie szanuje itp. I non stop są takie akcje. Dwóch synów się odsunęło. Jeden jest za granicą, odwiedza ją rzadko, a jak już to przywozi jej prezenty. I jemu takich akcji nie robi. Drugi wyprowadził się 500 km od niej, jak ją już raz na jakiś czas odwiedzi to pojedzie, zrobi jej zakupy, zapłaci, to jego też dobrze traktuje. A mój mąż nie daje jej prezentów, nie robi zakupów, bo jej na to nie stać, ale jest na każde zawołanie, wystarczy że ona zadzwoni ze się źle czuje, on już do niej jedzie, 40 km w jedną stronę. Ale to jemu robi te jazdy. Postanowiła nie pracować bo liczyła na to że któryś z synów weźmie ją do siebie i ją będzie otrzymywał a synowe będą koło niej fruwać i ją obsługiwać. To tak w wielkim skrócie o niej. A napisałam to dlatego że mam dosyć tego jak mój mąż do tego podchodzi. On ma niskie poczucie własnej wartości, nie ma tygodnia żeby mówił o sobie że jest głupi i beznadziejny. Jak matka zrobi akcję to on potrafi się do mnie przez miesiąc nie odzywać, albo odzywa się tylko wtedy kiedy musi. Jestem odepchnięta wtedy całkowicie. Nie pamiętam kiedy mąż mnie przytulił, kiedy pocałował, kiedy powiedział kocham Cię. Po każdej akcji z matką nie można do niego dotrzeć. A nawet jak jest wszystko dobrze to on potrafi nagle z dnia na dzień przestać się odzywać do mnie nie wiadomo z jakiego powodu. A po czasie np wychodzi ze myśli o matce bo ona schorowana i sama siedzi, albo o ojcu bo mieszka w takich warunkach. Ja rozumiem troskę, ale ojciec go miał prawie całe życie gdzieś, nie interesował się synem gdzie zamieszka, na ślubie nie był, wnuków nie odwiedza, w ogóle u ans nie bywa. Albo siedział i rozmyślał o matce, że taka schorowana, że sama, że brak pieniędzy. Ale jak ona go poniewiera psychicznie to on się nie odezwie. Jak mną poniewierała jak byłam w ciąży to go to nie interesowało. I ja rozumiem troskę o rodziców itp ale ja jestem wykończona psychicznie. Odepchnięta na dalszy tor. Dlaczego do mnie się nie odzywa skoro ja mu nic nie zrobiłam? Dlaczego nie okazuje bliskości? Siedzę w domu szósty rok bo najpierw jedna córka a potem druga. Wieczorem nie mam z kim porozmawiać a jak z nim rozmawiam to o codziennych sprawach. Jak mam chwilę słabości bo sobie z niczym nie daję rady to zamiast otrzymać od niego wsparcie to jeszcze wyjeżdża do mnie z pretensjami że czego ja chcę. Jak mówię że mam za dużo obowiązków i że mógłby pomóc to przez miesiąc potem łazi i narzeka że on nie ma czasu na swoje rzeczy. Jak to przetrwać? Już dawno postanowiłam że się z nim rozstanę ale póki jestem w domu i zajmuję się dziećmi to mnie na to nie stać. Kocham go ale ja tak dłużej żyć nie mogę. Nic do niego nie dociera. On nie rozumie że ja też mogę mieć chwile słabości, zwątpienia, ze potrzebuję wsparcia, ciepłego słowa, bliskości. A tego nie ma. Za to jest non stop z jego strony narzekanie że to on ma źle, że on nie ma czasu na swoje rzeczy, ze jest głupi i beznadziejny albo jest milczenie bo on siedzi i myśli o rodzicach darmozjadach którzy nie mają dla niego i jego dzieci nic do zaoferowania a ciągle by tylko brali. Pomóżcie proszę.

 Tematy Autor  Data
 Mąż i jego rodzina. nowy Ona 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy ruslana 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Anna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Anna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy 2398 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Anna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Hanna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Anna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Hanna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Ona 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Ona 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Anna 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy B. 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Bea 
  Re: Mąż i jego rodzina. nowy Bea 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: